|
|
Kolejny wieczór.
Bliźniaczo podobny do poprzednich. Droga wyryta w pamięci... niedługo będę z wszystkimi kanarami na 'ty'. Ostatni fragment po kostce brukowej starego miasta, ostatnie sztachnięcie się papierosem... Wszystko tylko po to, by po raz kolejny budować domek z kart w niebiezpiecznie zmniejszającym się oku cyklonu... Podczas spaceru, jazdy niskopodłogowcem, przejścia po leżącej drabinie. Dwa razy. 'Tam' i 'z powrotem'.
Potem można już [trzeba?] wrócić do domu.
|
|
|