breaking_good // odwiedzony 34961 razy // [nlog/Prozac/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (151 sztuk)
22:12 / 03.09.2015
link
komentarz (2)
Bardzo się boję.. I ciężko mi z akceptacją. Zapominam, że jestem chora, kiedy czuję się dobrze i od nowa zaczynam wypierać i znów muszę sobie uświadomić, że to nie minęło. Wiem, że niektórym pacjentom lepiej nie mówić wprost, że ma schizofrenię, ale mi chyba pomogłoby, gdybym to usłyszała. I tak mam psychozy i urojenia, ale nawet to poddaję w wątpliwość - "może jednak Pani psychiatra źle coś zrozumiała, jest niekompetentna, nie wie, myli się, nic mi nie jest, jeszcze mogę być normalna, kiedyś będę, czekam". Więc chyba lepiej byłoby, gdyby powiedziała to do mnie wielkimi literami.. Bo wciąż się łudzę, że "znormalnieję", jak to mama mawia. Jak tylko usłyszę, że nie jest ze mną tak źle, to myślę sobie - nic mi nie jest, minęło. Ach.. i tak czekam, aż coś się wydarzy. Czekam, aż dzień się skończy, bo może następnego dnia obudzę się w lepszym stanie. Są "dobre dni", kiedy czuję się normalnie. Tylko wtedy coś robię i chcę, żeby tak ju zostało. Robie różne tricki na moim umyśle, żebym nie poczuła się gorzej, żeby zatrzymać bystrość umysłu i rozsądek na zawsze, już nigdy nie stracić.
Tak bardzo się boję, że nie zdołam zapisać wszystkiego, co chcę przekazać psychiatrze za tydzień, że mnie nie zrozumie.