08:12 / 27.01.2011 link komentarz (12) | *****
Sławomir Różyc - Stefania, ma oczy zielone.
III. Księżyc nocy sierpniowej
Księżyc nocy sierpniowej. Protokół rozbieżności.
Korekty wprowadził. Eugeniusz Korbowy. Oficer Bezpieczeństwa.
Autor wyrazów. Podchorąży. Powstaniec.
Dopowiadacz. Felicjan. Dozorca.
A dokąd panny ?
Panny są w potrzebie
a dziś po bramach ściszone rozmowy
pan Feluś w stygnącą z wolna Okopową
ukradkiem. Ostrożnie. Od bramy do bramy
na szelest płaszczy zachował baczenie
Podchorąży.
O tym dziś szeptanie na klatkach schodowych
palec przy ustach
Eugeniusz Korbowy.
Na dłoniach uściski ?
Podchorąży.
Z palcem na ustach - znaczy - gdzieś jest anioł
może w tych skrzypieniach podeszwą za rogiem
Eugeniusz Korbowy.
Słyszymy właśnie pana Tadeusza ?
Podchorąży.
Czy za doktorem nie drobią, dziś wronio
cienie poufne, od drzewa do drzewa ?
I co w nich tam skrzypi
jaka pozytywka ?
Jaki to komtur, posłał ich z łapanką
usta oblizując
O oczach błękitnych
Eugeniusz Korbowy.
Lubią melodyjnie, lubią na trzy czwarte
razem z panem Straussem
schowane za drzewo ?
Podchorąży.
To ciemne światło, dzięki którym pustka
zamknięta w człowieku za niewinnym drzewem.
W kształt. Bywa płaszczem
Eugeniusz Korbowy.
Ze skóry bydlęcej ? - to chyba z tym płaszczem
było niepotrzebne. My Towarzyszu, też służbowo
w płaszczach
Podchorąży.
Pogodne szepty. W uchylonej bramie
na Okopowej
Eugeniusz Korbowy.
Miło mi słyszeć, ale wy akowcy
w tych butach z cholewą
czasem też po nocy, drobicie poufnie
od drzewa do drzewa
Podchorąży.
Ja poemat piszę !
tam, wstążki rozwiane
to się przydarza pierwszym kapeluszom
skromnym
słomkowym, co rankiem przed lustrem
ronda prostują, o dziewczęce palce
drżące
z bezwstydem, a przecież z nadzieją
przechodząc jezdnie, jedyne, nam niosą
dziewczęce złotka
gołębi gruchanie, i zrywa wstążkę, przez plac
Napoleona ..
Eugeniusz Korbowy.
On poemat pisze. A my rzeczywistość !
Podchorąży.
Tutaj w Warszawie ?
niesie, gdzie Drapacz, niesie, przez ulicę
marzenia dziewczęce i wdowie wołanie
w jednych
się oko Drapacza zamyka
w drugich otwiera, na szepty
i dotyk
Eugeniusz Korbowy.
Wpierw w Wilnie i Lwowie. Tam władza rozdaje
biorą z obawą, ale
zamiecione
Podchorąży.
Rzeczywistość mówisz. Na Syberię, wojaż ?
Najpierw jak Judasz całujecie w usta, tak po nowemu
rosyjskim zwyczajem
... wiatr podrzuca wstążkę, a ona w kwitnieniu
dziewczęcym spojrzeniem , ufnie, sasankami
bywa chabrowa
a czasem błękitna, tym koralem lśniącym, w nurt
z górskim strumieniem, jakim ci to miasto
w szczerbach i żałobie
czereśnią powstaje, z wiosną, w oczach dziewcząt
poznasz po placach, poznasz po imieniu
jak dumne pamiątki, wolno, nosić w sobie
gdy śnieg na brzegu, gdzie sasanka biała
zaprasowana starannie w chusteczkach
co zwykle z płatkiem, różu szminki
pierwszej
i pierwiosnkach śmiechu, nieść będzie
przez dymy
nieść będzie przez szkarłat
Eugeniusz Korbowy.
Mówią tam, Polaczki, dzieci Europy
Czekają całusków. Grzecznie. W poczekalniach
Zaszczyceni bardzo. Docenieni wreszcie. Mędrcy i prorocy
o misiowych oczkach
Podchorąży.
( zaplata ramiona przed sobą i usiłuje skupić uwagę widowni
na swojej osobie. Obaj wydaja się nadmiernie uroczyści )
Jest cichy zgrzyt bramy
po wargach wyraźnie
z trzepotem wypuścić te ptaki ciemności
Eugeniusz Korbowy.
Jeszcze raz zbłądziły gestapowskie sotnie ...
Podchorąży.
Będzie nas ratował w szpitalu powstańczym
Eugeniusz Korbowy.
