asertywny // odwiedzony 2899 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (19 sztuk)
18:54 / 01.09.2002
link
komentarz (0)
Śliczne Kotki czekają....Śliczne Kotki czekają....
Jak do niedzieli nie znajdą Trzech osób , które są niewyobrazalnie obdarzone miłościa do wszelkich zwierzaczków w tym kotków, to Trzy Urocze i śliczne kotki prwadopodobnie zakończą swój żywot w schronisku, po jakimś śmiercionośnym zastrzyku, który powoduje w środku tych cudownych istot niewobrazalny ból i cierpienie. Prosze pomórzcie znaleść dla nich nowych właścicieli o dobrym serduszku, którzy sami maja nature kota i wiedza o co chodzi. Kotki mieszkają koło mnie tzn we Wrocławiu i zniecierpliwieniem czekają na Ciebie. Niepozwólmy, zeby tez czekał na śmiercionośny zastrzyk. Wszelikch informacji udzielam na gg i w komentarzach.
11:42 / 06.08.2002
link
komentarz (3)
I znów przeprowadzka... Nowi kochający „rodzice”, nowa rzeczywistość, nowy Ja, stary temat. Wiem ,ze będę się powtarzał ,ale widocznie mam taką potrzebę i już. Znów będzie o miłości, postaram się wszystko jakoś usystematyzować, jeszcze raz zrozumieć, bardzo mi na tym zależy.
Jak pojmuje miłość? Dlaczego chcę kochać i staram się kochać właśnie tak? Ale zanim zacznę, to oczywiście mam troszkę refleksji, myśli z którym chciał bym się podzielić.

Nie znam człowieka, który by nie chciał być kochanym. Czytając „O sztuce miłości” Fromma po części odnalazłem i wzbogaciłem się unikatowym spojrzeniem na miłość z punktu widzenia ekonomii. W poniższej notce wykorzystałem moim zdaniem trafne i mi pasujące Ericha spostrzeżenia.
Tak sobie myślę, jak niektóre ludziki pojmują miłość. Na pewno są tacy, którzy uważają miłość nagłym cudownym stanem, który odczuć powinien chyba każdy człowiek i jest niejako w jego istnienie wpisane. Myślą, ze natura wyposażyła nas w wiedzę na temat miłości jest zbędne analizowanie, rozpatrywanie tej relacji, dlatego , że człowiek automatycznie zdolny jest do otrzymywania i przyjmowania tego uroczego uczucia. Są tez tacy którzy uważają że miłość jest sztuką, która wymaga wiedzy, cierpliwości, wysiłku.


„Podstawowym problemem jest fakt, iż większość ludzi chce być kochanym a nie kochać i umieć kochać. Pozwolę sobie użyć tu ściśle naukowego terminu ekonomicznego mając nadzieję, że nie wyda się to barbarzyństwem, lecz logicznym przedstawieniem sytuacji. W obecnych czasach popyt na miłość znacznie przewyższa podaż. Kochamy, traktując naszą miłość jak towar podlegający wymianie. Kochamy kogoś na kredyt, chcąc by tamta osoba dług spłaciła podobnym uczuciem, bądź traktujemy miłość jako zapłatę za czyjeś uczucia. Myślimy, że aby zdobyć miłość powinniśmy odznaczać się urodą, wysoką pozycją społeczną, wysokimi zarobkami, łagodnością, miłym i uprzejmym sposobem bycia. Stajemy się, wraz z naszą miłością, towarem na ciągle zmieniającym się rynku ludzkich osobowości.

Drugim problemem jest to, że jesteśmy przekonani o tym, że aby szczęśliwie kochać należy wyłącznie znaleźć właściwy obiekt miłości. Zapominamy, że zdolność do szczęśliwej miłości leży w nas samych. Nie możemy myśleć, że "kochać to rzecz prosta, natomiast trudne jest znalezienie odpowiedniego obiektu i zdobycie czyjegoś uczucia"

Gdy nie rozwiniemy siebie wewnętrznie, gdy nie odkryjemy naszych ukrytych pokładów świadomości, najprawdopodobniej znalazłszy już obiekt, który sprostał naszym wyobrażonym wymaganiom, pomylimy stan kochania z krótkim zakochaniem i nawet nie zauważymy gdy uczucie to zniknęło tak szybko jak powstało. Zaczniemy więc szukać od nowa i zatoczymy koło, za każdym razem błędnie wskazując, że przyczyna tego stanu rzeczy leży w niewłaściwym doborze partnera/partnerki.

Poszukiwanie miłości należy zacząć od samego siebie. Ucieczka od własnych problemów w problemy innych, prowadzi wyłącznie do bezsilności i zagubienia. Jest to jednak w dzisiejszych czasach nader powszechne i niestety zaczyna być społecznie akceptowane a nawet pochwalane.



Trzeci problem pojawiający się w istocie rozumienia miłości dotyczy wspomnianego wcześniej błędnego mylenia tego uczucia z zakochaniem.
Wyobraźmy sobie dwoje ludzi, którzy nagle zbliżyli się do siebie i pochłonęli we wzajemnym odkrywaniu. Na chwilę zapomną oni o wszechobecnej samotności, jednak szybko wrócą do normalnego stanu gdy okaże się, że poznali się jedynie powierzchownie. Gdy minie początkowe podekscytowanie ich związek rozpadnie się ponieważ nie zdołali dotrzeć do sedna swoich problemów i pragnień. Będą ślizgali się po powierzchni bojąc się zejść głębiej aby nie utracić chwilowego poczucia jedności z inną osobą. W końcu jednak problemy i wzajemne antagonizmy staną się tak znaczące, że przerosną one początkowe zafascynowanie.

