bezcukru // odwiedzony 96587 razy // [city.mumik nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (249 sztuk)
09:33 / 03.11.2022
link
komentarz (3)
Beka, że mam tyle lat, że w przyszłym roku mogłabym zostać prezydentem, a listonosz zapytał mnie ostatnio, czy jest ktoś dorosły w domu i ja się zawahałam. Leci ten czas jak pojebany. Nie czuję przemijania, ale bywa, że je widuję. Na przykład kiedy co kilka tygodni jadę odwiedzić rodziców i widzę u nich jakieś nowe udogodnienie w postaci barierki przy schodach; uświadamia mi to coraz więcej lekarstw w szufladzie taty i to, że kot sąsiadów nie przychodzi już do mnie przez okno, żeby bawić się kłębkiem wełny, tylko żeby przez cały dzień spać na regale.
16:26 / 20.04.2021
link
komentarz (2)
i'm a mess i wcale nie ten typ
16:05 / 30.03.2021
link
komentarz (2)
Jest taki film, który bardzo lubię, w którym irlandzki rudzielec przenosi się w czasie wchodząc do szafy. Po prostu zamyka oczy, wyobraża sobie wydarzenie, do którego chciałby wrócić i po chwili już tam jest. Bardzo bym chciała tak umieć. Chciałabym wrócić do dnia, kiedy moja babcia kupiła mi różową torebkę z plastiku i w mojej pięcioletniej głowie nie mogłam być już nigdy bardziej szczęśliwa. Chciałabym ją jeszcze raz przytulić i poczuć ten jej babciowy zapach, dać mokrego buziaka i zjeść z nią żeberka z musztardą - moje ulubione danie z dzieciństwa.
Wróciłabym też do jednego z tych wieczorów, kiedy leżałam w piżamie na kanapie wtulona w tatę i oglądaliśmy serial, a on zasypiał i nie mogłam się wydostać spod jego ręki; jak uwielbiałam jego chrapanie i to, że nawet kiedy był świeżo ogolony, to czarne kropki zarostu przebijały mu przez gładką skórę.
Na pewno odwiedziłabym też jeden z tych dni w liceum, które w mojej pamięci zlewają się w jeden niewiarygodnie szczęśliwy czas spędzony z moimi przyjaciółkami, kiedy robiłyśmy wszystko zamiast się uczyć i przyjeżdżałyśmy do szkoły dwie godziny wcześniej tylko po to, żeby spędzić razem więcej czasu. Chciałabym zjeść z nimi po tej takiej pysznej drożdżówce z malinami i śmiać się z naszych nieudanych miłości.
Spotkałabym się na chwilę z moimi ulubionymi ludźmi poznanymi podczas studiów, którzy już dawno przestali być tamtymi wersjami siebie, a są teraz nudnymi dorosłymi; którzy przestali mieć pod skórą to, co w nich kochałam. Chciałabym ich spotkać, żeby jeszcze raz uwierzyć w to, że będziemy dla siebie na zawsze.
Pojechałabym w Bieszczady chociaż na jeden dzień. Potem wracałabym do tego dnia wchodząc codziennie do szafy i zamykając oczy.
10:51 / 26.03.2021
link
komentarz (2)
https://www.youtube.com/watch?v=kj3D5V0lPrM

my jak alkoholicy, więc chcę Cię dotknąć językiem i wypić
12:57 / 22.03.2021
link
komentarz (2)
instynkt samozachowawczy szwankuje. jakieś rady? pytam dla kolegi.
14:16 / 10.03.2021
link
komentarz (4)
Czasem śni mi się, że w s z y s t k o niszczę. Bywa, że nie wiem, czy mi się to śniło.
15:54 / 24.02.2021
link
komentarz (2)

k o c h a m

od dzisięciu lat nic się nie zmienia, chociaż zmieniło się wszystko.

RETY
09:17 / 01.11.2020
link
komentarz (6)
Pamiętałam hasło <3
10:19 / 13.08.2019
link
komentarz (1)
trochę brakuje mi czasów, kiedy ludzie do siebie dzwonili na stacjonarny i się zawsze odbierało, bo nie było wiadomo, kto dzwoni. lubiłam blogi z dostępem na hasło i to, jak się czułam, kiedy ktoś mnie chciał wpuścić do samego środka swojej głowy bez liczenia zasięgów przez google analitics. naprawdę nie tak dawno był czas, kiedy nasi przyjaciele mówili tym samym językiem, nasze koty były małe i nikt nie przypuszczał, że któregoś dnia umrą, czasy, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że może zabraknąć wody. wracam dziś do tych ciepłych wieczorów, kiedy nie mieliśmy nic, a kiedy wszystko nas cieszyło sto razy bardziej, niż nowa bluzka.
14:07 / 06.12.2016
link
komentarz (1)
jesteś szczęśliwy? szczęśliwa? no powiedz. co Cię unosi, co Cię jara, czy masz coś, bez czego nie możesz żyć, nie chcesz żyć? jak to nazywasz?
czy umiesz się cieszyć tym, że masz dwie ręce, dwie nogi? nawet jak nie masz, to czy umiesz się cieszyć, że życie Cię rozpieściło, bo masz dom, może nawet kota albo możesz mówić to, co Ci przyjdzie do głowy, może nawet ktoś Cię słucha? czy usiłujesz się jakoś rozwijać, czytasz, uczysz się nowych słówek z angielskiego, może byłeś w jakimś nowym miejscu, może zjadłaś coś innego, niż polędwicę sopocką? może ktoś Cię potrzebuje? czy myślisz, że czyjeś życie jest smutne bez Ciebie czy może jest lepsze? kiedy ostatni raz uczciwie pracowałeś? nie chodziłeś do pracy, tylko zajechałeś się jak koń i spałeś potem jak dziecko? kiedy dzwoniłaś do babci żeby posłuchać, co naprawdę u niej słychać? jaki jest ulubiony kolor Twojego dziecka? czy wierzysz, że jutro będzie lepiej, że jutro Ci się wreszcie zachce, jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość w przyszłym tygodniu? co robisz, żeby przestać narzekać na świat bez perspektyw, na niską wypłatę, na kaczyńskiego, podatki, dziurę ozonową, dziurę w rajstopach?
ludzie, żyjcie trochę, póki żyjecie.
20:14 / 21.02.2016
link
komentarz (2)
czuję pod skórą, że idzie n o w e
21:07 / 14.06.2015
link
komentarz (3)
fajnie było chodzić do liceum i zakochiwać się co cztery dni w kimś innym. później lubiłam też wyjazd do Torunia na studia i setki studenckich imprez z piwami po jeden grosz, lubiłam patrzeć w oczy Ziba i jeździć tramwajami w okolicach płatków nestle. później uwielbiałam wagary i ochroniarza z mojej pracy. później naprawdę kochałam Bartka, który sprawiał, że byłam kobietą, a nie dziewczyną, laską ani dupą. później był koleś, który był lekko niebezpieczny, a ja zawsze czułam się z nim bezpiecznie. później mogłam godzinami rozmawiać z Pawłem i pić niebieskie wino i jarać się tym gościem w każdej minucie każdego dnia. później ubóstwiałam Micha i jego gruby brzuszek i lekki żart i masę solną malowaną plakatowymi farbkami. oczywiście w tak zwanym międzyczasie lubiłam też kilku innych chłopców, którzy działali na mnie bardziej, niż najlepszy ruski szampan. dzieciak Michał, który rysował mi laurki i przyklejał na lodówkę. Mateusz, z którym spacerowałam o północy na środku ulicy. Zawa, który dał mi żelki i spał przy mnie jeden uroczy raz.
to wszystko było naprawdę fajne, Panowie. często Was wspominam i uśmiecham się mocno, bo to oczywiste, że po części Wy stworzyliście mnie właśnie taką. ogromne dzięki! wiem, czego chcę. wiem, czego nie chcę. jestem strasznie szczęśliwa :)
14:15 / 30.09.2014
link
komentarz (0)
idę znowu na studia - tym razem na poważne, pracuję jak dorosła, mam kilka zmarszczek pod oczami (wmawiam sobie, że to te od śmiania i że są ładne, ale są dokładnie takie same jak od starości), banki chcą dawać mi kredyty na mieszkanie, nikt mi nie daje już ulotek o skupie używanych podręczników i czasami nie sprawdzają mi już dowodu kiedy zamawiam herbatę z rumem, a ja nigdy nie czułam się takim dzieciakiem, jak teraz. nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa w tym całym życiu:)
20:00 / 18.05.2014
link
komentarz (2)
łooo...! w głowie mi się kręci od tego całego życia. ładne, proste, bardzo dobre życie z elementem zaskoczenia, z dreszczami na plecach, z deszczem na własnej trawie we własnym ogrodzie. bardzo udane spacery z psem, niezwykle trafiona, doskonała przyjaźń. praca niczym dobry, zabawny żart, przedziwna, ale inspirująca codziennie i dająca codziennie tę myśl, że nie mam kłopotów i mam lekko w życiu. dzień za dniem, step by step. tak bardzo kocham, tak najbardziej! jestem codziennie wdzięczna, co wieczór zasypiam spokojna. tak bardzo bardzo bardzo dziękuję. łooo...
19:03 / 13.09.2013
link
komentarz (6)
Nie wiem, czemu tak jest, że autobus jest w połowie pusty, a nade mną musi stanąć stare babsko i sapać. Wpędza mnie to w poczucie winy, chociaż miejsca w opór, każda jej reklamówka z lidla może osobno usiąść, ale nie.. stoi i sapie. To pewnie wina mojego skrajnie pizdowatego wyglądu, który wskazuje na to, że można mnie zrugać nawet za brzydką pogodę, a ja to przyjmę na siebie. Kto mnie widział, to wie - zawsze wyglądam na MIŁĄ. Nie wiem, co z tym zrobić. Bycie miłym się w tych czasach nie opłaca. Nie mam forsy na dr. Szczyta, chociaż może by pomógł ( chociaż wiedz, że poprawiłabym sobie wargi sromowe, gdybym miała brzydkie, bez dwóch zdań, no błagam Cię! ). Mówisz "popracuj nad sobą"? Skarbie, robię wszystko, żeby nie sprawiać takiego durnowatego wrażenia lamy zagubionej w zagajniku, ale to wymaga sto razy więcej energii niż ćwiczenia z Chodakowską, a skutki żadne. Stare baby nadal nade mną sapią, przepraszam przechodniów, którzy depczą mi buty (białe, do cholery!!!), wpuszczam do kolejki człowieka z jednym produktem, a łajdak płaci kartą i nie pamięta pinu, mam wymieniać dalej? Potrzebuję fachowca, serio, bo dobre serce to się równa napis FRAJER na czole.
23:18 / 05.06.2013
link
komentarz (0)
stajemy na głowie, żeby pięknie mieszkać, a tymczasem ten dom bez Ciebie to zwykłe metry kwadratowe bez sensu. wracaj już, Byku ;)
12:04 / 26.03.2013
link
komentarz (1)
"znam Cię dobrze, lepiej niż siebie samego | jesteś ogniem, wodą, powietrzem, ziemią | horyzontem, bo nie widzę nic innego, dopóki wschodzi i zachodzi słońce."
22:22 / 06.12.2012
link
komentarz (6)
wiesz, co najbardziej lubię w facetach? to, że są prości. jesteście prości, Panowie, sto na sto znanych mi egzemplarzy. uwielbiam tą bezpośredniość i brak objazdów. lubię, kiedy On mi mówi, że wpierdoliłby kawałek surowego mięsa zamiast moich tart ze szpinakiem. lubię, kiedy otwarcie mówi o moich wadach, bo mogę nad niektórymi zajebiście popracować, jeśli będzie mi się chciało. uwielbiam słuchać czasem męskich rozmów i to, że kumple puszczają przy sobie bąki. to świetnie, że przy nas tego nie robią, ale taki rodzaj szczerości w swoim towarzystwie jest czymś spoko i nie myślę, że to odrażające. nie udajecie, chłopcy. lubię to, że jeden nie powie drugiemu, że ma super ciuchy, a za 5 minut za winklem śmieje się z typa całe osiedle. lubię brak gadania "Twoja dziewczyna to super dupa"...a za 5 minut za winklem śmieje się z niej całe osiedle. bycie facetem to co najmniej kilka masek mniej. zazdroszczę Wam, moi drodzy, bo chociaż sama staram się walczyć z tą typowo babską przypadłością, że trzeba być taktowną nawet, jak się śpi, to jednak czasem boli mnie od nich twarz.
19:32 / 27.10.2012
link
komentarz (3)
biorąc pod uwagę to, że się nareszcie przeprowadzam do domu, w którym jest normalna wielka piękna kuchnia z milionem ziół i przypraw i umiem już prawdziwy domowy rosół z prawdziwym makaronem, który sama lepię, muszę coś napisać. konstrukcja faceta jest mniej więcej taka, jak konstrukcja rosołu: mega prosty, ale musisz mu dać dużo czasu i dopieszczać i wtedy jest dobry.
jestem zajebiście szczęśliwa z Nim i z tym, że umiem rosół :) i nie, nie napiszę nic o śniegu, że pada. całuski.
ps. cukier wcale nie szkodzi.
20:16 / 28.09.2012
link
komentarz (1)
jest ledwie chwila po 20, a księżyc już dawno wysoko na niebie. i dont want to live on this planet anymore.
12:18 / 24.08.2012
link
komentarz (7)
zrób coś. weź życie w swoje ręce, wiesz, o co mi chodzi? rusz się. przestań spać do czternastej. zjedz coś zdrowego, pójdź gdzieś na świeże powietrze. zadzwoń do taty i powiedz mu cześć. wypij kawę, ale nie na dwa łyki sypaną lurę tylko najlepszą kawę w mieście. wypij ją w najlepszym towarzystwie, najlepiej w swoim. przeczytaj dobrą książkę, powąchaj ją. skuś się na jakiś dobry uczynek i przestań rozkminiać, że złotówka dla żula to przyłożenie ręki do jego życiowego upadku. niech ma. spójrz na swoje miasto, na swoją wieś, niekoniecznie spójrz krzywo jak wtedy, kiedy wszyscy patrzą krzywo na Ciebie. olej to, wiesz? poczuj się ze sobą dobrze. znajdź sobie jakieś zajęcie. uszyj sobie czapkę. narysuj dla kogoś laurkę. uśmiechnij się, ale najpierw do siebie, a dopiero później do obcych w autobusie. jak ktoś ma Cię lubić, skoro nigdy w życiu nie polubiłbyś siebie z taką miną? szanuj zieleń, ale wytnij czasem serce na drzewie. pomyśl tylko, na ile sposobów można zrobić komuś przyjemność. wiesz, na ile? na miliard. życie nie jest trudne, ludzie nie są źli, w sklepach nie jest drogo. dopóki sobie radzisz, dopóki masz jednego życzliwego sąsiada, dopóki masz na bułkę i mleko - jest wręcz odwrotnie. przestań narzekać, psioczyć na wszystko. to jest Twoje życie i nie poczeka, aż staniesz na nogi. zrób to teraz, przecież masz dwie zdrowe.
10:27 / 13.07.2012
link
komentarz (3)
pewnie, że są jakieś tam problemy. bywa, że brakuje czasu; bywa, że hajsu. czasem duchy z przeszłości spacerują po głowie albo mamy jakieś głupie rozkminy o tym czy owym. zdarza się popłakać. zdarza się zatrzeć silnik na środku autostrady albo siedzieć przy szpitalnym łóżku mojego Taty i wspominać nasze dawne, osobne życie, do którego za żadne skarby nie chcemy wracać.
to zdaje egzamin, wiesz o czym mówię? ta cała miłość. bo są momenty, w których nic nie możesz poradzić na kolej rzeczy, na los, nazwij to jak chcesz. zdarza się dostać od życia po ryju, każdy dostaje prędzej czy później, ale to można przeżyć. może nawet czasem razem jest trudniej, ale w ogólnym rozrachunku to jedyna sensowna odpowiedź na wszystkie pytania. jedyne wyjście z sytuacji bez wyjścia. naprawdę.
13:28 / 25.01.2012
link
komentarz (3)
zawsze czytam ostatnie zdanie, zanim zdecyduję się kupić książkę. lubię wiedzieć, że na przykład wszyscy umrą albo nikt nie umrze, to mi daje zajebisty komfort czytania. no i wiesz, wtedy jest trudniej się oderwać, bo chcę wiedzieć jak najszybciej dlaczego umarli lub nie. to czytanie ostatniego zdania doskonale organizuje mi czas. nagle wszystko inne przechodzi w drugi plan i herbaty konsekwentnie stygną zanim sobie przypomnę, że je zrobiłam.
wiesz, jak już coś robię, to na sto procent.
i wiem, że nas dwoje można podsumować jednym zdaniem 'i żyli długo i szczęśliwie', wiem to od początku i jaram się, że tak brzmi to zdanie. łapczywie chwytam każdą minutę i zapominam, że herbaty stygną.
16:42 / 26.12.2011
link
komentarz (0)
to nie były tak wesołe święta, jesteś daleko, a przecież też jesteś moją rodziną. ale prezenty zawsze spoko.
16:53 / 01.12.2011
link
komentarz (0)
chodzimy po mieście i uśmiechamy się do siebie, nie.. szczerzymy się do siebie jak para kretynów. noszę Jego rękawiczki w torbie, a On mi poprawia szaliczek. i nie, nie bywa źle, codziennie jest fajnie i mów co chcesz, możesz sądzić, że to nie jest prawda, ale gówno możesz wiedzieć, bo to ja w tym siedzę, to nasz fantastyczny związek, nasze wyszczerzone zęby i zaplątane szaliczki. oczywiście, że On dominuje moje życie i jest ważniejszy od setki rzeczy i czynności, ale to jest piękne i nie mów, że o tym nie marzysz. to straszne o tym nie marzyć.

noście czapki, serio ;)
12:32 / 24.10.2011
link
komentarz (5)
jest tak ekscytująco i tak bezpiecznie
10:02 / 15.09.2011
link
komentarz (5)
jest codziennie lepiej, słowo daję, nigdy nie było tak dobrze, więc co się robi w takiej sytuacji? pakuje majtki i tusz do rzęs i jedzie się do Mamy i Taty. tutaj jest pięknie jak zawsze, chociaż trochę zimno w trójmieście, ale jak widzę ich twarze i słyszę głosy inaczej niż przez telefon, to grzeje mnie zupełnie inne ciepło. mój Brat się zakochał i jest taki szczęśliwy, myślałam, że to nigdy nie nastąpi, a tu popatrz. moja Siostra jest w ciąży! nosi w brzuchu 4 tygodniową fasolę, która już teraz jest najbardziej kochanym dzieckiem świata. naprawdę musi istnieć jakiś Bóg, jestem tego pewna. życie jest zajebiście piękne!
00:29 / 10.06.2011
link
komentarz (2)
to zwykła noc, ale tylko tutaj noce są takie. chodzę po osiedlu i kopię kamyki, słucham tych zabawnych audycji radiowych, których nikt nie słucha, kończę czwartą paczkę mamby i czekam na Niego. warszawa jest dość blisko i nie, nie martwię się, szerokość i przyczepność to Jego mocna strona, zwyczajnie czekam i nawet nie jest zimno, chociaż ludzie zamykają teraz okna w swoich mieszkaniach i naciągają kołdry na trochę już opalone ciała. już prawie jest lato. wtedy była cholernie ciężka zima, pamiętasz? a my paliliśmy te papierosy trzymane w zamarzniętych dłoniach i spacerowaliśmy całymi nocami, do głowy nam nie przyszło, żeby okryć się kocem. było pięknie i ciągle jest pięknie. już prawie jest lato, ja na Niego czekam i nie jest ani trochę zimno, chociaż ludzie zamykają te okna. coś takiego może się zdarzyć tylko tutaj. jestem taka szczęśliwa, jeny.
13:18 / 12.05.2011
link
komentarz (1)
zrobiło się zajebiście wakacyjnie i weź mi nie mów, że front atmosferyczny popsuje mi jakieś tam upragnione szaleństwa ani że zmęczenie zbije mi nastrój, bo tak nie będzie na bank. dobra passa trwa, czaisz? jeszcze tylko trochę się opalę, trochę się ogarnę, trochę odpuszczę, ale tylko trochę. i to najwcześniej we wrześniu.

trzymajcie się, odpoczywajcie, cukier szkodzi!
21:58 / 08.04.2011
link
komentarz (1)
kocham Go, lubię to i to nie banał, to my.
23:01 / 09.03.2011
link
komentarz (5)
nie widziałam mojego chłopaka od wczoraj rano i czuję się jak przed pierwszą randką. teraz rozumiesz?
:)
20:57 / 03.03.2011
link
komentarz (2)
widziałeś dziś to słońce rano? nie to o trzynastej, tylko to o świcie, widziałeś? w takie poranki naprawdę można wszystko. można zacząć wszystko od nowa, można zawrócić, można nawet umrzeć. dobrze jest czasem obudzić się o takiej cholernie nieludzkiej porze i poczuć to wszystko.
a On spał obok, oddychał tak równo, był taki bezbronny i taki bezpieczny. to słońce, ten Piotrek, ten czwartek... i chociaż można było wszystko, nawet zacząć od nowa, zawrócić albo umrzeć, to za żadne skarby nie chciałam nic robić. jest bezbłędnie, jest najlepiej na świecie.

12:56 / 28.02.2011
link
komentarz (4)
jak masz wolny sobotni wieczór to zapraszam na otwarcie klubu Revolucja w Toruniu, na miejscu byłej Hipnozy. klub naprawdę na bardzo wysokim poziomie, aż trudno uwierzyć, że w tym nudnym jak pizda mieście powstaje tak fajny projekt. a jak już przyjdziesz, to podejdź do baru i napij się ze mną. zaczynam nową pracę ! :)
22:48 / 23.02.2011
link
komentarz (1)
wiesz, zajawki. codziennie ich więcej, mnożą się jak króliki. budzę się rano i m a m t o, czaisz? otwieram oczy i mam uśmiech na twarzy, rany, taki wielki jak rogal z tej takiej piekarni w toruniu, tam na rogu, wiesz gdzie? kocham i to najbardziej fantastyczne uczucie w moim życiu, jestem absolutnie szczęśliwą kobietą i stąpam gdzieś w stratosferze nucąc piosenkę i tupiąc do rytmu białym airforcem. a Piotrek tuż obok i też tupie. i też airforcem. zmieniam pracę, zmienię włosy i dalej będzie pięknie. będzie ciepło. będzie super.
21:32 / 26.01.2011
link
komentarz (5)
dajesz mi bezsenność i zabierasz mi roztropność
23:02 / 19.01.2011
link
komentarz (6)
kochaj, to fajne!
16:34 / 29.12.2010
link
komentarz (8)
nie chce sie pisać, kiedy wszystko gra i buczy. znasz to? pewnie niedługo zacznę tutaj szukać wsparcia, ale póki co masz ode mnie spokój do odwołania. achh.. i dam znać jak będę miała w planach zmianę stanu cywilnego, nie dygaj!
17:46 / 15.12.2010
link
komentarz (1)
nigdy nigdy nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. absolutnie ulubione ciastko :)
12:07 / 04.12.2010
link
komentarz (3)
"miłość jest wtedy, kiedy mama daje tacie najlepszy kawałek kurczaka"
23:23 / 01.12.2010
link
komentarz (2)
słuchaj.. usiądź tutaj na chwilę ze mną. usiądź przede mną, nie obok, popatrz na mnie i poczuj się dobrze. poczuj się swobodnie. tutaj możesz się swobodnie czuć. zapal sobie, w tym mieszkaniu można palić. no siadaj. słuchaj, chcę Ci opowiedzieć o swoim dniu. chcę powiedzieć, że płakałam dzisiaj i że bardzo chciałam zniknąć albo wtulić się w Mamę. masz czasami takie dni, znasz takie chwile? ja zawsze wtedy uciekam gdzieś, gdzie jest popielniczka i trochę powietrza do oddychania. opowiem Ci o swojej frustracji, o moim strachu i beznadziejnej bezradności; o potworach spod łóżka, o masakrach z teksasu i o bezsenności z seattle. usłyszysz o Marcie z miną skrzywdzonego dziecka, później o fajterce, co drapie i warczy, a w końcu zacznę mówić o Nim i powiem, że w jednej sekundzie ujarzmił ten burdel, że czuję się jakbym wróciła z wakacji wypoczęta i opalona.
zostaw na chwilę tego papierosa i mnie przytul, bo znalazłam ten moment, którego od dawna szukałam i potrzebuję, żeby ktoś przeżył to ze mną. jest dobrze.
00:57 / 29.11.2010
link
komentarz (2)
mogłabym się w Tobie zakochać.
raany, mogę?
03:25 / 27.11.2010
link
komentarz (6)
imaginuj sobie: masz przed sobą torcik, taki czekoladowy i z wisienką na szczycie, no Twój absolutnie ulubiony torcik, przepyszny. wszystkie inne słodycze są w zasięgu Twoich rąk, a ten łakoć nie jest.. co robisz, jeśli jest za szybką; co, jeśli nie jest Twój? będziesz go zdobywać za wszelką cenę czy zapchasz się pączkiem, którego nawet nie lubisz?
no weź powiedz.

straszną mam ochotę na słodkie.
02:06 / 25.11.2010
link
komentarz (5)
w życiu nie ma przypadków!
15:59 / 22.11.2010
link
komentarz (5)
pada, ale niech sobie pada. nie pada mi na głowę, a to przecież dużo. smolik, kawa i miękkie szare dresy. najlepsze w miękkich szarych dresach jest to, że są tak bardzo miękkie i tak bardzo szare... i mogę wszystko, kaloryfer grzeje, a ja myślę o tym, że chcę wypić z Tobą latte, chociaż nie pijasz kawy, ale latte to przecież prawie mleko. dla mnie jesteś jak mały kotek, chociaż mierzysz ponad dwieście centymetrów.

