mumik // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca | wszystkie
2001.04.13 05:37:00
link
komentarz (1)
Przed chwila wrocilem do domu. Tak to jest jak sie komus sprzeda wadliwy komputer i potem trzeba co drugi dzien jezdzic na koniec swiata i probowac cos z nim zrobic. Pewnie w zwiazku z tym znowu sobie dzis nie pospie, ale wszystko ma swoje dobre strony. Jechalem nocnym 604 spod dworca. Autobusu zbieraja sie pod dworcem i stoja dopoki nie przyjada wszystkie, zeby ludzie mogli sie poprzesiadac (to dla ludzi nie znajacych dobrze Warszawy,0). Siedzialem sobie wiec w takim stojacym 604 i czytalem kolejna ksiazke wzieta z polki "sf do przeczytania", kiedy ktos zaczal sie dobijac do przednich drzwi autobusu. Srodkowe byly otwarte, wiec zaczalem sie z tego kogos troche nabijac, zwlaszcza ze podobnie robila siedzaca przede mna calujaca sie co i raz piekna blond-para. Ten stukajacy okazal sie byc menelem w Kapeluszu z pieskiem wabioacym sie Iron Maiden. Kiedy wreszcie wsiadl do autobusu postanowil sobie usiasc kolo mnie, wiec poprosilem go, zeby wstal i poszedlem sobie usiasc w drugie miejsce autobusu. Spytal sie potem, czy to 604. Blondyn powiedzial, ze nie, ze to 605, ja arogancko dodalem, ze ma przeciez napisane. On odparl na to, ze jest niewidomy i dopiero wtedy zauwazylem, ze przeciez ma biala laske. Bycie gapa jest czasami bardzo nie fair wobec innych. Powiedzialem mu wiec szybko, ze to faktycznie 604 i wrocilem do lektury.
Cos mnie jednak gnebilo. Menel powiedzial jeszcze pare zdan na glos, glownie do psa, z czego wynikalo ze zna przynajmniej pare slow po angielsku i francusku, po czym zaczal bezglosnie mowic cos do Iron Maidena. Sadzac z wyrazu twarzy klal na ten pieski swiat i na zlych ludzi. Menel bo menel, zarosniety i okrutnie smierdzacy, ale przeciez czlowiek i to niepelnosprawny. I najwyrazniej ogromnie samotny.
Kiedy blondynstwo wysiedli usiadlem na ich miejscu, ale ksiazke zlozylem i zapytalem Pana w Kapeluszu gdzie wysiada. Stwierdzil, ze wlasnie sie zorientowal, ze autobus jedzie w strone mokotowa, a on potrzebuje sie dostac na Zoliborz (czyli linia ta sama tylko kierunek odwrotny,0). I zaczal mowic. Nie zachecalem go specjalnie, ale sluchalem co ma do powiedzenia i dopytywalem sie o niektore szczegoly. Opowiadal mi o tym jak pieciu bandziorow pobilo Rosjanina, do ktorego wczesniej nalezal lezacy teraz kolo Pana w Kapeluszu pies. Panu w Kapeluszu tez sie dostalo. Opowiadal, ze zeby dostac sie od przystanku do jego kawalerki trzeba zjesc beczke soli, ale on nie jest glupi, wiec sobie poradzi. Jak przyjedzie na Bielany to pewnie pojdzie pewnie obudzi swojego przyjaciela, emerytowanego pulkownika policji, choc moze lepiej nie, bo przeciez Pulkownik ma juz ponad 60 lat. Ale za to da Pulkownikowi pieska. Pulkownik mieszka samotnie, ale lubi zwierzeta. Pulkownik ma zreszta synowa i wnuczke i na pewno dobrze zaopiekuje sie pieskiem. A piesek teraz spi i w domu dostanie dobre zarcie. Pan w Kapeluszu juz mu cos skombinuje. Kupi jakies kosci, czy zje z nim na spolke kaszanke. Wplotlo sie gdzies w rozmowe, ze Pan w Kapeluszu ma tylko zlotowke, a w Wielki Piatek renty nie odbierze, bo poczta zamknieta. Dostal 2zl, ale to nie bylo tak istotne jak rozmowa. W koncu jedzenie dla siebie i pieska moze zdobyc w restauracji Pozitano. Pieka tam w aluminiowych tackach cos jak gulasz albo szaszlyk i polowe tego potem wyrzucaja. No to jest co jesc! A Pulkownik to szalony czlowiek, caly dzien oglada telewizje. Pan w Kapeluszu nie widzial telewizji od dwoch lat, albo od pieciu, albo od dwudziestu, od kiedy jest niewidomy, ale nie zaluje. Zgodzilem sie z nim, ze rzeczywiscie nie ma czego zalowac. Pan w Kapeluszu musial pojechac na koniec do petli, zeby razem ze swoim pieskiem zawrocic w strone Zoliborza, po drodze wysikujac sie na ulicy kolo Palacu Kultury a ja musialem juz wysiasc, zyczylem mu wiec tylko dobrej nocy i wesolych swiat. On mi rowniez. Przez cala rozmowe inni ludzie dziwnie na mnie patrzyli, ale ja juz nie przejmuje sie tym, co ludzie o mnie mysla, skoro robie cos, czego nie uwazam za zle. Bo chyba zachowalem sie tak jak trzeba, prawda? Jak czlowiek. Staram sie nim byc, kazdego dnia. Nie zawsze wychodzi.