19:17 / 16.02.2005 link komentarz (0) | Bez tytulu
Znowu mam zjazd w dol.
W pracy projekt na wczoraj sie skonczyl i znow sie nudze.
Albo nie mam co robic, albo musze robic po raz setny
znowu to samo.
I. udzielil mi reprymendy z tytulu tego, ze nie dosc
przejmuje sie bezpieczenstwem jego wlasnosci.
Wychodzac bowiem z jego apartamenta mam obowiazek:
- zamknac zaluzje na wszystkich oknach
- zapalic lampe
- wlaczyc radio i nastawic _koniecznie_ z poziomem
glosnosci powyzej 45
i cos tam jeszcze.
Notorycznie zapominam i juz mi obrzydlo sluchanie w kolko
jego wypominania. Tak jakby zreszta bylo co u niego krasc.
Komputer skladak wlasny, telewizor, stereo i to w zasadzie tyle.
To zreszta betka. Przyczepil sie tez do mnie - bo trzymam swoja bizuterie na wierzchu w pudelkach. Kazal kupic specjalna puszke - kupilam - a potem zaczal sie czepiac, ze nie stoi tam gdzie trzeba. Pare razy przenioslam, za kazdym razem w niewlasciwe miejsce, w koncu dalam sobie spokoj i powiedzialam, ze mam to w dupie.
Obrazil sie.
I niech sie obraza. Nie mam zamiaru go przepraszac. Meczy mnie to wszystko coraz bardziej.
Praca staje sie dla niego wazniejsza i wazniejsza - juz drugi tydzien sie pierdoli z tym raportem; teraz w trzydniowy weekend tez bedzie zajety: praca i poszukiwaniem domu do kupna - bo kredyt juz mu zatwierdzili.
Szkola tez mnie nudzi: wyklady z administracji systemem unix sa koszmarne. W zasadzie do tej pory nic sie nowego nie nauczylam, poza uzywaniem netkita czyli wirtualnego linuxa.
Ble.
Zdjec tez dawno nie robilam - jakos nie mam motywacji.
|