21:03 / 18.11.2010
link
komentarz (4)
'wkrótce przegrasz. następnym razem mogę nie odebrać.'
21:15 / 31.10.2010
link
komentarz (2)
wiesz, niby jestem taka twarda, wszystko ogarniam i większość rozumiem, niby powinnam się przyzwyczaić i pewnie każdy by dawno przywyknął będąc na moim miejscu, ale to wszystko jest w chuj na niby. temat mnie przerósł, chociaż broniłam się wszystkimi kończynami. w tej sytuacji nie mogę nie pojechać Gdańska, do domu, do mojego pokoju i mojego łóżka, wyspać się i nabrać dystansu. tutaj nie śpię. nie pomaga gorąca herbata, nowa piżama, nudny film ani poprawianie poduszki... tutaj potrzebne jest Twoje 'dobranoc'.
elo Toruń.
17:21 / 25.10.2010
link
komentarz (2)
potrzebuję Ciebie teraz jak nigdy wcześniej.
17:09 / 08.09.2010
link
komentarz (0)
"dobre rzeczy przydarzają ci się wtedy, gdy sam jesteś dobry. dobry? uczciwy, bardziej o to mi chodzi. ale nie uczciwy w myśl prawa; obrabowałabym grób, ukradłabym monety z oczu umarlaka, gdybym uznała, że to poprawi mi nastrój. chodzi mi o uczciwość wobec samego siebie. można być wszystkim, ale nie tchórzem, nie pozerem, nie emocjonalnym oszustem, nie kurwą: wolę mieć raka niż fałszywe serce. ale to nie oznacza pobożności. oznacza pragmatyzm. rak może cie wykończyć, ale to drugie na pewno też."
12:53 / 04.09.2010
link
komentarz (3)
nie ma cukru, ale jest kilka innych przypraw.
20:58 / 13.08.2010
link
komentarz (1)
" mój ojciec nauczył mnie, że trzeba zdejmować buty w meczecie, zakładać w synagodze nakrycie na głowę, pokazał jak nakreślać znak krzyża w katedrze, z pokorą przyjmować dźwięk szamańskich bębnów, szanować ramadan islamu, zakrywać swoje ciało, gdy wymaga tego tabu, ze zrozumieniem przyjmować słowa buddy... kiedy wyruszałem w drogę, poprosił mnie tylko o jedno - aby świat mnie nie odmóżdżył, abym zachował co do tego zdrowe, zdystansowane podejście. myślę, że mi się to udało. świat mnie nie odmóżdżył. zrobiła to dopiero kobieta. "
01:38 / 13.08.2010
link
komentarz (4)
nie obchodzi mnie już, gdzie jeździsz na wakacje, z kim to robisz i jakim środkiem transportu, chociaż chciałam te wakacje z Tobą spędzić, pojechać nad morze i samochodem. nie jestem zainteresowana stanem Twoich włosów, chociaż kochałam oglądać Cię u fryzjera, kiedy robiłeś miny do lustra, a pani burczała maszynką. nie chcę dowiadywać się przypadkiem, że wybierasz się na ten koncert, bo nic mnie nie obchodzi czy się tam spotkamy.. chociaż chciałam z Tobą chodzić na wszystkie toruńskie koncerty. wyrzuciłam wszystkie karteczki, które przykleiłeś mi na szafki w kuchni i na lodówkę, wyrzuciłam rączki odbite w masie solnej, nie mam już Twoich numerów telefonów, chociaż może ciągle je pamiętam, nie wiem. nie jesteś już moim Sobieskim. nie oglądam już tych samych filmów, przestawiłam łóżko w pokoju, nie palę i nie jadam szpinaku. herbata 'magic moments' została rytualnie wyjebana do kosza. wyprowadzam się ze zbożowej, jeszcze nie wiem dokąd, ale na pewno gdzieś, gdzie nie będzie dla Ciebie miejsca parkingowego. nie ubrudzisz mi już nigdy świeżo umytej podłogi swoimi buciorami i nie przeczytasz mi dzieci z bullerbyn na dobranoc. powinnam sobie zdać z tego sprawę dawno temu, ale lepiej późno niż później. keep going. 1, 2, 3. zaczynamy od nowa.
08:48 / 12.08.2010
link
komentarz (1)

lubię to, jak fejsbuk.
20:46 / 21.07.2010
link
komentarz (1)
jest przyjemnie, ciepło i wolne. świat stanął na chuju i tańczy sobie breaka, no naprawdę.
13:20 / 12.07.2010
link
komentarz (4)
już myślisz, że masz to wszystko za sobą; masz pewność, że to przeszłość.. jedna mała rzecz, a Ty sypiesz się jak domek z kart, jak łupież.
22:24 / 28.06.2010
link
komentarz (6)
toast?

za hip hop.
18:45 / 23.06.2010
link
komentarz (6)
i może jest tak, że podejmuję najgłupszą decyzję w moim życiu, ale coś mi mówi, że w tej chwili wybieram najmniejsze zło. rozstania nigdy nie były dla mnie trudne, kiedy wychodziły w moich zajebiście częstych 'ale', tylko że teraz jest inaczej. bo jakoś czuję, że to chwilowe, że rozstajemy się po to, żeby później było nam lepiej, żeby nie było tyle żali, pretensji do siebie i kurwienia na cypr, na telefony i piwa w hadesie. wiem, że kiedy wróci, to wróci do mnie, a ja będę czekać na ten powrót jeszcze bardziej niż do tej pory. kocham, nawet jeśli nie jestem w tej chwili zakochana. ogarnij się, wprowadź zmiany, zamiast tylko o nich mówić i wtedy żyjmy długo i szczęśliwie. nie wcześniej.
14:41 / 19.06.2010
link
komentarz (1)
wiesz, czasami nie chcesz niczego poza tym, żeby kogoś dotknąć. chociaż brzegiem koszulki, albo tym najmniejszym palcem u lewej ręki. czasami chcesz po prostu nie musieć odwracać głowy i czuć tą bliskość, czuć, że ktoś siedzi obok Ciebie, ta jedna jedyna osoba. na własnej skórze znaleźć jego ciepło, włosek, milimetr zapachu. wiesz, czasami najbardziej wyuzdaną fantazją potrafi być ta, żeby się położyć, wtulić się i zasnąć.
16:17 / 18.06.2010
link
komentarz (3)
bezcukru.
00:42 / 15.06.2010
link
komentarz (1)

'więc, jaka jest różnica między rapem i hip-hopem? jest prosta. to jak różnica między mówieniem, że się kogoś kocha i byciem w kimś zakochanym. rap jest tylko słowem.'



21:31 / 14.06.2010
link
komentarz (3)
mam takiego kaca, że nawet leżenie bez ruchu sprawia mi kupę bólu, ale jednocześnie olbrzymi uśmiech na mojej słodkiej buźce. wiesz, po trzynastu godzinach w pracy zbiera się ekipa zwłok z metropolis i nagle w niewyjaśnionych okolicznościach każdy dostaje energetycznego kopa. piwko fajka i tak dalej, nawet kiero z nami była, piła tanie browary i złojono jej sto razy dupsko w bilard, fajnie. i wiesz, w toruniu da się znaleźć lokal o 4 rano, a myślałam, że nie i może być fajnie i można śmiać się i zasnąć na Wąskim, można pić kawę w mieszkaniu chłopaków o siódmej rano a później rozmawiać o życiu i zasnąć w trójkę tuląc się do równie pijanych ludzi, których autentycznie kocham. można wstać dwie godziny później i jechać przez całe miasto do pracy na szkolenie z win i wyjebać kolejne dawki śmiertelne haha. to miasto, ta praca, moja szkoła...to wszystko mnie przeraża, ale - nie wierzę, że to piszę - w końcu zaczynam lubić toruń. trzymaj się, wpadnij na jakieś piwko wieczorem:P

Paweł, szczęśliwego nowego jorku ;**
21:58 / 09.06.2010
link
komentarz (1)

powiedz, jak Ty mogłeś wszystko tak spierdolić...?
00:35 / 08.06.2010
link
komentarz (2)
są czasami takie dni, w których nie zmieniłbyś nic, nawet gdybyś mógł wziąć gumkę i wymazać najsłabsze momenty - nie zrobiłbyś tego, bo nie było słabszych. miałam dzisiaj taki dzień. udane zakupy, obiad na bulwarze i cały dzień z Pawłem, wieża ratuszowa i dużo papierosów, dużo śmiechu i rozmów, fontanna i cola zero. najbardziej najlepiej. a ja przyszłam do domu i zaczęłam płakać. do teraz nie mogę przestać.
20:01 / 01.06.2010
link
komentarz (4)
jeśli to nie miłość, to chyba Bóg jest ślepy, naprawdę.
15:54 / 26.05.2010
link
komentarz (2)
słoneczko, zielona trawka w ogrodzie moich rodziców, kocyk i mój biały kot polujący na motylki; zrobiłam sobie weekend w środku tygodnia i ogromny banan nie schodzi mi z twarzy chyba nawet w nocy kiedy śpię. aura tego miejsca rozpierdala mi konstrukcję, wącham każdy kąt i czuję się absolutnie szczęśliwa, nie wiem czemu to tak musi być, że doceniam te stare śmiecie dopiero od trzech lat, kiedy jestem tu gościem, a jak tu mieszkałam, to kurwiłam codziennie, że zadupie, eskaemka do miasta co pół godziny i wieczne korki na trakcie. dorastam. albo dziadzieję, możesz sobie wybrać. dobrze mi z samą sobą, fajnie wyglądam, dobrze się odżywiam, maluję paznokcie i strasznie siebie polubiłam, rozumiesz coś z tego? i'm hollywood and you're just another star.
17:38 / 21.05.2010
link
komentarz (5)
lubiła dostawać kwiaty | mówiła - wystarczy jedna róża, wiem, że nie jesteś bogaty | lubiła wyglądać pięknie| mówiła - spóźniam się, bo chcę żebyś był dumny, trzymając mnie za rękę
16:14 / 21.05.2010
link
komentarz (2)
najbliżej i najdalej.
wiesz, bo są takie momenty, że nie mam Cię wcale, a jednak czuję zupenie obok. wiem, że jesteś, chociaż możesz być w pracy, opalać się albo prowadzić w tym czasie samochód, ale ja w jakiś niewyjaśniony sposób czuję Twoją obecność. jak tatuaż. rozumiesz?
i wiesz, czasami jest tak, że idziesz obok mnie i Ciebie nie ma. mówisz do mnie, patrzysz na mnie i wiem, że jesteś w zupełnie innym miejscu, z kimś innym, chowasz się jak pod parasol.
najbliżej i najdalej, ale nigdy nie znikasz zupełnie.. podejdź lub odejdź, tak?
23:34 / 18.05.2010
link
komentarz (3)
mamy siebie nawzajem, choć równie często siebie dosyć
15:20 / 13.05.2010
link
komentarz (3)
w maju jak w garncu. chuj nie robota.
17:24 / 11.05.2010
link
komentarz (4)
mam bilety na Mesa dla mnie i dla Ciebie, Paweł! tak się jaram, że chyba zrobię im zdjęcie ;P
pozdro nlog;*
00:35 / 05.05.2010
link
komentarz (14)
jeszcze przez godzinę mam urodziny, od trzydziestu godzin mam blond włosy, mój chłopak od tygodnia grzeje dupę na cy*rze, a ja muszę wstać o siódmej, spakować swoje szmaty i wrócić do to*unia, do pracy i do mieszkanka na zbożowej, do uczelni, do łazienki w której nie umiem się malować, do wszystkiego. to pewnie nic nie zmieni, jeśli napiszę, że nie chcę, ale piszę to. nie chcę. chcę chodzić z olą na filmy allena; chcę spotykać magdę przypadkiem i jeść z nią banany na przystanku; chcę siedzieć z moją rodziną i pić wino, które wybierałam pół godziny; chcę oglądać arka takiego, jak dzisiaj, z uśmiechem pokazującym wszystkie cztery ósemki.. jeśli chcesz mi czegoś życzyć - a dzisiaj podobno spełniają się życzenia - to mi życz, żebym tam jutro nie pojechała, żebym nie musiała wracać.
19:22 / 10.04.2010
link
komentarz (3)
nie pytaj mnie o NIĄ.
brak słów.
13:43 / 07.04.2010
link
komentarz (0)
after that it got pretty late and we both had to go, but it was great seeing Annie again. i... i realized what a terrific person she was and... and how much fun it was just knowing her; and i... i, i thought of that old joke, y'know, the, this... this guy goes to a psychiatrist and says, "doc, uh, my brother's crazy; he thinks he's a chicken." and, uh, the doctor says, "well, why don't you turn him in?" the guy says, "i would, but i need the eggs." well, i guess that's pretty much now how i feel about relationships; y'know, they're totally irrational, and crazy, and absurd, and... but, uh, i guess we keep goin' through it because, uh, most of us... need the eggs.
14:43 / 01.04.2010
link
komentarz (3)
danzig. jest przepięknie, mój dom jest moim ulubionym miejscem na świecie, chociaż kocham moje mieszkanko w toruniu, to dopiero tutaj czuję się zupełnie sobą. tak, jakbym miała trzy lata i zarazem trzydzieści, tutaj każdy problem zmienia rozmiary, potwory zmieniają się w robaczki; uwielbiam każdy zapach i kąt tego domu, stary zegar i nową kuchenkę, wszystko. ludzi, koty, parapety. powietrze pachnie powietrzem. za chwilę pewnie stąd wyjdę, zobaczę się z Magdą i znowu będzie tak, jak zawsze, jak powinno być, jakbym nigdy nie wyjeżdżała, jakby moje życie t a m było skończoną historią. ogarnij mnie, Mała, tylko Ty to przecież potrafisz.



joni mitchell - both sides now
16:55 / 26.03.2010
link
komentarz (6)
cukier puder <3
13:16 / 22.03.2010
link
komentarz (2)
świat na pewno nie jest tylko tym, co widzimy na codzień. prawdziwy świat musi gdzieś istnieć, jestem tego pewna. gdzieś na świecie jest miejsce, gdzie pomarańcze mogą spokojnie dojrzewać, gdzie same spadają z drzew (...). zapach, który czuła, był zaledwie obietnicą. powinni byli przeprowadzić się właśnie w takie miejsce, do takiego zakątka świata, gdzie wszystko spokojnie dojrzewa. gdzie pomarańcze są słodkie, jak pocałunki w raju. zabiorę Cię tam, Ty też mnie zabierz.
23:31 / 01.03.2010
link
komentarz (9)
może czujesz to, co ja... i za czymś tęsknisz.
14:21 / 25.02.2010
link
komentarz (16)
ej, może zróbmy jakiś miting enlogowy, co myślisz? potrzebuję zajęcia, zajawki, chociaż nie mam czasu to go znajdę, może przy okazji jakiegoś koncertu albo przy okazji niczego, idźmy na pączka, leszka albo dąperinią; potrzebuję odmiany, czujesz? i zaczynam ją od dziś, na przykład mam randkę z kolegą z pracy, a co! plus miliony nowych planów, lepszych, podobno każdy dzień jest dobrą okazją, żeby wszystko zmienić, a czwartek to już w ogóle dobry opór. trzymaj się i się ubieraj ciepło, bo - jak mówi mama - to najbardziej zdradliwa pogoda. buziaczki ;*
12:53 / 23.02.2010
link
komentarz (5)
to mężczyzna mojego życia, z pewnością tak jest, możesz mówić co chcesz, ale takie coś się wie. tak samo jak to, że nie będziemy razem. pamiętaj by cierpieć z wdziękiem damy wielkiej, tak właśnie jest, chociaż czuję się tak, jakby ktoś wbił mi śrubokręt pod żebra. nie chodzi też o to, że nie potrafię zrobić klik i włączyć opcji NIE MA GO, mylisz pojęcia. nie mogę tego zrobić, bo taka opcja w ogóle nie istnieje, nie ma jej.
nie prowokuj konieczności, idę pracować, pjona.
23:40 / 21.02.2010
link
komentarz (5)
jaram się, chociaż pewnie mogłabym chcieć od życia dużo więcej, ale tyle też jest fajnie. i wiesz, brakuje mi czasu na spanie, całe dnie i wieczory spędzam w pracy usługując głodnym ludziom, uczelnia rozpierdala mi tatuaże, a moje życie uczuciowe nie istnieje i, chociaż bardzo się staram, nie umiem znaleźć czasu na spotkanie z tymi, którzy są najważniejsi na świecie. ale w momencie, kiedy jestem już tak zmęczona, że powieki same spadają na dół, a moja skóra zaczyna przypominać śniadaniowy papier, kiedy chcę się tylko zwinąć w kłębek i zniknąć albo zahibernować się na milion lat.. wtedy do mojego mieszkania wpadają moi rodzice z żółtymi tulipanami i z ciastem z galaretką; moja siostra i mateusz z paczką mocnej kawy, robimy razem obiad i go jemy, idziemy razem na spacer nad wisłę i mój tata śpiewa piosenki, których nauczył go dziadek, jestem rozjebana. to cudowne, wiesz? wiedzieć i czuć, że są ludzie, którzy mnie kochają mimo wszystko, których ja kocham w ten sam sposób i zawsze dla siebie będziemy. nie można mieć tyle i narzekać, czaisz?

a Ty znajdź sobie kogoś, dla kogo będziesz chciał być zawsze taki, jaki byłeś dla mnie na początku. to były najfajniejsze chwile, najlepsze momenty, teraz już wiem, czego chcę. i czego nie chcę. elo.
13:46 / 15.02.2010
link
komentarz (18)
nie ma to jak walentynkowa randka z typem, do którego pasują mi wszystkie epitety pozytywnie brzmiące i wiesz, mimo tego, że pizza dojechała zimna i że oglądaliśmy amerikan paj dwójkę setny raz, a potem nigdy w życiu i eleminacje do eurowizji i było fajnie i się śmialiśmy, Paweł przyniósł wino z Matką Boską i rosyjski szampan sawieckoje i mnie lubił, to fajne uczucie, jak ktoś mnie lubi, zwłaszcza, że ja Go też. onli ju noł mi!
18:31 / 13.02.2010
link
komentarz (10)
świat zaczyna się powoli lenić i lepić, mam ochotę zostawić na moment to miasto moje i Twoje, bo przecież nigdy nie było nasze. nie mam z kim porozmawiać, a nie wystarcza mi już śpiewanie lub pisanie. niezrozumienia drażnią, bardzo. wszyscy się całują, pozajmowane dwa krzesła przy stolikach, ławki też dwuosobowe. poszłam do kina i jak chciałam kupić bilet, to typ mnie wymownie zapytał 'jeden?'. ja pierdolę, czy normalne bilety sprzedaje się parami? wróciłam do mieszkania i zjadłam litr czekoladowych lodów. spierdalać mi z tą całą miłością, dociera?
20:57 / 12.02.2010
link
komentarz (18)
jest piątek, melanżowy dzień, a ja siedzę w piżamie (bardzo porno), piję retsa i oglądam na dobre i na złe + wyglądam jak zły sen dietetyka. papatki.

pozdrawiam ajpi b3091118.crawl.yahoo.net, czuję się permanentnie inwigilowana, ale fajnie, że ktoś się interesuje moim życiem, c'nie?
23:26 / 10.02.2010
link
komentarz (18)
toruń. sama jestem w mieszkaniu, znaczy z butelką wina i piję, Twoje zdrowie jak chcesz. wiesz, zawsze psuję sprawy, które się dla mnie liczą, czasami z czyjąś pomocą, częściej sama, ale zawsze. dzisiaj nie dostałam swojego 'dobranoc ;*', po którym najlepiej mi się zasypia i czuję się jakoś tak w połowie. jakby pół mnie. chyba dopiero teraz doszłam do wniosku, że to nie typ, który może być, ale jak Go nie będzie, to też nic się nie stanie. stanie się, staje się, jestem na miliony kawałeczków rozpierdolona, wiesz? to nie jest zwyczajna sytuacja, w której facet jest dla mnie ważny jak ramka fajek: fajnie, jak mam, ale jak nie mam, to też dobrze. z Nim jest zupełnie inaczej, a On znika. przecież nie mogę pójść do kiosku i poprosić, żeby był od nowa, jak zapakowana paczuszka za dziewięć złotych.
09:34 / 08.02.2010
link
komentarz (8)
jestem tak skonstruowana, by czuć później, jak u Mesa, o ranyy. i chociaż, wiesz, braci się nie traci - celowa tandeta wypowiedzi zainspirowana lechią gdańsk;* - to jakoś tak się pozmieniało, pojebało, ela ela...
elo.
12:03 / 05.02.2010
link
komentarz (5)
dirty danzig, dziwkooo!
12:16 / 03.02.2010
link
komentarz (14)

pomiędzy Austrią a Włochami jest taka część Alp, zwana Semmering. jest niesamowicie urwista, bardzo wysokie partie gór. zbudowali przez te Alpy tory kolejowe, żeby połączyć Wiedeń z Wenecją. zbudowali te tory jeszcze zanim zdecydowano, że będzie tędy przyjeżdżał pociąg.
zbudowali je, bo wiedzieli, że pewnego dnia pociąg przyjedzie.

rany.. masz jakieś pytania?
19:39 / 01.02.2010
link
komentarz (15)
skoro siedzę sama w mieszkaniu i wpierdzielam wszystko, co da się ugotować, upiec, usmażyć.. to nie znaczy, że jestem głodna, tylko staram się zapchać czymś gigantyczną dziurę w sercu. i wiesz, najgorzej, że to wcale nie pomaga. najgorzej na świecie.
20:54 / 30.01.2010
link
komentarz (5)
prawdziwe życie, od którego pieką dłonie i policzki
11:50 / 25.01.2010
link
komentarz (17)
changes. aż sama nie mogę uwierzyć w ten proges, wiesz? pół roku stresu przez uczelnię, a teraz wszystko wychodzi na prostą, chociaż będzie ciężko i będę kurwić sto razy na uemka, ale taki już chyba urok mojego wydziału, no i mój też. praca jest, nawet jak zabawnie mało płatna, ale może będę miała dobre tipy (zapamiętać: nie wylewać barszczu na spodnie klientów). jeszcze kilka dni walki, rozliczeń, rozmów i będzie dobrze, jestem pewna, tylko bądź ze mną, okej?
trzymajcie się i noście kurtki z podpinką z borsuka.
15:37 / 21.01.2010
link
komentarz (16)
postaw na mnie kiedy werdykt już zapadnie.

00:38 / 20.01.2010
link
komentarz (6)
teraz będę się uczyć, będę pracować i będę mieć bardziej wyjebane niż to lubisz, wiesz? za duży bajzel, co chwilę jakieś znaki zapytania, mam dosyć i mówię stop. zaskocz mnie i nie zgódź się na taką kolej rzeczy, przyjedź chociaż raz pod moje drzwi, tupnij nogą, trzaśnij drzwiami, powiedz co myślisz, czego nie myślisz, bądź mężczyzną kurwa mać. czemu ja nigdy nie trafiam na mężczyzn, tylko na jakieś pieprzone słodkie szczeniaczki z godziną policyjną na karku, którzy ulatniają się szybciej niż poranne opary znad gnojowiska? bezkitu. bezcukru.
21:28 / 17.01.2010
link
komentarz (6)

pewnie, że wolę bardziej, chcę więcej. tylko, że wiesz co? jeśli coś nie jest popsute, nie należy tego naprawiać.
18:44 / 15.01.2010
link
komentarz (7)
'cześć, pamiętasz mnie?'
skarbie, sam byś się nie zapamiętał, givemeabreak.

czuję się pracująca, chora, głupia, głodna i niepotrzebna. wstrząśnij to, nie mieszaj, i wyjdzie Ci mój dzisiejszy nastrój, więc daj mi spokój, nie właź w butami w moje życie, a jak już musisz, to niech chociaż będą białe. nie mam zamiaru się dla nikogo zmieniać, jak chcesz, to spróbuj się do mnie dopasować, ale jak Ci się nie uda, to też będzie dobrze.

