mariposa // odwiedzony 186923 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
07:04 / 26.07.2002
link
komentarz (2)
Operacja Pranie II
Tym razem udalo sie pierwszorzednie. Wszystko jest tak czyste, ze prawie moge sie przejrzec w moich gaciach. Ja i potomkini Frani trzymamy sztame. Ale co ja sie, kurde, nacudowalam, to szkoda gadac. Czule do niej przemawialam, klepalam po blaszanym grzbiecie, gilgotalam w pokretlo...dala sie przekonac. Powiedziala, ze poprzednio nam nie wyszlo, bo jest troche niesmiala, a ja tak lu, bezobcesowo do niej podeszlam. Siedzialam przez godzine i gapilam sie w okno (okno?!,0) tejze pralki, pilnujac, coby nie podlozyla jakiejs swini.

Wyciagnelam C. na gore. Zaraz za domem jest taka ogrooomna gora, na ktora wjezdza sie kabinami telefonicznymi na lince. Tak to przynajmniej wyglada. Wskoczylam dziarsko, przysunelam glowa w sufit i jedziem. Nawet smialam sie z C., bo mi sie frajer przyznal, ze ma lek wysokosci. Chwile pozniej mialam nieodparta ochote na puszczenie mu pawia pod nogi. Najgorszemu wrogowi tego nie zycze, wszystko byloby gites, gdyby nie fakt, ze ta budka smigalo na wszystkie strony. C., na szczescie, gadal jak najety, coby sie nie zdradzic ze swoja megafobia, ale niewiele mi to pomoglo. Mialam nadzieje, ze jakis zwierz przyfrunie Niewiadomoskad i odgryzie mi glowe w celu ukrocenia moich cierpien. Ale fakt faktem, widok zapierajacy dech w sparalizowanych strachem i zmaltretowanych nikotyna plucach. Szkoda, ze Kota nie bylo.