23:05 / 09.06.2004 link komentarz (3) | Wtorek
Moj boze, tak strasznie nie chce mi sie pisac, ze az nie chce mi sie opisac wypadku, ktorego bylam dzis swiadkiem. No ale opisze...
Siedze sobie w domu za pudlem, az tu nagle slysze przerazliwy pisk hamulcow i takie gluche "BUM"! a zaraz potem dzwiek klaksonu, ktory sie zacial...
Wychodze przed dom i co widze? Samochod po czolowym zderzeniu z naroznym drzewem (po drugiej stronie ulicy na rogu), pusty i sasiad zapierdalajacy w skarpetkach po ulicy, z telefonem komorkowym w reku, dracy sie w nieboglosy "lapac tego czlowieka, LAPAC!!!".
No bo kierowca uciekl po prostu. Dwie minuty po wypadku zjawil sie pierwszy samochod policyjny. W przeciagu nastepnych pieciu podjechalo jeszcze szesc, zablokowali ulice, zaczeli wypytywac ludzi. Wrocil sasiad z pogoni - nie zlapal nieszczesnika. Jakas kobieta widziala go uciekajacego, najpierw zostala odpytana na okazje a potem policjanci powiedzieli jej, ze musi napisac i zlozyc im raport.
Mnie chwala bogu nikt o nic nie pytal. I. zglosil pretensje (bo mu w miedzyczasie wyslalam maila z opisem sytuacji), ze dlaczego nie robilam zdjec. Po prostu mi jakos nie przyszlo do glowy.
Zapewne nastepnym razem jak zobacze wypadek, to juz bede przygotowana, z aparatem i w ogole... |