19:14 / 13.01.2010
link
komentarz (11)
byłam dziś na rozmowie o pracę w knajpie na M i rozkochałam w sobie szefa, czarujący człowiek, czarująca ja. bardziej to było jak randka niż kwalifikacyjna gadka, dwie ucieszone twarze siedzące przy jednym stoliku, kawki, srawki, \'zadzwonię do pani w ciągu dwóch tygodni\', zadzwonił po półgodzinie, mam to, to znaczy.. zastanowię się, czy chcę. i czy szef wytrzyma moje towarzystwo, szkoda by było faceta, fajny taki, łysy i w ogóle...;) swoją drogą bardziej mnie zainteresował kucharz, który mi mignął przez pięć sekund i wyrwał mnie na puszczenie oczka, lubię takich bezpośrednich kolesi, zwłaszcza jeśli potrafią gotować haha.
jeny, chyba zacznę zarabiać pieniążki, dasz wiarę?! no papa, cześć.

/if i were you i'd be jealous of me too/
17:54 / 12.01.2010
link
komentarz (10)
tydzień bez komputera - to było trudne. jeden przerwany kabel potrafił popsuć kilka ważnych spraw, chociaż wiadomo, że to tylko taka wymówka, bo sama to olałam, ale mam na co zrzucić odpowiedzialność i robię to. i wiesz, najśmieszniejsze jest to, że wystarczyło pójść do pana do sklepu i naprawił kabel w dziesięć minut z radością i ochotą; czasem trzeba wykazać minimalną inicjatywę i można wszystko ogarnąć, czasem tylko wyjść z domu, czasem odebrać telefon. wiem, bardzo mądre wnioski jak na 22letnią mnie.

a Ty odezwij się do mnie dopiero, jeśli wyhodujesz sobie porządne jaja, cześć!
19:00 / 04.01.2010
link
komentarz (18)
autentycznie bawi mnie całe to bogactwo uczuć, które odnajduje w sobie facet zanim kobieta pozwoli mu się z sobą przespać. nagle uruchamia mu się zaginiony obszar mózgu, który sprawia, że chce mu się kupić kobiecie kwiaty mimo, że kwiaciarnia nie jest po drodze i nie zwraca uwagi na to, że pada deszcz, a jego auto zostało wczoraj nagrodzone wizytą w myjni. może być największym skąpiradłem, ale znajdzie stówkę na kolację, przecież to transakcja wiązana, dziwki nie będzie miał za tyle, nie mówiąc o tym, że on też zje coś na ciepło, no i pokaże się na mieście - ale to bonus, jeśli panna jest urodziwa. dobra dobra, spędzą miło czas. porozmawiają o amerykańskich filmach, tak, on bardzo lubi romantyczne komedie z happy endem. wyjdą z knajpy lub kina, ich dłonie dotkną się przypadkiem, ona się zaczerwieni, on będzie się zastanawiał, czy wystarczy na taksówkę, trzeba było nie zamawiać całej butelki wina, poza tym białe też obleci, nauka na następny raz. przed jej domem on powie jakiś kretyński komplement, w który ona uwierzy, pocałują się, ona zapyta, czy napije się kawy. kurwa, no jasne, wszyscy ludzie na świecie piją kawę późną nocą. drzwi się za nimi zamkną, on ciągle będzie miły, pachnący i ogolony, ona pomyśli, że jej matka byłaby z niej dumna. jest szansa, że będą z nich ładne dzieci, on ma takie podkręcone rzęsy. noc jest taka sobie, ale on zobaczył cycki, ona uważa, że żaden na nią nie patrzył w taki sposób. rano budzi ją trzaśnięcie drzwi, którego nie spowodował przeciąg. on wróci do domu, narysuje sobie kreskę na ścianie, a wieczorem opowie kumplom, że dał radę osiem razy; ona zawinie się w pościel i zacznie czekać na telefon. minie kilka dni zanim sobie uświadomi, że dała się nabrać na klasyczne emocje przed wytryskiem.
12:15 / 04.01.2010
link
komentarz (6)

jako, że od nowego roku dbam o linię, odżywiam się zdrowo, spijam zgrzewkę wody w piętnaście minut i regularnie ćwiczę.. poszłam dziś do sklepu i kupiłam sobie ciastko, nieduże, nie jestem aż tak pazerna, za to zawierające najwięcej czekolady na centymetr kwadratowy i zjadłam je z premedytacją, nie nie, to nie była zbrodnia w afekcie. czuję się taka szczęśliwa, że chyba pójdę po następne.
13:47 / 03.01.2010
link
komentarz (12)
błysk żalu w oczach byłego? stary, oczy moich byłych świecą jak choinkowe lampki, do tego permanentnie przez cały rok i rzeczywiście myślę, że to jest bezcenne, bo nie dałabym za to złamanego grosza.
11:31 / 02.01.2010
link
komentarz (11)
są takie momenty w życiu, którym chciałoby się zrobić zdjęcie, oprawić w ramkę i powiesić na najładniejszym miejscu w całym domu, później przed tą ścianą postawić fotel i tylko patrzeć. są takie chwile, które chce się schować do książki i zasuszyć jak listek z ważnego spaceru, znaleźć przypadkiem po latach i nie narzekać, że książka jest brudna tylko wspominać, że spacer był ważny. są takie wydarzenia, które nabierają sensu dopiero wtedy, kiedy je komuś opowiesz; są słowa, które oddają uczucia tylko wtedy, kiedy wypowiesz je głośno. nie zawsze masz wszystko pod kontrolą tak, jak tego chcesz, nie zawsze możesz decydować o kształcie i zawartości zwykłej środy czy soboty, ale w ogólnym rozrachunku tylko Ty masz wpływ na to, jak zapamiętasz te dni, w jaki sposób i na jak długo. ja mam słabą pamięć, ale mam to miejsce, już od 365 dni je mam. pewnie nie pamiętałabym o połowie rzeczy, które kiedyś były pierwszym planem, ale pamiętam. czytam, śmieję się głośno i czasami też płaczę, rok mojego życia w stu pięćdziesięciu odcinkach, jak serial. welcome to a real live show where the stars shine bright.
11:00 / 30.12.2009
link
komentarz (8)
wiesz, cały czas psioczę na całe gardło, że ten rok był najgorszym, ale tak naprawdę nie wiem, czemu. był słaby, bo kilka razy wybrałam najbardziej chujową z opcji, chociaż wystarczyło pomyśleć trzy minuty i wybrać którąkolwiek inną, bo wszystkie pozostałe były lepsze, ale oczywiście ja to ja i jeśli w grę wchodzą sprawy ważne, to myślenie nie jest moją najmocniejszą stroną. i chociaż popsułam dużo istotnych rzeczy, to nie jestem pewna, czy wybrałabym inaczej, gdybym mogła spróbować jeszcze raz. pewnie nie. przeżyłam w tym roku najwięcej w moim życiu, najgorsze stresy, największe zawody, poznałam kupę cudownych ludzi, w tym takich, którzy mam nadzieję zostaną przy mnie długo, bo bez Nich byłoby źle. Magda, Paweł, Michał, Mateusz, dziękuję. w tym roku poznałam Bartka i nigdy tego nie zapomnę, nigdy. przeżyłam dużo fajnych imprez, skakałam na kilku zajebistych koncertach, słuchałam najlepszych płyt, czytałam ulubione książki, piłam pyszne wina i płakałam szczerze. mnóstwo ludzi mi pomogło w tym roku i przepraszam wszystkich, którym nie potrafiłam odpowiednio wyrazić wdzięczności. mam nadzieję, że przyszły rok pomoże mi naprawić kilka najważniejszych spraw, tego mi życz. i żebym trochę schudła.
najlepszego nowego roku, 5!
12:06 / 29.12.2009
link
komentarz (5)

n i b y n i c e k s t r a , a l e d a s i ę ż y ć.
12:21 / 28.12.2009
link
komentarz (18)
Magda : poproszę 3 piwa bananowe
Barman : niestety nie mamy bananów
Magda : a jak dam Panu banany? bo akurat mam przy sobie dwa
Barman, który oszalał i nie wierzył własnym uszom : a to spoko, w takim razie Wam zrobię

drogi czytelniku, musiałbyś widzieć moją minę zupełnego rozjebania kiedy Magda, notabene już blondynka, wyjęła z torebki dwa żółciutkie banany i z miną triumfu podała je barmanowi z brzydkimi włosami. umarłam ze śmiechu, przysięgam. chociaż boję się myśleć co jeszcze może nosić w tej ślicznej torebce, ale kurwa, pewnie pięciolitrowy baniak wody, śpiwór, namiot i wymyślny barek pełen kolorowych alkoholi, nie zginiemy w żadnych warunkach ;d uwielbiam Cię, Bejbe ;-*

a Gosia jest najbardziej uroczą osobą jaką spotkałam w ogóle w moim krótkim życiu, mało jest takich pozytywnych ludzi, chciałabym Ją zaadoptować!

pamiętasz jeszcze faceta od randki, na którą nie poszłam? dziwnym trafem znalazł się wczoraj w tej samej knajpie co nasza trójka, pogadaliśmy, wniosków mam kilka płynących z tego wydarzenia, ale to są główne: poziom atrakcyjności tego kolesia wzrósł proporcjonalnie do czasu, a czasu minęło mnóstwo, więc możesz sobie tylko wyobrazić; był ogarnięty jak zwykle, zawsze Go uwielbiałam za inteligencję i nie zawiódł mnie też tym razem; pomógł mi ubrać kurtkę, czego nie lubię, ale w Jego wykonaniu mi nie przeszkadzało. imponuje mi Jego postać, to, w jaki sposób żyje, ile przeżywa. niesamowite, że po tylu latach wciąż pachnie tak samo i ja pamiętam, On nawet tak samo przytula, identycznie chodzi. podobało mi się to wszystko, jakiś egzotyczny smaczek w moim polskim śnie... ale przez cały wieczór myślałam o kimś zupełnie innym. nie masz pojęcia jak bardzo mnie to cieszy :)
20:26 / 26.12.2009
link
komentarz (15)
kolego, mam jeden zły pomysł, ale ostatnio nie widzę żadnego powodu, żeby nie realizować złych pomysłów, które przychodzą mi do głowy. On ciągle mi powtarza, że w życiu warto robić tylko rzeczy, które człowiek potrafi najlepiej, inaczej nie mają sensu. myślisz, że koniecznie trzeba być geniuszem, żeby robić coś konkretnego na świecie? ja gry w karty nie analizuję na szanse wygranej i ryzyko przegranej, ja po prostu gram w karty, wyciągam jedną i oglądam jej kolor, nazywam po swojemu figury, może nawet nieudolnie próbuję oszukać wyciągając asa z rękawa, ale nie dla wygranej, tylko dla przyjemności płynącej z oszukania. nawet, jeżeli życie ma jakiś ustawiony wynik, jeśli to jest kupiony mecz, to ja chcę się cieszyć grając; mam wrażenie, że nawet przegrywając bawię się lepiej niż większość ludzi, która wygrywa.
kolego, mam jeden zły pomysł... chcesz się przyłączyć?
13:18 / 24.12.2009
link
komentarz (10)

z częścią z Was nie mam kontaktu telefonicznego, więc życzę tutaj. niech to będą ładne święta ;*
16:19 / 23.12.2009
link
komentarz (17)
można się było spodziewać, bo mamy w końcu do czynienia ze mną, że i tak nie pójdę na tą randkę, która udaje, że nie jest randką. walić to. jestem niewyspana, bo wstałam o ósmej (słownie: ósmej), żeby kupić prezenty, wypiłam szybką kawę z Olą (dostałam piękne kurewskie pończochy - znowu! - dzięki, mała:*), załamałam się oglądając torebki w moim ulubionym sklepie, bo są nieziemskie, a mi zostało osiemdziesiąt groszy, poczuj magię tych świąt, no i wróciłam do domu, zamiast siedzieć teraz w tym czerwonym klimacie, palić papieroska i być zabawianą przez faceta, który mógłby wystąpić w kalendarzu cosmo i być każdym miesiącem... zamiast tego jestem w domu w dresie, włączyłam sobie kolędy na wrzucie.pl, pakuję prezenty i zastanawiam się, ile czasu minie, zanim ten koleś zrozumie, że ja nie przyjdę ;P
17:09 / 22.12.2009
link
komentarz (11)
umówiłam się na jutro z moją bardzo byłą miłością.
na piwo.
do redlighta.
brzmi dobrze, co? brzmi. biorąc pod uwagę, że nie widziałam Go od jakiś 6 lat (nie umiem liczyć w tył), jestem tak podekscytowana, że ledwo mogę usiedzieć w jednym miejscu. ciekawe, czy Go poznam. ciekawe, czy mnie pozna. no nie spodziewałam się i się jaram, chociaż wiesz, stara miłość rdzewieje i absolutnie zdejmij z twarzy to spojrzenie, to nie jest randka.
rany, od stu lat nie byłam na randce! myślisz, że to jak z jazdą na rowerze?

21:49 / 21.12.2009
link
komentarz (54)
ktoś mi dzisiaj powiedział, że powinnam pójść do pierdla za urodę, fajnie? i tak pójdę siedzieć, bo mnie zamknie windykator pleja, ale może jak sobie wmówię, że to za twarz, to przyjemniej spędzę czas miło, kto wie, kto wie. z resztą z moim szczęściem trafię do szołszenk, do tej celi z plakatem i dziurką, chociaż dużo bardziej wolałabym dokończyć żywota z morganem freemanem < 3 no ale zobaczymy jak się losy potoczą, dzisiejszy wieczór mam zamiar spędzić miło, a może byśmy coś wypiiiliii, chociaż w domu została pewnie już tylko flaszka amolu, ale zawsze coś, siemasz!
13:34 / 21.12.2009
link
komentarz (15)
jak się chce coś dostać na gwiazdkę, to trzeba napisać list, to logiczne. później przykleić go na okno, tekstem w stronę szyby, żeby główny zainteresowany mógł przeczytać i wyczarować te wszystkie quady, samochody i indukcyjne kuchenki mastercooka. no to ja usiadłam i zaczęłam pisać, mazakiem, na kolorowo, żeby było widać jak się staram i że mam mazaki (ale jak coś, to mogę dostać jeszcze jedną paczkę). sprawdź błędy, a wtedy ja poprawię i przykleję na szybę i będą wesołe święta.

poproszę parę ciepłych skarpet wełnianych, bo mi marzną stopy kiedy sypiam sama, a że sypiam sama codziennie, to codziennie mi marzną, mnie to frustruje. poproszę też kieliszek do wina, bo mi się jeden zbił przypadkiem; kawałek czerwonej włóczki, bo mi odpadł guziczek od czerwonego sweterka; kliszę do aparatu analogowego, taką kodaka, bo chcę zrobić trochę zdjęć, których nie da się skasować jak się brzydko wyszło, jebać cyfrówki; herbatkę slim figura; pomarańcze; kocie języczki (te czekoladowe), kasetę vhs z odcinkiem serialu cudowne lata... and five golden rings.

17:27 / 20.12.2009
link
komentarz (10)
byłam na spacerze i robiłam aniołki na śniegu, mój tata też i było fajnie. śnieg szkszypi, mam pięknie czerwone policzki, pijemy wódkę cytrynową, jest dobrze, chociaż brakuje mi Ciebie i Ciebie. ale wiesz, czasami nie zdaję sobie sprawy z tego, jak cudowną mam rodzinę, a dzisiaj tak. kocham kocham kocham.

nutka na dziś: fasolki - kraina niby-niby - !
19:35 / 19.12.2009
link
komentarz (7)
skarbie, mylisz pojęcia. nie jestem szczęśliwa, że muszę Ci wyjaśniać różnicę polegającą między nimi, jednak Poczucie Własnej Wartości i Sranie Wyżej Niż Ma Się Dupę to nie są synonimy i im szybciej sobie to uświadomisz, tym lepiej. wiesz, nawet mnie to jakoś szczególnie nie drażni, bo mnie mało rzeczy drażni, ale kurwa nie zachowuj się jak sfochowana primadonna tylko dlatego, że obcujesz z kimś, kto ma mniej (szukam odpowiedniego słowa) wysublimowanego gustu (źle poszukałam), towarzyskiego obycia (coraz gorzej mi idzie) i tak dalej, od Ciebie. może nawet należysz do tej nielicznej grupy nadludzi, w której sra się płatkami białych lilii, jada creme brule (jak to napisać?) i langustę, gdzie kobiety noszą poziome obcasy jak victoria beckham i nie mają od tego żylaków nie mówiąc o haluksach, ale wznieś się na wyżyny intelektualnego wysiłku i uświadom sobie, że ta gorsza reszta świata ma to w dupie. z serdecznymi pozdrowieniami - Marta.
15:36 / 18.12.2009
link
komentarz (26)
ja naprawdę nie jestem z tych kobiet, które widząc, że ON dzwoni, poprawiają włosy, próbują uspokoić oddech i sprawdzają, czy ich głos jest wystarczająco seksi. nie denerwuję się rozmową z facetem, który wydaje mi się interesujący, głównie dlatego, że wydaje mi się interesujący przez to, że mogę się czuć przy Nim swobodnie i być sobą, a nie aktorką serialową. w moim przypadku to działa, sto na sto przypadków, chociaż pewnie było ich więcej ;) miłe Panie, nie dajcie się zwariować, jeśli już macie kompleks nieświeżych włosów, to obiecuję Wam, że facet po drugiej stronie słuchawki WAS NIE WIDZI, mam wrażenie, że to jest udowodnione naukowo, a nie tylko głos mojej intuicji. piszesz scenariusz rozmowy? no to niepotrzebny Ci facet, wystarczy infobot, spełni Twoje oczekiwania i nie ma problemów z opuszczaniem deski. udajesz zaskoczoną JEGO telefonem? kochana, ONI naprawdę nie są takimi kretynami i dobrze wiedzą, kiedy wybrać Twój numer; wiedzą też, że na to czekasz. dlatego dzwonią.
po prostu podnieś słuchawkę i bądź sobą, bo - mam wrażenie, że zapomniałaś - ON dzwoni do CIEBIE.

19:42 / 17.12.2009
link
komentarz (13)

w domu jestem, jechałam dziś cztery i pół godziny pociągiem i wiesz, mogłabym napisać odcinek do bloga o notatkach z ostatniego wagonu, ale nie napiszę, bo nie siedziałam w ostatnim. pizga wiatrem w pkp intercity, dawno tak nie zmarzłam, trochę to było jak kulig tylko na kuligach jest cieplej, ale spotkałam Wiktora aka mojego kolegę z licealnej ławki, wspominaliśmy stare czasy kiedy to był klasowym świętym mikołajem, a ja dostałam stringi w tęczę i było zabawnie. paliliśmy te wirtualne papierosy czy tam elektroniczne, zero frajdy. nie mów mi, że to frajda, skoro nawet dłonie nie śmierdzą dymem, nie mówiąc o ciuchach:P no i tak jestem w domu, jest ciepło, bezpiecznie i miło, najadłam się mozarelli, nareszcie coś, co lubię, a nie tylko bułki z pasztetem i jogurty dziewięćdziesiąt osiem kalorii w stu gramach. kocham święta.
i wiesz, chociaż już zaczynam tęsknić za toruniem, to postanowiłam się jarać jak najmocniej tym, że mam trzy tygodnie tutaj; będę lepić uszka i odkurzać na szafach i zobaczę w końcu Magdę i Jej piękne czarne herska < 3.

Paweł, zabrałam ze sobą małpiszona, jesteś jakby ze mną w tym białym trójmieście, meeeen!
16:21 / 16.12.2009
link
komentarz (11)
moja Mama mając dwadzieścia jeden lat miała już męża pod postacią mojego Taty i syna w postaci mojego Brata. mieli mieszkanie i projekt domu w szufladzie. była w moim wieku i była dorosła, radziła sobie z byciem odpowiedzialną, była na sto procent pewna jednego mężczyzny, wiedziała, że On to ten na całe życie.
ja mam dwadzieścia jeden lat, żyję za pieniądze moich rodziców, zakochuję się średnio raz na 3 miesiące i mam milion problemów wynikających z mojej nieodpowiedzialności.

wszyscy mi mówią, że jesteśmy identyczne.
14:16 / 15.12.2009
link
komentarz (7)

"Adam i Ewa byli idealną parą, bo on nie musiał wysłuchiwać, jak wspaniały był jej poprzedni chłopak, a ona nie musiała słuchać, jak świetnie gotuje jego matka."

alleluja.
13:43 / 11.12.2009
link
komentarz (10)
niech się już skończy ten głupi rok, bo inaczej ja się skończę.

zaopiekuj się mną, dobrze..?
01:36 / 07.12.2009
link
komentarz (12)
jak masz tyle wolnego czasu co ja, to palec do budki, może znajdziemy sobie jakieś ciekawe zajęcie, pojedziesz ze mną pozbierać muszelki albo ja znajdę na mapie świata miejscowość o najładniej brzmiącej nazwie i pojdziemy tam stopem, najlepiej maluchem i ja będę pilotować, chociaż nie potrafię czytać map i pierdolę gps. będziemy śpiewać na głos różne piosenki i to nic, że słoń mi nadepnął na ucho, a Ty jesteś głuchy, wszystko jedno, liczy się frajda i to, że można. niech Ci nie przyjdzie do głowy, że wyciągnę z kieszeni styropianowe pieczywko kiedy przyjdzie pora obiadu, już bardziej przygotuję według przepisu makłowicza zająca albo jelenia, którego Ty upolujesz i będzie bardzo czosnkowy. nocą wskoczymy do jeziora i będziesz mógł mnie pocałować w miejsce, w które nikt mnie nigdy nie całował, a później będziemy schnąć leżąc nago na pomoście i nie będę zawstydzona szukać okrycia, masz moje słowo. poczujesz się jak prawdziwy mężczyzna, kiedy rozpłaczę się widząc pająka na cienkich nóżkach i przykleję cała do Twoich pleców, a moje łzy poczujesz na swojej skórze. nie mów mi, że jesteś, przecież Cię widzę, daj mi to poczuć. nie szukam miłości swojego życia, tylko odrobiny normalności, masz tyle czasu i tyle odwagi, żeby mi to dać..? no powiedz.
23:08 / 05.12.2009
link
komentarz (10)

ważniejsze jest z kim coś robisz, a nie co robisz, ziomuś.
16:08 / 30.11.2009
link
komentarz (7)
dostałam paczkę, w niej kilka drobiazgów, książki, kolczyki, płyty z filmami, pendrajw z muzyką. nie powiem, że to jest moment, w którym na love spada fortepian, bo to się stało już przecież dość dawno temu, ale myślałam, że to już jest za mną, wiesz? dla mnie to zawsze było śmieszne, podział rzeczy, które nagle przestały być wspólne, chociaż przecież były. nie wiem, czemu dopiero teraz i nie rozumiem, dlaczego w ogóle, ale czuję się mniej warta od kawałka papieru, w który On to wszystko zapakował; nie miał nawet tyle jaj, żeby mi to oddać osobiście, albo chociaż tyle rozumu, żeby nie oddawać wcale.

