05:53 / 26.02.2004 link komentarz (4) | Dostalam
list od matki. Musztarda po obiedzie. Przezywa moj rozwod, rozpacza, wznosi modly ku niebu, zadaje setke niepotrzebnych pytan, pytan na ktore juz dawno sobie odpowiedzialam, przetrawilam i wszystko uporzadkowalam.
Wydaje sie jej, ze jestem nadal biednym kretynskim dzieckiem, a nie kobieta po trzydziestce i po 3 dlugodystansowych zwiazkach i nie wiadomo ilu krotszych. JA moglabym JA nauczyc calej masy rzeczy o facetach i relacjach miedzyludzkich, ale oczywiscie ona sie madrzy straszliwie i przy okazji opowiada takie kocopaly, ze az uszy wiedna.
Na przyklad: "modl sie dziecko do Boga, bo Bog pomaga wszystkim, ktorzy go o to prosza".
Az sie zasmialam w glos jak to przeczytalam. Tak, bede sie modlic do jakiegos wyimaginowanego stwora, idola, istniejacego w swiadomosci ludzkiej i on rzekomo mi pomoze.
Coz za swiatla rada. Znacznie bardziej pomoglaby w takich okolicznosciach medytacja albo po prostu trzezwe przemyslenie calej sprawy i wlasnych moc-albo-nie-moc.
Ale ludzie lubia sie ludzic. Uwielbiaja zwalac odpowiedzialnosc za swoje bledy na jakies wyimaginowane byty. Bo jakze to latwo powiedziec "Bog tak chcial"? Prawda? Po co sie meczyc z zaakceptowaniem czyjejs smierci, skoro mozna sie zywic zludna nadzieja, ze ten ktos gdzies sobie tam w zaswiatach dalej egzystuje? Albo po co sie meczyc i uzerac ze zlem tego swiata (pochodzacym rzecz jasna z dzialan ludzkich,0), skoro mozna stwierdzic, ze to szatan, a bog ukaze po smierci grzesznikow? Czyz to kurwa nie jest arcywygodne?
Zwalnia z myslenia, z odpowiedzialnosci i w wiekszosci z podejmowania jakichkolwiek dzialan naprawczych.
Czyz to nie piekna teoria na otumanianie ludzi?
A oni wierza, wierza.. eh.... |