00:51 / 02.07.2004 link komentarz (0) | Poniedzialek
No i znowu powrot w chujnie chujowej rzeczywistosci. Do roboty, salesow, raporcikow, drukowania i tym podobnych jakze zajmujacych czynnosci, za jedyne dziesiec dolcow od godziny.
Gdyby nie I. to chyba bym zwariowala i zdolowala sie doszczetnie, a potem palnela sobie w leb na koniec. W weekend jest inaczej, w weekend jest normalne zycie. To nic, ze w ciasnym syfiastym apartamencie, miedzy wrzeszczacymi meksykanskimi i murzynskimi dziecmi; to nic, ze nie stac mnie na takie zycie, jakie wiodlam jeszcze nie dalej niz pare miesiecy temu. Jak jestem z I. to wcale mi to nie przeszkadza. Roznica miedzy nami niestety taka, ze on swoja prace lubi i nie chce robic nic innego - ja swojej obecnej nie znosze, za malo zarabiam, nie mam zadnych perspektyw i w ogole do dupy jest.
A w ogole to jest bardzo significant, ze jak mi dobrze, to nic tutaj nie pisze. No bo wlasciwie o czym? Szczescie dla osob postronnych jest nudne jak cholera, za to szczesliwi sa na tyle szczesliwi, ze nie maja zadnej potrzeby trabienia o tym wokolo (no, wiekszosc przynajmniej nie ma).
Tak w ogole to I. ostatnio grzebal mi w samochodzie i zapomnial potem wsadzic spowrotem butelki z plynem do chlodzenia silnika na miejsce. Podczas jazdy wypadla, ugrzezla gdzies miedzy rozgrzanym metalem i sie stopila. Jak juz zajechalam wieczorem i zaparkowalam, to aby dym spod maski poszedl, smierdzacy straszliwie.
No. To se teraz butelke musze zamowic przez Internet, bo w sklepach saochodowych okolicznych nie maja tego.
|