Wpis który komentujesz: | Za tym ostatnim wpisem poszła lawina przemyśleń, początkowo także je miałem zamiar na świeżo tutaj zawrzeć.. hmm.. i zrobię to, ale może w formie bardziej skondensowanej... Pomyślałem, że to może wyglądać dziwnie, że jednocześnie piszę o M. i o W. Pomyślałem, że to może wyglądać niepoważnie. Ale przecież tak nie jest. Tutaj chodzi w gruncie rzeczy o rzecz bardzo banalną.. Heh.. można powiedzieć, że odkryłem Amerykę w konserwie.. ;) Chodzi o to, że po prostu - jako normalny facet - potrzebuję kobiety. Życie tak się potoczyło, że M. - osoba tak dla mnie ważna - nie daje mi tego, czego potrzebuję. Jest daleko i nawet nie bardzo chce mieć ze mną do czynienia. Tyle, że w moim życiu dalej jest pustka. W moim życiu pozostaje niezapełnione, niezagospodarowane miejsce, które jednak domaga się, żeby coś z nim zrobić. Ba, ono głośno krzyczy. Nie daje spokoju. Potrzebuję kogoś. I stąd te wszystkie ostatnie myśli o W. Potrzebuję co najmniej przyjaciółki. Osoby, która będzie jednocześnie przyjaciółką, sympatią.. Zresztą - jak zwał, tak zwał.. wiadomo chyba, o co chodzi. Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, czy ktokolwiek w ogóle będzie mógł zaistnieć w moim życiu tak, jak zaistniała M. Zasadnicza kwestia polega na tym, czy ja w ogóle kogoś dopuszczę tak blisko.. najbliżej.. czy sobie na to pozwolę. Bo od prawie trzech lat sobie nie pozwalam. Postawiłem barierę. Zabroniłem sobie. Ze względu na M. Przez te prawie 3 lata byłem zamknięty, nie wychodząc naprzeciw okazjom, które w tym czasie się pojawiły. I nadal pozostaje otwarta kwestia, czy ktoś ma w ogóle prawo zaistnieć w moim życiu w taki sposób, w jaki zaistniałaby Monika, gdyby rzeczy potoczyły się tak, jak powinny były się potoczyć. Bardzo chętnie widziałbym w swoim życiu drugą połowę, niekoniecznie M. Tylko czy taka osoba będzie w stanie zgodzić się na taki układ? Na bycie tą drugą? Żeby to było możliwe, musiałbym chyba spotkać kobietę o podobnych przeżyciach, zapatrywaniach, co ja. Kobietę, która spotkała mężczyznę swojego życia, a jednak z jakichś względów im nie wyszło. Kobietę, która podobnie jak ja chce wypełnić pustkę w swoim życiu. Taki układ o wzajemnych korzyściach. Tak, coś takiego byłoby uczciwe - gdyby od początku było wiadomo, co i jak. Bo po prostu nie wiem, czy będę w stanie oddać się całkowicie innej osobie, niż M. Ta dziewczyna tak mocno utkwiła w mojej świadomości, że nie wiem, czy będzie to możliwe. Cóż, potrzebuję kogoś bliskiego, ale jednak na pewien dystans. Takiej towarzyszki życia, ale bez szczególnie silnych zobowiązań. I bez seksu - bo chcę żyć zgodnie z chrześcijańskimi zasadami. To dla mnie priorytet. Odpadają więc wszelkie związki na kocią łapę. To by miała być przyjaźń. Damsko-męska przyjaźń. Wspólna droga przez życie, żeby nie iść samemu. Aczkolwiek nie wykluczam, że z czasem otworzyłbym się na coś więcej. Do tej pory się nie otworzyłem, ale kto to wie, co jeszcze nastąpi. Może odważę się kiedyś na małżeństwo z inną kobietą, niż M.? Kogoś może burzyć, że od razu piszę o małżeństwie. Ale ja o tych sprawach zawsze myślałem poważnie. Związek z kobietą zawsze rozpatrywałem w kontekście małżeństwa. Moim zdaniem to naturalna droga. Tylko właśnie kwestia, czy jeszcze sobie na coś takiego pozwolę. Hmm.. tak sobie właśnie pomyślałem, że w