04:43 / 27.10.2005 link komentarz (1) | Po knajpie, z rana (tj. w srodku nocy) jak zwykle depresyjny zjad kacowo-pijacki.
Wielu ludzi tak ma.
Moze to juz sie zaczal alkoholizm. Wcale mnie nie pociesza, oj nie...
W pracy mialam ochote wziac kalacha i wygarnac slepo w tlum.
Jakas furia i agresja sie rodzi. Po trawie nie.
Jutro bede wiedziec, czy as wylatuje do Germanii w sobote.
Jak poleci to nie bedzie go miesiac i nie pojedziemy na snowboard, i nie bedzie go na moich urodzinach :(
Powiedzial, ze mu przykro i bedzie tesknil ale co kurwa z tego.
Koncepcja kobiety w jego zyciu zupelnie mu nie pasuje. Za duzo
musialby zmienic, a tak naprawde to zdaje sie, ze to po prostu strach przed otworzeniem puszki Pandory i mozliwoscia, ze sobie nie poradzi
z wlasnymi emocjami, ze bedzie musial cos robic.
Gdyby tylko jeszcze ta jebana pierdolona nadzieje udalo mi sie ze lba
wyrzucic.... to pewnie i emocjonalne zjazdy by ustaly.
Czemu, czemu ja mam pecha zakochiwac sie w facetach, ktorzy sa
niedosiegalni???? Albo jak juz spotkam kogos, z kim jestem szczesliwa, to "sily wyzsze" staja na drodze???
KURWA!!!!!!!
Jedno wszakze pewnym pozostaje: wole umrzec z przekonaniem, ze cos spierdolilam niz zalowac, ze czegos nie sprobowalam.... |