sinuhe // odwiedzony 115787 razy // [nlog_pierwszy_vain szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (175 sztuk)
16:40 / 23.08.2011
link
komentarz (0)
*****





***



Sławomir Różyc. Listy do Ivana Blatny. V. List o tym jak klon mąkę mielił



w tym lesie wysoko przeczą słońcu klony
i mech ustąpił ścieżkom wydeptanym
wokół leszczyny znaczą szlak jedwabny
z gałęzi przez kruki uznani pisarze



i co ich nagle skrzypieniem z altany
zrywa od stolika gdzie moreli polik
w meszkach przechodzi ze złoceń
w pomarańcz



gdzie zamierzchła władza ogródków działkowych
sprawdzała ogóry z koprem
małosolne



czy między nimi
w słoiczków kunsztownych
farbek nie ubyło czasem spod nakrętki



błękitów dyskretnie, więcej
i pogody
gdy się kwiecień na wierzbach w śpiewie kosa łamał



ktoś zamki oliwił i klucze od furtek
pętelką na klamce wieszał zgubione



a drozd niespodzianie przerósł siebie w maju
niby nieprzytomnie ktoś malował płoty
nie obdrapane sztachetki sąsiada



ale pisarskie. Na wojskową zieleń
Zieleń to zieleń. I jakby nie spojrzeć
Kto je malował. Malował zbyt Grubo



Na słowo pisane czuła była władza
i choć żaglowców nie było w butelkach
dzwoniąc o kieliszek łączyła się w skrusze



ach, ileż projektów
nowel niespisanych
słuchał z przejęciem baczny informator



miedziana tabliczka na drzwiach do mieszkania
przez cały tramwaj witał ludzi pióra



I jak się te kulki z łożysk posypały
A nowa spółdzielnia ? Nie czyta, ponura



Jak wcześniej groził, tak już dziś nie grozi
Celulozą współczesną, zbiorem Apokalips



I wstaje Piśmiennik, a wokoło rżysko
kapelusz słomkowy mu cieniem zasłania
już twarz bezimienną



przez mostek nad śluzą
i kroczy wytrwały, przyzywany, lekko
by z gęstwy leszczyn. Zrozumieć



posłuchać
Za tymi klonami gdzie życie się miele
gdzie ciężarówkami Import miasto orze



kukułek słuchając wyobrażał sobie
że wodę przesiewa Pan Klon gałęziami



I wszystko dobrze
Wszystko jak być miało
gdzie koło młyńskie z błyskiem gaśnie w nurcie



jeśli oczy zamkniesz
wierzeje otworzą. Ile tam mąki !
Śmiechu powszedniego



Dziewczynki ćwierkają
w dłoniach baloniki
Aż strach uwierzyć



a już o tym piszą
Tęcza baloników wisi nad Grudziądzem
Jedynie tubylcy nie chcą sznurków sięgnąć



I czeka Nierób o oczach zawistnych
aż słońce farbki zaczerpnie z słoiczków
jak z pluskiem koła kolejno znikają



Bastardzi przemian ? Nikt się nie przyznaje
To było w Sierpniu. Nikt ich nie pamięta



*