Reasumując, aby kochać inną osobę należy najpierw pokochać i zrozumieć siebie. Odkrywać się wzajemnie, cierpliwie i powoli. Systematycznie pokonując bariery i ograniczenia. Gdy uświadomimy sobie nieskończoność własnej osobowości, zrozumiemy też, iż bliska nam osoba jest także "nieskończona" a co za tym idzie nigdy nie będziemy ją znali na tyle abyśmy nie mogli jej poznać głębiej. Człowiek ze swojej natury dąży do poznania i osiągnięcia szczytu swoich możliwości. Gdy kochamy malować zdajemy sobie sprawę z nieskończonych możliwości udoskonalenia naszych dzieł. Jeżeli kiedykolwiek stwierdzimy, że osiągnęliśmy już apogeum twórczości umiłowanie malowania zacznie topnieć. Stracimy cel i kreatywność. Podobnie dzieje się z miłością. Im mniej znamy siebie, tym mniej będziemy zdolni do poznania drugiej osoby.

Wiele osób uważa, iż droga do zażyłości prowadzi głównie przez kontakt seksualny. Staje się on dla nich jednocześnie metodą osiągnięcia bliskości jak również samym celem. Nie istotne jest tutaj, czy celem tym jest potrzeba dominacji, podporządkowania czy jakakolwiek inna. Nie może on zostać osiągnięty z powodu niewielkiego znaczenia samego aktu seksualnego pozbawionego głębokiego uczucia miłości. Bliskość oparta na zespoleniu fizycznym zaniknie w bardzo krótkim czasie gdy nie będzie jedynie jednym z elementów wzajemnego poznania. Pożądanie seksualne gdy jest utożsamiane z miłością daje chwilowy stan ekstazy, który jednak w żadnym stopniu nie zbliża do siebie dwóch odrębnych istot. Pozostają one sobie równie obce jak przedtem. Oddzielenie ciała i umysłu. Połączenie fizyczne bez połączenia psychicznego powoduje wstyd i niepokój. Powstaje bardzo kruchy związek u podłoża którego leży silny lęk. Dwie osoby jednocześnie potrzebują jedności i boją się, iż mogą ją łatwo utracić. Paradoksalnie strach ten często powoduje agresję lub niechęć, która staje się bezpośrednią przyczyną rozkładu związku.

Miłość jest połączeniem, a zarazem walką dwóch w pełni świadomych siebie istot z samotnością. Gdy kochamy oddajemy samego siebie drugiej osobie zachowując poczucie własnego istnienia.

Sztuka miłości składa się z opanowania pewnych jej składników. Potrzebna jest dyscyplina, świadome kontrolowanie swojego życia. Koncentracja, nauczenie się przebywania sam na sam ze sobą bez konieczności zajęcia czymś swojego umysłu. Uwolnienie się tym samym od postawy konsumenta, który gotowy jest "połykać wszystko otwartymi ustami" nie zastanawiając się nawet często nad tym co i dlaczego robi.

Cierpliwość, zrezygnowanie z potrzeby szybkich rezultatów. Czas, który zyskamy na niepotrzebnym przyspieszeniu jakiejś czynności następnie często marnujemy, bo nie wiemy co z nim zrobić. Wyczuwanie samego siebie, intuicyjne, bez konieczności użycia rozumu i logicznego myślenia. Otwarcie się na nasz głos wewnętrzny, spostrzeganie dlaczego zachowujemy się w ten a nie inny sposób i dostrzeganie naszych prawdziwych motywów.



Odwaga, umiejętność podejmowania ryzyka i uznania pewnych wartości za godne najwyższego zainteresowania i postawienia na nie wszystkiego. "Praktykowanie wiary i odwagi zaczyna się od drobiazgów codziennego życia. Pierwszy krok to zauważyć, gdzie i kiedy tracimy wiarę, zanalizować argumenty, jakie wynajdujemy dla jej utraty, zorientować się, w jakiej sytuacji zachowujemy się tchórzliwie, i znowu uświadomić sobie, jak się z tego tłumaczymy"

Opanowanie tych składników daje możliwość poznania sztuki miłości, tak jak i jakiegokolwiek innego rodzaju sztuki. Poznawanie to nie będzie drogą łatwą jednak na jej końcu znajduje się stan, który jest najbardziej swoistym, głębokim i tajemniczym ludzkim zjawiskiem.
Odkrycie go jest jednak sprawą indywidualną i wymaga mocnej motywacji, której ze szczerego serca każdemu człowiekowi życzę.
17:03 / 24.07.2002
link
komentarz (4)
Ten pierwszy raz
Zanim będziecie gotowi na ten pierwszy raz wiele musi się wydarzyć. Wypadało by się poznać, zaprzyjaźnić, zakochać, pokochać i.. coś jeszcze o czym właśnie będzie ten artykuł.

