Nie ma się co oszukiwać:...
... będę denatem. Zapakowanym w estetyczne drewniane opakowanie. Pójdę na spotkanie ze stwórcą właśnie tak: od zewnątrz ładnie wykończone dechy, wnętrze elegancko wyściełane atłasem albo jakimś innym materiałem... standard w tej niebiańskiej windzie... Jednak będę jednocześnie swoim księdzem który wygłosi natchnioną mowę prosto z oficjalnej książeczki, będę swoim jedynym żałobnikiem, grabarzem, lekarzem, który wystawi akt... Będę swoim nekrologiem, który osobiście zignoruję na przedprzedostatniej stronie lokalnej gazety, i swoim epitafium na nagrobku... Będę swoją śmiercią z długą, ostrą kosą i swoją nieodwracalną klepsydrą... Będę swoim aniołem stróżem i diabłem-kusicielem. Będę swoją definicją i swoim zaprzeczeniem...
Będę...?
Jestem.