19:59 / 06.10.2005 link komentarz (5) | Zastanawialam sie
kiedys jak to mozliwe zeby zaistnial "smutek tropikow".
Jak mozna byc smutnym w miejscu, gdzie blekitny ocean,
palmy, slonce i obrzydliwie cieplo?
A jednak, mozna byc smutnym. Czlowiek czuje sie jak
pod dachem swiata, ma wszystko na wyciagniecie dloni,
a jednak nie ma nic. Rozlegle przestrzenie sparzone
sloncem i cisza... cisza przeradzajaca sie w przerazliwa
samotnosc a potem smutek wlasnie.
Kiedys czerpalam radosc z kontaktow z innymi. Teraz
one sie urwaly a ja nie nauczylam sie czerpac z siebie.
Za kazdym razem gdy siegam w glab zastaje smutek, depresje, pustke i zniechecenie.
Nie umiem sie cieszyc tym, co mam, wiec uwazam, ze nic
nie mam.
Czegos mi brakuje.
I nie, nie jest to druga osoba. Brakuje mi czegos w sobie.
Niestety. |