mariposa // odwiedzony 187649 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
21:15 / 18.03.2002
link
komentarz (2)
Mam w domu ciecia. Mama wyslala mnie don z misja: przyjdz pan, z laski swojej i nareperuj kran, bo sie rdza sypie. Przyszedl najpierw, popatrzyl i bezczelnie mi wmawia, ze ten kran to nie jego i my go sami zalozyli. No, momencik, kochany cieciu, przy kranie nic nie bylo robione, moze poprzedni lokatorzy. On mi na to, ze nie, bo wszystko sprawdzal i kran byl inny przed nasza wprowadzka. Ja mu na to, ze moze ktos sie wlamal i zmienil, bo przy kranie NIC NIE BYLO ROBIONE. No to pekl, poszedl po narzedzia, wrocil, obudzil mnie ze slodkiej drzemki. Sila wyzsza, trza sie zwlec. Sprzatnelam graty spod kranu, coby sie nie obijal glowa, chociaz i tak by mu bardzo nie zaszkodzilo. Poszlam na gore, mowie, ze jakby co, o niech krzyczy. Pol godziny temu wrzeszczy z kuchni: jade po narzeeeedzia do Canadian Tire, zaraz wracam. Zeszlam zrobic sobie kawe i co widza oczy moje zdziwione? Wode. Wode w kuchni. Wode w przedpokoju. Wode prawie pod progiem pokoju. Wode w mojej szafce na buty. Niech no on tylko wroci....Nic nie szkodzi. Niech przemoczy wykladzine na amen, to bedzie musial fundnac nowa, ta stara jest szkaradna. O, wrocil. Ide spojrzec na niego z wyrzutem!