No i Co? | n-log - strona główna
notki: ostatnie 20 | ostatni miesiac | wszystkie
2005.06.29 23:05:17
link
komentarz (14)
One Love part I

W ostatnim czasie dopadł mnie mały dołek związany z nieubłaganie zbliżającą się trzydziestką.. zmiana kodu - trójka z przodu, że tak powiem :). Całkiem słuszny wiek.. adekwatnie do niego napełniony doświadczeniami życiowy plecak, kilka zrealizowanych marzeń, kilka nieosiągniętych celów i jakiś-tam sposób na całą tą ziemską egzystencję. Do tego wszystkiego solidna porcja burzliwego życia emocjonalnego -- czyli saperskie związki z dużą ilością toksycznej miłości. W tym wszystkim zastanawia mnie jedno - czy przypadkowe są kobiety, na które trafiam? Nie mam na myśli przypadkowości losowej tylko pewne cechy charakteru, podejście, styl życia i cały szereg bliżej nieokreślonych aspektów, wyznaczających moje zainteresowanie akurat tym konkretnym typem niewiast. Może to ja przyciągam jakiś określony rodzaj płci przeciwnej? Jednak, to przecież kobiety wybierają sobie cel i tak prowadzą tą całą „grę” abyśmy myśleli, że mamy wszystko pod kontrolą. Na tej płaszczyźnie jesteśmy ogłupiani - i co zabawne bawimy się przy tym świetnie. Paradoksalnie jednak mężczyzna, który wie, że jest ogłupiany, nie jest wcale taki głupi. Świadomość tych iluzorycznych flirciarskich sztuczek, to tajna broń każdego faceta. Niestety, nie zawsze możemy sięgnąć do naszego arsenału; zanim zaczniemy coś podejrzewać jesteśmy już rozbrojeni.. co gorsza, czasami na bardzo długo. Wszystko oczywiście przekłada się później na związek, a konsekwencje bywają przeróżne.
Praktycznie przy każdej rozmowie z bliskimi mi ludźmi, konwersacja schodzi na tematy damsko-męskie. W zasadzie to normalne, lecz 90% tych ‘związkowych opowieści’ stanowią raczej problemy i zawiłe perypetie. Szczęśliwe pożycie to rzadki przypadek w dzisiejszych czasach. Myślę, że muszą być tego jakieś wytłumaczalne powody. Fakt - ile par - tyle też wątków, sensacji i historii, lecz te na pozór całkiem odmienne miłosne epizody są często bardzo podobne do siebie, oparte wręcz na tych samych szablonach i schematach. Warto więc przyjrzeć się tym relacjom – zarówno na poważnie, jak i z przymrużeniem oka.
Tym przydługim wstępem nakreśliłem kierunki mojego wywodu, czyli wzajemnego oddziaływania między istotami z Wenus i Marsa. Zdaję sobie sprawę, że jest to temat - rzeka, jednak czasami warto zanurzyć się w jej rwący strumień i troszeczkę zbadać ten wartki emocjonalny nurt. By solidnie ugryźć tak skomplikowaną materię trzeba jednak wykazać się odrobiną empatii, niezbędnej dla wczucia się w odpowiednie role. Tak więc zamierzam rotacyjnie zmieniać punkty widzenia – czasem czeka mnie więc paradowanie w kiecce i szpilkach naprzeciwko ‘big cohone’iastym’ twardzielom..

Polowanie Czas Zacząć

Wszelkie rozdziały miłosne otwierane są jakimś flirtem, lub jak to mówią faceci – ‘bajerą’. Zanim do tego dojdzie „zwierzyna” musi zostać namierzona, rzadko bowiem strzelamy na ślepo.. chyba że np. akurat walnęliśmy sobie coś na wiwat i coś przypadkiem „ustrzeliliśmy”. W tym wypadku trzeba mieć wyjątkowe szczęście by upolować jakąś fajną sarenkę, a nie wygłodniałego morświna. No cóż - jak to się mówi ‘jest ryzyko - jest zabawa’. Wracając jednak do ‘namierzania’ - tutaj najważniejsza rolę pełni narząd wzroku. Rada więc dla przyślepych: polować należy z bliska.. i nie wystraszyć przy okazji całej „zwierzyny”. Na marginesie - kobiety nienawidzą słów „polowanie”, „zwierzyna”, „ustrzelenie” - chociaż to właśnie One bywają często urodzonymi Amazonkami, znającymi setki myśliwskich sztuczek, którymi stale się posługują. Sam narząd wzroku u kobietek nie jest aż tak ważny, bowiem One [podobno… - przyp. kurekta] zwracają uwagę na niezdefiniowane „coś”. Mężczyźni w fazie wstępnej jakoś bardziej skupiają się na narządach (szczególnie tych parzystych). Po skutecznym namierzeniu celu, można przechodzić do fazy tzw. flirtu. Tu pojawia się problem bardziej skomplikowanej natury - kilka pierwszych gestów i słów jest w dużej mierze wyznacznikiem powodzenia całej akcji. Oczywiście klasa naszego celu wyznacza jakość stosowanej przez nas „przynęty”. Umiejętność odpowiedniego zestawienia tych dwóch aspektów, stanowi klucz do sukcesu. Z tego wynika, że im dłużej obserwujemy tym więcej wiemy o naszym celu. Wyciąganie odpowiednich wniosków z obserwacji procentuje w następnych ruchach. W fazie bezpośredniej konfrontacji najbardziej liczy się pomysł, zaciekawienie „ofiary”, błyskotliwość i przede wszystkim.. zapach. Mowa tu oczywiście o obustronnym wpływie feromonów. Mimo że praktycznie bezwonne, to bez wątpienia towarzyszące nam przez całe życie, na pewno nie opuszczą nas w czasie ‘podrywów’. Trzeba jak widać pamiętać o fakcie, iż można posiadać flirciarskie super - umiejętności, lecz natury i tak nie da się oszukać. Chemia - chemią, ale nasz obiekt samym zapachem się nie zadowoli, także ‘bajerka’ cały czas jest potrzebna. Ciekawy dialog może niekiedy zdziałać więcej niż wiadro feromonów, co jest oczywiście zależne od kilku czynników. Skuteczność wszelkich polowań u obu zainteresowanych stron wyznaczają różne zmienne - wspomniany zapach, miejsce, rodzaj flirtu-bajery, ilość funduszy, wygląd, często stan upojenia, etc. Odpowiednie proporcje owych zmiennych dają nam złoty środek na prawie każdą kobietkę lub faceta. Natomiast uwieńczeniem całej powyższej rozpiski jest pierwsza randka.. lecz o tym w drugiej części :).. CDN

Roball