Zaczyna się od niewinnych pocałunków. Potem on zajmuje się jej piersiami, biodrami, brzuszkiem i schodzi niżej.. Ona oczywiście nie zostaje obojętna i obejmuje jego wysportowane muskuły, w dłonie bierze obiekt rozkoszy ich obojga. Spajają się w gwałtownym uniesieniu i odpływają na fali przyjemności. Chyba, że.. ona powie nie.
Tak właściwie to on także może mieć coś przeciw takiemu scenariuszowi. Jednak, myślę że wiekszość młodzieńców jest na tyle napalonych, aby przezwycieżyć swoje rozterki związane z seksem. Kobiety w młodym wieku nie odczuwają zazwyczaj tak silnej potrzeby spułkowania. Obdarzone są za to całą gamą stereotypowych kompleksów, ograniczeń, zakazów oraz przemożnym wstydem. Cechą indywidualną jest jak na każdego człowieka działa ten jego balast społeczny, przypisane danej płci cechy i role do odegrania. Co więc zrobić kiedy dziewczyna zapiera się 'rękoma i nogami' przed jakimikolwiek pieszczotami?
Pierwsza sprawa to zapytać ją co jej nie odpowiada. Najczęściej otrzymamy w odpowiedzi coś wielce nas niezadawalającego lub z goła nic nie usłyszymy. Jak postępować w takim przypadku? Mówisz, że ją kochasz. Pora, abyś poskromił swój egoizm i nauczył się cierpliwości. Dziewczyna musi być pewna Twojego uczucia, powina się czuć z Tobą bezpiecznie, tak aby mogła odwzajemniać Twoje czułości i czerpać z tego radość.
Rozmowa jest w związku tym elementem, który potrafi budować intymność, ułatwia zrozumienie partnera i lepsze dopasowanie siebie, wskazuje na potrzeby i podpowiada jak je zaspokoić. Równie ważne jak poznanie zainteresowań partnera może być wysłuchanie jego opowiadania o wakacyjnych przygodach, o dzieciństwie, nawet o poprzednich przygodach miłosnych. Tematyka rozmów zależy m.in. od stanu, stażu i dynamiki związku. Szczera dyskusja jest świetną metodą na przezwyciężanie kryzysów w związku. Problemem jest to, iż nie zawsze potrafimy ze sobą rozmawiać, nie zawsze też mamy na to ochotę. Pamiętać należy wówczas o kilku wskazówkach dotyczących skutecznej komunikacji: przygotuj się do rozmowy (zdecyduj się co chcesz powiedzieć i jak,0), zatroszcz się o posłuch u drugiej osoby (czy ma ona ochotę na rozmowę? Jeśli nie możesz zaproponować, aby wrócić do tematu np. jutro. Czasami trzeba 'postawić kogoś pod murem', gdy ten notorycznie odmawia,0), bądź nastawiony pozytywnie (nie atakuj partnera, komunikuj się wykorzystując empatię,0), bądź konkretny (powiedz dokładnie co czujesz i myślisz oraz czego potrzebujesz, ale nie układaj swojej wypowiedzi w formę rządania!,0), słuchaj aktywnie (upewnij się, że partner rozumie o czym mówisz i vice versa,0), trzymajcie się jednego tematu (inaczej nic nie ustalicie, jeśli nie macie ochoty kontynuować w danej chwili rozmowy, umówcie się konkretnie kiedy ją dokończycie,0), słuchajcie siebie nawzajem, spróbujcie wypracować kompromis (po wymianie zdań, dobrze zdecydować się na jakiś kompromis, na który oboje się zgodzicie,0), podziękuj partnerowi za rozmowę (to miły gest, który ułatwi współpracę w przyszłości,0).
Dotyk jest silnym bodźcem podniecającym. Można wykorzystać go do przekonania drugiej strony o niezwykłości kontaktów fizycznych między wami. Należy ostrożnie postępować, przyjmując jednak postawę aktywną. Zapewnić należy partnerkę o tym, iż podoba się nam jej ciało i akceptujemy je. Zdradzać zainteresowanie erogennymi miejscami na jej ciele, z wyczuciem je 'badając'. Spotkać się to może ze sprzeciwem partnerki, nie należy brać tego od razu za złą kartę. Dziewczyny pozostające bierne seksualnie, aktywnie mogą walczyć o swoją niewinność zgoła z powodu wstydu, niepewności czy braku wiedzy, który niesie lęk. Tutaj oprócz rozmowy, edukacji i zaangażowania się w związek dobrze jest, o ile to możliwe, unaocznić partnerce rozkosz płynącą z pieszczot.
Podniecenie działa jak narkotyk. Trudno jest odmówić sobie tej przyjemności, która płynie z pieszczot erotycznych. Wiedzą o tym dobrze doświadczeni mężczyźni, którzy ułożyli przysłowie "Bierz cnotkę póki gorąca". Dużo w nim racji oraz przesady. Stosunek fizyczny ma być umocnieniem waszego związku, a nie turniejem kto więcej, szybciej i dłużej. Dlatego należy się zastanowić przed wykorzystaniem sytuacji, czy kobieta po takim akcie nie będzie czuła się wykorzystana, zawstydzona i upokorzona. Stopniowe przechodzenie od pieszczot delikatnych do bardziej odważnych zapewni poczucie większej akceptacji, bezpieczeństwa oraz urozmaici pożycie.
W trakcie wspólnego poznawania się dojdziecie w końcu do momentu kiedy perspektywa skonsumowania miłości wyda się już bardzo bliska. Dobrze jest zaplanować odpowiednio całe przedsięwzięcie. Zapewnić spokojne lokum, dostęp do prysznica oraz dużo wolnego czasu dla siebie. Należy porozmawiać z partnerką także na temat defloracji (zerwanie błony dziewicznej,0), poznać i uspokoić jej lęki. Miło jest rozpocząć od wspólnej kolacji, czy innego wydarzenia. Następnie poruszająca gra wstępna, która rozbudzi wasze zmysły i przygotuje organizm do współżycia. Moment kulminacyjny. Pierwszy raz nie musi się zakończyć pełną penetracją. Szczególnie kiedy któryś z partnerów odczuwa silny dyskomfort czy ból spowodowany czy to defloracją, otarciami. Nie ma przymusu, nie należy kończyć sprawy na siłę. Przecież będzie jeszcze okazja, abyście oboje czerpali przyjemność z kochania.
07:35 / 20.07.2002
link
komentarz (1)
Asertywny o Zdradzie...

„Zmienność jest specyfika kobiety pozwalającą uniknąć brutalności związanej z poligamią. Kto ma jedną dobrą kobietę ten jakby miał duchowy harem.”