Bartek odesłał mi rzeczy.

powinnam pójść do fryzjera jeszcze raz, chociaż dopiero od niego wróciłam w super nastroju. spieprzyłeś mi dzień, pojebie.
09:25 / 27.11.2009
link
komentarz (3)
po raz kolejny wracam, bo chyba mam to szczęście, że są ulice za którymi dalej tęsknię

jadę do domu, tak się cieszę, że nawet wstałam z łóżka o ósmej (!) bezdrzemki, a w pogodzie mówią, że w toruniu ładnie, a w gdańsku deszczowo, no i walić to, będę sobie hasać w deszczu po m o i m mieście, już prawie tam jestem, i feel like walking in the rain!

dziś wracam do Ciebie i już jestem w drodze, więc zostaw wszystko i przyjdź na dworzec!;*

14:29 / 26.11.2009
link
komentarz (4)
kurwa, jest zima. włosy się elektryzują.
01:56 / 25.11.2009
link
komentarz (15)




ta po lewej to Nat i brakuje mi Jej w chuj.
ta po prawej to ja, wiadomo.
taka zdjęciówka w młodzieżowym stylu, a co mi tam. okularki rip :(



15:06 / 22.11.2009
link
komentarz (16)
w pierwszej kolejności pragnę nadmienić, iż piątkowy koncert Grubsona był taki, że brak słów, nawet ja ich nie mam; fakt, ludzie się do siebie przyklejali, bo nie było klimatyzacji a wiary mega, momentami miałam wrażenie, że enerde musiało się dużo rozciągnąć; fakt, że nie było powietrza, ale były ważniejsze rzeczy, więc nie narzekaj. ogromny up dla artystów, to nie było łatwe dawać z siebie wszystko w takich warunkach i nawet nikt im wody nie przyniósł ani piwa, a oni byli na scenie w pip czasu, najdłuższy koncert na jakim byłam, nie miałam pojęcia, że w toruniu mogą się dziać aż tak fajne rzeczy, albo bardziej wątpiłam, że tylu zwolenników tej muzyki się znajdzie, słowo daję, nie mam pojęcia gdzie ci wszyscy ludzie się chowają na codzień.
no i chcę też powiedzieć, że poznałam wczoraj Pawła (bucktown.nlog, sprawdź, podbij Mu statystyki:P) i wiesz, strzał w dziesiątkę, znaczy spodziewałam się tego, ale zawsze fajnie jest się przekonać, że miało się racje. i poszliśmy kupić szampana żeby go wypić i śmiać się, zresztą nie byle gdzie, bo to było już prawie majami! i było fajnie (zapamiętać: nauczyć się innych przysłówków niż 'fajnie'), a chłopak miał odpowiednie buty co, jak wiadomo, jest najważniejsze;) i, chociaż świat jest zajebiście mały i to często przeszkadza, to tym razem świetnie się złożyło i się jaram. a szampan był pyszny.
oby częściej, eeelo!
04:41 / 20.11.2009
link
komentarz (19)
nie mogę zasnąć. jezus maria, nie znoszę spać sama i zdejmij z twarzy ten lubieżny uśmieszek, nie chodzi o seks, a przynajmniej nie tylko. brakuje mi osoby do przytulenia, spierania się o to, kto zgasi światło, duszenia się poduszkami, walki o miejsce przy ścianie i momentu, kiedy się budzę i słyszę pochrapywanie, które nie jest moje. brakuje mi takiego czujnego spania i dopasowywania swoich pozycji do siebie przy każdym ruchu. zdecydowanie bardziej lubię robić dwie kawy rano i uwielbiam łazienkę pachnącą męskim żelem pod prysznic, parą wodną i ciepłą skórą, tylko że niedługo chyba zapomnę, jak to jest. słodkich snów (albo pięknych koszmarów, tak?).
16:49 / 17.11.2009
link
komentarz (33)
herbata z cytryną plus kaloryfer na piątkę plus siedzenie w majtkach z bawełny przemysłowej plus czekoladowy budyń i czytanie dzieci z bullerbyn na głos. domowe przedszkole na zbożowej:P
12:54 / 15.11.2009
link
komentarz (46)
wiesz, dawno nie czułam się wśród ludzi tak zajebiście jak wczoraj, chociaż byłam w swetrze i wiesz, dużo nieogarnięta, ale było dobrze, chociaż krótko. ale poznałam w końcu esdekę, fajny młodzieniec, też byś się jarała ;) tylko nie umiem Mu odmówić i chociaż aniołek na moim ramieniu szepcze 'odpuść sobie kolejną kolejkę' to słysząc przemkowe 'bezcukru, chodź na wódkę' mijają trzy setne sekundy i już jestem przy barze;) ale daliśmy radę, wszyscy, znaczy niektórzy mniej, ale tak jest zawsze; to wynika z prawa ohma. więc przybijam piątkę i znikam, będę sobie leżeć z zadowoloną twarzą i jarać się życiem. właśnie tak.

a mój jedenastoletni kuzyn ma opis na gg o treści : "zawsze, kiedy chcę się związać z kimś, mam z tym przypał."
hahahahahah, to znaczy wiesz, biedactwo i uważam, że mamy to rodzinne, ale i tak hahahahahahah
21:15 / 13.11.2009
link
komentarz (16)


bez pytań, synku ;-)
03:51 / 10.11.2009
link
komentarz (13)
to ktoś, kogo nie umiem opisać, a jednak codziennie otwieram to okienko i od nowa zaczynam, jedno zdanie, albo sto zdań, zawsze wszystko kasuję. trudno mi powiedzieć, kim dla mnie jest, ale jest ważny; jeszcze mniej wiem, kim ja jestem dla Niego, to w żadnej sekundzie naszej znajomości nie zostało nazwane. na moim miejscu czułabyś się dziwnie, wiesz, masz sto procent pewności, że On jutro też będzie, chociaż na swój charakterystyczny sposób, ale nie możesz się spodziewać niczego. rozmawiasz z Nim, a uśmiech nie schodzi Ci z twarzy, zaskakuje Cię bez przerwy, chociaż znasz już Jego poczucie humoru i nawet wiesz, co powie za chwilę, ale uśmiechasz się cały czas. masz ochotę powiedzieć Mu coś specjalnego, nazywać Go wyjątkowo, a nie wiesz, czy możesz. On nie zrobi dziwnej miny, ale nie wiesz, czy odpowie czymś, co chcesz usłyszeć, a co On chce powiedzieć. zdajesz sobie sprawę, że masz do czynienia z kimś specjalnym, to nie jest normalny kolega, który po lekcjach odnosi za Ciebie tornister. dzwoni do Ciebie późnym wieczorem, a Ty się cieszysz, bo już wiesz, że usłyszysz coś niebanalnego, nawet jakiś komplement przemyci, którym będziesz się cieszyć zasypiając. następnego dnia, rozmawiając o niczym, On przywoła coś, o czym wiecie tylko Wy dwoje i pomyślisz sobie wtedy, że może to lepiej, że nie ma obietnic, zapewnień, przecież wcale nie chcesz polisy na życie. patrzysz na Niego z czułością, to nieważne, że siedzi daleko, On o tym wie, a może kiedyś będziecie oboje na tyle dzielni, może powiecie sobie rzeczy, które teraz trzymacie w oddechu między słowami, w spacjach między literami.
może jednak jestem sentymentalna? widząc mnie nikt by tego nie powiedział, ale moja fizyczność jest zwodniczym złudzeniem, pod którym skrywam serce Kopciuszka:P ale jeśli to przeczytasz, to będziesz wiedział, o co chodzi, zgadniesz czemu napisałam ten romantyczny kawałek, zrobisz swoją minę i się zajarasz, ale się do tego nie przyznasz. znam Cię. śpij już.
15:20 / 08.11.2009
link
komentarz (11)
„nie dam się oceniać przez społeczeństwo. będę nosić, co chcę, i obciągać, komu chcę (blow whomever I want) – póki jestem w stanie przyklęknąć. jedynym miejscem, w którym da się kontrolować mężczyznę, jest łóżko. gdybyśmy wciąż robiły facetom laskę (perpetually gave men blow jobs), rządziłybyśmy światem”
(Samantha Jones, bohaterka serialu seks w wielkim mieście)

kobieta wyzwolona?
23:34 / 07.11.2009
link
komentarz (24)
nalała sobie wody i wypiła, chociaż chciało jej się siusiu, i nawet taka sytuacja przypomina miłość. potrzeba nam różnych rzeczy, a innych musimy się jednocześnie pozbywać. potrzebujemy różnych rzeczy, ale zarazem potrzebujemy ich przeciwieństw.

nie ma czegoś takiego, jak murowana klęska, synek!
14:47 / 07.11.2009
link
komentarz (7)
chyba dorastam, byłam w drogerii i kupiłam żel pod prysznic palmolive sensual, a nie jak zwykle happyful.

numer na dziś : alibabki - przeleć mnie (zgugluj, nie umiem wstawiać linków i nie ucz mnie, nie potrzebuję umieć:P)



16:13 / 06.11.2009
link
komentarz (20)
wyobraźnia płata mi figle z tęsknoty za tanią rozrywką. ale ale dziś senk że, poskaczemy, będzie miło. podwyższam ciśnienie, przyspieszam krążenie, raaaczej! także wleć do enerde w wolnej chwili i kup mi piwo czy dwa, bo bezcukru jest bezhajsu:P
23:01 / 05.11.2009
link
komentarz (14)
mów mi to, co chcę usłyszeć tylko wtedy, kiedy chcesz mi to powiedzieć, dobra? taka umowa. nasz mały sekret.

(you're my dirty little secret. i wanna keep you so.)
00:30 / 05.11.2009
link
komentarz (17)
czuję się trochę tak, jak przeżute burrito, ale są gorsze uczucia od bycia przeżutym burrito, także nie martw się o mnie. wciąż uśmiecham się promiennie do współtowarzyszy autobusowych eskapad w miasto, mam w kieszeni niezawodną paczuszkę groszków kokosowych, a w torbie trzylitrowy lenor do płukania kolorowej wełny, ludzie się nie zmieniają. podśpiewuję szlagiery lat osiemdziesiątych i noszę prawdziwą gangsterską chusteczkę na nadgarstku, dzieci pod sklepem mówią mi \'siemasz\', a nie dzień dobry, a robotnicy na dachach gwiżdżą, kiedy przechodzę. to żenujące, ale zastanawiałabym się, co jest ze mną nie tak, gdyby pewnego dnia nie zagwizdali. życie jest dość przyjemne, chociaż kłopotów cała masa, ale budzę się z uśmiechem przyklejonym do twarzy jak kobiety na reklamówkach kawy. mimo, że sama. może trochę bagatelizuję rzeczy, które są zajebiście ważne i powinny być na liście priorytetów bardzo na początku, przez co moje obecne przygody przypominają coś, jak odgrywanie tragedii eurypidesa pacynkami, ale to też jest dość zabawne. selawi, jak mówią jedni. karpediem - powiedzieli inni. no i dobrze.

numer na dziś - the jaz & jay-z - the originator
22:36 / 03.11.2009
link
komentarz (19)
Marta vs mecz - 0:1

nie wiem, jak coś, co jest okrągłe, brudne i kopane może być ważniejsze ode mnie. elo.
23:54 / 31.10.2009
link
komentarz (38)
nie ma konkretnej przyczyny, dla której znów nie możesz zasnąć. może przeszkadza nasilający się ból nerek, ale przecież nie wyjesz nocami, a w ostateczności tylko mocno wpinasz dłonie w łóżko lub kołdrę. może po prostu chodzi o to, że nie możesz znaleźć dla siebie płaszcza, bo rozmiar M za wielki, a S za mały? może zwyczajnie Ci się nudzi? może drażni Cię, że przechodzący ludzie gapią się na Twoje okna? a może wszystko razem?
siedzisz w autobusie z książką na kolanach, przed Tobą młody chłopak, na którego spoglądają nie tylko kobiety. dziesięć przystanków i znajdziesz się na dworcu, oderwiesz od czytania i zerkniesz na zatłoczony przystanek. odprowadzisz wzrokiem wejście na perony, pomyślisz o widzianej dzisiaj ładnej dziewczynie, pomyślisz, że na jedenastym przystanku wysiadasz Ty.
autobus wlecze się pod górę, staje na światłach, a w Tobie rozprężenie. zerkasz przez okno i rozpoznajesz w wychodzącej ze sklepu kobiecie nauczycielkę od matematyki, która za chwilę przebiegnie przez przejście. przymykasz oczy, bo uwielbiasz to robić. przymykać oczy. poigrałbyś ze snem, ale niebawem wysiadasz. doczytujesz kilka zdań książki, wsuwasz ją do torby, wstajesz, poprawiasz spodnie, pokonujesz dwa stopnie i znajdujesz się na przystanku. odwrót w lewo. mijasz mijane codziennie budynki, zdeptane przez Ciebie, oplute przez innych chodniki. naciągasz sweter na dłonie; podwiało Ci tyłek i trochę zmarzłeś. zaraz schronisz się w budynku. przyspieszasz kroku, rejestrujesz na swej drodze pana w garniturze i przyglądasz mu się, choć przecież nie macie sobie nic do spojrzenia.
wchodzisz do budynku, robi się cieplej, robi się korytarz. nie ma nikogo ‘Twojego’. wtaczasz się do łazienki, w łazience lustro, a w lustrze Ty. poprawiasz włosy, patrzysz na zaczerwienione oczy, zamykasz-otwierasz powieki, zamykaszotwierasz powieki, zamykaszotwieraszpowieki. czyli, że mrugasz. po tej ceremonii wychodzisz, zaczepia Cię przystojny człowiek i pyta którędy do sali numer osiem, wymieniacie nieco wymuszone uśmiechy i zostajesz sam. wracasz do domu. cieszy Cię to, bo jesteś potwornie zmęczony. miałeś niedobrą noc, przedłużone zasypianie i nieludzko krótkie spanie. gapiłeś się w sufit. było Ci źle i bolały Cię nerki. to właśnie wtedy postanowiłeś, że dzisiaj umówisz się na wizytę do lekarza. odkładałeś ją od stycznia, leniu.
wracasz do domu. dłonie znów rozciągają sweter, ręce krzyżujesz na piersiach i szybko przechodzisz na drugą stronę ulicy. długi autobus wkrótce nadjedzie. zajmiesz w nim miejsce siedzące. posadzisz cztery litery na miękkim siedzeniu. miękko w tyłek, to i spać byłoby wygodnie. ale nie zamykasz oczu. po prawo dwie dziewczyny rozmawiają bardzo głośno. za Tobą ktoś klnie, obok Ciebie ktoś w okularach siedzi i patrzy Ci na telefon. liczysz przystanki. wyczuwasz spojrzenie faceta siedzącego vis-a-vis Ciebie, ale udajesz, że nie zauważasz tego gapienia się. chcesz spać. myślisz o tylko Tobie wiadomej sprawie.
zabolało Cię coś dzisiaj, no ale czego się spodziewałeś? zrobiło Ci się przykro... a jak miało być? wierzyłeś przez ułamek sekundy w to, w co wierzysz zawsze, tylko tyle. jesteś niepocieszony. jest Ci szkoda.
w domu nie rzucasz się na łóżko, nie zamykasz w pokoju. musisz jeszcze odwiedzić jedno miejsce. ono nie poprawi Ci nastroju. nie rozbudzi, nie rozśmieszy. tam po prostu szlag Cię trafi.
wrócisz któryś już dzisiaj raz. zjesz trochę czekolady, posłuchasz muzyki, pospacerujesz. prześladuje Cię ta świadomość, co? i nadal jest Ci niemiło. uśmiechasz się jednak, obserwujesz płytkie zmarszczki pod oczami i uśmiechasz się dalej.
przyglądasz swojej twarzy, dostrzegasz pewne nieprawidłowości. okres Ci się spóźnia, bo Ty jesteś głównie kobietą i miesiączkujesz. nie dosyć, że przez kilka dni musisz oddawać krew, to i po twarzy widać, czy przed czy po.
wkładając do buzi kolejny kawałek czekolady, znów się uśmiechasz. czytasz i czytasz. i słuchasz i czytasz.
już chcesz mieć za sobą zasypianie. chcesz snu. spać.
19:31 / 30.10.2009
link
komentarz (8)
za każdym razem wstrzymuję oddech i zaciskam kciuki oglądając moje ulubione \'rozmowy nocą\' i mam nadzieję, że się jednak zejdą, że dorociński nie wyjdzie z mieszkania różdżki, bo ona go o to poprosi, tylko tam zostanie i poczeka, aż ona wyjdzie z wanny i przyjdzie do kuchni. widziałam ten film sto razy i za każdym razem się boję, że on jednak jej posłucha, nie wyobrażam sobie wyrazu jej twarzy, gdyby to zrobił. za każdym razem kiedy włączam sobie ten film jestem przerażona, że tym razem może im nie wyjść.
i u mnie tak samo, za każdym razem, kiedy pojawia się ktoś nowy, ktoś, kto jest interesujący, zabawny, przewrotny, intelignenty i inny niż wszyscy - taki, jak ten film - to jestem sparaliżowana strachem, że nie będzie hepi endu. niby wiem, że tak, ale się boję. miętowo, ale to bardziej taka mięta w gorzkiej czekoladzie.

nie martw się, ciągle mam odruch wymiotny widząc zakochane pary.
14:40 / 30.10.2009
link
komentarz (7)
moje sterylnie czyste mieszkanie na zbożowej pachnie panem mięśniem do czyszczenia okien, stygnącą herbatą i książkami z biblioteki, trzy moje ulubione zapachy(jeśli nie liczyć męskich oldspajsów, ale to żałosny temat, bo ja męskie oldspajsy wącham tylko w sephorze). siedzę zawinięta w biały puchaty ręcznik, oglądam fashion tv i naprawdę nie rozumiem, skąd kobiety biorą tak długie nogi. mimo całej mojej miłości do valentino - to najbardziej demotywująca stacja telewizyjna.
16:38 / 29.10.2009
link
komentarz (33)
dzisiaj On zadzwoni i powie coś w rodzaju \"co porabiasz, bąku? może po Ciebie przyjadę i pojedziemy coś zjeść?\", a ja odpowiem mniej więcej \"przyjedź do mnie, ugotuję coś pysznego\", po czym zaśmieję się głośno, bo nikt poza Tatianą i moimi rodzicami nie chciałby jeść mojej kuchni. \"do zobaczenia za godzinę\".
potem pogalopuję do łazienki ogolić nogi, bo przezorny zawsze ubezpieczony. tak, nadgarstki i to śliczne miejsce za uchem poczęstuję perfumami, mam nastrój na euphorię. otworzę Mu drzwi w moich spłowiałych levisach 501, obszernej białej koszuli i boso. usiądziemy na kanapie, wypijemy coś pysznego, obejrzymy jakiś film, z którego żadne z nas nic nie zapamięta, bo On będzie skoncentrowany na rozmowie, a ja na tym, czy mnie obejmie, czy jednak nie. ale On tego nie zrobi, a ja będę się jarać tym, że dotykamy się rękawami. wyjdzie późno, nie chcąc wychodzić, a ja nie zaproponuję, żeby został, chociaż jest straszna mgła. już z samochodu zadzwoni i powie, że uwielbia moje towarzystwo i że ślicznie wyglądam.
to najsłodsze wieczory w moim życiu. zcukrem. robię się niebezpiecznie monotematyczna ;-)
19:12 / 28.10.2009
link
komentarz (14)
mnie można kupić za słodycze, za zwykły kawałek cukru.
11:38 / 27.10.2009
link
komentarz (16)
miliony myśli na sekundę, miliardy, wydaje mi się, że przez ostatni tydzień zrobiłam życiówkę i teraz już będę tylko warzywem. może chociaż tańczącą kukurydzą albo groszkiem z wiadomej reklamy? czas pokaże.
wiesz, zbliżanie się do kogoś mogłoby być dyscypliną olimpijską i jestem pewna, że mogłabym startując pokazać całemu światu w czym jestem najgorsza. ja się naprawdę na nic nie silę ale, kurcze, może powinnam? może gdybym jakoś tak nie w swoim stylu..? to zajebiście frustrujące, że ludzie traktują mnie jak małego puchatego króliczka, ale w efekcie zawsze podchodzą do mnie jak do cholernego jeża.
11:19 / 24.10.2009
link
komentarz (16)
zgrywanie trudnej do zdobycia jest proste, kiedy ktoś mi się nie podoba. w zasadzie nawet nie ma co zgrywać. chodzi tylko o sprawdzenie teorii w praktyce. kiedy taki facet do mnie dzwoni i chce mnie zobaczyć, ja chichoczę w duchu, bo mama miała jednak rację - traktuj ich podle, a oni naprawdę się starają.
a potem spotykam kogoś, kto powoduje miękkość moich kolan w ułamku sekundy i myślę sobie "spróbuję być niedostępna". w rzeczywistości oznacza to, że kiedy pyta, czy spotkamy się wieczorem odpowiadam, że jestem zajęta. ale oczywiście dodaję z nadzieją w głosie, że możemy się spotkać trochę później, bo impreza na którą się wybieram ( i na którą czekałam od trzech miesięcy i która jest ważna i potrwa do rana - ale tego nie mówię, bo mówię zamiast tego, że: ) to nic specjalnego i na pewno szybko się skończy. mówię tak, żeby sobie przypadkiem nie pomyślał, że to dla Niego zmieniam plany.
później idę na tą imprezę i kompletnie ignoruję otoczenie sprawdzając telefon co trzydzieści sekund. co pięć minut zerkam też na zegarek. około dziesiątej po angielsku wychodzę i pędzę do faceta, przed którym udaję trudną do zdobycia. jestem autentycznie popierdolona.
18:51 / 22.10.2009
link
komentarz (4)
jedyne, na co mam dziś ochotę, to wskoczyć w bawełniane szare miękkie spodnie i wielki rozciągnięty sweter, zamówić do domu największą pizzę w mieście, którą normalnie najada się cała rodzina i zjeść ją sama i oglądać w telewizji beznadziejne amerykańskie filmy z wątpliwym morałem. tylko niech Ci nie będzie mnie żal. są takie wieczory, kiedy mam dość ludzi, pogaduszek, makijażu i martwienia się o to, czy moje włosy są wystarczająco świeże. są wieczory, kiedy jedyne czego chcę, to leżeć do góry brzuchem i jeść. jakiś problem? to dobrze. dzisiaj jest właśnie jeden z takich wieczorów, ale Tatiana nie pozwala mi zostać w domu. próbowałam już wszystkiego. powiedziałam Jej, że poczytam. powiedziałam, że boli mnie głowa. powiedziałam, że właśnie mam dostać okres i czuję się jak tłusta świnia, ale do Niej nic nie dociera, w związku z czym idę na koncert Lilu. pjona.
13:40 / 20.10.2009
link
komentarz (5)
wstaję z łóżka i pachnie mi kawą. to takie dziwne uczucie, bo wychodząc z ciepłej pościeli robi mi się zimno, ale zapach kawy sprawia, że czuję ją gdzieś w głowie i ogrzewa mnie samo myślenie. nie wiem, też tak masz? ostatnio mam wrażenie, że niektóre odczucia dotyczą tylko mnie jednej, trwają ułamek sekundy i tylko zdążę się do nich uśmiechnąć, a znikają. i ktoś, kto mnie widzi, może pomyśleć \'ma powód, żeby uśmiechnąć się do siebie\'. no i kurcze, może rzeczywiście mam? bywało cieplej, ale znam gorsze mrozy; bywało bardziej kolorowo, ale ja lubię czarnobiałe zdjęcia.
23:04 / 17.10.2009
link
komentarz (9)
znów jest jutro, w pokoju czuć wczorajszą wódką, to nie był melanż roku, Zibo zawiódł mnie w chuj, jak zwykle tu macz alko aka dzisiejszy kac ma gabaryty japońskiego zapaśnika, ale było dobrze. dobrze było, chociaż nie dałam rady i chociaż jestem egoistką, która dziś zbiera pancze jak złoto. ale Magda była i jest i to zajebiście, to chyba jedyna osoba na świecie, której argumenty do mnie trafiają i to, że siedzi teraz w pokoju obok w ślicznych miękkich brązowych spodniach od dresu i próbuje rozmknić mój dzisiejszy nastrój znaczy więcej niż miliony monet. dziury w filmie świadczą chyba o dobrej zabawie, pjona dla Michała, który ładnie pachniał i dla Zawy, który przyjechał i udawajmy wszyscy, że zrobił niespodziankę, ale i tak wiedziałam, że będzie:) nie mówiąc o prezencie. i kocham takie poranki jak ten dzisiejszy, kiedy przeglądam się w cudzych oczach jak we wstecznym lusterku i widzę w nich ten sam ból istnienia. full natural, jest fajnie. odespałam i bawimy się dalej. kolorowych snów plus życzę Ci, drogi czytelniku, żebyś miał z kim dziś zasnąć.
15:24 / 15.10.2009
link
komentarz (16)
mało jest takich ludzi, których towarzystwo działa na mnie jak gaz rozweselający, ale istnieją i to zajebiście. i chociaż Michał to typ, którego nazywam Klasyczny Przypadek Miękkiego Nadzienia Kryjącego Się Pod Twardą Skorupką, to przecież nic złego, bo bardzo lubię tego typu cukierki ;)
napisał dla mnie wiersz z okazji dobranocy, upubliczniam, ha!

