19:46 / 20.09.2005 link komentarz (7) | Dzis
mi zdecydowanie lepiej, mimo kurwiastej trzesionki
wczoraj.
Odciagalam i odciagalam slanie tych dokumentow do ebaya
(proba sprawdzenia kompatybilnosci z nimi) - w koncu jak
sie zabralam to juz dobrze po jedenastej wieczorem.
No bo co tam wklepac polskie znaczki do dwoch dokumentow
html i jednego worda, nie?
Ah. Gdybyz zycie bylo takie proste dla fanow makowek
....
HTMLa problem zostal rozwiazany predka za pomoca takiego
malego smisznego edytorka dla programistow i pracy
symultanicznej. Przynajmniej nie musialam sciagac czcionek do tego - bo Go Live szanowny oczywiscie znarowil sie bez czcionek polskich, a nie wiedzialam skad to gowno wytrzasnac (swoja droga po chuja czcionki specjalnie w edytorze do htmla???)
No ale nic. Jazda zaczela sie dopiero z szanownym Wordem.
Najpierw czcionki - bez tego oczywiscie ani rusz.
Dobra. Na laptopku mam ponad 700 MB ramu, ale to dla worda kurwa za malo! Jedno odswierzenie ekranu dobre pol minuty. Boze.
No to na stacjonarna makowke sie przerzucilam, gdzie mam 1 GB ramu. Lepiej - ale, kiedy juz-juz myslalam, ze sie udalo....
TADAAAM! Przy probie otworzenia dokumentow, ktore edytowalam, word wywala sie na morde dokumentnie.
Ah. C'est la vie, nie? Po dwoch godzinach doszlam wreszcie do tego, ze szmaciarz proboje zachowac dokument jako html z opcja... automatycznego sprawdzania i updatowania linkow i zdjec na starcie. Boze.
Co za kretyn to wymyslil i ustawil jako default?? Po usunieciu oczywiscie git malina.
W ogole to nie wiem, po jaka cholere ludzie w _wordzie_ produkuja dokumenty htmlowe, ale coz... sila ignorancji wielka jest.
|