06:15 / 28.04.2005 link komentarz (1) | O tym co rozni kobiety od mezczyzn
Duzo rzeczy rozni, wiem wiem, ale jeden taki malutki przykladzik.
Przyciagnelam dzis ze soba film - The Hours oparte na powiesci M. Cunninghama. I. nie wiedzial co to. Od slowa
do slowa wyszlo, ze nie ma pojecia, kto to byla Virginia
Woolf. Szczeka mi opadla po prostu, bo wydawalo mi sie,
ze jednak to kanon literatury angielskiej - kanon
wystarczajacy, zeby chociaz o nim _wspomniano_ na
lekcjach angielskiego w szkole sredniej czy collegu.
Coz, nie wspomniano. I co? Ja osobiscie bedac na jego
miejscu bym sie zawstydzila po prostu. A co I. na to?
Odparl ze "bralem te klasy w collegu, ktore mi mialy
dac prace w zawodzie".
Jeszcze sie zdenerwowal, ze sie czepiam.
No. Wniosek: przecietna kobieta w naszym kregu kulturowym jest wychowana w poczuciu winy i zanizeniu
wlasnej wartosci.
PS: wiem, robie sie coraz bardziej feministyczna, ale jak sie nie robic, jesli zyje sie w spoleczenstwie
gdzie nie ma nic na oslode? W Polsce owszem, stereotypy
matki Polki i te rzeczy, ale przynajmniej i szarmancja
sie gdzies ostala, dzieki czemu nieco lzej znosic.
Tutaj nic - w zwiazku z czym rzeczywistosc sprowadza na
ziemie i zmusza do zastanawiania sie nad roznicami
ciagle i nieustajaco, ciagle i na codzien.... |