Marta ciągle się chichrała
jak widziała i słuchała Michała
Michał głupi i nie wierzy
co Jej w głowie leży

Ona się śmieje i przestać nie może
Michał ma już ciężki orzech
do zgryzienia oczywiście!
przyszła jesień, leżą liście...

myślę \'na boga\', \'o raju\'
spać mi tu nie daju!
Michał wiersze pisać musi
by sprawić przyjemność Martusi

na szczęśliwe zakończenie
dam Ci tylko zaproszenie:
zapraszam do snu, kładź się spać.
(jaka puenta, kurwa mać;D)

---
JUTRO PARAPET! AAAAAAAAAAAA
22:17 / 14.10.2009
link
komentarz (6)
wiaterek ;*

no naprawdę, nie mam słów na ten atmosferyczny bajzel.
22:01 / 13.10.2009
link
komentarz (10)
a) jest super jak koleś trzy dni temu płacze, że tęskni i kocha, a ja dziś przeglądam zdjęcia z tej imprezy w internecie i widzę jak maca jakieś cycki w rozmiarze 70D śliniąc się przy tym jak pies rasy bokser;
b) denerwuje mnie, że zaczynam się zachowywać jak własna mama, bo mnie drażni bałagan i to, że Tatiana nie sprząta; na szczęście to wczesne stadium choroby i polega na tym, że to widzę, bo żeby posprzątać... nie mam energii. no nie chce mi się;
c) irytuje mnie też to, że kobiety dostały od matki natury taki rejon mózgu, który widzi każdy dodatkowy gram na ciele, przez co zachowują się jak popieprzone niewolnice stu tysięcy diet, a ich przyjaciółmi są strażnicy wagi. faceci tego rejonu nie dostali, więc z założenia mają łatwiej. mężczyźni czują się swobodnie, jeśli chodzi o ich ciała. zawsze, wszędzie i z każdym. nieważne, że mają brzuszki, sflaczałe tyłki albo małe fiutki. kiedy patrzą w lustro widzą cholernego Mela Gibsona;
d) mam ochotę na lody z kawałkami czekolady i batonik, a najbardziej na dużo sztuk batonika;
e) nie wkurzaj mnie, nie bądź miły i nie zachowuj się w stylu lalki typu ken i takoż nie wyglądaj;
f) jak będę stara, to będę nosić stanik, przysięgam;

i tak do zet. nie pytaj nawet.
11:57 / 12.10.2009
link
komentarz (13)
włączyłam sobie borixona na śniadanie i mi się przypomniały gimnazjalne czasy jak wszystkie laski w szkole na dysce się jarały didżejem Bartkiem, który stał przy konsoli (akcent humorystyczny) i robił minę aprobaty do platynowego sombrero. Ty chcesz to mieć, ja muszę to mieć, raczej! uśmiałam się wczoraj, że o raju, naprawdę, ten cały Michał okazał się być najbardziej ogarniętym człowiekiem, jakiego poznałam w życiu, także na plus i miał ładną bluzę, co też wiadomo, że na plus, ale pamiętaj, liczy się wnętrze.

oficjalnie otwieram aktualny tydzień i się jaram, aaaaaa!
13:07 / 11.10.2009
link
komentarz (33)
choro mi. ale tak to jest, jak się tekilę popija jackiem. zła, niedobra noc pod arsenałem, z bardzo dobrą ekipą, dziwne przygody i spotkałam ziomka z mojego gdańskiego liceum, wypijmy za zdrowie dyrektor Ochman! plus lansy i bałnsy z koszykarzami z afryki. i wiesz, można się srogo uśmiać, kiedy spotykasz swojego byłego faceta w samym środku imprezy i umiesz być dla Niego miła i uśmiechnięta, rozmawiasz o pogodzie i kursie ojro, a On Ci mówi, że Cię kocha, ekstra ekstra. tak czy inaczej było fajnie; big up dla Majkiego, który podkolorował balet swoimi mrocznymi opowieściami aka ciuchy dżojnty wóda napierdolki na imprezach, no nie spodziewałam się, że to taki zabawowy i wyluzowany chłopiec. dostałam ładny męski zegarek od jakiegoś alwaro w lakostach hahah i dochodzę do wniosku, że facet to najbardziej zabawne boże stworzenie.
14:23 / 10.10.2009
link
komentarz (6)
cynik, paskudny cynik. można odnieść wrażenie, że postać tak bardzo cyniczna, że niemal kultowa. taka, która popełniłaby samobójstwo tylko po to, żeby móc napisać najbardziej patetyczny pożegnalny list; w dodatku wieszając się na najbardziej dizajnerskim żyrandolu, owijając sobie szyję jedwabną apaszką, a przed udsunięciem taboretu (bardzo drogiego) poprawiła idealne włosy i uczesała brew popijając z gwinta jim beam'a. postać, która samą siebie nosi na koszulkach, która kupuje sobie koszule prady za pożyczone pieniądze. osoba, która je potrawy, które jej nie smakują, za to ładnie wyglądają, najwięcej kosztują i mają obco brzmiące nazwy. myśli, że stanowi o istnieniu lepszej kategorii ludzi tylko dlatego, że tą gorszą obserwuje zza markowych okularów, które mają niewięcej przeciwsłonecznego filra niż klasyczne lenonki sprzed dwudziestu lat; które połamią się równie szybko jak takie, które kosztują trzysta razy mniej, kiedy wrzucisz je do swojego neseserka. pieprzony pozorant, który musi wytrzeć sobie nos teatralnym gestem, chociaż ma takie same smarki jak ja czy Ty. jeździ wypożyczonym kabrioletem nawet w zimne, październikowe wieczory. bryluje w klubach, kupuje najładniejsze pastelowe drinki kobietom, które mają pośladki nieskrępowane bielizną, uśmiecha się swoim plastikowym uśmiechem z reklam pasty do zębów i nikt nie słucha, co ma do powiedzenia, bo już sama Jego obecność jest kultowa. jest piękny jak Jego szyte na miarę garnitury. największy kretyn jakiego znam.
z czasów, kiedy skakaliśmy razem w kałużach i spaliśmy w jednym namiocie będąc dziećmi, a On się wtedy położył na jagody i myśleliśmy oboje, że umrzemy ze śmiechu. spotykam Go czasem na mieście, a On mnie sztucznie przytula i zaczyna opowieść o swoim sukcesach, niepytany i bardzo głośno, niech cały świat słyszy, niech każdy nieudacznik zazdrości, oby każda panna musiała wyżąć sobie majtki po podsłuchaniu tego przemówienia. kiedy pytam, co Mu się stało, nie patrzy na mnie, zerka na swój doskonały zegarek i mówi, że musi lecieć. wieczorem dostaję smsa:

"tęsknię za wszystkim możliwym i jednocześnie nikogo nie dopuszczam do siebie bliżej, niż na metr".

21:29 / 09.10.2009
link
komentarz (10)
brakuje mi tego, żeby mówić komuś 'jedź ostrożnie' albo żeby odbierać telefon drżącą dłonią i z autentyczną, najprawdziwszą radością witać się jakimś obrzydliwym pseudopieszczotliwym zwrotem, który w moich własnych ustach brzmiałby ślicznie. brakuje mi ciepła idącego czasem obok mnie na spacerze. brakuje mi kupowania najładniejszego indyka w plasterkach, żeby było coś na śniadanie, bo mnie samej na śniadanie wystarcza rozpuszczona w wodzie multiwitamina cytrynowa. wkurza mnie to, że jedyną metodą, żeby powąchać faceta, którego chcę wąchać, jest wycieczka do sephory. tęsknię za czymś, co się chyba nazywa normalność i jednocześnie wiem, że sama sobie jestem winna, bo nie umiem się zakochać, nigdy nie umiałam i zastanawiam się, czy tak zawsze będzie i czy zawsze będzie mi brakowało aż tyle.
głupia jestem jak but.
20:20 / 07.10.2009
link
komentarz (4)
dasz mi dzisiaj jakiś powód do uśmiechu? coś małego, coś, co potrafisz najlepiej.? bo nie bawią mnie dziś nawet żarty, które sama sobie opowiadam.
13:56 / 07.10.2009
link
komentarz (2)
"są dwie kategorie mężczyzn, jak dwa rodzaje drzwi; czasem trzeba przyciągnąć do siebie, czasem pchnąć od siebie - zawsze jednak potrzebna jest jakaś taktyka. drzwi otwierają się same rzadko i tylko wtedy, gdy się tego najmniej spodziewamy"
/Zuza Ginczanka, 12 lutego 1933/

raczej, raczej!
12:39 / 06.10.2009
link
komentarz (20)
dodaję noteczkę, bo nie mogę pozwolić, żeby Winylowa (;*) miała ich więcej ode mnie, także nie doszukuj się merytorycznego sensu, to sprawa honoru.

chciałam powiedzieć, że codziennie budzę się o 7:31 (mogłabym napisać, że to ma miejsce, bo bardzo chce mi się pisiu, ale przeczuwam pancz, bo temat sikania jest bardzo brzydki i stanowi tabu, tak słyszałam, a i tak wiadomo, że nikt nie czyta tego, co w nawiasie). no więc budzę się i przerażona stwierdzam, że obok mnie leży jakaś piękna kobieca dłoń i teraz konsternacja pt. śpię z kobietą, nic nie pamiętam, gdzie ja jestem i czemu nie boli mnie głowa, skoro powinnam mieć kaca (nie umiem inaczej wyjaśnić urwanego filmu). ale ale problem znika szybko, bo za chwilę okazuje się, że dłoń należy do mnie, tylko nie poznałam, bo wczoraj pomalowałam paznokcie i nawet, z jednego powodu, uśmiechnęłam się do siebie serdecznie;). po jeszcze chwili wychodzi na jaw, że poznaję otoczenie - jestem u siebie, w moim pięknym nowym mieszkaniu, przykryta niedbale satynową pościelą w kolorze dojrzałej brzoskwini, za oknem kumkają żabki, a słońce gładzi moje doskonałe kości policzkowe. do pokoju wchodzi przystojny afroamerykanin i witając się rozbrajającym uśmiechem i miękkim pocałunkiem w usta podaje mi pachnącą kawę i grzankę z malinową konfiturą, mówi też, że najpiękniej wyglądam rano i nie powinnam się wcale malować. dzień jak codzień. odsyłam go do domu, bo mnie wkurza, a ja rano najbardziej kocham być sama. ale śniadaniem zapropsował.
biorę do ręki najbardziej kobiecy telefon, jaki mógł zaprojektować i wyprodukować mężczyzna i od niechcenia przeglądam nocne połączenia nieodebrane w niepoliczalnych ilościach. zapchana skrzynka odbiorcza zdołała przyjąć tylko trzy wiadomości od fanów, między innymi:

kuhwa;* hegj rany dqoga marto;)

czy też:

najeaaldmsheW PIDME HEJ;*

być może umarłam, albo jestem fenomenalna i żyję, co jest możliwe, bo odnoszę wrażenie, że każdy inny człowiek umarłby od takiej ilości szczęścia skondensowanego w dziesięciu minutach. strach pomyśleć co zdarzy się później. no cześć!
02:47 / 06.10.2009
link
komentarz (6)
"chciałbym, żeby było dobrze"

to chciałby, czy chce? i skoro tak, to czemu robi wszystko, co daje odwrotny skutek? nie ma czegoś takiego, że czasem można narobić trochę zła, żeby z tego wyszło w efekcie coś dobrego, albo nie wiem, ale raczej tak nie ma. dwudziestotrzyletni facet siedział przede mną piętnaście minut temu i powtarzał to zdanie jak mantrę. samo chcenie nie wystarczy, kiedy ktoś jest kretynem, który zdając sobie sprawę ze swoich błędów cały czas popełnia te same. nie zmięknę od kwiatów; On nawet nie wie, jakie lubię najbardziej. nie wzruszy mnie spaniel na twarzy i nie reaguję na przepraszam, które słyszę setny raz. mógłby sobie nagrać to przepraszam i puszczać z plejbeku albo wysłać mi taki dzwonek i ustawiłabym sobie w dźwięk esemesa od Niego, a skutek byłby taki sam jak dzisiejsze przeprosiny. żaden. bo nie ma takiego przepraszam, które łagodzi bycie chamem i prostakiem w stosunku do kobiety, w stosunku do mnie. powinien być szczęśliwy, że Go wpuściłam do mieszkania i jeszcze herbatę dostał.
więc ja siedziałam i zastanawiałam się, co zrobić jutro na obiad, jaki kolor farby wybiorę do pokoju i co odpiszę na wiadomości, które właśnie przyszły. spożytkowałam maksymalnie czas, bo chcę, żeby było dobrze, dla mnie dobrze, bo jestem dla siebie ważniejsza niż taki facet, niż facet w ogóle. kreska na ścianie, możesz mnie zdisować, dobranoc.
19:22 / 04.10.2009
link
komentarz (16)
wprowadziłam się, joł.
zbożowa 63/17, wpadnij na herbatę albo jak będziesz w okolicy i zachce Ci się siku ;)
23:56 / 03.10.2009
link
komentarz (3)
czasami to jest niesamowite i to dużo bardziej niż wszystkie sezony z archiwum x. po prostu idziemy i mówimy, raz ja, raz Ty, co się przypomni, milion wątków na raz, milion myśli. moje wypłowiałe włosy i Twoja nowa fryzura. Winylowa w sukience, ja w obrusie z Zakopanego. bananowe piwo, ja wiedziałam, że gdzieś je muszą robić, bo to piwo istnieje od naszego początku i teraz już będzie istniało zawsze. jestem z Ciebie dumna, Magda, poważnie; jesteś ode mnie dużo bardziej dzielna, ja uprawiam jogging po linie, bo chyba inaczej już nie umiem. i, chociaż może nasze podejście pod tytułem jutro zaczniemy się martwić o jutro, dzisiaj jest dzisiaj i szkoda czasu na rozkminy co dalej.. może nas to kiedyś zgubi, tylko że ja się tego też nie boję, bo nawet jak się zgubię, to będę w najlepszym towarzystwie, najlepszym. nie wyobrażam sobie innego, naprawdę. i wiesz, gdybym mogła być kimś innym przez jeden dzień, to nie chciałabym być Tobą, bo chyba za dużo mogłabym przez ten dzień spieprzyć spraw, które Ty świetnie ogarniasz; ja jestem mistrzem w psuciu. ale po takim dniu jak dzisiejszy, kiedy upijamy się dwoma piwami i nasze pęcherze się synchronizują, po takim dniu jestem zajebiście pewna, że tego nawet ja nie umiem spieprzyć, a wydawało mi się, że potrafię spieprzyć wszystko. takie godziny, jak te dzisiejsze, to najlepszy prezent, jaki możesz mi dać na urodziny, parapetówkę, dzień górnika i święto lasu, na boże narodzenie i dzień dziecka. chociaż wiadomo, lizaki też zawsze spoko i mamba.
dzięki, znowu, to co robisz, to jest wszystko.
12:50 / 03.10.2009
link
komentarz (9)
wróciłam. stary, jechałam prawie 15 godzin pekaesem z zakopanego, bo się rozkraczył w częstochowie i jakieś szulerstwa tam wyszły wyniknęły i machlojki, szkoda gadać, prawie nic nie spałam. ale jak zobaczyłam dzisiaj zieleniak w poświacie z porannego słońca, to chciałam całować ziemię i pewnie bym to zrobiła gdyby nie to, że mnie bolą plecy i moja popsuta kostka; mimo całej mojej miłości do gór jednak uwielbiam trójmiasto tak bardzo, że już bardziej się nie da, no nie ogarniesz. ale widziałam dużo piękna i wystarczy mi to piękno na trochę dni, wszędzie weszłam piechotą, kochany, jak byłeś kiedyś na kasprowym nogami w najkach kapri to przybijam Ci piątkę, zwłaszcza jeśli dzień wcześniej byłeś też na tej takiej górze między doliną pięciu stawów a morskim okiem, a dzień później hasałeś po giewoncie i zjadłeś tam śniadanie. zrobiłam miliony, miliardy kilometrów na własnych nogach, z moimi własnymi płucami i jestem z siebie dumna, a moje pośladki układają dla mnie pochwalne peany, bo całe życie marzyły o takiej wycieczce. byłam w miejscach, w których było tak cicho, że mogłam słuchać tylko piosenki granej przez moje przedsionki i komory i miałam wrażenie, że ta piosenka jest najbardziej uwielbianym kawałkiem tamtych list przebojów. albo miejsca, w których można kręcić reklamy almette albo wiesz, drogerii natury - absolutnie naturalne, gdzie woda jest czterdzieści tysięcy razy bardziej czysta niż butelkowany żywiec nawet pomimo tego, że sikają do niej zajączki albo sarenki.
i ciągle nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w górach są święta też w październiku, choinek opór.
widziałam babcie, które nie mają zmarszczek chociaż ich jedynym kosmetykiem od stu lat jest szare mydło i woda; rozmawiałam z ludźmi w moim wieku, którzy mówią najpiękniejszą możliwą gwarą świata; byłam na grobie tetmajera i się popłakałam. było fantastycznie, synek, tam trzeba być, bo to nic nie da, że napiszę.

ale tęskniłam okropnie.

poza tym ten Zawa to przyszedł na ten dworzec i to było fajne, chociaż byłam bez makijażu i zobaczył jak wyglądam naprawdę i chociaż zdaję sobie sprawę, że teraz mnie znienawidzą wszystkie nlogusiowe panie, to muszę powiedzieć, że nie dość, że przyszedł, to jeszcze przyniósł mi najlepsze żelki i był uroczo rozchełstany, ale umiem już bardziej wiarygodnie opisać ten tydzień w górach niż to czterominutowe spotkanie, więc lepiej nie opiszę wcale. ale powiem Ci tak, droga koleżanko internetowa: wiadomo, że Święty Mikołaj istnieje i Jego działalność jest oczywistością, ale zajarasz się dopiero, jak Go spotkasz. i z Zawą jest tak samo, tylko zajarasz się bardziej. a teraz idź to wypłakać, nie ma sensu udawać, że nic się nie stało.

łelkam hołm :)
13:07 / 24.09.2009
link
komentarz (2)
ma taką minę, jakby nikt nie był Mu potrzebny do szczęścia, jednak gdyby był ciastkiem, zjadłabym Go i oblizała palce jeden po drugim, wiesz? no, to już wiesz.

podbijam Tatry, wracam za tydzień : )
20:43 / 23.09.2009
link
komentarz (7)
zawsze tak było, że jak w jednej tylko dzielnicy Gdańska padał deszcz, to akurat w mojej. nie narzekam, bo lubię deszcz i lubię dzielnicę, poza tym to dobrze robi na skórę i to nieprawda, że w czasie deszczu dzieci się nudzą; to taki sam mit, jak chorowanie na wilka. czy ktoś z Was miał kiedyś wilka od siedzenia na zimnym? fakt, ja byłam trzy tygodnie w szpitalu i chcieli mi wymieniać nerki, ale - chociaż byłam wtedy dzieckiem i mogłam nie chwytać pewnych rzeczy, to dam sobie rękę uciąć - to nie był wilk. obok wilka to nawet nie stało. no ale nie o tym miało być. chciałam powiedzieć, że zawsze jak rodzice zabierali mnie na grzyby, to zbierałam najładniejsze muchumory w całym lesie i jestem z tego dumna, tak, szczycę się tym, bo każdy jest dobry w czymś, więc ja mogę być dobra w zbieraniu muchomorów.
teraz, jak już to wiesz, to usiądź przed telewizorem, włącz sobie m jak miłość, otwórz piwko i gdzieś między czwartym a piątym łykiem, kiedy Hania znowu będzie kitrała flaszkę rudej pod ręcznikami, a Marek w tym czasie puści się z Grażyną, pomyśl o mnie ciepło, bo bardzo dzisiaj potrzebuję jakiejś ciepłej myśli w moją stronę.
00:35 / 23.09.2009
link
komentarz (4)
jestem Marta i od godziny jestem w Gdańsku. jestem zmęczona czterogodzinną jazdą pociągiem i jestem głodna. jestem wściekła. jestem tą gorszą córką i dziewczyną, która robi wszystko w zgodzie z samą sobą, co jest czytane jak robienie na złość rodzicom. jestem podobno bezczelna i pyskata, a wszystko to dlatego, że nie boję się powiedzieć tego, co mam w głowie i na końcu języka. jestem leniwa. jestem złym człowiekiem, bo różnię się znacznie od swojej Mamy, która jest dobra. jestem źle postrzegana we własnym domu, bo noszę luźne spodnie, mam kolczyk i bałagan w pokoju; przecież powinnam inaczej, sąsiadki patrzą, przechodnie widzą, ludzie gadają. gówno mnie to. jestem Marta i nie zmienię się dla kogoś, kto nie potrafi zmienić się dla mnie. bo, przyjmij do wiadomości Drogi Czytelniku, zajebiście mi się żyje w moim innym świecie i nie zmieniłabym w nim niczego i nie chcę być idealnie ładna, doskonale inteligentna, klasycznie mądra i całe życie nieomylna, bo wszystkie moje najlepsze zajawki mają związek z moją nietypową urodą, niezrozumiałą inteligencją, głupią mądrością i z moimi pomyłkami, które okazały się strzałem w dziesiątkę. i naprawdę byłoby mi dużo łatwiej, gdybym mogła po prostu pokazać hejterom środkowy palec. tylko, że akurat teraz nie mogę, bo hejterem jest moja własna Mama.
20:01 / 16.09.2009
link
komentarz (2)
nie wiem, czy jestem bardziej rozdrażniona, bardziej smutna, czy bardziej zadowolona. chyba wszystko jestem bardziej. trudno mi jest siebie ostatnio zrozumieć, codziennie przeżywam ten sam miszmasz nastrojów, każdy dzień przynosi nowe paranoje. mam ochotę się spakować i pojechać do miasta, którego nie znam, do kraju, o którego istnieniu nie mam pojęcia, na kontyment, który nie istnieje; chcę pogadać z kimś, kto nie ma o mnie sześćdziesięciu tysięcy opinii, chcę wypić piwo nad wisłą albo obudzić się w jakimś ciepłym łóżku głaskana po włosach.
czytałam dziś Wojaczka po raz setny i ciągle nie mogę wyjść z podziwu czytając to nieśmiertelne "była potrzeba Ciebie i Królową Polski nazywałem Cię wtedy na użytek wiersza".
cholera, gdybym chociaż była nieszczęśliwa, ale przecież nie jestem.
23:28 / 14.09.2009
link
komentarz (1)
człowieku, mam kryzys. nie ogarniam, nie radzę sobie, zawsze jak komuś powiem, że jest zajebiście, to się wszystko psuje już trzy minuty później. aktualnie to chyba nie wymienię żadnego pozytywu, znaczy wymieniłabym jeden, ale nie wymienię, bo się wstydzę. zresztą, drogi przechodniu z przejścia dla pieszych, który nie wiesz o mnie nic - nie mów, że Cię to obchodzi, bo zapomnisz o tym, że ja jestem już w momencie, kiedy światło zmieni kolor na czerwony. i nie pomyślisz myjąc zęby o tym, że może trzeba czasem komuś pomóc, że trzeba czasem komuś coś powiedzieć, że można kopnąć kogoś mocno w tyłek motywując do działania, a potrzeba do tego najwyżej minimalnej inicjatywy. wszyscy myślą, że mają na drugie empatia, serio. tylko, że wiesz co? empatia zupa z Azji. nie masz o niej pojęcia. nic nie wiesz. idę pogapić się w okno. a później zasnę i będzie mi się śnił świat, który nie depcze tak mocno. a Ty myj te swoje zęby, higiena jamy ustnej jest absolutnie najważniejsza.
15:47 / 12.09.2009
link
komentarz (12)
dziś wieczorem Marta idzie się bawić, w klub idziemy. dziś wieczorem poleje się passport. Marta będzie przechodzić każdy z tych cudownych stanów, od lekkiego szumienia po miękkie nogi i język, który rozumieją tylko najlepsi z najlepszych. Marta siedzi w piżamie z maseczką z zielonej glinki, wygląda jak fiona i maluje paznokcie. później ułoży włosy w irokeza, zrobi sobie smołki ajs, wskoczy w szpilki i będzie brylować w knajpie, w której panowie w marynkarkach kupują drobnym kobietkom manhattany niezupełnie bezinteresownie. nie mogę się doczekać, kiedy Marta tam pójdzie. nie mogę się doczekać, kiedy pierwszy facet podejdzie z zapalniczką, nie mogę się doczekać jej ripost i ich wyrazów twarzy kiedy z uśmiechem im mówi, że są popaprani, a oni myślą, że usłyszeli komplement życia. nie mogę się doczekać, kiedy facet siedzący po prawej stronie baru nieudolnie poprosi o jej numer telefonu, a ona da mu chwile satysfakcji i poczucie bycia samcem alfa, bo on dopiero jutro się zorientuje, że dostał numer do Ampera; Marta zawsze rozdaje numer Ampera. to znaczy zawsze debilom, kiedy nie rozumieją po polsku. fajnym facetom nie zostawia numeru, fajny facet zawsze wie, gdzie jej szukać; fajny facet nie prosi kobiety poznanej na imprezie o numer, fajny facet ewentualnie może zostawić jej swój. nie widzę w tym żadnej wygody z jego strony. to kobieta ma wybór, a jeśli zechce taki numer, to znaczy, że już wybrała. kobieta od razu wie, czy chce przelecieć, poślubić czy zabić faceta. Marta to wie. dlatego jestem o nią zupełnie spokojna dziś wieczorem.
16:24 / 10.09.2009
link
komentarz (12)
weź weź weź coś zrób. weź mnie na spacer. weź mnie ogarnij. weź mnie przytul. opowiedz mi durnowaty nieśmieszny kawał. opowiedz mi pogodę. opowiedz mi zakończenie filmu, który bardzo chcę zobaczyć w przyszłym tygodniu. daj mi rękę. nie dłoń, całą rękę, najbardziej lubię się kręcić koło całej ręki jak kot. daj mi słowo. daj mi przeżyć. zrób coś, zadzwoń do mnie i powiedz, że jesteś pod moimi drzwiami i że nie muszę otwierać, bo chciałeś tylko popatrzeć na moje drzwi. jeśli możesz coś dla mnie zrobić, to bądź ze mną przez chwilę. dzisiaj nie jestem cwana, pyskata i zadziorna, nie bój się zadrapań, nie zrobię Ci krzywdy. nie myślę o zabawie, nie chcę się z Tobą bawić, nie chcę się Tobą bawić. posiedź ze mną tylko i weź coś zrób. weź mnie na spacer. weź mnie ogarnij. weź mnie przytul.
mam kłopoty z proszeniem, ale proszę. proszę.
20:24 / 08.09.2009
link
komentarz (5)
wiesz, mam dobry dzień. najbardziej mnie wkurwia, jak mam dobry dzień, a wszyscy wokół mnie mają beznadziejny. ja osobiście bym skakała pod sufit, unosiła się przynajmniej kilka milimetrów nad chodnikiem idąc po mleko i ciastka z kawałkami czekolady i po te małe zabawne cukiereczki w szeleszczących papierkach, wiesz jakie. ale pewne rzeczy ściągają mnie na ziemię. nie umiem być w dwóch miejscach na raz, chociaż chcę umieć. kiedyś w jednym filmie o miłości było, że ona miała takie marzenie i on je spełnił; ja nie gram w filmie, poza tym dawno już nikt nie chciał spełniać moich niemożliwych marzeń. możliwych też. trudno, nie żałuję, nie ma czego żałować, bo ta laska z filmu i tak umarła zaraz po wakacjach.