Dlaczego ludziki są niewierne, dla czemu zdradzają, okłamują swoich partnerów , siebie?? Dla czemu związek poza małżeński jest taki kuszący?? Po co w takim razie jest monogamia? Bo Kościół, kultura,, dekalog , etc..?
Po pierwsze z powodów biologicznych. Jedyną z ciekawych sprzeczności cechujących człowieka od czasu jego wypędzenia z Edenu jest rozdźwięk pomiędzy mentalnym instynktem monogamii a biologiczną wrażliwością na wdzięki niemal każdego przedstawiciela płci odmiennej. Każdy żywy organizm podlega elementarnemu popędowi do rozmnażania. Na poziomie czysto biologicznym popęd ten bierze górę nad wieloma impulsami, w związku z czym zdolności spółkowania z więcej niż z jedną osobą zaznacza się tu wyraźnie.
Po drugie z powodu zwodzenia , jakiemu poddani są ludzie i ich wrodzonej skłonności do grzechu.
Sytuacja staje się jeszcze dramatyczniejsza i trudniejsza przez fakt , ze wszystkich fascynuje to co zakazane. Opór rodziców Romea i Julii rozpalał tylko namiętność słynnych kochanków. Brak przeszkód pozbawia uczucia dreszczu emocji. Gdyby doktor Żywago wpierw poślubił Larę , na pewno potem kochał by się w Toni. Trawa u sąsiada wydaje się zawsze bardziej zielona od naszej...

Podobno kto nie odżegnuje się od namiętności i chce iść za głosem serca, prędzej czy później musi zmienić obiekt swoich pragnień. Podświadomie chcemy , aby nas pożądano, mamy potrzebę bycia potrzebnym, podziwianym , akceptowany...

Najpowszechniejszym powodem niewierności jest po prostu znudzenie. Żaden trwający wystarczająco długo związek nie jest tak frapujący jak romans z kimś nowym, tryskającym życiem, przebojowością....
Jedna z koleżanek mi mówi: „ Nie mam powodu czuć się nieszczęśliwa, a jednak związek z nim mnie nudzi i dostałam zupełnego bzika na punkcie pewnego „Enriqe”, którego poznałam w „Szufladzie”. Czy ze mną jest cos nie tak??
To zależy pewnie w jakiej dziedzinie. Pomijając moralność, biologicznie najprawdopodobniej jest w porządku. Po prostu uległa impulsowi, który w okresach niżu emocjonalnego pojawia się u wieli ludzi Z tym impulsem musi zmagać się każdy, kto dłuższy czas związany jest z jedna osobą. Uważam ze powab romansu z kimś nowym nie wynika z natury miłości romantycznej, lecz za znużenia stałym związkiem. Uważam tez , że poprzez pewne konkretne posunięcia można kontrolować własny niesforny erotyzm lub powrócić do uporządkowanych relacji, jeśli błąd został już popełniony.
18:16 / 17.07.2002
link
komentarz (0)
Asertywny o czasie...
Według mnie o hierarchii wartości człowieka najlepiej świadczy to, ile czasu poświęca poszczególnym zajęciom. Nie deklaracje są istotne, lecz rozkład dnia. Ludziki najlepiej sprawdzających się w miłości niekoniecznie musza wyróżniać się uczciwością, natomiast zawsze wyróżniają się pod względem czasu poświęcanego partnerowi. Wiele związków się rozpada nie z powodu niezgodności charakterów czy sprzecznych celów życiowych, lecz dlatego tylko, ze nie poświęca się czasu na budowanie wzajemnej więzi. Związek ludzików to budowla, którą trzeba budować każdego dnia.
Sztuka romantycznego życia nie wymaga jakiejś specjalnej uczuciowości. Wymaga natomiast myślenia o drugiej osobie. Dla mnie romantyczne jest wszystko, co wynika z podstawowej decyzji na rzecz miłości. Róża dla Pani, bajaderka dla Pana, spacer Pana i Pani po plaży przy blasku gwiazdeczek...
Sztuka wygospodarowania czasu Pani, z którą troszke pobyłem , była nie doprzeskoczenia. Jestem w chwili obecnej w trakcie poszukiwań kogoś kto to doceni. Czuje się cholernie źle, nie chce być sam.
Cdn.
17:23 / 17.07.2002
link
komentarz (1)
Asertywny o koherencji.

Dlaczego niektóre ludziki, żyją sobie i jak tak sobie żyją nie zdają sobie sprawy, że żyją?
Dla czemu są ludziki zgorzkniałe jakoś tak ich życie wygląda monotonnie, tak jakby zniechęcili się do życia, czasami tryska z nich toksyczność i są jacyś tacy empatyczni. Ich życie wygląda jak filmy który ma powtórkę co dziennie. Zazwyczaj uśmiech na ich pyszczkach bardzo rzadko gości.

Są też homo sapiens (dobrze napisałem?,0), od których czuć , że żyją. Za zwyczaj są szczęśliwi, bardzo rzadko chorują , zachowują optymizm i pogodę ducha, są otwarci i bardzo pozytywnie odbierają i wysyłają siebie.

Co tak naprawdę ich odróżnia i sprawia, że ludziki mając to samo wychowanie załóżmy , ze nawet tych samych rodziców, mają taki sam start kończą życie w zupełnych innych „ miejscach”?.

Poszukując odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, nie tylko zaczytałem się w pasjonujące „teorie” , ale także obserwowałem moich najbliższych. Chyba w każdej rodzinie jest ktoś taki i owaki Który pasuje do wyżej wymienionych modeli. Mądry człowiek niejaki Pan Antonovsky tez miał podobny dylemat, ale tak się w niego zagłębił że sformułował swoja koncepcje salutogenezy w której najważniejszym pojęciem jest poczucie koherencji. Tylko ze ów Pan w swych wywodach główną problematykę skupił na somatyce czyli jak np. stres i inne przypadłości psychiczne mogę wpływać na nasze samopoczucie i zdrowie biologiczne . Ja bardziej się skupiłem na koncepcji poznawczej, czyli co determinuje takiego ludzika, że żyje pełnią życia.

