06:33 / 29.08.2005 link komentarz (6) | Nocne postekiwania
A. jest po prostu niewyjeta. Po skrotowym opisie calej sytuacji i
wyjasnieniach, gdzie i dlaczego mam watpliwosci walnela mi niezla
lekcje:
- czys ty zwariowala???? I po jaka cholere bedziesz jednemu czy drugiemu mowila o jego rywalu??? Skonczysz tak, ze sie obaj dupa
wykreca i kazdy pojdzie w swoja strone. Czujesz sie winna wobec
as a to niby czemu? Slub macie ze soba brac? Zyjecie razem? Cos
ci obiecal? Nie wiesz nawet, na ile i czy mu na tobie zalezy, tak?
Spotykacie sie jako kochankowie, on wyjedzie i sie skonczy i nie
psuj se tego przynajmniej narazie poki nie wiesz na czym stoisz.
- ale... ale ciezko bedzie sie wymanewrowac tak, zeby jeden na drugiego przez przypadek nie wlazl...
- no to nie laz ciagle do tych samych barow, wylacz se telefon jak idziesz do jednego i drugiego. O wielki mi problem. Jeden w sobote, drugi w niedziele, albo na odwrot. As i tak sie ciebie nie pyta co robisz i gdzie indziesz a T. bedziesz musiala jakis kit wcisnac.
- ale czuje sie winna wobec T.... co prawda ja mu w zeszlym tygodniu powiedzialam, zeby se wybil z glowy cokolwiek, bo ja z kims jestem, ale chyba uznal, ze robie sobie zarty,,,
- ty to masz kurna pomysly. I co, powiesz mu teraz to ucieknie w podskokach, tego chcesz? Zrreszta, faceta w zasadzie prawie nie znasz, poczekaj, pospotykaj sie z nim, zobacz najpierw czy on i odpowiada a ty jemu. Co sie tak sraczkujesz? As wyjezdza na caly pazdziernik i bedzie problem z banki. Na co ci facet, co go wiecej nie ma niz jest?
Coz, nie mozna jej odmowic logiki. Przekonala mnie, przynajmniej narazie.... |