poszłam dzisiaj do dra K. prosić o przełożenie egzaminu:
K: niemożliwe, Pani Marto, wyjeżdżam w sobotę na urlop, nie będzie mnie przez dwa tygodnie. czemu nie przyszła Pani na czerwcowy termin?
ja: byłam za granicą i miałam perspektywę zostać tam na dłużej, myślałam już że pożegnam się ze studiami. jednak udało mi się wrócić i, rozumie Pan, chcę spróbować, szkoda mi roku.
K: nie dziwię się, że ktoś nie chciał Pani z rąk wypuścić. w takim razie przyszły wtorek odpowiada?
ja: odpowiada mi każdy termin po najbliższym poniedziałku. jest Pan aniołem:)
K: więc może środa? albo czwartek? jak Pani myśli?
ja: ale Pan miał wyjechać;>
K: z całym szacunkiem, Pani Marto, proszę mnie nie prowokować do zmiany zdania. pojawię się na wydziale w przyszłym tygodniu, skoro to tyle zmieni w Pani przyszłości (tu uśmiech)
ja: będę Panu dożywotnio wdzięczna!
K: taaak? i będzie się Pani o mnie modlić?
ja: no jak Pan doktor tego potrzebuję, to wiadomo. chociaż jak mam być szczera, to powiem Panu, że jest kilka studentek, które raczej modlą się do Pana, niż o Pana zdrowie:P
K: haha nie wiedziałem. proszę przyjść w piątek, osiemnastego, poradzimy sobie, Pani Marto!
właśnie za to kocham moje studia.
13:06 / 06.09.2009
link
komentarz (7)
leżeć i patrzeć na sufit. liczenie sufitu. sufit jest najlepszy do liczenia, bo nigdy się nie kończy i można dojść do niebotycznie wielkich liczb. jak nie masz co robić, licz sufit. jak nie masz planów na jutro, to rób to też jutro. policz sufit, jeśli brak Ci wiary, nadziei, miłości; zrób to, jeśli masz za mało tlenu, a cukier ma za mało cukru w cukrze. po prostu się połóż i zapomnij, że jesteś. zaczep nogi o ścianę i nie spuszczaj z niego wzroku. sufit jest jak mleko, tylko czeka, aż się zapomnisz, aż odwrócisz wzrok; on się wtedy śmieje szyderczo - tak samo, jak szyderczo kipi mleko. postaraj się z nim wygrać, bądź bezczelny, pyskaty; możesz mu zagrozić palcem albo pokazać ten, który masz najbardziej na środku. możesz mu powiedzieć rzeczy, o których boisz się nawet myśleć. możesz opowiedzieć o marzeniach, które się spełniły, mimo że ani przez moment o nich nie marzyłeś. puszczaj zajączki lusterkiem na suficie. napisz sobie na nim swoje życiowe kredo. zrób to wszystko którejś słonecznej niedzieli, kiedy nikt nie będzie miał dla Ciebie czasu. zajebiście pomaga, uwierz.
11:52 / 03.09.2009
link
komentarz (9)
nie jest źle. chodzę ulicami które przez ostatnie dwa lata zdążyłam poznać lepiej, niż znam samą siebie. to osiedle, które w sobie rozkochałam z wzajemnością, tu się nawet ekspedientki nie zmieniają i pamiętają moje imię, wiedzą jakie palę papierosy i że poproszę dwie paczki. nie ma wiatru znad Bałtyku, ale jest inny, też spoko. miasto oddycha równo, jak zawsze.
tylko, że ja nie jestem u siebie. zabierz mnie stąd, chodź ze mną, chociaż zupełnie nie wiem, dokąd. kurwa, błagam Cię.
12:06 / 02.09.2009
link
komentarz (4)
pociągi, znowu. już nawet pomijam to, że się boję nimi jeździć, bo mam dosyć kolejnych mydlanych oper, mydlanych baniek, bajek. zajebiście mi się nie chce wracać, bo w tym nudnymjakpizdamieście nie czeka mnie nic interesującego, może poza mieszkaniem z Derą i piwem w eNeRDe. ubrałam się w stare dżinsy mojego nowego szwagra, spakowałam trochę majtek, książek i muzyki i idę na dworzec za 15 minut, a później będę się gapić w okno, w ludzi, w czasopisma kolorowe i nie mam zamiaru sobie przypominać w którym miejscu powinnam teraz być, bo jestem w zupełnie innym i to świetnie. nie mam już nawet numerów telefonów ludzi, którzy jeszcze przed chwilą stanowili cały mój mikroklimat.
kilka słów do zainteresowanych : mam nadzieję, że wszystko się Wam ułoży i będziecie mieć swoje małe szczęścia, ale spierdalajcie ode mnie serdecznie, bo więcej zrozumienia dostaję od biura obsługi orange i od policjantów, kiedy palę na przystanku. i naprawdę śmiało możecie sobie wsadzić swoje dobre wychowanie i przechodzić na drugą stronę ulicy mijając mnie idąc po bułki. dzięki. chociaż w zasadzie chyba nie ma za co.

mam nowe ekstra okulary, jak zobaczysz fajną dupę na lansiku.pl ubraną w takie, to przypuszczalnie ja. wychodzę, eeelo!
12:19 / 01.09.2009
link
komentarz (8)
jestem tak zajarana życiem, że nie uwierzycie! szukałam starych legginsów w kartonach na strychu, patrzę i widzę co? pudełko po starych ribokach, a w nim mój walkman, czerwony i śliczny, pewnie już pełnoletni i trochę od niego nowsze kasety z kupą zajebistej muzyki. wszystko gra i buczy; nie umiem powiedzieć, jak jestem wzruszona tym znaleziskiem, pfka mi gra z tych zabawnych słuchawek, które wyglądają jak metalowa opaska do włosów przyczepiona do wielkich gąbek. mam kasetę eminema z bógjedenwie którego roku i wszystko działa!wracam się jarać tym wszystkim, przydałaby się jeszcze oranżada ptyś w szklanej butelce i paczka gum kulek he he he; mam walkmana, jestem oldskulowa, synek!
23:01 / 31.08.2009
link
komentarz (3)
patrząc wstecz zobaczysz rzeczy, których żałujesz. podjąłeś złą decyzję. nieprawda. podjąłeś właściwą decyzję. życie polega na podejmowaniu decyzji. kupić praktyczny samochód czy szybki samochód? iść na studia czy znaleźć pracę? zamówić wino, piwo czy wodę?
nieważne, co wybierzesz, to będzie jedyny możliwy wybór. inaczej wybrałbyś coś innego. wszystko, co robimy, jest kwestią wyboru. czego tu żałować? jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być.
18:30 / 28.08.2009
link
komentarz (4)
dziś rano zadzwonił Beszczel i powiedział, że jeśli mam ochotę na piwo, to On się ze mną chętnie napije, po czym wsiadł do bylejakiego pociągu i był za 3 godziny w Gdańsku, wypiliśmy kilka piw i pyszne mojito, po czym odprowadził mnie do domu, a sam poszedł na pociąg i wrócił do Torunia. uwielbiam takie spontany, serio, zajebiście lubię, jak komuś się chce. mam znajomych za płotem i im się nie chce wyjść ma papierosa wieczorem. Michał, propsy, znowu! ; *

moja Siostra wychodzi jutro za mąż - dziś zaczynamy się bawić. jak będę do Was dzwonić w nocy i mówić, że kocham, to przymknijcie oko ; )) serwus!
21:47 / 26.08.2009
link
komentarz (7)

kobieta czasami musi wyjść z domu i zrobić coś tylko dla siebie. kupić sobie obłędnie wysokie szpilki, pójść na masaż, wypić pyszną kawę z pianką i zjeść najładniejsze ciasteczko z całej cukierni, takie z wisienką na szczycie. spędzić półtorej godziny w przymierzalni sklepu z bielizną i się oglądać w seksownych puszapach, pasach do pończoch i kurewskich kabaretkach. wybrać najdziwniejszą torebkę w całym mieście i sobie ją kupić, mieć coś, czego nie ma nikt inny. pójść do drogerii i wybierać w nieskończoność lakier do paznokci, a w końcu i tak wziąć czerwony. kobieta czasami musi to wszystko zrobić, żeby poczuć się dobrze we własnej skórze, we własnym towarzystwie, we własnym życiu. nie zamieniłabym dzisiejszego dnia na dzień spędzony z Bartkiem, nie patrz tak, mówię serio. dzisiaj w końcu myślałam o sobie, nie o Nim. po raz pierwszy od pięciu tygodni poczułam, że naprawdę jestem. i jestem z siebie zajebiście dumna.
20:04 / 25.08.2009
link
komentarz (8)
grzeje mnie nieopisanie, jak kurwa ktoś mógłby pomóc i nie kosztowałoby go to ani jednej złotówki, co najwyżej minimalnej chęci czy tam dobrej woli, do tego pomóc w czymś, co dla mnie stanowi mega problem i człowiek o tym wie. zawsze miałam kłopoty z proszeniem o pomoc. jedyna osoba, która mogłaby mi pomóc w tej zajebiście beznadziejnej sytuacji wyśmiała mnie w twarz i zapomniała o wszystkim w jednej sekundzie. a ja siedzę i nie wiem, co zrobić, nie wiem, co myśleć i kurwa przysięgam, że nie mam pojęcia w kogo mam wierzyć, jeśli nie w ludzi. elo.
21:28 / 24.08.2009
link
komentarz (0)
przyjdź albo zadzwoń i powiedz mi coś, co chcę usłyszeć. siedzę w swoim pokoju w stercie zakupów, mam sto przedmiotów, które miały poprawić humor, mam zajebisty debet na koncie i nie mam Ciebie.

zamknij drzwi od środka, zgaś światło i przytul.
15:21 / 23.08.2009
link
komentarz (2)

prawie już o Tobie nie myślę; podoba mi się dzisiejsze niebo i te chmury, które nigdzie nie są tak ładne, jak nad morzem; moje rzęsy; widok małego Dominika jedzącego lubisia i kiedy mnie całuje tuląc się swoim dwuletnim ciałkiem brudząc mnie całą od czekolady; suknia ślubna Anki, absolutnie obłędna, musisz ją zobaczyć; kapelusze do garniturów; dzisiaj wszyscy zjedliśmy razem obiad rozmawiając o głupotach i czułam się szczęśliwa, chociaż Piotrek mówił z pełnymi ustami; podoba mi się Zi0 i to, że Jego samochód jest czysty; Magda pojechała i słońca jakby mniej; spojrzałam na tablicę korkową i tam było zdjęcie Nat, nie zdjęłam.
tęsknię chyba za wszystkim.
23:29 / 22.08.2009
link
komentarz (4)
chciałam napisać odpowiedź w komentarzu, ale jednak nie chcę, bo wypadków jest mnóstwo, a jak Ci się skasuje nlog to nie będę miała nic na piśmie, a tak będę miała. kiedyś będę to wszystko czytać własnym dzieciom zamiast bajek na dobranoc.
pamiętam jak napisałaś do mnie pierwszy raz esemesa i umówiłyśmy się na papierosa, byłam wtedy u Bartka w mieszkaniu i On chciał, żebym została na noc. a ja musiałam wyrzucić z siebie wszystko, nawet gdyby to miał być tylko ciąg głosek bez spacji... wiesz, wtedy to chyba nie miało wielkiego znaczenia kim będziesz. mogłaś być każda. ja potrzebowałam jednoosobowej widowni do mojego monologu, dokładnie tak, musiałam to powiedzieć na jednym oddechu i wiedzieć, że ktoś mnie słucha, a nie tylko słyszy. Ty słuchałaś.
i chociaż jestem Ci niesamowicie wdzięczna za wszystko, co zrobiłaś dla mnie każdego następnego dnia, to tamten czwartek dla mnie jest najważniejszy i symbolizuje wszystko, co druga osoba może dla mnie zrobić. najwięcej, uwielbiam.
i chociaż czasem robię chujowe, egoistyczne rzeczy, to Ty jesteś i ścielisz mi swoje własne łóżko, chociaż śpię tak śmiesznie; wyrzucasz Muodemu prosto w twarz Jego gwiazdorstwo, chociaż to wobec mnie zachował się jak skończony kretyn; jesteś jedyną osobą, która przyszła mi do głowy, żeby opowiedzieć jak najszybciej, kiedy zobaczyłam Bartka pod kawalerką - szybciej, niż popłyną łzy. i kurwa niczym się tak nie stresowałam jak Twoją wizytą u Jacka w pracy; moja własna matura, wszystkie pierwsze randki, sesje, pierwszy seks... nie pamiętam kiedy byłam z kogoś tak dumna jak z Ciebie wtedy.
trudno mi jest uwierzyć w to wszystko, ale w to wierzę całym moim małym popieprzonym Martolowym sercem (nie tym z łańcuszka).
Ona była jak wszystkie pieniądze tego świata i postanowiłam je wydać właśnie z Nią; kobietą, która odmieniła mój los, moją jedyną ucieczką w brutalej grze na zielonym stoliku tego świata i pociechą w obliczu nikczemności mężczyzn. to dla Niej chciałam mieć swojego bohatera, idola i wzór do naśladowania. Ona była moją bohaterką, idolką i wzorem do naśladowania.

dziękuję Magda ; *
uważaj na siebie na tym końcu świata.
16:26 / 21.08.2009
link
komentarz (6)
52° 36’ N 15° 30’ E
trochę słońca, wiesz? : )
10:59 / 20.08.2009
link
komentarz (27)

kluby to takie osobne mikroświaty, w każdym znajdziesz coś innego szukając tego samego. idziesz tam po coś, zawsze po coś. żeby się napić, potańczyć, pogadać, poznać, albo stwierdzić, że jednak nie warto znać. pokazujesz same swoje najlepsze karty. wchodząc na parkiet poprawiasz grzywkę i udajesz, że nie patrzysz na kogoś, dla kogo tu przyszłaś. nie liczy się czas spędzony na makijaż, włosy, paznokcie; godziny przed otwartą szafą stają się nieważne jak pogoda sprzed tygodnia. kurwa, uwielbiam zdobywać facetów, ale patrz na mnie, idioto! a później On patrzy, a ja czuję się nieporównywalnie lepsza niż byłam godzinę temu, bo jestem pijana i całuje mnie równie pijany szczeniak trzymając mi rękę na dupie. miliony monet, kurwa.
00:30 / 18.08.2009
link
komentarz (0)
wchodzisz do windy i czujesz Jego zapach. zapach, który doprowadzał Cię do obłedu. do radości. do rozkoszy. do złości. zapach, który usypiał i budził. zostawał na Twoim ciele, nawet kiedy już Jego nie było. najtrwalej na ramionach, na obojczykach. czułaś ten zapach i już czułaś się bezpiecznie. jakbyś zabłądziła i nagle ktoś Cię złapał za rękę i poprowadził tam, gdzie chciałaś dojść. z Nim dojść. tak, jakbyś była w wesołym miasteczku na rollercosterze i miała te sekundy nieważkości, że nie wiesz, czy wagonik na nowo złapie się w szyny i wyhamuje. ten moment, kiedy hamuje, a Ty wypuszczasz powietrze i mówisz \'nigdy wiecej\'.
czujesz ten zapach w windzie i oplatasz się swoimi ramionami, spuszczasz głowę, przymykasz oczy i masz w głowie wszystko, co cenne. diamenty są wieczne... patrzysz w lusterko, uśmiech numer pięć i już wychodzisz z windy.
11:48 / 17.08.2009
link
komentarz (0)
gdyby ktoś mnie obudził dziś rano i spytał: \"jak Ci jest?\", to pewnie odpowiedziałabym, ze cudownie.
nikt mnie rano nie obudził, nikt o nic nie spytał. w sumie to chujowo, a nie cudownie.
od jakiegoś czasu zauważyłam, że dla mnie minimum czegoś jest niebotycznie ogromną rzeczą dla innych.
00:40 / 16.08.2009
link
komentarz (4)

nie 'co', tylko 'jak'... bo tylko 'jak' jest ważne.
intensywny łikend, którego nie zamieniłabym na żaden inny, mimo fochów i rzucania w siebie kurwami, mimo wszystko. przypomniałam sobie za co lubię parlament i za co nie lubię desperadosów. mimo kaca chce mi się śmiać i się śmieję. dzięki, Magda; Kacha mistrz!;d Rudy, masz wpierdol, obiecuję.
Daniel, jesteś fajny; chociaż Cię nienawidzę, to się jaram, jaram sięęę. no dobra, tylko trochę.
może jeszcze będą ze mnie ludzie, drogi pamiętniczku internetowy.
23:59 / 12.08.2009
link
komentarz (6)
czuję strach w powietrzu. przebija nawet przez zapach grillowanego jedzenia i najlepszych perfum, przez papierosowy dym i zaszczane bramy. chodzę po mieście i nie wiem, gdzie się schować, żeby zniknął chociaż na chwilę, żeby moje ubrania nie przesiąkły nim tak bardzo. boję się patrzeć ludziom w oczy, bo wiem, że mnóstwo tych oczu będzie w piwnym kolorze, a żadne nie będą Bartka. nie potrafię sobie wyobrazić siebie z nikim innym, nawet z tym facetem, który rozdaje ulotki pod miastem aniołów; człowieku, rzuciłabym słuchawką, gdyby zadzwonił johny depp, przysięgam. szukam w sobie siły, żeby to się zmieniło. żebym poszła na ten Twój ukochany pokład, który był ważniejszy ode mnie i żebyś mógł postawić na barze dwa piwa, z czego żadne nie byłoby dla Ciebie, a dla mnie i kogoś innego. zabolałoby Cię to...? no widzisz, a mnie by zabolało. bo ciągle czuję, że to byłaby zdrada. jestem skończoną idiotką, jak mam Cię zdradzić, skoro nie mogę Cię kochać...
paradoks, że żaden z moich przyjaciół przez kilka minionych dni nie zapytał mnie jak się czuję. zabawne, że ja ich pytam. i dziwne, jak towarzystwo kogoś, kto powinien o mnie wiedzieć najmniej, a wie chyba najwięcej ostatnio, potrafi pomóc i zagłuszyć na moment tą ciszę, która krzyczy prosto do ucha. jak osoba, która sama nie ogarnia burdelu w swoim świecie może podnieść mnie z podłogi, nakarmić, włożyć papierosa do ręki, ogarnąć tak po prostu. w dodatku nawet czasami nic nie mówiąc. słowa to tylko hałas dopóki myślimy to samo. nigdy nie umiałam wyrażać wdzięczności, ale miej pewność, że jest wielka jak afryka, głęboka jak przepaść.

Duże Pe - God, Silence & Vodka - dokładnie to dziś czuję, kurwa mać.



14:07 / 12.08.2009
link
komentarz (0)

jeśli będziesz wiedział, jak mnie rozpuszczać... to rozpuszczę Ci się w dłoni i w ustach
!
00:31 / 11.08.2009
link
komentarz (1)

znasz to uczucie, kiedy masz ochotę do kogoś podejść i mu przypierdolić? kiedy wszystkie Twoje mięśnie są napięte, masz krtań z drewna i zaciskają Ci się obie pięści? masz czasem uczucie, że bycie obok kogoś, kto przeżywa dramat w swoim jednoosobowym świecie z kolczykiem nad wargą, to dużo za mało, żeby pomóc? miałeś kiedyś wrażenie, że Twoja bezsilność jest wielka jak ocean i chcesz schować się pod ziemię albo chociaż do kibla w kawalerce, bo nie umiesz nic powiedzieć mimo znajomości języka polskiego? czy odpalałeś papierosa za papierosem żeby zająć czymś ręce; szukając słów durnego pocieszenia, które tak naprawdę nie istnieją, bo nikt jeszcze dobrych nie wymyślił?
jeśli tak miałeś, jeśli rozumiesz o czym mówię, to kurwa jeszcze gorzej, bo to znaczy, że więcej jest na świecie takich kawalerek, pieprzonych lejdis najt i małych rudych dziewczyn z fantastyczną figurą i w stylowych bluzach. życie jest zajebiście niesprawiedliwe.
nienawidzę nie potrafić nic zrobić, serio, nienawidzę. ale się nauczę umieć.

10:25 / 10.08.2009
link
komentarz (4)

pytasz, co bym zrobiła, gdyby miało nie być jutra?
wstałabym rano, poleżałabym w łóżku dłużej niż zazwyczaj, z nogami opartymi wysoko o ścianę i w najładniejszych majtkach esotiq. zjadłabym na śniadanie grejfruta i popiła go kawą, mocną, z mlekiem, bezcukru. wyszłabym na balkon z kubkiem w rękach, zeszłabym ciepłymi schodami na trawę, która byłaby jak zawsze jeszcze trochę mokra od rosy. gdyby miało nie być jutra chciałabym nic nie mówić. chciałabym zapalić blanta na plaży w Gdyni i czekać, aż skończy się mój ostatni dzień. chciałabym zrzucić telefon z klifu i nie zastanawiać się kto dzwoni. potem pójść w kilka miejsc, które lubię i powąchać je ostatni raz. chciałabym spotkać ukochanych ludzi i tylko na nich popatrzeć, powiedzieć im oczami to wszystko, czego nigdy nie umiałam słowami. chciałabym spojrzeć na siebie w ogromnym lustrze i zaakceptować raz na zawsze. chciałabym wejść na dach i zatańczyć ostatni raz, najlepiej jak potrafię.
nie marzy mi się szalona doba Pezeta, nie potrzebowałabym ani złotówki, ani kropli alkoholu, raz chciałabym być sama ze sobą i z rzeczami, które miały mnóstwo sensu.
nie zadzwoniłabym do Bartka, serio. w mój ostatni dzień chciałabym mieć tylko prawdziwe rzeczy, wolę nic nie mieć, niż mieć coś na niby .

któregoś dnia wyjdę do sklepu i nigdy nie wrócę. nawet, gdybyś miał umrzeć z głodu.
21:38 / 05.08.2009
link
komentarz (4)

wiesz, że jak byłam mała i oglądałam z babcią czarno-białe filmy to myślałam, że kiedyś nie było kolorów?
nigdy samej nie przyszło mi do głowy, że telewizory mogły być czarno-białe. łatwiej było mi wyobrazić sobie smutny, zachmurzony świat niż uwierzyć w bezbarwny odbiór z kasety.



18:51 / 05.08.2009
link
komentarz (1)
dziękuję ;*
chociaż raz ja to zrobię.
10:36 / 03.08.2009
link
komentarz (3)
tęsknię.
czasami mi się wydaje, że nie. wtedy wychodzę na miasto i patrzę na ludzi. oglądam ich buty, nadaję imiona, wymyślam im zawody i biografie, ale nie wychodzi mi to tak dobrze, jak kiedy wychodziliśmy gdzieś razem. chodzę po mieście, żeby Ciebie spotkać. chociaż jestem więcej niż pewna, że jeśli w końcu spotkam, to opuszczę głowę albo schowam się za zakrętem. wskoczę do sklepu i kupię batonik, którego nie lubię i psią karmę, chociaż nie mam psa. boję się, że kiedy Ciebie spotkam będziesz trzymał inną dłoń niż moja. że będziesz miał na sobie koszulkę, w której najbardziej lubiłam u Ciebie sypiać, która już nie pachnie moją skórą i snami, które zawsze były kolorowe. boję się, że kiedy to się w końcu stanie nie będziesz miał mi nic do powiedzenia, a ja nie będę miała do kogo napisać smsa "bądź za 5 minut gdziekolwiek"..
czemu nie mogłeś w to uwierzyć? wytłumacz mi to. powinieneś mi to wyjaśnić, w końcu jak nikt umiałeś wyjaśniać mi wszystko. ja zrozumiałam jak funkcjonuje giełda i co znaczą te wszystkie kolumny cyferek w gazetach; ja teraz dotykam tych rubryczek z taką czułością, z jaką Ty dotykałeś mnie pierwszy raz. pamiętasz bajkę o Isance i portfelu inwestycyjnym, do którego trafiła? dlaczego z nami nie mogło być tak samo...? dlaczego wymyślałeś bajki, które przestawały mieć znaczenie w chwili, kiedy kończyłeś je opowiadać? po co Ci były te najładniejsze na świecie randki, zaczarowane dorożki, i spacery w deszczu, po co Ci to wszystko było?!

miałam zachowywać się z klasą, ale wygląda na to, że zostało mi tylko konto na naszej-klasie i nic więcej...