A tym
co w ciemnościach, słuch szeleści widmem ?
Podchorąży.
Którym się przyśni. Którzy nigdy nie śpią ?
Im zapach skóry czy skrzek po gałęziach
skrzypi w pamięci skórzaną uprzężą
Eugeniusz Korbowy.
Choć przed chwilą gawron, już z płuc
upuszczony ?
Podchorąży.
Śpi gawron głodny w polu nie obsianym
skoro ziarno pamięta, to będzie w śnie szukał
Eugeniusz Korbowy.
Ładnie ci się kleją romantyczne smarki ...
Bo tam za kominem Fryc z mauzera mierzy
Podchorąży.
Masz oczy na miejscu i koty na dachu
ktoś sprawdza uważnie którędy chadzają
łatwiej wypatrzeć potem Gołębiarzy
Eugeniusz Korbowy.
Ale wam Darmozjad świeci nieuważnie
bo gdzie stoi Norblin ? Jego akwaforty
Podchorąży.
znów mylisz pojęcia
a mylisz tak lekko, maczając w Parnasach
Po srebrnym niebie kreślimy dymami
palcami łatwo znaleźć Haberbuscha
Eugeniusz Korbowy.
Na lewo Stawki, i gdzieś tam Ciepłownia
daleko, na mapie, kiedyś będzie nasze
Feliks Dzierżyński, zaś plac Napoleona ...
Górczewska. Żytnia. Robotnicza klasa ...
Podchorąży.
Gdzie gorzkie kule w pierś, dostał. Parasol
Dozorca.
( wychodzący w mroku bramy. Przez chwilę przygląda się z niedowierzaniem
widmowym sylwetkom )
Co mnie podkusiło ? - obwiniasz się Feluś
pić z tym Księżycem ledwie na trzy palce
ma głowę ladaco nie z tej okupacji
Eugeniusz Korbowy.
niby warszawski, w spojrzeniu zaś taki
jakby na okrągło gadał z Mickiewiczem
Panie cierpliwie czekają wygódki
a On okrągły ma z gazety czapkę
a on je cuka i wąsa podkręca
Ledwie spróbował, i już Napoleon
między nimi obecny. Wywija szpicrutą
Panek, srebrną smugą, w co ciekawsze kształty
Dozorca.
Ktoś mu przypomniał po jakich ulicach
szwenda się właśnie. I zarobił w jape
Podchorąży.
Przestańcie ! Proszę ...
Odleciał nad Getto
Eugeniusz Korbowy.
ja wam Feluś, wskażę :
Niech on tam nie lata ...
On dzisiaj miglanc. On okrągły nadal
Podchorąży.
Nie cięty. W sierpy, schowany w granacie
Eugeniusz Korbowy.
Ładnie z tym wierszem. Dostojnie. Z pawiami
Jeszcze tylko cymbałów w zaścianku brakuje
A wiesz ty z herbową spinką przy mankiecie
Że Wam się sierpem planeta nawraca ?
zatem Mocium Panie, mów chamowi wierszem
po kij nie sięgniesz, bo publika patrzy
Paluszki świerzbią ? Siekaj heksametrem !
Dopóki naród swój język, czytaty !
Podchorąży.
Nie możesz się zawrzeć ? Słoninki ukroić
Ogórka zwędkować, i przepić spirytem
Eugeniusz Korbowy.
Nas spiryt nie boli, was giermańskie tanki
Zajawkę poniał ? zdumiony Powstańcze
język się zmienia. A my, Awangarda !
My, mocno stoimy z tamtej strony Wisły
ciemnozielona ta matczyna rzeka
a naszego gęstą jako chleb razowy
z waszego błyszcząca syrenią szabelką
w jej jasne piersi zapatrzeni obaj
wciąż nie ma szczęścia, jak figury stoją
ale będzie komenda, to pójdą przeprawy
Podchorąży.
( bez przekonania )
Który sierpień łamiemy się tym samym słowem ?
Przeprawy. Przedmurze. Lotnicza osłona
nad matczyną rzekę zdążyć przed świtaniem
Eugeniusz Korbowy.
( z naciskiem )
Tym razem zapisz, w tych swoich kląskaniach
przeprawy żołnierskie, z orzełkiem
na czapce
ważne. Pamiętaj. Żeby ci nie wyszło
kilku Kelnerów, nocą
Śpiewających
Podchorąży.
( rozdrażniony )
zapiszę, Ubowiec
kopiowym ołówkiem
nożykiem obciętym z pocztowego sznurka
Eugeniusz Korbowy.
