09:40 / 10.02.2011 link komentarz (11) | Wychodzę dopiero gdy jestem pewien, że udźwignę niebo, a rękami sięgnę obu stron ulicy. W przeciwnym wypadku ograniczam się do wypatrywania za horyzont ściany własnego pokoju. Jeśli jednak i jej ogrom mnie skruszy, a sufit lśnić pocznie nocą, sprawdzam jak bardzo we mnie mnie nie ma: umieszczam się w szafie, wieszam dłońmi u drążka i udaję maksymalnie wyprasowanego.
Każdy krawat do mnie pasuje póki ma węzeł. |