16:40 / 23.08.2011 link komentarz (0) | *****
***
Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatny. V. List o tym jak klon mąkę mielił
w tym lesie wysoko przeczą słońcu klony
i mech ustąpił ścieżkom wydeptanym
wokół leszczyny znaczą szlak jedwabny
z gałęzi przez kruki uznani pisarze
i co ich nagle skrzypieniem z altany
zrywa od stolika gdzie moreli polik
w meszkach przechodzi ze złoceń
w pomarańcz
gdzie zamierzchła władza ogródków działkowych
sprawdzała ogóry z koprem
małosolne
czy między nimi
w słoiczków kunsztownych
farbek nie ubyło czasem spod nakrętki
błękitów dyskretnie, więcej
i pogody
gdy się kwiecień na wierzbach w śpiewie kosa łamał
ktoś zamki oliwił i klucze od furtek
pętelką na klamce wieszał zgubione
a drozd niespodzianie przerósł siebie w maju
niby nieprzytomnie ktoś malował płoty
nie obdrapane sztachetki sąsiada
ale pisarskie. Na wojskową zieleń
Zieleń to zieleń. I jakby nie spojrzeć
Kto je malował. Malował zbyt Grubo
Na słowo pisane czuła była władza
i choć żaglowców nie było w butelkach
dzwoniąc o kieliszek łączyła się w skrusze
ach, ileż projektów
nowel niespisanych
słuchał z przejęciem baczny informator
miedziana tabliczka na drzwiach do mieszkania
przez cały tramwaj witał ludzi pióra
I jak się te kulki z łożysk posypały
A nowa spółdzielnia ? Nie czyta, ponura
Jak wcześniej groził, tak już dziś nie grozi
Celulozą współczesną, zbiorem Apokalips
I wstaje Piśmiennik, a wokoło rżysko
kapelusz słomkowy mu cieniem zasłania
już twarz bezimienną
przez mostek nad śluzą
i kroczy wytrwały, przyzywany, lekko
by z gęstwy leszczyn. Zrozumieć
posłuchać
Za tymi klonami gdzie życie się miele
gdzie ciężarówkami Import miasto orze
kukułek słuchając wyobrażał sobie
że wodę przesiewa Pan Klon gałęziami
I wszystko dobrze
Wszystko jak być miało
gdzie koło młyńskie z błyskiem gaśnie w nurcie
jeśli oczy zamkniesz
wierzeje otworzą. Ile tam mąki !
Śmiechu powszedniego
Dziewczynki ćwierkają
w dłoniach baloniki
Aż strach uwierzyć
a już o tym piszą
Tęcza baloników wisi nad Grudziądzem
Jedynie tubylcy nie chcą sznurków sięgnąć
I czeka Nierób o oczach zawistnych
aż słońce farbki zaczerpnie z słoiczków
jak z pluskiem koła kolejno znikają
Bastardzi przemian ? Nikt się nie przyznaje
To było w Sierpniu. Nikt ich nie pamięta
*
|