( cierpliwie )
wielka mi sztuczka pisać sasankami
arkusik nosić w otwartej kieszeni
my teraz skutecznie leczymy suchoty
młodzież nasza ciekawa, pójdzie zarządzenie
Kieszenie naszyć. Pisać poematy
że u nas Światło nie gaśnie w urzędach
Z sznurkiem, bez sznurka
u mnie mowa prosta
pewnie się wzdrygniesz, bo to u sąsiada, podpatrzona mowa
a my będziemy, jak oni czynili
znów pierwsi do chłopa, trafimy z ukazem
Podchorąży.
( zwężając oczy )
a to już ciekawe ...
Eugeniusz Korbowy.
Car, jaki by nie był
Czy Stalin na górze
na ręce patrzy
A na co ty, patrzysz ?
Ty ... na akselbanty
Podchorąży.
My, wy, figury. Tak, lubisz pouczać
Stawać w oczach z większym
kłaść się Jego cieniem
On Ci powiedział : Ruszacie planetą ?
Sierpień. Śnieg nie pada
I Gwiazdki nie widać
Puszkina lubię. Czasem Lermontowa
co oni w Wigilię mieli pod obrusem
Tak, jestem zdumiony ...
Gadająca Słomo
Eugeniusz Korbowy.
( ledwie kryjąc wzburzenie )
A ja ci powiem, co zrobię z księżycem
Ty do mnie z wycieczką, a nie znasz wycieczek
nad Gettem twój Księżyc, ten warszawski, fijoł
u mnie, zacznie otwierać, nocą parasolki
Pamiętną ruszy
z śmiechem karuzelę
Podchorąży.
Ty, kto ? Korbowy
Eugeniusz Korbowy.
Może partyzanty ? Może Walenrody ? Zapytaj księżyca
Podchorąży.
Taa partyzanty, ... z Lasu na Kabatach
Eugeniusz Korbowy.
Różnie nazywają, i nieustalone. Zabrakło odwagi
wszystkich partyzantów na głos, ponazywać
twoje jenerały w cylindrach, czy w czakach ?
chyba w ciekawości swej ludzkiej natury
pan koglem moglem karmiony poeta
raczył zapomnieć o swym poemacie ?
Czy zechcesz lirę swą cofnąć znad Gęsiej
nie kluczyć więcej już po naszym Getcie ?
Podchorąży.
( wyraźnie zadowolony zaciera ręce )
spokojnie, spójrz, i on spokojny dzisiaj
On obły jak balony z nad Pól Mokotowskich
A przecież z tych gruzów
gdzie wszystko śpi z krzykiem
Eugeniusz Korbowy.
( odstawia opróżniona szklankę. Krzywiąc się )
A gdyby z tych ruin wzrosło śnieguliczką ?
Podchorąży.
( przeciągając z zadowoleniem palcem po niebie )
W jej czystej kredzie bólem zatrzaśnięto
i jako perłę dowiedziono bólem
Eugeniusz Korbowy.
Perła was zostawi błądzących w ciemnościach ...
Podchorąży.
( deklamuje, bardziej już myśląc o poemacie )
Mądrość nam gorzką rozdzieli palcami
ten smutek co do nich, najpierw
z kulki białej
na bezchmurnej tablicy nam rozpisze kredą
Żółty niech Księżyc. Poznaczony sadzą
w tej z chmur koszulce nad kirkutem stanie
Eugeniusz Korbowy.
( naśladując podniosły ton Krzysztofa )
Zza chmur wam wyjdzie. Bystry
obrzezany
Podchorąży.
( powoli nie panując nad głosem )
Jak dawniej bywało, niech powstańcze wici
pod bramy obozu na Gęsiej, ciśnie
zapalone
Eugeniusz Korbowy.
szepcząc aj waje koronką o druty
Podchorąży.
( teraz już prawie biegnąc w stronę Korbowego )
Ach, ty głupi cepie ! Ciebie do Syjamu !
Tyle cierpienia. Słyszałeś o Auschwitz ?
Mieliśmy Żegotę
Dawidków odbijemy z batalionem Zośka !
A księżyc, jest srebrnym obolem powstańca
to dla nas księżyc
Eugeniusz Korbowy.
to dla was Mickiewicz ?
Podchorąży.
To jedynie księżyc !
Eugeniusz Korbowy.
( cofa się i wyciąga otwarte ręce pojednawczo )
Księżyca Ci szkoda ? Już więcej warta, ta, papierośnica
Ja w swojej służbie, już kilka, Księżyców widziałem
Sorki ! Przesadziłem. Katyń Nowotko Ribbentrop Mołotow
wszystkiemu zaprzeczę z wszystkiego się wyłgam
to pomówienia, małe przeoczenie
ale słowo, prywatnie, na Świętą Publikę !
to niestety prawda, i było tak niegdyś
Jeśli ty nie myślałeś, to już oni dbali
i Wawel wrogom we śnie, w oczach stawał
goryczą mu jedność
Handel. Pług. Poezja
u bram Wschodu stała
Co czczo wyrzuciłeś
oni przysposobią
i jako ikonę szczerozłotą w karczmie
może Ci i trudno
lecz bez ich sonetów
Podchorąży.