13:57 / 01.08.2009
link
komentarz (4)
możnaby uznać minioną noc za najlepszą imprezę w moim życiu, wiesz? było wszystko. szłyśmy przez cały monciak, piętnaście kobiet plus moja piękna Siostra w różowej sukience i takimż welonie, stoczterdzieściprocent pewności siebie, pierś do przodu, jestem zajebiście dumna z tego, jak seksowną mam Siostrę. setki turystów biły nam brawo, robiły zdjęcia, tona śmiechu i prawdziwe policyjne kajdanki na przegubie prawej dłoni. w klubie impreza do rana.
nie rozumiem, zawsze mi się wydawało, że dla faceta to jest najlepszy układ - bawić się z kobietą, tańczyć sobie wzajemny lapdance i nie interesować się swoimi imionami czy rocznikami; jednak pomyłka - to tylko dla mnie był idealny układ. nie chcę rozmów z facetami na imprezie. opowiadań, powieści; pierdoli mnie Twoja trylogia, koleś. nie chcę, żebyś mi mówił, że jestem wspaniała i że gotujesz się na tym parkiecie - dobrze wiem, że jestem i świetnie widzę, że to robisz. baw się ze mną, daj mi się pobawić sobą. chcę, żebyś mnie trzymał tak blisko siebie, żebym czuła bicie Twojego serca, chociaż nic mnie nie obchodzi dla kogo bije i czy masz migotanie przedsionków. chcę się uśmiechnąć na drugi dzień robiąc pranie i czując Twój zapach na mojej bluzce, a żeby to zrobić nie potrzebuję wiedzieć, że pochodzisz z Białegostoku, a Twoja matka jest holenderką. Twoje dłonie mogą być wszędzie; i tak nie dotkniesz mojego ego w miejscu, które najbardziej lubi być dotykane. w ciągu kilku godzin spełnij swoje fantazje, użyj głowy, ciesz się momentem, bo za chwilę mogę wyjść, a Tobie zostanie tylko smutna pusta paczka po papierosach. nie chcę nic o Tobie wiedzieć, do niczego mi ta wiedza nie jest potrzebna, bo TY NIE JESTEŚ BARTKIEM. cześć.


15:27 / 31.07.2009
link
komentarz (2)

dzisiaj wieczór panieński mojej Siostry, mam zamiar dobrze się bawić, wypić morze alkoholu, tańczyć i śpiewać głośno, zrobić sobie piękny różowy makijaż oczu i aniprzezchwilęniemyślećoNim.
serio.
jak będziesz gdzieś przelotem w Sopocie dziś w nocy to zajrzyj do Ego i porób mi kompromitujące zdjęcia albo potrzymaj mi głowę w toalecie hehe. żartuję. przyjdź, zapalimy.
elo!



ps. nigdy nie ufaj facetowi, który mówi prawdę tylko wtedy, kiedy się pomyli.
23:44 / 29.07.2009
link
komentarz (2)

piłam martini z prawdziwych pięknych kieliszków, z lodem i limonką, nad motławą, siedząc na kocyku z Jogim, a On nawet świeczki przyniósł i włączał mi moje piosenki... jestem pijana w moje własne prywatne imieniny, czuję, że będę rzygać, a Bartek jest jedyną osobą, która dziś do mnie nie zadzwoniła żeby powiedzieć wszystkiego najlepszego, to było dla Niego zbyt trudne, zbyt wymagające, wszystko zbyt. nienawidzę Cię, Bartek, właśnie tak. nienawidzę Cię w moje imieniny, bo zrobiłeś ze mnie jedną z tych kobiet, którymi całe życie gardziłam.
15:39 / 29.07.2009
link
komentarz (4)

Jogi zabrał mnie wczoraj wieczorem na drugą stronę Motławy, siedzieliśmy nad tą syfiastą rzeką, jedliśmy cukierki z ciuciu, paliliśmy, słuchaliśmy starej paktofoniki i pomimo zimna i komarów czułam się dobrze. chociaż telefon się nie odezwał od 8 dni. i chociaż nie wiem, czy nic Ci nie jest, czy jadłeś śniadanie, czy nie masz przeciągów w mieszkaniu, czy nie zgubiłeś klucza od klatki... można żyć bez tej wiedzy, zwłaszcza zdając sobie sprawę, że Ciebie nie obchodzi mój bolący brzuch, skaleczony palec i skołatane serce.
mam dzisiaj imieniny. powiedz do mnie po imieniu chociaż ten ostatni raz.
23:34 / 27.07.2009
link
komentarz (0)
'to było jak jazda limuzyną.
tylko że ja lubię jeździć porysowanymi samochodami z facetami, którzy mają kwas solny w żyłach, zamiast krwi.'


to, co się aktualnie u mnie dzieje, to zajebisty sprawdzian dla mojego marginesu wytrzymałości. nie nazwiesz tego huśtawką nastrojów, głupio byłoby uznać, że to rollercoaster. to, co się wyprawia w mojej głowie, to jedno wielkie pieprzone emocjonalne wesołe miasteczko.
12:49 / 27.07.2009
link
komentarz (5)
z gwiazdką, z przypisem, z ani jedną puszapującą myślą na zimnej podłodze w bawełnianych majtkach lub czarnych rajtach, nadając na Twojej częstot(k)liwości... pokaż mi moment, w którym powinnam zrozumieć pierwszy sygnał z Twojej strony, że jak to wszystko się skończy, to będzie gówno warte. pokaż mi to. dam Ci wskaźnik, określę skalę, narysuję na mapie wszystkie miejsca, które mieliśmy obejrzeć razem w ciągu następnych stu lat, a Ty mi pokaż chwilę, w której to wszystko zaczęło dla Ciebie być niezobowiązującym żartem, filmem obyczajowym, albo może raczej lekkoobyczajowym...
...bo klnę się na matkę i Warszawę, że to mnie jeszcze boli

drżą mi ręce na myśl o drugiej osobie liczby pojedynczej.
22:50 / 25.07.2009
link
komentarz (3)
wiesz co? chcę, żebyś stanął przede mną, żebyś spojrzał mi w oczy i żebyś kłamał. chcę, żebyś mi mówił to, co chcę usłyszeć. żebyś mi pokazał to, co chcę oglądać. chcę, żebyś dał mi Twój czas mając świadomość co chcę z nim zrobić, minuta po minucie, Ty zawsze wiedziałeś. zanim jeszcze ja zdążyłam pomyśleć. chcę, żebyś kłamał, bo nie umiem słuchać prawdy. głupie? A. zawsze mawiał, że jestem cholernie inteligentna, a przy tym zaskakująco głupia. nic nie szkodzi. mogę być głupia, naiwna, pojebana i każda. zrobiłam milion durnych rzeczy w życiu i moja fascynacja Twoją postacią wygrywa, gdyby zrobić jakiś sensowny ranking, wykres, tabelkę w tym temacie. tylko wiesz co? nie żałuję żadnej decyzji, ani minuty, żadnego uczucia, poczucia, odczucia, przeczucia, nic. dlatego chcę, żebyś stanął przede mną, żebyś spojrzał mi w oczy i żebyś kłamał.

przecież miałeś być.. Ty skończony skurwysynu.
11:25 / 25.07.2009
link
komentarz (3)

wyszłam wczoraj do ludzi. tak, ja. uznałam, że potrzebuję normalności, jakiegoś klubowego klimatu, słodkiej wódki i ciekawskich spojrzeń. ubrałam się w szpilki i gołą bluzkę, wzięłam torebkę, która jest mniejsza niż normalny portfel, poszłam z włosami skręconymi przez ogromne wałki... skończyło się na tym, że siedziałam na kanapie w copie, dziękowałam opatrzności za to, że zabrałam żakiet, którym mogłam zakryć gołą bluzkę; z nogami bez butów - po turecku, zrobiłam sobie kitka, a torebkę zostawiłam w samochodzie.
jak dorosnę, to będę kobietą.


10:59 / 24.07.2009
link
komentarz (5)
od xxx
do bezcookru@gmail.com

data 24 lipca 2009 3:42
temat (brak tematu)


Siedziałaś na korytarzu i rozmawiałaś przez telefon. To był On, wiem. Rozmawialiście o czymś błahym. Wiem, co to było, Ty wiesz, co to było, nie zrobi nam różnicy jeśli zachowam tę rozmowę dla siebie. Wtedy znowu widziałem Cię pierwszy raz. Miałaś nową fryzurę. Miałaś nową kurtkę. Skończyłaś rozmawiać z Nim przez telefon i założyłaś swoją nową kurtkę. Rzadko oglądam Cię tak szczęśliwą. Zawsze zwieszasz nos na kwintę. Trudno mi to wytrzymać, bo wydaje mi się, że komuś z takim wyrazem twarzy należy się pocieszenie. Gdybym zobaczył, że płaczesz, chyba bym się pochlastał... Nie mogę pokazać po sobie niczego. Nie istnieję. Słyszę marne 'cześć' na począku każdego zasranego dnia. Potem wychodzę do domu i chlam do upadłego. Zachowuję się jak baran, jak gnój. Wieszam sobie nad biurkiem te wszystkie kretyńskie obrazki, które przychodzą przez pocztę elektroniczną. Żyję już dość długo, żeby dziwić się sobie samemu. Jeżeli to wszystko dzieje się ze mną naprawdę, to można mówić o strachu. Ja myślę i mówię o strachu bez przerwy. Może jutro znowu zobaczę Cię pierwszy raz. Może nie skończę tak, jak można to sobie wyobrazić. Może nie uduszę się własnymi myślami.
Czasem zbieram się na odwagę i marzę. W moich marzeniach Ty mnie całujesz, a ja przynoszę Ci kwiaty. W lecie pada śnieg i ja mówię 'ależ muszę kupić Ci palto, bo w tych spodenkach łydki Ci czerwienieją!'. I idę grać na gitarze na molo w Brzeźnie, bo na palto mnie nie stać. A mewy i grubi niemieccy turyści patrzą na Ciebie z zazdrością, a ja chodzę dumny jak kogut i mierzę ich groźnie wzrokiem.
W moich marzeniach jesteś moją 'Wiktorią' i Małgorzatą razem wziętą...

xxx

nie mam pojęcia od kogo to dostałam i nie czuję się z tym dobrze.
17:39 / 23.07.2009
link
komentarz (1)
kiedy spotkasz mnie przypadkiem.. nie odwracaj się.
12:06 / 23.07.2009
link
komentarz (1)
wszystko mogę ogarnąć, tylko nie te momenty, kiedy wstaję rano i muszę myśleć. idę do łazienki, patrzę na siebie w lustrze i się nie poznaję. wtedy przychodzi decyzja, że trzeba wyjść z domu, bo nie wytrzymam.
dzisiaj tak jest i wczoraj tak było. Ola ma dziwne metody na wyciąganie ludzi z kłopotów, czasem aż nie mogę uwierzyć, że to działa. coś na zasadzie 'jak boli Cię głowa, to niech Ci ktoś połaskocze kolano'. niby nic wspólnego i wszystko naokoło, ale działa genialnie. na chwilę, ale genialnie.

Liv, Jej piękne mieszkanie na świętego ducha, te ogromne białe pufy i butelka najlepszego wina na świecie.

ławka, żelki, moja durna paplanina... dzięki dziewczyny.

Jogi jak zawsze po prostu otwiera mi drzwi do samochodu, zapina pasy z mojej strony, pozwala mi włączyć każdą muzykę i jeździmy szybko. zjadamy niesamowite ilości wszystkiego w kejefsi, chill mistrzów. a później Jogi widząc moją minę dzwoni do chłopaków i jedziemy do Bodich na Zaspę, jeszcze później do Pepeza na Jasień i spędzam wieczór na słuchaniu opowieści Bartka, Marka, Maćka i Piotrka, opowieści, które słyszałam już milion razy, w których sama brałam udział; pijemy piwko, Pepe nam gotuje bagietki, a ja się śmieję głośno. potrafię.
11:57 / 22.07.2009
link
komentarz (1)

można było przypuszczać, że świat się nie zatrzyma, więc zero zaskoczenia. po wtorku przyszła środa, jak to ma w zwyczaju przychodzić zawsze. to jeszcze jest ten czas, kiedy bez Bartka czuję się jak bez nogi albo jakiegoś ważnego do przeżycia organu, ale to minie, wiem o tym. zostanie tylko ślad jak tatuaż, w tym przypadku bardzo odpowiedzialny i przemyślany... w żadnym wypadku blizna.
wspomnienia bolą, ale chyba nic poza tym.
tylko proszę proszę proszę, niech mnie nie zaczepia nikt w kinie ani w księgarni ani nigdzie, nie chcę miło gawędzić z panami w kolejce po popkorn, nie chcę dawać ubraniowych rad ani słuchać zabawnych anegdotek. nie potrzebuję substytutu Bartka.
muszę się poszukać w sklepowych witrynach i w szybach samochodów, muszę się ogarnąć, powygłupiać się, zjeść milion kalorii dla kurażu, pójść do fryzjera, kupić sobie bardzo drogą biżuterię i bardzo wysokie obcasy. i nowe książki. chociaż raz nie muszę szukać pretekstu, żeby zrobić to wszystko.

10:23 / 21.07.2009
link
komentarz (0)

za dwie godziny wysiądę z eskaemki w Gdyni. pójdę powoli obok tych małych zabawnych sklepików z używanymi ciuchami, obok knajp, do których nigdy nie weszliśmy, bo zawsze brakowało czasu. na świętojańskiej będę obserowować ludzi i kolory samochodów, wystawy sklepowe i zapachy kebabów w bułce. będę patrzeć na siebie spod okularów, bardzo lustrzanych, żeby nie widzieć, że się boję. na domofonie wybiorę numer czwarty i poczekam na reakcję. wejdę schodami jeszcze i jeszcze. B otworzy mi drzwi i będzie chciał pocałować a ja zrobię ten hollywoodzki unik i wejdę szybko do Jego mieszkania.
-napijesz się czegoś?
-nie przyszłam tu na kawę, Bartek.

a później On mi wytłumaczy, że Mu jest przykro, że przecież od początku wiedziałam, że On mnie przed sobą ostrzegał, że jestem niesprawiedliwa. przeprosi mnie za wszystko, pocałuje w czoło, a ja wyjdę z jedną smutną łzą na policzku i już nigdy tam nie wrócę.

zapłacę każde pieniądze żeby to się nie działo...
12:51 / 20.07.2009
link
komentarz (1)
wakacje.
mogę sobie leżeć, długo spać, chodzić po domu bez loreali i mejbelinów, w dodatku z grzywką spiętą wsuwką i robić bałagany jedząc lody z galaretką, a wieczorem siedzieć w ogrodzie na zimnej zielonej trawie (fingers crossed for my bro!) i wąchać letnie wieczorne powietrze, które nigdzie tak bardzo, jak tutaj nie pachnie letnim wieczornym powietrzem. widać, że nie jestem jakoś bardzo wymagająca jeśli chodzi o odpoczynek. ale w końcu mogę odetchnąć bo wiem, że jak przestawię meble w pokoju o 3 centymetry na zachód to nikt nie rozpęta obok tego czterech wojen światowych, no i mogę spokojnie spać, bo jestem przekonana, że rodzice nie powiedzą mi jutro rano, że chcą ode mnie miliardów dolarów za mieszkanie na moich trzech metrach kwadratowych plus czasem kuchnia plus łazienka plus czasem ogród, no i trochę butów trzymam na werandzie.
właśnie tak chciałam spędzać czas po powrocie do domu. długo nie robić nic i na zmianę z tym nicnierobieniem - robić nic w towarzystwie. jest dobrze. nigdy nie mów, że jest dobrze, jeśli nie spędziłeś dnia na bzdurnych rozmowach z Paulą, a zaraz potem nie spotkałeś Darka Michalczewskiego, który chciał Ci zrobić zdjęcie na pudelka swoim michalczewskim telefonem komórkowym. nam chciał zrobić. no ale wiesz, nie? gwiazdy.

w każdym razie pozdrawiam. Ciebie, Ciebie, Ciebie i delikwenta, który okazał się największym zasrańcem na świecie, no przynajmniej w Gdańsku. pies Cię jebał.
23:01 / 19.07.2009
link
komentarz (1)

sprzątałam.

(tak powinna brzmieć cała ta notka, bo to dużo treści, jeszcze tu chyba nie było takiej ilości)

sprzątałam i znalazłam miliard rzeczy, od których można się srogo uśmiać, typu mój pamiętnik z czasów gimnazjum - szanuj mnie, już wtedy nie robiłam błędów ortograficznych (w sumie nie robiłam od 3 klasy podstawówki po tym jak dostałam 6 z dyktanda o wyprawie na grzyby i poczułam się kozakiem jakich mało i postanowiłam się nigdy nie upokarzać dostając 5, które jak wiadomo są dla mięczaków) i wtedy budowałam prostsze zdania, cóż.. no w każdym razie łza się w oku kręci jak w drugiej klasie pisałam o Jogim dokładnie to, co myślę o Nim teraz. i nie mów mi, że jestem mentalnie 13latką (pewnie jestem, ale nie mów), myślę że pewne rzeczy nie zmienią się nigdy i to jest piękne. Jogi - będziesz ojcem chrzestnym moich dzieci i obiecuję tak je wychować, żeby Cię całowały w pierścień każdego poranka, ale przynoś im chociaż batonik albo sezamki, co?
i przypomniałam sobie, że byłam zakochana w matematyku, panu Marcinie i pisałam do Niego listy na lekcjach; oczywiście żadnego nie wysłałam, ale miłość była? no jak nie, jak była.

piękne czasy.

nieprawda, to nie były piękne czasy. przypomniałam sobie też sytuację, kiedy poznałam Zibo (9 lat temu) i On mi po powrocie od fryzjera powiedział, że mam piękną staropolską fryzurę. wydaje mi się, że od tamtego momentu pójście do fryzjera nie jest dla mnie jakimś superważnym i uroczystym przeżyciem. Zibo, pójdziesz do piekła, obiecuję Ci.

znalazłam też stary krem do twarzy, ale daruję sobie opis tego zdarzenia heheh.

wzmianka o niczym - jadę jutro do Władka aka robię najgłupszą rzecz w moim życiu. no ale ale, może się opalę, nie?

idę oglądać powtórki powtórek powtórek seksu w wielkim mieście, 5!

17:42 / 19.07.2009
link
komentarz (1)

jestem zakochana.
po czubki obcasów.
po kokardę.

czemu tak mocno się starasz mnie z tego wyleczyć, hm..?
15:58 / 19.07.2009
link
komentarz (1)
mam nadzieję, że będzie o mnie zabiegał. chcę, żeby mnie kochał, żeby za mną latał, żeby dzwonił, przychodził pod dom i pod pracę, żeby robił sceny zazdrości i żeby chciał pójść z mną choćby do piekła. a ja będę dla Niego raz zła, a raz dobra, raz będę Mu siebie dawać, a raz odbierać, żeby zgłupiał do reszty, żeby nigdy, w żadnej chwili nie wiedział, czego się może po mnie spodziewać. mam paru chętnych, ale oni się nie nadają. są za głupi. i za słabi. dają się wodzić za nos jak dzieciaki. dlatego chcę, żeby to był właśnie ON.
22:44 / 16.07.2009
link
komentarz (0)

daj mi dystans, muszę mieć dystans, błagam..
14:19 / 15.07.2009
link
komentarz (2)

nie pomagają mi nowe sukienki.
chodziłam wczoraj po mieście, tym jedynym doskonale moim i próbowałam złapać moment, w którym zaczęło mi się wydawać, że nad wszystkim panuję, że wszystko jest pod kontrolą, że tym razem będzie zupełnie inaczej, niż zwykle. nie złapałam.
i gdybym tak umiała Mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że lepiej mi bez Niego i nie dam Mu kolejnej okazji do doprowadzenia mnie do płaczu.. ale przecież nie umiem kłamać, Jemu jednemu właśnie nie umiem.

mogłabym się spotkać z kimś innym i dojść do wniosku, że bez Bartka to też może być szczęście, ale szanse są małe, skoro odwracam wzrok od nieznajomych facetów. od znajomych też.

najmniejsze państwo świata, prawda?
Marta, Bartek, Zoe, pies i kot, bar w kuchni, wanna na środku łazienki, słodka maślanka w lodówce i codziennie inny smak dżemu.
jasna cholera, przecież ja chcę się z Tobą zestarzeć, Ty skończony idioto.
17:27 / 14.07.2009
link
komentarz (0)

Jogi mnie zabrał wczoraj do kina, miło miło. na bajkę, jeszcze milej. okulary 3d mało atrakcyjne, ale ładnemu we wszystkim ładnie, ładnej też, więc zgodnie z powołaniem gwiazdowaliśmy, jak zawsze, hehe. bajka mnie jakoś nie zmiażdżyła, starość? nie wiem.
wypiliśmy piwka, po filmie poszliśmy na piwko, a później dla odmiany kupiliśmy na stacji piwko i poszliśmy do parku. nie ma fajniejszego parku od tego we wrzeszczu za kortem tenisowym, licealne czasy mi się przypomniały, Jogi kupił mi czipsy paprykowe, zawsze spoko. nikt mi nie powie, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej, bo jest.
pojechałam wieczorem do Olki i Tomek mnie przywitał flaszką bolsa, niestety mogłabym go przyjąć tylko w postaci kroplówki czy coś, bo tradycyjnym sposobem na pewno nie;) i oglądałam absolutnie najpiękniejszy film w moim życiu, płakałam jak dziecko i jestem pod mega meeega ogromnym wrażeniem muzyki; okazuje się, że 21 lat nie wystarczyło, żeby wypłukać ze mnie całą wrażliwość. ulga.

