No i skonczyl sie dlugi weekend.
Wlasciwie poza sobota byl nieudany, bo przez ta pogode nie moglem sie skupic na nauce i przede wszystkim: Kizia byla daleko ode mnie.
Ale za to sobota wszystko mi wynagrodzila. Kizia wrocila i... jest naprawde szalona i kochana. Jejku, alez musialem miec glupia i zdziwiona mine gdy niespodziewanie pojawila sie u mnie.
Niesamowita, wspaniala osoba. Zycze kazdemu zeby na swojej drodze spotkal kogos takiego bo wtedy latwiej zrozumiec ze zycie ma sens i ze jest naprawde piekne.
Z przerazeniem stwierdzam ze do matury zostaly 3 dni a ja dalej nic nie umiem czyli jak zwykle czeka mnie szybki finish i duzo nerwow, ale bedzie dobrze... musi byc bo jesli nie... Kizia juz zapowiedziala ze na przysiege nie przyjedzie wiec nie mam wyjscia, musze zostac studentem :,0),0),0)
No i na koniec: zapewne juz ostatni wpis odmosnie gentle, tym razem krotki: mialem racje chociaz tak bardzo chcialem sie mylic.