20:45 / 24.11.2004 link komentarz (7) | Zbliza sie godzina zero.
Wszystko juz mam zapakowane w samochodzie, lacznie z deska, ktora lezy na tylnym siedzeniu (matko, na szczescie sie zmiescila).
I. z wlasnej inicjatywy zaproponowal, ze podczas mojego siedzenia w pracy dzis przyjedzie, zabierze samochod do mechanika (musze wymienic rozrusznik), zrobi z tym porzadek i odwiezie na miejsce. Rewelka, nie?
No, ale wzial sobie 3 dni wolne, to niech w koncu poczyni cos pozytecznego :))
Strasznie mnie ciekawi, jaki prezent mi sprawi na urodziny.. ja jemu skromnie zakupilam, bo wtedy jeszcze nie pracowalam i nie mialam w ogole kasy, ale i tak sie ucieszyl.
Pogoda niestety zapowiada sie znakomita tzn. gowniana do snowbordu. Ma byc slonecznie i zero opadow :(
Bedziemy jezdzic po sztucznym sniegu, fuj... no ale nic.
W najgorszym razie pojdziemy do kasyna (przez South Lake Tahoe przebiega granica stanu miedzy Kalifornia i Nevada i cala kupa kasyn sie tam usadowila) albo do jakiegos baru albo walniemy sobie spacerek wokol jeziora. Tyz dobrze :)
W najgorszym razie sie pozremy i szlag trafi cala radosc z wyjazdu.
Tia. Nie ma to jak optymizm, no nie?
|