sumie to, co przeżywam, to nic wyjątkowego. Zdaje się, że naprawdę dużo jest ludzi, którzy znaleźli się w podobnym miejscu w życiu. Których serce zostało w jakiś sposób złamane i długo, naprawdę długo liżą rany. Hmm.. i pomyślałem też, że doświadczenie uczy, iż te osoby jednak nieraz spotykają w życiu kolejne szczęście. Mija jakiś, nieraz dłuższy czas, i następuje coś nowego. Nowa szansa. Kto wie, może - mimo 3 lat zwątpienia i taplania się w czarnych myślach - w moim przypadku będzie tak samo. I zastanawiam się teraz, po raz kolejny, jakie jest miejsce W. w tym wszystkim. Nie chcę przez jakiś nierozważny krok czegoś zepsuć. Nie chcę tego za bardzo przyśpieszyć. Wiesz co, Marta? W tej chwili widzę Twój ostatni komentarz (ten z kopniakiem) w nowym świetle.. :] Bo w tym jednak jest jakiś sens.. Napisałaś, że nie ma przypadków. W tym momencie to wszystko.. robi sens (że zarzucę kalką z angielskiego ;).. Układa się w jakąś całość.. Cóż, widocznie potrzebowałem czasu, żeby też to pojąć. Dzięki. ;] I muszę pamiętać: bez gwałtownych ruchów. Człowieku, nie zepsuj. Hmm.. to wszystko chyba naprawdę "robi sens", prawda? |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
adamo | 2009.08.13 19:55:11 :P .. a tak z drugiej strony miałem myśl, żeby się nie wychylać z moimi przypuszczeniami, bo to może nie być tak i że się tylko ośmieszę.. ;] Tak, Kru, pomyślałem, że to Zawa z chęci pomocy mi biednemu zrobił Ci ochrzan.. :/ A teraz możecie się ze mnie śmiać.. oby nie za bardzo.. ;) Pozdrawiam i sorry!!! :D kru | 2009.08.13 15:38:21 tzn? ze niby jaki mateusz mnie zdissowal? :D ja tu mowie o 'adamo' :) adamo | 2009.08.12 17:55:36 Pozdro, Kru.. domyślam się, kto Cię zdissował.. Szczerze mówiąc, przeczuwałem taki scenariusz. :] Dzięki, Mateusz. kru | 2009.08.12 17:11:03 nie, dobra :D juz nic nie napisze w odpowiedzi, bo zostalam zdissowana przez internet :) pozdro ziomek adamo | 2009.08.12 16:55:00 1. Hmm.. fakt, że Tobie coś się nie podoba, nie oznacza jeszcze, że jest to gniotem.. ;) Prawda? Ewentualnie może być DLA CIEBIE gniotem, ale takie coś wypadałoby odpowiednio zaznaczyć w wypowiedzi.. 2. Nie wykluczam, że masz rację, ale niby kto miałby w tym momencie rozstrzygnąć, czy to gniot, czy nie? Pozostają różne opinie. 3. Jeśli Cię boli, to nie musisz czytać. ;] Nie obraziłem się. Co najwyżej pewien sposób wyrażania opinii jest dla mnie nieprzyjemny i to raczej Twój komentarz był tym, co mnie w tym momencie zabolało, Droga Kru (tudzież Marcelo). :] Czyli generalnie trochę mnie wkurzyłaś, ale jakichś wielkich pretensji nie mam.. ;) A że jestem wrażliwy, to jestem i nic na to nie poradzę. Możesz mnie zaakceptować takim, jakim jestem, albo po mnie jechać, tylko nie bardzo wiem, po co.. ;] No ale cóż.. przekonałem się już tutaj kilka razy, że czasem się komuś agresor włącza, kiedy czyta moje notki.. Nie chcę tego wszystkiego oceniać, w tym tych moich notek. I nie będę też udawał kogoś, kim nie jestem. Pa kru | 2009.08.12 15:08:56 ale nie chodzi o to czy cie boli czy nie, :) chodzi o to czy to boli czytajacych, bo wez pod uwage to, ze skoro udostepniasz swojego nloga to staje sie on forum publicznym wiec roznoznacznie z tym musisz sie liczyc, ze komus cos kiedys sie nie spodoba i nie kazdy zarowno bedzie cie pocieszal jak napiszesz gniota, trzeba miec jaja :) i nie