2006.11.19 11:38:13
[link]
[komentarz (3)]

sen nocy jesiennej[19 listopada]:

w nocy znowu ona mi się śniła:/ po takim czasie, jak już została teoretycznie wykreślona i wymazana pojawia się bezczelnie jak gdyby nigdy nic. Tym razem mieszkała na mojej ulicy, kawałek dalej, było lato, albo jego końcówka. ciągle czułem do niej nienawiść, ale mimo wszystko poszedłem do niej, niewiem jednak po co. z tego co pamiętam, chciałem jej chyba wszystko wygarnąć. dzwoniłem do furtki, ale nie chciała wyjść, ale jak to w snach zawsze bywa, nic nie można przewidzieć i w jednej chwili cały bieg zdarzeń możę odwrócić się w drugą stronę.

no i tak się też stało, bo nagle pod furtką uzbierała się cała moja rodzina. Nie muszę dodawać, że cała rzeczywistość była zupełnie inna od realnej, drzewa były powyginane, chmury wisiamy metr nad ziemią, nogi zapadały się pod ziemię i co tam jeszcze. Bo przecież po co ma być normalnie.
Potem pamiętam że niewiem po co ale poszła, czy tam poszli z całą rodziną do mojego domu, a ja chyba stałem przed domem i darłem się na nią, że mój dom jest dla niej zamknięty, albo coś w tym stylu.

Nie pamiętam szczegółów, ale zapewne mojego krzyku nie było słychać,drzwi w tym domu pewnie nawet nie było, a mój pies latał jak ptak.

i jak to interpretować?