12:50 / 03.10.2009 link komentarz (9) | wróciłam. stary, jechałam prawie 15 godzin pekaesem z zakopanego, bo się rozkraczył w częstochowie i jakieś szulerstwa tam wyszły wyniknęły i machlojki, szkoda gadać, prawie nic nie spałam. ale jak zobaczyłam dzisiaj zieleniak w poświacie z porannego słońca, to chciałam całować ziemię i pewnie bym to zrobiła gdyby nie to, że mnie bolą plecy i moja popsuta kostka; mimo całej mojej miłości do gór jednak uwielbiam trójmiasto tak bardzo, że już bardziej się nie da, no nie ogarniesz. ale widziałam dużo piękna i wystarczy mi to piękno na trochę dni, wszędzie weszłam piechotą, kochany, jak byłeś kiedyś na kasprowym nogami w najkach kapri to przybijam Ci piątkę, zwłaszcza jeśli dzień wcześniej byłeś też na tej takiej górze między doliną pięciu stawów a morskim okiem, a dzień później hasałeś po giewoncie i zjadłeś tam śniadanie. zrobiłam miliony, miliardy kilometrów na własnych nogach, z moimi własnymi płucami i jestem z siebie dumna, a moje pośladki układają dla mnie pochwalne peany, bo całe życie marzyły o takiej wycieczce. byłam w miejscach, w których było tak cicho, że mogłam słuchać tylko piosenki granej przez moje przedsionki i komory i miałam wrażenie, że ta piosenka jest najbardziej uwielbianym kawałkiem tamtych list przebojów. albo miejsca, w których można kręcić reklamy almette albo wiesz, drogerii natury - absolutnie naturalne, gdzie woda jest czterdzieści tysięcy razy bardziej czysta niż butelkowany żywiec nawet pomimo tego, że sikają do niej zajączki albo sarenki.
i ciągle nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w górach są święta też w październiku, choinek opór.
widziałam babcie, które nie mają zmarszczek chociaż ich jedynym kosmetykiem od stu lat jest szare mydło i woda; rozmawiałam z ludźmi w moim wieku, którzy mówią najpiękniejszą możliwą gwarą świata; byłam na grobie tetmajera i się popłakałam. było fantastycznie, synek, tam trzeba być, bo to nic nie da, że napiszę.
ale tęskniłam okropnie.
poza tym ten Zawa to przyszedł na ten dworzec i to było fajne, chociaż byłam bez makijażu i zobaczył jak wyglądam naprawdę i chociaż zdaję sobie sprawę, że teraz mnie znienawidzą wszystkie nlogusiowe panie, to muszę powiedzieć, że nie dość, że przyszedł, to jeszcze przyniósł mi najlepsze żelki i był uroczo rozchełstany, ale umiem już bardziej wiarygodnie opisać ten tydzień w górach niż to czterominutowe spotkanie, więc lepiej nie opiszę wcale. ale powiem Ci tak, droga koleżanko internetowa: wiadomo, że Święty Mikołaj istnieje i Jego działalność jest oczywistością, ale zajarasz się dopiero, jak Go spotkasz. i z Zawą jest tak samo, tylko zajarasz się bardziej. a teraz idź to wypłakać, nie ma sensu udawać, że nic się nie stało.
łelkam hołm :)
|