Wpis który komentujesz: | Pada mgła. Dosłownie. Nie kłębi się, nie snuje – a pada. Widać to wyraźnie w smugach sodowego światła ulicznych latarni. A na miano deszczu nie zasługuje. Przyjemna, wilgotna, nocna atmosfera. Mimo zabiegania meblowego nie straciłem z oczu otaczającego świata. Niestety, zaledwie go zauważam. Niedzielę i poniedziałek przesiedziałem głównie w pomieszczeniach, ciesząc się krótkimi chwilami „pomiędzy” różnymi zajęciami. Szkoda. Pogoda dość nietypowa jak na te porę roku. Słońce, ciepło, delikatnie muskający policzki i dłonie wiatr – to wszystko domaga się spaceru. Muszę go jednak odłożyć na bliżej nieokreślony czas. Może nie ochłodzi się zbyt szybko. Wieczorem zadzwoniła G-ka. Trafiła beznadziejnie. Zarobiony po łokcie odpłynąłem myślami od spraw bieżących i nagłe skupienie się na dziwnych podchodach stanowiło problem. Ojciec oczywiście wygadał (on odebrał telefon,0), że składam nowe meble. Wywołało to potok słów, których myślą przewodnią było: a skąd masz na to pieniądze, przecież niedawno mówiłeś, że ci się kończą? Ugryzłem się w język. Nie warto robić awantury o drobną impertynencję osobie, którą się zna 20 lat. No mam. Miesiąc temu nie miałem – teraz mam. Pracuję – zarabiam. To chyba nie jest takie trudne do zrozumienia. Poza tym od czego są kredyty? Złodziejskie bo złodziejskie, ale można skorzystać. Ale na tym nie koniec. Zamiast poprosić – jasno i otwarcie – czy mógłbym ją dokształcić w obsłudze komputera, zaczęła robić wywiad, co robię w weekend. No a skąd ja mam wiedzieć? To dopiero za trzy dni. W sobotę mam zajęcia. W niedzielę idę do Nemo. Znajomi w międzyczasie wyrazili chęć spotkania się. Nie wiem nic konkretnego, ale chciałbym się z nimi spotkać. Oczywiście dopiero pod sam koniec rozmowy dowiedziałem się, o co jej chodzi. I nie ma problemu. Nie cierpię takich podchodów. To jest w czystej postaci manipulacja, polegająca na zagonieniu „ofiary” w kozi róg posiadania czasu – wtedy nie można powiedzieć nie mogę, a nie chcę zostanie wiadomo jak odebrane. W takich sytuacjach nawet moja wysoka asertywność zawodzi. Chyba muszę z nią o tym porozmawiać. Aneks do Raportu Ledwie zdążyłem napisać Raport, gdy odkryłem, że moi rodzice po cichu, w tajemnicy i totalnej konspiracji zaczęli składać stolik. Nie mogli się powstrzymać. Dziwni są ci ludzie. Ale dzięki temu jutro już tylko szafa i łóżko. Tak sobie pomyślałem, wpatrując się w padającą mgłę, że dziś ostatni raz prześpię się na mojej starawej wersalce... Kiedyś należała do mojej Babci. Przechorowała na niej swoje ostatnie dni. Na niej wydała ostatnie tchnienie. Nigdy mi to nie przeszkadzało. I nie przeszkadza nadal. Jednak przyszedł jej, wersalki, czas – spocznie tymczasowo w pokoju w piwnicy. Koniec Aneksu Z OSTATNIEJ CHWILI: Pękła mi poduszka!!! No normalnie wzięła i pękła niczym balon! O rzesz kurwa mać!!! :,0) Przy wzruszaniu... No mam CAŁY POKÓJ w PIERZU !!! Histerycznym śmiechem chyba obudziłem pół osiedla... :,0),0),0) Zafundowałem sobie śnieg w pokoju... Właściwie to chyba powinienem płakać, ale co spojrzę na ściełający się WSZĘDZIE biały puch, to mnie skręca ze śmiechu... |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
lissan_algaib | 2002.11.20 22:43:43 no to mniej więcej tak wyglądało ;) miałem pracowity ranek, wieczorem z łóżka tylko zgarnąłem... :) lavinia | 2002.11.20 16:26:08 Puchowy 'pierza' tren...... A wiesz? To nawet moze calkiem nieźle wygladac: Ty na tle bialego puchu.... , skręcający sie ze smiechu;-) trust | 2002.11.20 09:03:37 Merry Christmas, ho, ho, ho... ;) |