|
|
Dół.
Na dwa metry głęboki. Metr na dwa.
Lecimy proszę państwa... załoga życzy przyjemnego odlotu. Wznosimy się coraz wyżej [proszę zapiąć pasy], zawsze tylko po to, żeby spaść na pysk. Ale to za mało. Wiec jeszcze raz... radosne podskoki na dnie własnej jamki. Na twarz... jeszcze raz. Ale z uśmiechem. Z gracją. Słonia na wybiegu. Przecież jest nadzieja... jest nadzieja, że spadniemy inaczej. Na przykład na dupę. Zajebiście.
|
|
|