Krzyk...
... złączył się z wyciem syren nadjeżdżających karetek, policji...[widziałem, widziałem ciało bestialsko ale i metodycznie zmasakrowane, od rozpłatanej głowy po rozszarpany brzuch] Był rozdzierający, nieludzki, nieskończony, związany z nicością, wypełniający całą dostępną przestrzeń. Dopiero po długiej chwili zrozumiałem, że to ja krzyczę całym sobą, nie mogąc się ruszyć... [przestałem krzyczeć dopiero wtedy, gdy młody policjant wyjął mi z rąk Narzędzie Zbrodni]
|