06:44 / 23.01.2004 link komentarz (3) | I jeszcze
chcialam napisac, co mnie wkurza (a co,0). Rozgladam sie i rozgladam po tych profilach w yahoo, czytam, patrze i co widze? Ze ogromna wiekszosc facetow 40-50 letnich szuka sobie mlodszych kobiet. Duzo mlodszych. Tutaj wpisuja przedzial wiekowy, to nie wyglada zle. W rzeczywistosci najbardziej ich ciagnie do dwudziestek.
No denerwuje mnie to. Bo co taka kobieta po trzydziestce albo czterdziestce ma zrobic? Isc powiesic sie, oddac do przytulku, pochlastac a moze zostac zakonnica? I skad potem to zdziwienie, ze kobiety juz po trzydziestce zaczynaja marudzic i cierpiec na syndrom "boze-jaka-stara-jestem-nikt-mnie-nie-chce". No kurwa, w wiekszosci przypadkow wlasnie nikt ich nie chce! Rozwodza sie, bo maz znajduje mlodsza, zostaja z dzieckiem albo bez, i co maja robic?
A ci faceci, po 40-tce, co to ich kreca nastolatki i dwudziestki. Zeby oni chociaz jeszcze mieli taka urode, jak Brad Pitt, Clooney albo chociaz kasy tyle, co Gates albo Ellison. Ale nie. Najczesciej to takie rozdziapy, ktorym sodoweczka w okresie przekwitania wali do glowy a i rozumkiem czesto tez nie grzesza (tak, pisze z mysla o pewnych personach co to je znam z zycia realnego,0). Mlode dziewuchy na nich leca, bo jeszcze sa glupie, naiwne no i jednak taki pan starszy to ma na ogol wiecej kasy niz rowiesnik-student. Drynia postawi, hotel zafunduje.
Ja rozumiem, ze ktos sie chce wyszalec, to normalne. Ale zeby dla takiej dwudziestki zostawic zone z dzieciakami? I jeszcze specjalnie sie zwolnic z roboty, zeby przd sadem miec papier bezrobotnego, coby alimentow nie placic - a zapierdzielac dalej na czarno i czesac ciezkie tysiace? Nie no, takich to po prostu bym strzelala. Jakos chyba kiedys to lepiej bylo urzadzone w tej przebrzydlej moralnosci mieszczanskiej: Pan i Pani mieli swoich apsztyfikantow. Kochankow. Ale rodzina byla swieta, rodzina to byla instytucja. Moze to wcale nie byl taki zly uklad?
Bo co jest teraz? W Bay Area sa cale setki, tysiace wrecz samotnych singli plci obojga. Nikt sie nie kwapi do zakladania rodziny - a raczej, kobiety to wlasciwie i sie kwapia (w koncu biologia daje znac o sobie i wiekszosc dzieci chcialaby miec,0), ale mezczyzni nie.
Sa mocni, piekni, zrealizowani w pelni zycia. Lat trzydziesci pare i nie chca zmieniac swojego trybu zycia motylka, rozrywek i w ogole. Nie chca brac na siebie zadnej odpowiedzialnosci. Z jednej strony to ja ich rozumiem. Z drugiej....
.. Z drugiej wyglada to nader nieciekawie. Struktura demograficzna sie zacznie predko zmieniac. Jak sie te trendy utrzymaja, to Kalifornia juz calkiem niedlugo bedzie miala wiecej niz polowe populacji hiszpanskojezycznej a reszte azjatow. Bo im sie chce zakladac rodziny i rodzic dzieci. Kto wie, moze to wlasnie tak ma byc? Moze nastal juz kres naszej (europejskiej,0) cywilizacji i zmiana dokona sie wlasnie w ten sposob?
A moze jednak nie, moze znajdziemy jakies alternatywne sposoby rozmnazania sie? Eh...
Mnie ciagle i nieodmiennie w tym wypadku staje przed oczami wizja z jednej ksiazki SF: sztuczne macice i zaplodnienie pozaustrojowe. W ten sposob w zasadzie osoby nawet dosc leciwe sa w stanie dochowac sie zdrowego potomstwa.
Chyba czas juz najwyzszy na jakis przelom w technnice rozmnazania sie - i nie mam na mysli bynajmniej klonowania. |