szaraw // odwiedzony 22531 razy // [|_log.chyna nlog7 v02 beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (49 sztuk)
19:03 / 18.04.2005
link
komentarz (1)
Tak zastanawiając się rozsądnie to przecież nie miało najmniejszego sensu, Sharon była w wojsku ja cóż, obcokrajowiec innego wyznania, nic nie mogło się udać. Ale wieczorem byliśmy gotowi. Zapakowaliśmy po kilka steków, zgrzewkę Goldstara, i butelkę Keglewicza tak na wszelki wypadek. Wszystko zmieściło się w naszej dużej lodówce turystycznej. Właśnie kończyliśmy się pakować, gdy dobiegł nas głos. Gotowi? Za piętnaście minut wyjeżdżamy. Ty słyszałeś – jedziemy, a w ogóle wiesz gdzie? Spytał Jarek. Nie wiedziałem. Zapakowaliśmy wszystko do jeepa i usadowiliśmy się z tyłu. Wzięliście śpiwory spytała Sharon. Nie a po co? No jedziemy na pustynie na całą noc a może być zimno. Dorzuciliśmy, więc jeszcze do bagażu dwa śpiwory. Poznajcie moich przyjaciół, przedstawiła nam resztę. To jest Meraw, to Eitan i Daniel. Doron jest na miejscu i przygotowuje biwak. Eitan ruszył z fantazja i po chwili wyjeżdżaliśmy z miasta w stronę pustyni. Gdy znikły zabudowania, otoczyły nas urwiste szczyty pasma górskiego. W zapadającym zmroku okolica coraz bardziej upodabniała się do krajobrazu księżycowego. Droga ostro pięła się pod górę. Już wiedziałem gdzie jedziemy. Gdy po lewej stronie zamajaczyły budki strażnicze na granicy z Egiptem, byłem pewny, że droga wiedzie do Czerwonego Kanionu. Za nami pojawiły się światła samochodu i po chwili wyminął nas jeep wypełniony żołnierzami z długim ryjem karabinu maszynowego umocowanego na burcie wozu. Lo haszuw – nie szkodzi, powiedziała Sharon to tylko patrol. Dookoła była już tylko pustynia. Wreszcie zjechaliśmy w piaszczysta drogę, która doprowadziła nas do głębokiego wąwozu, gdzie pod skalna ścianą płonęło niewielkie ognisko. Ine Doron, usłyszałem. Do wozu podszedł wysoki dobrze zbudowany chłopak w lotniczym mundurze. Eref tov – przywitał się. Grill już nagrzany, możemy cos zjeść. Wyrzuciliśmy lodówkę i podzieliliśmy piwo. La chaim wznieśliśmy toast. Miło jest was poznać. Lubisz grilowane mięso spytałem, widząc jak Sharon zajada się soczystym mięsem. Yhmm, odparła nie przerywając jedzenia. Powiedz, jesteście na przepustce? spytałem. Prawie odezwał się Doron, mamy tu coś do zrobienia, ale dopiero rano, ale teraz odpoczywamy, uśmiechnął się. Cos tu jednak było dziwnego, wyczuwało się jakieś napięcie pomiędzy nimi, dziwnym był również fakt, iż Daniel miał beret elitarnej jednostki Golani, w której służyli wyjątkowo twardzi chłopcy. Zaskrzeczała krótkofalówka i Sharon zamarła na chwilę w bezruchu. Doron zatrajkotał cos po arabsku tak, że nie zrozumiałem ani słowa. Jarek – idę się przejść po okolicy miej oko na wszystko. Kiwnął głową popijając kolejne piwo. I tak nic nie uszłoby jego uwadze. Kiedyś był jednym z najlepszych zwiadowców, w grupie operacyjnej i można było na nim polegać. Byłem już o jakieś trzydzieści metrów od obozowiska, gdy dobiegł mnie zgrzyt osuwających się kamieni. Zaczekaj chwilkę, wołała Sharon przejdę się z tobą. Mówiąc prawdę wolałem być sam przez chwilkę, to, co chciałem zrobić nie mogła zobaczyć, ale nie było wyjścia i szliśmy teraz razem wspinając się kamienista ścieżką. Cdn…