20:09 / 06.09.2005 link komentarz (0) | Zmeczona ale zadowolona..
Niedziela wieczor zaczela sie od wkurwu - dzwonie do as
zgodnie z umowa... i natykam sie na wylaczony telefon. No pieknie.
Po 45 minutach czekania w koncu zadzwonilam
do A. Tez byla w bojowym nastroju, z powodow w ktore
nie bede tutaj wnikac... niemniej, urzadzilysmy sobie
mala bitching session. W trakcie nagle nastepny
telefon, przelaczam sie i kto - pan as.
Okazalo sie, ze sierota boza zostawila telefon w Anglii..
Piekne i niewyjete.
Troche mu sie dostalo z mojej zlosci - zauwazyl od razu,
rzecz jasna, ze cos nie tak.
Wyjasnilismy sobie pare rzeczy...wiem juz dokladnie, na
czym z nim stoje. W skrocie - na tym, o czym pisalam....
co oczywiscie nie przeszkodzilo mu sie za mna stesknic
i w ogole sie jakis czuly zrobil...
Dzien nastepny czyli poniedzialek stanal pod znakiem
wycieczek motocyklowych. Jeden z boys wynajal na weekend
Harleya...no i we trojke - on, ja i as wybralismy sie na
objazd okolicznych gor i oceanu.
Juz wiem, dlaczego ludzie maja takiego pierdolca na punkcie tych motocykli. Sa po prostu boskie... stworzone do crusing, chociaz jak dla mnie zdziebko halasliwe.
W miedzyczasie as zepsul sie motocykl... naprawial w drodze, wywalalo mu uparcie jakas faze. Jako ze J. musial oddac Harleya, spowrotem wracalam z as jako pasazer na jego Kawasaki.
Matko. Te motocykle zdecydowanie nie byly skonstruowane dla dwoch osob. Siodelko z tylu dla
pasazera jest malutkie, znacznie wyzej od lokalizacji tylka kierowcy,
dzieki czemu siedzi sie w pozycji mocno pochylonej wiszac na plecach prowadzacemu.
Przyspiesza toto i hamuje z zawrotna predkoscia i zeby
nie wybic sobie zebow tudziez nie zwalic sie as na plecy jak zdechla ryba musialam kompensowac albo nogami, albo rekami (zapierajac sie o bak). Efekt
tego taki, ze dzis napierdalaja mnie jak dzikie wszystkie miesnie.
Ale nic to. Spodobalo mi sie. Gdyby nie wrodzone niemoctwo i kalectwo rozwazylabym sama zakup
motocykla... ale boje sie, ze bym sie zabila.
Hm... |