03:56 / 06.08.2004 link komentarz (0) | Sroda
Se z I. wyjasnilismy wszystko. Jak zwykle nieporozumienie czy jakies problemy nie trwaja dlugo... naswietlilam mu sytuacje w ten sposob, ze zapytalam jakby sie poczul, gdybym oswiadczyla, ze w nastepnym tygodniu jade do Polski na 2 tygodnie. Walnal cala tyrade, co by o tym myslal... ja mu na to: no, to teraz juz wiesz, jak ja sie czuje.
przepraszal i wyjasnial wiszac poltorej godziny na telefonie... co jest osiagnieciem zupelnie niesamowitym, bo przez telefon gadac nie lubi i dluzej jak 15 minut to juz zakrawa na cud.
No.
Na froncie pracowym sie cos ruszylo. Szef sprawia wrazenie, jakby ustapil i oswiadczyl, ze mi czek wysle poczta. Oby, oby.
Takze, zaczynamy od poczatku z szukaniem pracy.... moze mi sie uda jako SQA, a moze sie gdzies poprzez kontakty mojej kolezanki z pracy zalapie jako rekruterka. Niewazne co, byle placili... mamona mi potrzebna jest CHOLERNIE w tej chwili, jako ze mauzonek coraz mniej sklonny mnie finansowac. |