lirykp // odwiedzony 404692 razy // [nlog/Only oil/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (1058 sztuk)
12:20 / 12.04.2005
link
komentarz (0)
Wczoraj wróciłem ze Ślaska, chociaż wciąż bez tego jednego brakującego "creditu" w indeksie. W sumie to trochę winna mojego promotora, który powiedział mi ostatnim razem ,że mam mu przedstawić plan pracy, a teraz mówił mi ,że mam jeszcze mu jeszcze doręczyć fragment tekstu z tej pracy. Szkoda,że wcześniej tego nie powiedział,bo miałbym to już z głowy.Achh ci zakręceni naukowcy!!! Ale w sumie gdybym miałok. 30 seminarzystów to też bym się już zamotał w tym co komu już mówił. Trudno, nie będe z tego powodu się użalał.
Przeczytałem w neidzielę "Sto lat samotności " Marqueza. Bardzo polecam tę książkę wszystkim. Warto przeczytać te 400 stron. Ale w sumie to nie najlepsza książka jaką przeczytałem w swoim życiu.
Podczas ostatniego weekendu nocowałem u brata w Mysłowicach. To miasto to trochę porażka. Mieszkałem w hoteliku zwanym "Gościńcem". Nic niezwykłego- przypominał mi mój akademik w Rzeszowie- odłupane ściany, kible bez atestu sanepidu,płytki w jednym kolorze z lat 80-tych, pokoje, których "design" odpycha na pierwszy rzut oka. Miałem wrażenie ,że przeniosłem się wstecz w czasie. Poza tym jakiś debil spalił garnek i na korytarzu byłu mnóstwo dymu. Koledzy mojego brata ze straży to gasili. Potem mój brat opieprzał tych gamoni- alkoholików, którzy zamykali okno na korytarzu,sam nie wiem czemu, bo jakoś im to okno przeszkadzało.A przecież trzeba było przewietrzyć ten syf unoszący się po spalonym garnku.
Ogólnie to w sumie nie miałem co robić więc czytałem
ksiazki. Przeczytałem ok. 250 stron. W telewizji tylko Kuba wojewódzki mógł przykuć uwagę.Tak wygladała niedziela 10 kwietnia 2005.