Na pewno bardzo ważna jest świadomość samego siebie innymi słowy żeby dobrze rozumieć świat , ludzi, zjawiska, relacje etc. Należy wpierw siebie zrozumieć. Wiec to poczucie koherencji składa się z trzech jakby składowych części. Właśnie zrozumienia, poczucia zaradności i poczucia sensowności.

· Poczucie zrozumiałości mówi nam jak taki ludzik spostrzega informacje , bodźce napływające ze środowiska wewnętrznego( to mogą być jego własne obawy, stresik, miłość,0) i zewnętrznego czyli jak spostrzega innych ludzi jak ocenia ich zachowania itd. Musza one być zrozumiałe, uporządkowane i jasne. Osoba o silnym poczuciu zrozumiałości spodziewa się, że bodźce z którymi zetknie się w przyszłości, niezależnie, czy będą pożądane czy niepożadane, będą przewidywalne. W najgorszym wypadku oczekuje, że jeśli jakiś bodziec ją zaskoczy, będzie go mogła do czegoś przyporządkować i wyjaśnić.



· Poczucie zaradności określa stopień, w jakim człowiek spostrzega dostępne zasoby jako wystarczające, by sprostać wymogom, jakie stawiają napływające bodźce. W sytuacji, gdy bodźce te są niepożądane, osoba o wysokim poczuciu zaradności uważa, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wszystko ułoży się na tyle dobrze, na ile można się było rozsądnie spodziewać. W najgorszym wypadku przypuszcza, że konsekwencje niepomyślnego zdarzenia dadzą się jakoś znieść. Zasoby potrzebne by sprostać wymogom, to zasoby, którymi jednostka sama dysponuje lub którymi dysponują osoby, którym ufa i na które może liczyć.

· Poczucie sensowności wyraża motywację jednostki do działania. Jest to stopień, w jakim człowiek czuje, że życie ma sens z punktu widzenia emocjonalnego, że przynajmniej część problemów i wymagań jakie niesie życie warta jest wysiłku, poświęcenia i zaangażowania. Osoba o wysokim poczuciu sensowności spostrzega problemy jako wyzwania, które warto podejmować.


Uważam, że ludzie którzy mają wysokie poczucie koherencji, raczej należą do tej drugiej grupy ludzików , którzy nie są „trybikami społecznymi” i czy to w imię samorealizacji, czy też jakiejś normalnej egzystencji próbują na swój subiektywny świat, zrozumieć, być zaradnym i nie zadaje sobie pytania „Co ja robię tu” .

Myślę ze problem polega na tym, ze to wszystko wymaga wysiłku i pracy nad samym sobą, niestety większość z nas jest strasznymi leniuszkami, niektórzy boją się siebie poznać, myślę ze przez brak pewności siebie, szacunku dla siebie.

Nie czekajmy na „Panią śmierć” kiedy już będzie za późno na cokolwiek i jak popatrzymy na nasze życie odchodząc z tego świta dalej go nie rozumując .
21:16 / 30.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywnie znów o miłości...Zważywszy na doświadczenia , które mnie bezpośrednio ciągle dotykają i mają odbicie w moim życiu, w moich emocjach , zmienia się mój świat . Świat się zmienia co dziennie , jestem cząstka świata więc nieuchronnie ja tez się zmieniam, ba myślę ze to naturalna kolej rzeczy .

Miłość – większość moich związków załamała się z powodu niedbalstwa. Zwykłego niedbalstwa. Nie wiadomo gdzie i kiedy ktoś zaszczepił nam przekonanie, że prawdziwa miłość najpierw sama się rozpala za sprawa jakiejś tajemniczej reakcji chemicznej, a potem , gdy już zostanie uwieńczona np. ślubem, płonie dalej samoistnie, nie potrzebuje żadnego paliwa. Starałem się już tu wcześniej dowieść, ze miłość rzadko bywa absolutnie spontaniczna. Najczęściej sami powołujemy ja do życia. A jeśli potrafi płonąc latami to tylko dlatego ze dwoje kochających się ludzików bez przerwy podsyca płomień.
Gdy przestają się interesować swoja miłością, ta szybko wypala się i gaśnie. Ktoś napisał ze „ nawet miłość o najgłębszym korzeniu , nie podlewana usycha.”

Wydaje się rzeczą oczywistą , że sprawnie funkcjonowanie skomplikowanego, opartego na zasadzie współzależności systemu aktywnego zaspakajania obustronnych potrzeb, jakim jest miłość, musi wymagać nieustannych i pracochłonnych zabiegów konserwacyjno-eksploatacyjnych . Tymczasem ile to razy słyszymy ze „jeśli ludzie się naprawdę kochają, to wszystko się i tak ułoży” albo „ miłość nic nie ma wspólnego z wysilaniem się”
Taka relaksowa wizja może wydawać się ponętna, ale ja nie zetknąłem się w życiu z niczym , co przedstawiało by jakąkolwiek wartość, a nie wymagało czasu, uwagi i mnóstwa bieżących zabiegów.

Nie wygląd, ani nie intelekt tak nie stanowią o wartości mężczyzny jako kochanka, lecz fakt, ze potrafi całą swoją uwagę skupić na swojej kobiecie. Teraz już wiem ze nie ma takiej , która pozostała by na to nieczuła.