'August Rush' - zobacz w wolnej chwili, a jak nie masz wolnej, to sobie zrób.
13:01 / 13.07.2009
link
komentarz (1)

nie mogłam spać i wymyślałam listę rzeczy, które są lepsze od braku Bartka. w ścisłej czołówce znalazły się jajka sadzone, piwo bezalkoholowe, burza, perfumy pani walewska, spocony facet w zapchanym autobusie latem i brak białych kinder bueno w sklepach. czekałam na telefon, ale nie zadzwonił i lista wydłużyła się do kolejnych pozycji typu hemoroidy, święta bez choinki, zapchany zlew i brudna kocia kuweta.
boję się myśleć co jeszcze przyjdzie mi do głowy, serio.
15:02 / 12.07.2009
link
komentarz (1)

wyciągnij mnie ktoś z domu, weź mnie ktoś na kawę bezcukru albo bardzo słodkiego drinka; nie wiem, czy jestem jedyną osobą jaką znam, która nie ma nic w planach na niedzielne popołudnie, ale chyba na to wygląda. zaczynam wątpić w swoją inteligencję, w końcu inteligentni ludzie się nie nudzą.. ale przeczytałam już wszystko, co miałam do przeczytania, odpisałam na wszystkie stare maile, wypiłam 3 litry wody, gapiłam się przez okno, sprawdziłam repertuar w kinie, ale wszystko już widziałam, więc bez sensu. jeszcze chwila i w akcie desperacji zacznę sprzątać.
człowieku, uratuj!
16:24 / 11.07.2009
link
komentarz (2)

dobrze wiem, co powinnam zrobić. powinnam spakować majtki, niewidzialne sukienki i kremy z filtrem i pojechać do Chałup, czy gdzieś, wyłączyć telefon na tydzień czy dwa, wystawić ciało na słońce, złapać kilka piegów, nie dać się długo prosić Filipowi i nauczyć się w końcu serfować, pić tylko drinki na kruszonym lodzie i jeść zimne arbuzy i olać to, że On może dzwoni, a może nie dzwoni, bo pewnie i tak dzwoni co kilka dni jak zwykle i tylko po to, żeby mnie sobie zamówić jak pizzę - ciepłą i ze wszystkimi ulubionymi dodatkami. trudno mi znieść moją własną miękkość, bo dla każdego - nawet dla siebie - potrafię być twarda, tylko nie dla B.
11:33 / 11.07.2009
link
komentarz (3)

jaram się ortegą, jaram sięęęęęęęęęęęęę
11:56 / 10.07.2009
link
komentarz (0)
bolą mnie wszystkie mięśnie, nie spałam wcale, w nogach śpi za to kot i tak miękko oddycha. piłam piwo z kieliszków do czerwonego wina, bo nie miałam wina, miałam tylko piwo i te cudowne kieliszki... wczorajszy dzień spędzony z Bartkiem znowu był piękny jak sen na nowym miejscu, którego nie sposób zapomnieć. możemy jeść chińskie zupki i tosty z paprykarzem i jest fenomenalnie; mogę z Nim oglądać boks na eurosporcie na wielkim telewizorze miliard cali i świetnie się bawić; mogę spać wtulona w Jego ciepłe plecy i wiedzieć, że On też nie śpi. wszystko do wszystkiego pasuje, tak jakby puzzle z różnymi obrazkami miały identyczną sekwencję tych ząbków i dziurek po bokach, nawet kiedy coś się wydaje niedorzeczne i bezsensowne, to u nas jakoś nabiera to sensu. i kiedy siedzę w Jego mieszkaniu w Gdyni i palę papierosa przy otwartych drzwiach balkonowych to mam nadzieję, że widzi mnie cały świat i że ten cały świat mi zazdrości.
a potem On przed wyjściem do pracy mówi kilka zdań, które rozpierdalają cały piękny dzień na milion kawałków, kawałów które wcale nie są śmieszne.
muszę sobie kupić samochód, mam dość płaczu w eskaemkach, to takie tanie łzy...
wieczorem zadzwoniłam do Pauli, ale nie miała czasu. na taki nastrój potrzebna jest tylko Paula albo nowa książka, nie miałam wyboru, więc prawie dwie godziny kręciłam się po empiku i w ostatniej chwili się zdecydowałam. i dlatego nie spałam, między innymi.

lektura dla Ciebie - pomaluj to na czarno - janet fitch
22:44 / 08.07.2009
link
komentarz (1)
poszłam z Paulą do Cico żeby wypić coś pysznego, nadrobić zaległości w rozmowie i uczcić dużo tygodni niewidzenia się. wniosek pierwszy - robią tam za każdym razem lepszy sex on the beach. wniosek drugi - Paula wychodzi za mąż. wniosek trzeci - też chcę. wniosek czwarty - mojito robią coraz gorsze. wniosek piąty - nigdy nie zrozumiem filozofii postępowania tak zwanych wyrywaczy w knajpach, zwłaszcza tak porządnych (porządnych knajpach, nie porządnych wyrywaczy). idę z przyjaciółką = chcę z Nią rozmawiać, a nie z panem w garniturze. nie mam nic przeciwko garniturom, ale lubię je na Bartku i niech tak zostanie przez jakiś czas. idę na drinka = mam pieniądze, żeby sobie kupić drinka, gdybym ich nie miała, to zostałabym w domu. nie potrzebuję niczyich pieniędzy na alkohol, obcych do towarzystwa i tanich komplementów. chyba naprawdę jestem nie z tej epoki. dobranoc.
13:17 / 08.07.2009
link
komentarz (3)

prawie dwa tygodnie temu znowu spakowałam rzeczy i się przeprowadziłam. ciągle mam w pokoju miliard kartonów, toreb, torebek... brakuje czasu i szkoda energii, żeby ogarnąć to wszystko, więc spakuję 3/4 i oddam dla jakiegoś pck albo innego caritasu, może na coś się komuś przyda któraś ze szmatek, których i tak nigdy nie miałam na sobie.
tylko książek nie oddam.
śni mi się Paweł, nie rozumiem dlaczego. zaczął mi się śnić w momencie, kiedy przestał się odzywać. nie chcę nikogo krzywdzić, ale przecież siebie też nie chcę, więc jakoś usprawiedliwiam sama przed sobą swój egocentryzm i, chociaż może nie powinnam, kasuję smsy od Pawła bez czytania. w końcu co może być w smsach od faceta, który kocha...?
a ja jestem szczęśliwa, bo Bartek jest i będzie. wiem, że tak. i spacerując po ulicach Gdyni z Nim obok siebie czuję dokładnie wszystko to, co chcę czuć do końca życia.
14:17 / 21.03.2009
link
komentarz (0)

czwartkowy koncert Masali <3
nie potrzebuję nic więcej. prawie.
17:51 / 13.03.2009
link
komentarz (0)

"kim jestem? uczyłam się siebie na Tobie. ubierałam się dla Ciebie, gasiłam papierosy na obcasach, podskakiwałam jak postać z sitkomu, albo milczałam jak długo się dało. esencja vis vitalis, przeskakująca monotonię, szukająca niebieskich kamyków w szparach chodnikowych. nie tyle taka jak Ty, ale taka, abyś przy mnie czuł się sobą.."
12:42 / 09.03.2009
link
komentarz (2)

mój najBardziej cudowny weekend zaczął się w czwartek o 16:30 w pociągu relacji toruń-gdańsk. Było wszystko, co miało Być. pierwszy raz w życiu Byłam szczęśliwa Bez ani jednego 'ale', Bez pół 'ale', Bez nanosekundy 'ale' w myślach. przystość, dotyki, zapachy, ochy, achy, Bycie, dotyki, dotyki... sopocki ferber, kochaj i tańcz, papierosy, śmiechy, dłonie, taksówki, eskaemki które pokochałam z wzajemnością. każdy włosek, każdy zapach, każde westchnienie i spojrzenie spod rzęs, wszystkie łaskotki, pocałunki i ten moment, kiedy ktoś dotyka wargami moich włosów. pierwszy raz w życiu tak Bardzo Byłam w stanie się poddać czyjemuś dotykowi i nie wyBuchnąć śmiechem, Bo przecież mam łaskotki na całym ciele w milionowych ilościach. Bułki z dżemem i maślanka o smaku straciatella. west ice. 'koBieta z prawej'. ja przykryta cała Jego czarną kurtką, pociąg zapchany do granic możliwości. rozmowy rozmowy rozmowy.
tam, w Twoich ustach, Były c z a r y.
mój najBardziej cudowny weekend skończył się w niedzielę o 21:32 w pociągu relacji gdańsk-toruń.
nigdy tego nie zapomnę i zacznę się tym cieszyć tak, jak chciałeś, tylko daj mi się przed tym spokojnie wypłakać...

13:37 / 04.03.2009
link
komentarz (2)

za oknem klasycznie szara zupa, na mojej poduszce standardowo lekki kac, jak zwykle w Tobie moje paranoje.
ocb w głośnikach, ulubiony błyszczyk na ustach, grejpfrutowa herbata w kubku od Łukasza. jutro jadę do d o m u.
00:54 / 03.03.2009
link
komentarz (2)

jeśli miłość jest na sprzedaż... jak możesz ją rozdawać?
12:12 / 25.02.2009
link
komentarz (0)
"jest tak wiele różnych światów i tyle różnych słońc. my mamy jeden świat, a i tak żyjemy w różnych."
16:35 / 23.02.2009
link
komentarz (2)

odprężona i miękka jak nowy ręcznik.

12:18 / 20.02.2009
link
komentarz (1)

zacznij studiować polską filologię i wszystko Ci się zacznie jebać. całe życie myślałam, że potrafię złożyć zdanie poprawnie, ale jak czytam podręczniki do gramatyki to zaczyna mi być słabo.
bo słońce nie powinno świecić, tylko słończyć. (słoń podobnie). świecić to może sobie świecie.

i to w ogóle bez znaczenia, bo ani świeci, ani słończy w tej chwili. you're disturbing my flow.
23:07 / 19.02.2009
link
komentarz (0)

nie karm mnie dzisiaj wiarą, bo to nie pomaga.
17:34 / 18.02.2009
link
komentarz (1)

za 1,5h w gdańskim tropsie zaczyna się b-boy's academy jam i właśnie wtedy ja zaczynam tam być. achhh te mokre bibojskie koszulki ;p ;p

ja nie jestem tą panną
jeśli tańczę na barze, to mam kaprys
i mam w dupie czy mnie na nim zauważysz
(chyba wiadomo)


11:52 / 18.02.2009
link
komentarz (0)

tyle spraw wisi mi nad głową, a mnie się nie chce. nie umiem nic zrobić z faktem, że mam dużo za dużo obowiązków, a mniej się ich nie zrobi od samej świadomości, że są. mam pociąg do torunia już jutro, mam egzamin do zdania już w piątek, mam sto tysięcy maili, na które nie umiem odpisać i milion trylionów pytań, na które boję się odpowiedzieć.
słyszę opcję fajnego popołudnia (np. patrz wczoraj), czekałam na tą opcję, a jak już przyszła, to się wypięłam i siedziałam w domu cały wieczór grając na xboxie i pijąc hektolitry zielonej herbaty cytrusowej, a za oknem padało i przez myśl mi tylko przelatywał co chwilę wyraz twarzy Daniela jak się jara, że jest na desce. nie wiem, jak mogłam nie pojechać.

nigdy nie zrozumiem kobiet.
14:21 / 16.02.2009
link
komentarz (1)

walentynki okazały się jednak dużo bardziej zajebiste niż ktokolwiek mógłby pomyśleć (król lew, balantajns z colą, Daniel), ale dopiero wczoraj miałam swoje apogeum szczęścia. Małolat zadzwonił o 18, kiedy chciałam iść już do łóżka i odespać wojaże nocy minionej, i wyciągnął mnie na koncert Jamala do TROPSa. czad czad czad, jaram się 30 razy bardziej niż.. nie wiem niż czym. jaram się 30 razy bardziej niż tym, czym się jaram 30 razy mniej hehe. k l i m a t. nie znałam nikogo, poznałam wszystkich, Małolat zaskoczył mnie po raz kolejny i to znowu pozytywnie. po koncercie after z mixtee za dekami, z a w s z e spoko.
po afterze w klubie - ciąg dalszy w hotelu u Jamali (słaby hotel, artyści pod tym względem nie mają zbyt fajnie), wszystko przemiło i byłam jedyną kobietą, a Panów było kilku, bo jeszcze jacyś studenci z awfu przyszli. znam najnowsze płytowe plany Mioda i nikomu nic nie powiem szyyszy;p
zjadłszy, spaliwszy, wróciłam do domu o 6, kiedy Piotrek wyjeżdżał do pracy.
15:19 / 14.02.2009
link
komentarz (0)

oddech, bezdech, dotyk. dotyk granic. zapach skóry po wyjściu spod prysznica, dźwięki muzyki. oglądanie serialu 'cudowne lata'. żonkile, mój śpiwór, pisanie długopisem po książkach, bose stopy. najlepsze kosmetyki i versace bright cristal. pączki z advocatem i sałatka owocowa, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia. piżama, perły, pasta do zębów z kolorowymi paskami. jedzenie na telefon, śmiechy przez telefon, telemarkety. rysowanie kolorowymi długopisami po ramionach. długie kolczyki, błyszczące oczy, kaloryfer na piątkę.
walentynki w pojedynkę, w końcu siebie najbardziej kocham.
16:48 / 10.02.2009
link
komentarz (0)

tak naprawdę znalazłam dom dopiero, kiedy z niego wyjechałam.
23:20 / 09.02.2009
link
komentarz (1)

8.02 22:38 ICE PAULA

Wczoraj na tej imprezie byłam między innymi z Kubą, didżejem. Jak wyszliśmy z tego klubu, to chciałam jeszcze pójść na bulwar, nie chciało mi się iść do domu i Kuba mnie tam zabrał. Było cholernie zimno. Siedział obok mnie i mnie przytulał, bo trzęsłam się cała z zimna, ale za nic nie chciałam wstać w iść. Trochę rozmawialiśmy o wszystkim. Przytulał mnie, ogrzewał moje ręce i całował mnie we włosy. Zawsze tylko we włosy. I to było takie naturalne.. W końcu o 8 rano poszliśmy w moją stronę, jeszcze po drodze kupił mi moją ulubioną czekoladę i szliśmy przez miasto za rękę i to też było naturalne. Jedna noc z Kubą, naturalna jak jogurt.
14:55 / 03.02.2009
link
komentarz (1)

z serii - marzenia do spełnienia przed czterdziestką:
1. chcę pójść do prawdziwego kasyna. nie wiem, czy istnieją prawdziwe kasyna, ale mogę pójść do takiego, jakie znam z filmów. smokingi i marynarki wieczorowe, martini i manhattany, zmysłowe kobietki ze sztucznymi rzęsami i prawdziwymi piersiami, z mikroskopijnymi
torebeczkami w dłoniach. chcę stać przy facecie, kiedy ten gra w blackjacka, masować jego ramiona w szczególnie napiętych momentach, zamawiać mu drinki i całować go w usta podając mu je.
chcę być taką zmysłową kobietą wspartą na swoim dżentelmenie we fraku, podczas kiedy on swoim pokerowym spojrzeniem będzie trzymał przeciwników w napięciu, w końcu odkrywając zwycięską kartę.
14:03 / 30.01.2009
link
komentarz (3)
smutno w chuj.
16:37 / 28.01.2009
link
komentarz (2)
już nie dla Ciebie świeci moje słońce
już nie dla Ciebie ta gorąca kąpiel
znajduję Cię tutaj coraz rzadziej i rzadziej
i nie od Ciebie mam tę nową bieliznę w szufladzie
już nie Twój zapach kładzie się wieczorem na mojej poduszce
nie Twoim głosem ktoś mówi mi potem 'zbudź się'
rano znów jest za mocna, ale nie Twoja kawa
i nie Ty mówisz do mnie 'Mała'...

już nie moje płyty grają w Twoich głośnikach
i nie moich palców Twoje palce chcą dotykać
i to już nie to samo, a gdy już nic nie jest nasze
gdy na naszym stole stawiam tylko swoją herbatę
a nie moja pralka pierze dziś Twoje ubrania
nie moja walka, ale Twoja przegrana
nic nie jest Twoje, ale nic mi nie zostawiaj
bo cała ja jestem Twoja nadal

Lilu - mruczanka.mp3

jakie to jest, kurde, życiowe.
15:23 / 28.01.2009
link
komentarz (1)
Nie próbuj. Rób albo nie rób. Nie ma próbowania.

16:52 / 27.01.2009
link
komentarz (4)
podszedł dzisiaj do mnie na starym rynku jakiś koleś i poprosił o pieniądze na jedzenie. to znaczy powiedział, że uzbierał już na chleb i chciałby coś do tego chleba, chociaż zwykłe masło. i czy mogłabym Mu kupić. jak ze mną rozmawiał, to akurat przechodził jakiś Pan i zaczął krzyczeć na kolesia, żeby nie zaczepiał nikogo, że się poniża, że może ja się Go boję..
bycie głodnym nie jest poniżające. ani to, że ktoś prosi o jedzenie. nie wziął ode mnie pieniędzy, które chciałam Mu dać. powiedział, że jeśli mam czas i chcę, to mogę pójść do sklepu i Mu coś kupić, żeby miał z czym zjeść swój chleb. to powiedziałam, żeby poszedł ze mną i wybrał sobie coś, co lubi. chciał najtańsze masło i kiedy powiedziałam, żeby wziął coś jeszcze, to powiedział mi spokojnie, że On nie chce żerować na niczyjej dobroci, chciałby tylko coś zjeść i to masło Mu wystarczy.
czy ja też będę miała w sobie tyle pokory, kiedy będę głodna i będę musiała prosić o jedzenie?
19:52 / 26.01.2009
link
komentarz (3)
kurcze, ludzie są dla mnie tacy dobrzy, że aż nie mogę uwierzyć, serio. z małymi wyjątkami, ale i tak wychodzi na plus. mam na nadgarstku bandanę Małolata i ona mi o tym wszystkim dobrym przypomina. mówiłam Mu, że oddam, ale kto by mi uwierzył? ; )
Bartek w sobotę zadzwonił zapytać co robię, a ja akurat nic nie robiłam i potrzebowałam towarzystwa. za 15 minut po mnie przyjechał, wsadził do samochodu i zawiózł do kina. film był beznadziejny i nie idźcie na to, ale mimo wszystko kino zawsze fajnie. nie mówiąc o popkornie i emenemsach.
poza tym Beszczel uratował mi życie - nie wchodzę w temat, bo nawet dla mnie, dla której żaden temat nie jest krępujący, to ten jest. w każdym razie będę o tym pamiętać zawszezawsze i jak coś, to oddam Ci nerkę, pamiętaj. znaczy zapamiętaj, jak to kiedyś przeczytasz.
Arek był w sobotę w miejscu X w którym byłam i ja, nawet nie musiałam Go prosić, co wydaje mi się cudownym cudem, bo zawsze musiałam. i gdyby nie Arek, to nie miałabym komu płakać w rękaw (emo motyw), a tak, to miałam. w dodatku powiedział, że i tak nie lubi tej bluzy, którą ubrudziłam tuszem i to było najlepsze, co mógł mi powiedzieć w sobotę w miejscu X w stanie, w jakim byłam. że i tak nie lubił tej bluzy.
i jak teraz to wszystko piszę, to dopiero zauważam, że moimi znajomymi są prawie wyłącznie faceci.
do tego wszystkiego chciałam dziś kupić bilet z Bydgoszczy do Torunia i mi Pan Biletowy nie sprzedał, bo powiedział, że "piękne kobiety nie płacą na ich zmianie". i tak siedziałam z Panami od pociągu, w tej takiej ich kanciapie na początku składu, oni w ładnych czapkach a ja w ładnej mojej i piłam z Nimi piwo (nawet zaproponowali, że mi przeleją do szklanki, gdybym poprosiła o firmowy pokal leszka, to pewnie też by się znalazł w tym pociągu), poczęstowali mnie papierosem i rozmawialiśmy o polityce, pogodzie i o tym, że wszystkie kobiety to manipulantki. nie sądziłam, że się tak odnajdę w towarzystwie facetów przed pięćdziesiątką.

i chociaż to wszystko jest miłe i zacieszam od samych wspomnień, to nic mi nie daje tyle radości, co informacja od mojego sony ericssona, że Adaś przysłał wiadomość ..: )
23:19 / 23.01.2009
link
komentarz (2)
M.arta 23:09:04
ej, powiem Ci coś
M.arta 23:09:08
ale to Cię może zabić ; >
Boska Borkoska 23:09:09
?
M.arta 23:09:13
mój Brat
M.arta 23:09:19
który ma hondę, jak wiesz, i nie jest przy tym dresem ani nic
M.arta 23:09:28
będzie miał drugi samochód w przyszłym tygodniu
M.arta 23:09:37
bo stwierdził, ze chce mieć dwa auta
Boska Borkoska 23:09:39

M.arta 23:09:51
i wiesz czym będzie Jego drugie auto, po które jedzie do Warszawy w przyszły czwartek?
Boska Borkoska 23:09:53
On kobiety potrzebuje, a nie nowego samochodu, kurwa!
Boska Borkoska 23:10:01
nie wiem..
Boska Borkoska 23:10:03
i boje sie zapytać
M.arta 23:10:07
subaru ;]
Boska Borkoska 23:10:13
impreza?!
M.arta 23:10:22
haha
zrobie sobie wtedy na naszej klasie w 'o sobie; :
M.arta 23:10:45
Mój brat ma hondę civic i subaru impreza.
Boska Borkoska 23:11:00
;d
M.arta 23:11:04
no tak;d
Boska Borkoska 23:11:15
ja pierdole. tak to jest jak facet nie wydaje pieniędzy na kobietę!

hahahah ;D
22:54 / 23.01.2009
link
komentarz (1)
czasem myślę sobie... możliwe, że gdyby miłości włożyć okulary, nigdy nie bylibyśmy zakochani.
21:10 / 21.01.2009
link
komentarz (2)
sms od ICE Paula (18:29):
Jarek pojechał kupić doniczkowca, żeby sobie postawić w biurze. Nawet nie wiesz, jak ja bym teraz chciała być tym doniczkowcem...

Moja przyjaciółka jest najbardziej fantastyczną osobą, jaką znam. I nie mogę sobie dziś wybaczyć, że jestem 200 km od Niej, chociaż powinnam być przy Niej, bo Ona chce być doniczkowcem w biurze Jarka.
01:14 / 21.01.2009
link
komentarz (2)
siedzę w nieswoim pokoju i układam w głowie dialogi, które, przynajmniej w połowie, nie wiem jak brzmią. bardzo bym chciała, żeby w końcu ktoś wiedział, co chcę usłyszeć i mimo wszystko mi tego nie mówił.
mimo całego smutku, w jakim siedzę od kilku dni - uśmiecham się dzisiaj i śmieję, na zmianę. może być dobrze, bywa dobrze, jest dobrze.. to dobrze.

nie można nie walczyć.
heh : )
11:41 / 20.01.2009
link
komentarz (3)
jestem kobietą, która nie potrafi sobie pomalować przyzwoicie paznokci. no trudno no. każdy ma jakiś mankament.
13:05 / 19.01.2009
link
komentarz (0)
"Ja nie wychodzę z inicjatywą i nie proponuję, ja przystaję na propozycje. Ja nie daję do zrozumienia - ja czekam, aż ktoś da mi coś do zrozumienia. I nie daję sobie złudzeń, bo kiedyś dawałem, a teraz ciężko mi znaleźć swoje miejsce i dlatego mam słabe dni prawie zawsze..."

zinterpretuj?
14:13 / 17.01.2009
link
komentarz (4)
wróciłam z koncertu Lilu chora chorsza najchorsza... ale było dobrze. energia jak w gniazdku elektrycznym, właśnie tego mi było trzeba. lubię takie małe koncerciki, gdzie przychodzi sto osób a nie trzynaście tysięcy, przynajmniej każdy wie, po co przyszedł, cała sala się buja, wszyscy znają teksty tak samo dobrze, jak Ola, zajawka totalnie nie do opisania. jednak małe miasta mają urok, nawet jeśli muszę go doświadczać bez Ciebie.

jeśli wierzysz w coś, to tak się staje. wraca to, co dajesz.
20:50 / 15.01.2009
link
komentarz (8)
wytatuuję sobie Twoje imię na lewym nadgarstku i będę czytać jak godzinę.
18:54 / 13.01.2009
link
komentarz (3)
zamiast pisać pracę, którą będę musiała oddać jutro, a na którą nie mam nawet jednego pomysłu, ja siedzę przed komputerem i cieszę się do Niego. do Jego okienka na gadu gadu, chociaż nienawidzę gadu gadu i nienawidzę nie móc widzieć, czy On cieszy się do mnie. mimo wszystko to jest taki moment, w którym przestaje mnie boleć wszystko. nie muszę palić, jeść, pić, wystarcza mi to głupie okienko i głupia świadomość, że On przecież gdzieś tam jest i możliwość, że może nawet będzie b l i s k o.
oczywiście, że wiem, czego chcę, Głuptasie...

są momenty w życiu, które chciałoby się zatrzymać na zawsze. albo chociaż na chwilę dłużej. na "jeszcze chwilę". za wszelką cenę nie zapalać światła w obawie, że znikną.
11:21 / 05.01.2009
link
komentarz (2)
nie da się ogarnąć jednym spojrzeniem bajzlu na mojej podłodze. wszystko, co moje, pakuję do pudełek, teczek, toreb. kolejny wyjazd z domu, następna przeprowadzka, niedługo przestanę je liczyć, bo nie będę umiała doliczyć do tyle.
od pewnego czasu żyję absolutnie z dnia na dzień. zero 'future perfect'. poza trwającą od wczoraj zajawką na taniec, nie robię planów. mogę spokojnie zasypiać nie wiedząc, skąd wezmę pieniądze na mieszkanie, rachunki, jedzenie, nieważne. coś się wymyśli, zawsze coś się wymyśla.
w kolorowych teczkach z tektury na gumkę mam nierówno poupychane życie. do tego śnieg pada jak szalony i popsuł mi się jeden głośnik. jeśli jesteś z Gdańska, to przyjdź i pomóż mi się pakować. jeśli jesteś z Torunia, to wpadnij wieczorem i ogarnij mnie chociaż trochę.
10:59 / 04.01.2009
link
komentarz (0)
jeden mail z jedną, 7 wyrazową informacją, a ja się jaram jak dziecko. decyzja podjęta w ciągu ułamka sekundy: znowu będę tańczyć. wracam do tego światka, który kiedyś nauczył mnie więcej, niż wszystkie poradniki z empiku. i nie chodzi mi bynajmniej o ruchy pupą.

"siema, zapisy w poniedziałek o 18:00, zapraszam."

prawdziwych niedziel człowiek ma w życiu tylko kilka.
19:00 / 03.01.2009
link
komentarz (1)
będę teraz siedzieć i pisać bzdury na blogu,
od których nie zrobi się nikomu lepiej.
ale jeżeli jest opcja, że mnie samej nie
zrobi się od tego gorzej, to ja w to wchodzę.
i myśl sobie, co chcesz, człowieku, przeżyj
sobie kiedyś jeden dzień za mnie i później
możesz moralizować. masz moje błogosławieństwo.
zakład, że nie będziesz chciał nawet próbować?
5.