Wpis który komentujesz: | Z tym spoglądaniem na dziewczyny w miejscach publicznych to może rzeczywiście przesadzam. W sensie: z powstrzymywaniem się od tego (vide: dwie notki wstecz). Skoro po tych sytuacjach czuję się naprawdę źle, to coś tu może - z tym moich zachowaniem - rzeczywiście jest nie tak. Na pewno jest to w jakiś sposób sztuczne, walczę sam ze sobą. I walka ze sobą często jest dobra i potrzebna, ale.. czy w tym przypadku też? Hmm... W końcu ryzykuję nawet tym, że mogę nie zauważać znajomych, kiedy będę tak ciągle unikał tych spojrzeń. No i ogólnie: nie chcę przesadzać, wypaczać idei.. Nie chcę wylewać dziecka z kąpielą (coś ostatnio częściej używam tego określenia.. w realu, bo na blogu chyba jeszcze nie użyłem..). Wiadomo, z gapieniem się nie można przesadzać, ale ja się jeszcze pozastanawiam i spróbuję rozeznać, gdzie leży ta właściwa granica. ... :/ (rozterka) |
Inni coś od siebie: |
Nie można komentować |
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem oznaczeni są użytkownicy nlog.org) |
adamo | 2009.09.28 21:47:41 Hmm.. ale tu nie chodzi o to, żeby ukrywać się ze spojrzeniem. Chodzi o to, czy w ogóle spoglądać... A jeśli tak, to na ile można sobie pozwolić, żeby nie przesadzić. sinuhe | 2009.09.27 23:12:03 z patrzeniem jest tak : słoneczne okulkary i patrzeć mozna adamo | 2009.09.27 15:20:16 Nie interesuje mnie ta opcja. ;] Chodzi o rozwiązanie problemu, a nie ucieczkę od niego... :| su | 2009.09.26 20:34:08 wiesz.. zawsze możesz schować się w domu i nigdzie ni wychodzic:) |