Srodze się myli każdy, który myśli, ze raz rozpalony ogień będzie płoną bez końca i że od tego momentu można całkowicie się poświęcić innym sprawą. Miłości trzeba dostarczać paliwa, trzeba ja pielęgnować, popychać, wspomagać a niekiedy nawet przywrócić życie przez zastosowanie kuracji wstrząsowej czego w tej chwili doświadczam... Uznanie zależności miłości od wysiłku człowieka nie ma nic wspólnego z jej deprecjonowaniem . Przeciwnie dowodzi, jak wiele miłość dla nas znaczy, skoro jesteśmy gotowi obserwować ja uważnie, zaradzać jej potrzebą i podtrzymywać płomień uczucia bez względu na koszty.

„Panie, kiedy błądzimy, daj nam chęć się zmienić, a kiedy błądzą inni, nie pozwól byśmy się im zbytnio uprzykrzali”

14:26 / 27.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywne zasady działania asertywnego...

„ Trudno walczyć z nieprzyjacielem, który okopał się w Twojej głowie”

Asertywnie i stanowczo i z cała odpowiedzialnością za swoje słowa, asertywne słowa, twierdze, ze jednym z ważniejszych czynników decydujących o zadowoleniu z życia jest położenie źródła sterowania.
Chodzi tutaj o wewnętrzne przekonanie o tym, kto lub co decyduje o naszym losie. Nie jest przy tym istotne, czy jest to oparte, w mniejszym lub większym stopniu na faktach. O położeniu źródła sterowania decyduje tylko nasze subiektywne odczucie, które może ale nie musi być oparte na faktach. Istotne jest tylko, jak my interpretujemy otaczającą nas rzeczywistość i kogo czynimy odpowiedzialnymi za to co się z nami dzieje.
Jeśli kogoś zapytamy dlaczego źle się czuje, a on nam odpowie:
-„ bo mi szef nawymyślał”
-„ bo ludzie mnie nie lubią”
-„ bo mnie chłopak zdradza”
-„ bo nie mam szczęścia”
to jest to typowy człowiek „ zewnętrznie sterowany”. Również w wypadku pozytywnych odpowiedzi na pytania, dlaczego ktoś dobrze się czuje:

-„ bo mnie szef pochwalił”
-„ bo mnie ludzie lubią”
-„ bo mam wiernego chłopaka”
-„ bo mam szczęście”
... mamy ciągle do czynienia z człowiekiem „zewnętrznie sterowanym” dlatego , ze swoje samopoczucie uzależnia od czynników zewnętrznych.
Przeniesienie źródła sterowania do wewnątrz, czyli przekonanie ze to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to, jak się czujemy, nie jest często spotykane. Rzadko ktoś powie na przykład że źle się czuje bo:

-„ za bardzo się przejmuje szefem”
-„ niepotrzebnie przejmuje się tym co ludzie o mnie mówią”
-„ zrobiłem się zazdrosny”
-„ nie osiągnąłem tego co chciałem”, albo że dobrze się czuje bo:
-„ wybrałem sobie prace, z której jestem zadowolony”
-„ umiem postępować z ludźmi”
-„ w ciągu tych lat doprowadziłem mój związek do perfekcji”
-„ planuje, co chcę i osiągam to”
Dawno już zauważono, że nawet częściowe pozbawienie człowieka nad tym co się z nim dzieje, jest psychicznie bardzo trudno zaakceptować. Dlatego kara więzienia przetrwała przez całe wieki , jak do tej pory najskuteczniejszy środek dla przestępców. Dobrowolne pozbawianie się kontroli przez ludzi „zewnętrznie sterowanych” jest jak gdyby dobrowolnym zamykaniem się w psychologicznym więzieniu. Okazuje się, że tylko nieliczni „ wewnętrznie sterowani” są na psychologicznej wolności, a reszta siedzi!...
Im bardziej potrafimy przenieść źródło sterowania z zewnątrz do wewnątrz, tym lepiej się czujemy, tym większą mamy kontrole nad własnym postępowaniem i tym więcej możemy osiągnąć. Fataliści , determiniści i ludzie którzy wierzą ze szczęście to przypadek należą do grupy „zewnętrznie sterowanych” i dlatego często są bardzo nieszczęśliwi i niewiele osiągają. Umiejętność przeprogramowania się na „wewnętrzne sterowanie” to jeden z elementów przejęcia władzy i kontroli nad własnym życiem.
Sokrates kiedyś powiedział „ Każdy skutek ma swoją przyczynę”. Jeśli chcemy cokolwiek zmienić, opanować choroby, czuć się szczęśliwi, albo po prostu dużo zarabiać, musimy zidentyfikować przyczyny. Od czego zależy to co się z nami dzieje? Przysłowie mówi” jak sobie pościelisz tak się wyśpisz” . To co nas w życiu spotka, na pewno zależy od tego co zrobimy, czyli od naszych czynów . W języku polskim ma to nawet odbicie w źródłosłowie: CZYNY mają przyCZYNY.
Jedną z trudniejszych prawd do zaakceptowania przez człowieka , jest fakt ze nasz świat, tak jak go odbieramy, jest wynikiem naszych myśli. Myśl jest przyczyna wszystkiego co się dzieje z nami. To nasze myśli i uczucia decydują o tym co robimy, a co za tym idzie , co osiągamy w życiu. Nie jesteśmy robotami sterowanymi od zewnątrz, chociaż często wygodnie jest tak się zachowywać.
Im więcej potrafimy panować nad swoimi myślami i uczuciami, tym więcej mamy wpływu na nasze życie, tym więcej decydujemy co się z nami dzieje. Równocześnie, przenosząc źródło sterowania z zewnątrz do wewnątrz, zgodnie z prawem kontroli, polepszamy nasze samopoczucie i potencjał życiowy. Stajemy się architektami naszej przyszłości. Nasze wewnętrzne nastawienie umysłu, czyli postawa wobec życia, w dużej mierze determinuje rezultaty działań i współżycia w innymi. Niematerialne myśli są taką sama rzeczywistością jak otaczający nasz świat materialny. Myśl to nie takie ”fiu bździu”, tylko prawdziwa siła!
Chyba wpadłem w trans pisania , nie mogę przestać, to jest tak jak u mnie z gadaniem jak już zacznę nie ma końca....
Skąd się biorą myśli w naszej głowie? Kto je tam wkłada? Wygodnie było by powiedzieć że PAN BÓG i spokój, ale nie ze mną te numery....Wiadomo ze Pan Bóg dał człowiekowi wolna wole i się do jego myśli nie wtrąca!!! Przeciwnie wyraźnie czyni człowieka odpowiedzialnego za skutki swoich pomysłów. Nie znam religii , ani systemu społecznego, w którym normalny człowiek mógłby wykręcić się od odpowiedzialności stwierdzeniem „ Bóg mi kazał zamordować tego człowieka” (abstrahując od św. wojny,0), albo „Tak mi się akurat myśli ułożyły, więc to nie moja wina”.
Kto tam te myśli wkłada? Jeśli uznamy że nikt, to umysł można porównać do nieuprawianego ogrodu: chwasty rosną same! Jeśli chcemy, żeby nasz umysł był, jak ładny ogród, to musimy przyjąć na siebie role ogrodnika, musimy przyjąć odpowiedzialność za nasze myśli i pielęgnować tylko te które chcemy mieć w głowie. Jeśli nie przejmiemy świadomej kontroli nad zawartością umysłu, to będziemy mieli w naszym ogrodzie albo cudze kwiatki, albo wręcz chwasty które rosną same i nie nawet nie trzeba ich podlewać. Chętnych do sadzenia kwiatków z naszych ogródkach nie brak...
Miliony myśli , które zapisane są w naszych głowach, kiedyś i jakoś się tam dostały. To my decydujemy, jakie myśli będziemy tam przechowywać, a przede wszystkim czy będą one nasze, czy tez kogoś innego.
Myśli piękna, pozytywna, asertywna wymaga stałej pielęgnacji i opieki.

