20:16 / 04.08.2005 link komentarz (2) | Koniec
przyjazni z I. Wczoraj nieco podenerwowana bylam, fakt,
i zamiast normalnego rytualnego pierdu-pierdu z I.
probowalam cos z niego wyciagnac.
Ze dlaczego wlasciwie nie rozmawiamy jak przyjaciele,
o rzeczach waznych i istotnych tylkoo pierdolach?
Ze nie rozumiem po co on chce byc moim przyjacielem -
do small-talku nie trzeba przyjaciela.
Ze niespecjalnie go chyba interesuje etc.
No i furii dostal. Najpierw jeden mail, dzis drugi.
W tym drugim mi napisal zebym nie tracila jego czasu
jesli mam wygadywac takie pierdoly i jesli nie umiem
byc uprzejma to lepiej zebym sie nie odzywala.
Oraz - last but not least - ze jestem emocjonalnie insecure, powinnam pojsc znalezc sobie counseling
i pojsc sie leczyc, brac antydepresanty bo teraz to sie
do zycia nie nadaje i on sobie nie zyczy zebym
sie w ogole odzywala do niego.
Coz. Nastapilam najwyrazniej na odcisk panu wielkiemu
Inzynierowi.
Wiecej sie do niego nie odezwe.
Poprosilam juz A. zeby pojechala oddac mu klucz i zabrala reszte moich rzeczy.
Nie dorosl, nie dorosl do przyjazni i nie wart jest
zaprawde mojego czasu.
Zaluje ze zmarnowalam z nim te poltora roku.
|