Z takim księżycem to krzyk się podniesie ?
Eugeniusz Korbowy.
Przecież muszą krzyczeć. To niewielki naród.
Ty byś nie krzyczał ? Za taka niezręczność
Po rękach Polaku, nie, po akselbantach
I rozpoznasz na wschodzie po owocach
Drzewa
Podchorąży.
( grozi zaciśnięta pięścią )
Jeśli to kłamstwo !
Eugeniusz Korbowy.
( wskazuje dłonią półkoliście widownię )
Jeśli to Publika !
Podchorąży.
( z satysfakcja )
naprawdę chcecie w kraju rządzić plotką ?
Eugeniusz Korbowy.
Twoje stanowisko ? Spiszemy protokół
nie patrz tak na mnie miniaturko Fausta
Podchorąży.
ludzie chcą wytchnienia i czekają plotek
plotka jest prosta, nie ciąży sumieniu
nie trzeba się uczyć, by zrozumieć plotkę
z plotką być równym pomiędzy większymi
plotkę z czyjąś plotką zmienić w pomówienie
jeśli chcesz zabrać, co należne tobie
być plotką lubianym, zawsze czyimś kosztem
wesołym, krzywdą, tak szczerze, po polsku
nie mów o mnie, wredny, i się nie oburzaj
sam będąc już plotką, powtórzyłem plotkę
kto wśród nas żyje, i chodził do szkoły
odbierał świadectwo z Historii, Tych plotek
Eugeniusz Korbowy.
( pauzując wypowiedź westchnieniem )
póki pamiętam
nie powtarzaj plotek
na froncie my przecież
A front jest przez piękną, twoją Europę
front,
co nas zjada, i ten co, rozdaje
wawrzyny prawdziwe
niestety zabija, musimy uważać
zbyteczna troska, panie Podchorąży
o tworzenie historii, nie panu się troszczyć
ja dotrzymam słowa, ja teraz frontowiec
i jak na razie, to dupy nam w głowie
Podchorąży.
( wyczerpany. Obaj patrzący na siebie z obawą )
... I byłby Żabczyńskim, tych nocy sierpniowych ...
Eugeniusz Korbowy.
( też jakoś niepewnie )
Sunącym shimmy w atrament świtania ...
Aktorem mówisz ? Dobre, dobre, dobre !
Podchorąży.
Ale się sam w sobie jak kosa obrócił
Eugeniusz Korbowy.
( znajdują współbrzmienie )
To na ciemnym niebie powszechne zjawisko
Podchorąży.
Będzie biegł, drogę srebrzył, nikt tak nie zna Getta
w tych dniach ostatnich, kiedy Wiek na scenie
twarz Ci szminkuje, małpio
potem Barbie
I po garderobach, gdzieś, sensu pozbawił
pohańbione słowa
co Śpiewne. Solidne. I Nasze
Co z oczu patrzy
Eugeniusz Korbowy.
( uśmiechając się zagadkowo )
Panta Rei, Dziadku
My mamy dla ciebie Manifest Lipcowy !
Podchorąży.
Daliśmy się podejść, co nam na ołtarze
i w jakiej pamięci, tak
łata na łacie
Daliśmy się potknąć i zdarzać wyrazom ...
( rozchodzą się bez pożegnania. Zamaszyście. Po chwili pojawia się dozorca
z klamkami na sznurku. Trąca czubkiem buta jakiś przedmiot między cegłami.
Blaszana papierośnice. Ogląda. Otwiera. Czyta głośno )
Dozorca.
Eugeniusz. Znaczy, Karbowy, od matki
( częstuje się papierosem, i patrząc w stronę widowni , jakby czytał
w powietrzu )
I kiedy za Wisłą, to Słońce, Słońc wstaje
a potem na biurko spłyną szyfrogramem ...
O dziwnych Księżyca ruchach na zachodzie.
W bliskich kontaktach jest z niejakim : Rilke
I ma pseudonim Ten gwiżdżący Dodek
czynnie przeszkadzał bojowcom na Gęsiej
Warcholskim krzykiem ( i filosemickie )
Oraz szczypał baby
Do wykorzystania. Przeszkadzał na Gęsiej
A w konsekwencji, nie zdążył na Pawiak
( odchodzi )
Kroczyliśmy dumnie miast stąpać pokornie
Czy będziemy Jedno ?
Kiedyś ?
W oku szczygła
bierzemy się za poważne wierszowanie. Ave !
* |