traktuj tego jakos super obrazliwie, bo kru to raczej dobra nlogowa dusza ;) adamo | 2009.08.12 05:06:16 Kru - czytałem. I jakoś mnie nie boli to, co napisałem. A na to pytanie, o co Ci dokładniej chodzi, odpowiadać w sumie nie musisz. Wiem, że nie jestem zbyt ogarnięty. Próbowałem usunąć ten poprzedni komentarz, ale niestety nie da się... :-/ adamo | 2009.08.11 19:38:48 Hmm.. a o co Ci chodzi? kru | 2009.08.11 16:21:33 ale gniot... czy ty moze sam to czytales? :) ogarnij mannn najpierw siebie a pozniej zmieniaj swiat... adamo | 2009.08.11 14:18:05 To wszystko jest rozwojowe.. Ostatnio ciągle się coś dzieje, przede wszystkim we mnie.. Nie wiem, co się będzie w tym działo.. Wiem, że wiele rzeczy mnie obecnie w moim życiu zaskakuje.. In plus.. A co do Twoich odczuć, Evening, to bardzo, ale to bardzo mi miło.. :D Wierz mi, że podniosłaś mnie na duchu, bo ja już różnie myślałem o tym moim otwieraniu się na blogu. :) Dziękuję. :) A z Martą to właśnie sobie konwersuję na GG, więc się już nie odnoszę. ;] evening | 2009.08.11 00:21:40 popieram Martę... żeby cokolwiek się udało musisz zacząć od siebie... od otworzenia się na nowe znajomości, patrzenia na świat pod kątem tego, że jest piękny i istnieją jeszcze wartościowe kobiety... bo istnieja ;]... wtedy bedziesz mial wieksze mozliwosci, zeby kogos znalezc... bo normalni ludzie szukaja partnerow wesolych, tetniacych zyciem, potrafiacych z niego korzystac.. nie mozna obciazac kogos za bardzo swoimi problemami... chcialam jeszcze napisac, ze jestem pod ogromnym wrazeniem... wspaniale potrafisz opisac to, co czujesz... mimo tego, że piszesz dużo, czyta to się z niesamowitą lekkością... wszystko przeżywam razem z Tobą, śledzę na bieżąco, wiem, że się ułoży i życzę powodzenia... pozdrawiam! bezcukru | 2009.08.10 23:41:20 wiesz, powiem Ci coś, czego być może nie chcesz się dowiedzieć, ale trudno. ostatecznie talerze nie pofruwają w agresywnych odruchach, więc nie mam się czego bać ;) mój Drogi, mimo całej mojej wiary i szacunku do Boga, to wydaje mi się, że On Ci nie znajdzie kobiety. chyba, że często wychodzicie gdzieś razem ;) nie ironizuję. taka jest prawda. umów się z W. i zobacz, co z tego wyjdzie. jeśli masz obawy, to znajdź sobie trzeci obiekt zainteresowań i spróbuj z tą trzecią. nie zepsuj, ale z drugiej strony zrób coś, cholero, dla siebie. adamo | 2009.08.10 19:53:18 Fakt - nie wiem. Wyrobiłem sobie tylko pewną interpretację co do planów Bożych - nie bez podstaw, ale i bez pewności, że słusznie sobie to wszystko wytłumaczyłem. I nie mogę wykluczyć, że wszechmocny Bóg tak właśnie rozprowadził sprawy, że po tym, co się stało, otwiera się właśnie nowe dobro. Może to rzeczywiście miało tak być. A generalnie: dzięki. Każde takie wsparcie jest teraz dla mnie na wagę złota. ;] Chyba po prostu potrzebuję tego, żeby życzliwi ludzie złapali mnie za ręce i wyciągnęli z tego bagna... Tak, tu się znów kłania ten kopniak w d... ;) su | 2009.08.10 19:41:22 "I nadal pozostaje otwarta kwestia, czy ktoś ma w ogóle prawo zaistnieć w moim życiu w taki sposób, w jaki zaistniałaby Monika, gdyby rzeczy potoczyły się tak, jak powinny były się potoczyć." a skąd wiesz jak miało to wszystko się potoczyć? może tak jak sie właśnie potoczyło? pamiętaj tylko, żeby nie ranić innych, a wszystko będzie dobrze:) i umów się z tą W.:)) |