23:03 / 30.08.2004 link komentarz (3) | Poniedzialek
Dodalam dwa nowe linki do zdjec na mojej stronie domowej.... impreza czwartolipcowa u jakiegos znajomego-znajomego w chalupie na wzgorzach w Redwood City (chalupa jak widac calkiem okazala) - zupelnie o tych zdjeciach zapomnialam....
No i piatkowa firmowa gra w softball. Sklad to pracownicy firmy I., on sam wyroznia sie na tle w tej swojej zajebiscie zolciutkiej koszulce :)
Wszyscy usilnie probowali mnie zmusic do udzialu w grze, ale dzielnie sie nie dalam. W zyciu w zadne bejsbole czy softbole nie gralam, tym kijem to predzej bym sie walnela w leb a nie w pilke... i na dodatek temperaturka na zewnatrz byla trzydziesci pare stopni - nie, dziekuje.
Wolalam robic za serwis fotograficzny a potem siedziec w cieniu z piwkiem w reku i spokojnie sie przygladac jak wariaci biegaja po boisku :)))
w sobote wizyta w Santa Cruz - jako ze upaly niesamowite zapanowaly, to uparlam sie wyciagnac I. gdzies, gdzie moze byc chlodniej. Wiadomo, nad ocean. No.
Ale ze bylo TAK chlodno, to nikt z nas nie przewidzial. W przeciagu dziesieciu minut przetransponowalismy sie z rozgrzanego sloncem piekla do.... zimnego wiatru nad oceanem i klebiacych sie chmur. Roznica temperatur prawie 20 stopni C... ja oczywiscie krociutkie spodenki i klapeczki na gole nogi. Dobrze, ze polarek chociaz wzielam bo by mnie zywcem szczyscilo tam.
Ratowalismy sie piwkiem zmieszanym z wodkom (I. byl szczerze zdzwiony, ze to tak mozna mieszac, hehe) a potem jeszcze doprawili trawkom. W efekcie obiad w pobliskiej restauracji byl nader wesoly, oj wesoly :-))))
Niestety te zmiany temperatur sprawily, ze teraz harham i smarkam. W srodku lata. Cos pieknego po prostu...
|