P.S Wczoraj strąciłem kogoś bardzo mi bliskiego i czuje się paskudnie. Jeszcze dużo musze się nauczyć.
23:53 / 21.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywne rozstania....
„ Ludzie potrafią być niekiedy bardzo nietolerancyjni w stosunku do łez, których sami są przyczyną.”
Dlaczego ludziki w sobie nie gdyś zakochani , nie widzący poza sobą świata rozchodzą się ??? Dlaczego „bańka mydlana” pęka ??? Dlaczego (on, ona,0) nagle przestaje kochać??? Dlaczego....???
Jest oczywistym faktem , że nasi partnerzy tracą z czasem w naszych oczach na atrakcyjności. Powodów nie tak trudno dociec. Po pierwsze we wstępnym okresie znajomości ludzie starają się pokazać z jak najlepszej strony. Nie ma tu rzecz jasna mowy o świadomym wprowadzaniu drugiej osoby w błąd – po prostu każdy instynktownie usiłuje sprzedać się jak najlepiej. Dbamy o powierzchowność, doraźnie rezygnujemy ze złych nawyków i w ogóle robimy wszystko, co może nam przydać blasku. I nie ma w tym nic zdrożnego- tylko że to tylko tymczasowe zabiegi.
Z drugiej strony sami bardzo chcemy, by wybrana przez nas osoba podobała nam się i jeśli nie przebywamy z tą osobą na co dzień, mamy pole do popisu. Podświadomość jest wielka...;,0) Krótki okres wspólnego życia, daje możliwość obserwowania partnera w sytuacjach stresu , zmęczenia. Weryfikujemy nasze spostrzeżenia, niekiedy traci wówczas na atrakcyjności.
Celowość działań i idealistyczne spojrzenie na związek dwóch osób zasługuje z jednej strony na pochwałę, z drugiej jednak budzi pewne obawy. Bez względu bowiem na staranność w doborze partnera codzienne życie razem, niemal zawsze wiąże się z pewnymi rozczarowaniami. A rozczarowani idealiści maja tendencję do pochopnego i przedwczesnego decydowanie się na rozstanie.
Znam bardzo dużo udanych związków. Niekoniecznie idealnych czy żyjących w stanie permanentnej ekstazy, ale dobrych i z perspektywami na przyszłość. Ilekroć więc ktoś uskarża się na absolutny brak szczęśliwych par i sam ma problemy w budowaniu miłości, podejrzewam go o stosowanie nierealistycznych kryteriów.
Nasze środowisko kulturowe- filmy, piosenki- przyzwyczaiły nas do upatrywania w miłości jednorazowego rozwiązania wszelkich problemów. Miłość ma być legendarnym Graalem, którego odnalezienie zapewnia ostateczne szczęście. Ten tok rozumowania wiedzie wprost do katastrofy, ponieważ łączy z romantyczną miłością oczekiwania, które może zaspokoić tylko zbawianie..J Miłość miedzy dwojgiem ludzi może się najwyżej załamać pod ciężarem takich wymagań.
Oto paradoks: romantyczna miłość jest szczęściodajna tylko pod warunkiem , ze nie wiążemy z nią zbyt wielkich oczekiwań. Najlepiej z niej korzystamy akceptując jej ograniczenia.
Miłość stygnie z upływem czasu na skutek rosnącej obojętności, choć to zabrzmi jak truizm , wiele par rozpada się po prostu na skutek egoizmu- straszna to choroba emocjonalna. Egoiści niektórzy przekonują się jednak ze ich orientacja życiowa kończy się wielkim osamotnieniem i że sensu ludzkiej egzystencji nie da się sprowadzić do kontemplacji własnego pępka.( Chroń mnie Panie Boże od SAMOLUBÓW I EGOISTÓW,0)
Każdy związek wymaga rozsądnych kompromisów i pewnej elastyczności. Ale z elastycznością tez nie można przesadzać gdyż możemy zatraci własną tożsamość, własne Ja, będziemy żyć życiem kogoś bliskiego nie można do takiej sytuacji dopuścić...

