05:32 / 30.07.2005 link komentarz (0) | No, ciezko bylo
wrocic do rzeczywistosci, oj ciezko.
Lekka raczka do godziny 2pm czulam jeszcze alkohol w moich
zylach.
W ogole to oj matko. No pieknie.
Najpierw sie z A. (zanim wyszla) zbratalysmy z jednym
kolesiem, co go poznalam na tej samej imprezie co as.
Zajobny chlop ale na szczescie nie w moim typie :))
Potem robilam za poduszke do zwierzen innemu panu (gospodarz owej slawetnej imprezy), on mnie robil masaz plecow (w knajpie a jakze) i generalnie doszlismy do wielkopomnych wnioskow, przebudowy swiata i w ogole.
Kiedy oczki mu sie zamknely zaproponowalam, ze go do domu odprowadze - honorem sie uniosl i sam poszedl. I dobrze.
Potem....
potem dosiadlo sie towarzystwo, ktore tez w Mollys wczesniej poznalam... no i jeden pan rosjanin sie zaczal do mnie przystawiac. Fajne sympatyczne chlopie,
ale takie kurna mlode naiwne i nie zepsute ze az mi go bylo szkoda.
Potem....
inny pan (narodowosci meksykanskiej, ale bialy z pochodzenia hiszpan, hehehe) zaczal sie do mnie rpzystawiac.
Juz sie wczesniej przystawial, dawno temu, ale nic to.
Potem... knajpe zamkneli i pan meksykanin mial mnie odwiezc do domu. Jakos tak kurna wyszlo ze zamiast do mojego, odwiozl mnie do swojego. Ja poszlam do kibelka na siku, wychodze a ten goly jak turecki swiety i dalej sie na mnie rzucac.
Z denia byla wstawiony, wydarlam morde i zagrozilam ze mu zrobie krzywde jak natychmiast sie nie ubierze i nie otworzy drzwi.
Widac musialam byc bardzo przekonujaca, bo ubral sie i jeszcze powiedzial ze sama nigdzie po nocy chodzic nie bede i w koncu mnie odzwiozl...
Wyjscie z samochodu zabralo nieco czasu, bo rzecz jasna znow mu amory w glowie byly...
... ale...
Do chalupy dotarlam w stanie mocno wskazujacym o godzinie 3 rano.
Nie dziwne, ze gowno nie praca dzis byla, prawda?
Juz jednak jestem spowrotem w formie. Winko mam znacznie lepsze niz to wczorajsze knajpiane... klepie w laptoka siedzac na zawnatrz i sluchajac romantycznego
szumu samochodow, pociagow (linia kolejowa jest tuz, jak towarowiec przejezdza to cala chalupa sie trzesie, ale juz sie przyzwyczailam) i dracych sie bahorow.
Ah. Life, o life.
I oczywiscie tesknie jak skurwysyn za panem as.
Aj aj waj.
Moze mi ktos strzelic w leb na otrzezwienie?
|