No i Co? | n-log - strona główna
notki: ostatnie 20 | ostatni miesiac | wszystkie
2005.05.08 20:49:44
link
komentarz (16)
Cavalliers „Ministry of Noise”

"Krew ma kolor czerwony. W takiej intensywności rzadko występuje w naturze. Choćby tylko z tego względu może być pożądanym materiałem do działań plastycznych. Przy odpowiedniej procedurze rozwiązującej problem krzepliwości można uzyskać materiał zbliżony do farb. W ten właśnie sposób użyłem krwi jako farby drukarskiej. Posłużyła mi ona do wykonania szeregu portretów: wykonałem serie fotografii, które w końcowej fazie przyjęły formę sitodruków. Materiału dostarczyli sami portretowani. Krew nadała portretom surowości formy, tworząc przy tym efekty przebarwień właściwe swojej naturze. Celowo unikałem eksperymentów w przedstawieniu postaci , skupiłem się na technicznej stronie dzieła i procesie twórczym. Nie doszukiwałbym się w tym projekcie chęci szokowania, zwłaszcza ,że znamy znacznie bardziej radykalne przykłady przekraczania kulturowego „sakrum” poprzez użycie ciała w działaniach artystycznych. W przeszłości krew wykorzystywano nie tylko do celów naukowo-medycznych; podpisywano nią ważne dokumenty, miała także znaczenie w ceremoniach religijnych. W tym przypadku użycie krwi posłużyło mi do stworzenia fotografii o podwójnym kodzie. Pierwszy zapis to portret, czyli figuratywne przedstawienie postaci. Drugą warstwę stanowi krew, czyli materiał zawierający kompletny zapis portretowanych osób. Tym samym, przejmując dwie funkcje (materiał - układ genetyczny) krew staje się syntezą portretu.”

Taki tekst widnieje na zaproszeniu jakie dostałem od mojego przyjaciela. Grafik, rzeźbiarz, writter, fotograf, wokalista, model, reżyser, a przede wszystkim artysta, obok którego nie można przejść obojętnie. Już słyszę głosy o wadach wszechstronności - ale w tym przypadku naprawdę trudno się przyczepić do poziomu prac.

Nie bez powodu poruszam temat tej wystawy. Po przeczytaniu zaproszenia mialem mocno mieszane uczucia. Po pierwsze, sam fakt użycia krwi do takiego przedsięwzięcia budził we mnie małą awersje, a jeszcze zanim oswoiłem się z tą myślą wyobraziłem sobie sam proces zdobywania „materiału”.. i lekko mną wstrząsnęło. Sam widok krwi nie wywołuje we mnie jakichś radykalnych odruchów, lecz zależy to oczywiście od wizualnej formy podania. Tutaj wkrada się „coś” co niekoniecznie lubię, mianowicie: igły, nakłucia, spuszczanie krwi i cały związany z tym ceremoniał. Następnie forma tworzenia, która na szczęście związana jest z fotografią i sitodrukiem, a nie z ręczną babraniną w substancjach organicznych. Wyeliminowanie problemu krzepliwości; druk portretów to prawie ostateczny etap całej akcji. Pozostaje jednak najważniejsze - czyli pokazanie tego szerszej publiczności. Niema co ukrywać, że powodzenie tak odważnych projektów zależy w głównej mierze od finalnej postaci wystawy. Jedno to wykonać - a drugie odpowiednio zaprezentować. A trzeba wspomnieć, iż cała ekspozycja ubrana została w ciekawą oprawę muzyczną i wizualną. Duet Cavalliers dał czadu. Szupica i Hryniewicki konkretnie reprezentują Podlasie i szkoda, że ich twórczość tak rzadko można zobaczyć na rodzimych terenach. Wystawa „Ministry of Noise” otwarta jest do 29 maja w gdańskiej Łaźni. Jeśli macie chwile czasu to gorąco i.. hmm.. krwawo polecam :).

Roball

PS. Czekam na cover dobrej płyty winylowej, gdzie wykorzystanie archaicznej techniki otworkowej i krwi przyniesie ciekawy efekt. Można pozostawić po sobie nie tylko obraz i dźwięk ale też swój kod DNA, który potomnym powie nam jeszcze dużo więcej o nas :) I jak nawinął to kiedyś Goethe: „Krew to osobliwy płyn.”

PPS. Tekst bynajmniej nie sponsorowany :)

PPPS. Fotki wkrótce :)

Maciek Szupica Fotografia Syntetyczna
Video – Maciek Szupica
Muzyka – Adam Hryniewicki
Wystawa czynna do 29.05.2005