„Chodzenie ze sobą”, jest pięknym stanem gdzie dochodzi do cudownych odkryć samego siebie odkryć mojej towarzyszki. Panna A. z którą jestem już parę miesięcy jest osobą bardzo uroczą, mądrą, szczerą i wiem że tak łatwo jej się nie pozbędę.. Bardzo się cieszę z tego powodu. Chcę powiedzieć , że bardzo się cieszę że ją poznałem, że ma cierpliwość do moich dziwnych , czasami zaskakujących zachowań i podziękować że tak bardzo stara się sprostać moim potrzebą, oczekiwaniom. Dzięki opatrzności mamy bardzo podobny temperament i wizje na przyszłość .
05:24 / 21.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywnie o nadświadomości

„Każdy umie cierpieć- to ludzikom przychodzi najłatwiej. Najtrudniejszą i najambitniejszą rzeczą w życiu jest osiągnąć szczęście.”

Świadomość mieszka na parterze. Może przez okno spoglądać na świat , jednak widok zasłaniają drzewa i krzewy, wskutek czego informacja , jaka otrzymuje , nie może być w pełni prawidłowa.

Podświadomość mieszka w podziemiu bez okna. Jedyną rzeczywistością jaka dociera do niej, są obrazy przesyłane telepatycznie przez świadomość z parteru. Podświadomość nie kwestionuje tych fragmentów. Akceptuje je i składa na przechowanie jako wspomnienia- rzeczy zapamiętane.

Nadświadomość mieszka na poddaszu . Może patrzeć dookoła przez okna, nic nie zasłania jej widoku . Widzi czystą, nieskażoną prawdę.

Według wiedzy mi dostępnej składamy się właśnie z trzech JA: ŚWIADOMOŚCI, PODŚWIADOMOSCI, NADŚWIADOMOŚCI . Wszystkie te trzy Ja mogą być traktowane jako oddzielne istoty, które składają się na jedną całość. Dla mnie najważniejsza jest nadświadomość i dlatego od niej zacznę.

Nadświadomość jest źródłem wszelkiej czystej twórczości, innowacji, intuicji, motywacji, przeczuć , przebłysków, geniuszu. Ma dostęp do podświadomości, ale także potrafi rozróżnić dobro i zło, czego podświadomość nie potrafi. Ma też dostęp do informacji poza naszym indywidualnym naszym doświadczeniem, dlatego trudno nam w nią uwierzyć i często ja odrzucamy. Stwierdzono, że przeciętny ludzik ma 4 pomysły rocznie , które zrobiły by go milionerem, gdyby je wykonał. Często pomysły takie przychodzą z zupełnie nieoczekiwanego źródła.
Naświadomość odpowiada na wyraźne i zdecydowane żądania i konkretne cele. Dostarcza pomysły i energie do wykonania tych celów. Im wyraźne cele tym lepiej działa. Jest jak gdyby źródłem darmowej energii potrzebnej do wykonania dzieła. Im więcej się ja używa i wierzy w jej możliwości, tym staje się silniejsza, nie używana znikaL
Raz uruchomiona, automatycznie i bez przerwy rozwiązuje każdy problem stojący na przeszkodzie. Dostarcza przy tym niezbędnych lekcji na drodze do osiągnięcia celu, ale pod warunkiem że cel jest wyraźny chociaż cel może być bardzo odległy. Czytając biografie „wielkich ludzi” stwierdzam , że każdy z nich bez wyjątku od wczesnego dzieciństwa wiedział do czego zmierza.
Często wydaje nam się, że droga do celu jest prosta, a nadswiadomość prowadzi nas krętymi ścieżkami, a potem okazuje się, że była to najlepsza droga. Dlatego nie należy się zrażać niepowodzeniami na drodze do jasno wytyczonego celu i traktować je tylko jako cenna lekcje.
Inną cechą nadświadomości jest to ,że przynosi dokładnie to czego nam potrzeba w najodpowiedniejszym momencie. Bardzo często zdarza mi się, że jakaś książka mówi do mnie: „ Danielku kup mnie... bardzo Cię proszę”
I potem okazuje się że znajduje w niej to czego szukałem od dawna. Albo, nie wiadomo czego , czuje że muszę coś zrobić, zadzwonić do kogoś, a potem się okazuje, że to była najwłaściwsza droga postępowania. W takich przypadkach działam spontanicznie, nie zastanawiam się, bo rozwiązanie pochodzące od nadświadomości często ma „ datę ważności”.
Działa najlepiej w połączeniu z pełnym zaufania oczekiwaniem. Jeśli cos przychodzi z trudem- to pewnie nie jest to. Właściwe rozwiązania przychodzą lekko i naturalnie. Ważne jest bardzo wyraźne określenie do czego zmierzamy, a spotka się właściwych ludzi i okoliczności we właściwym czasie.
Nadświadomość działa najlepiej w dwóch sytuacjach: albo pełnej, stuprocentowej koncentracji, albo kiedy świadomość zajęta jest czymś innym. Może być stymulowana przez afirmacje, wizualizacje, muzykę, marzenia na jawie. Osobiści polecam Enie, Miriam Stockley.
Sposoby docierania do nadświadomości wydają się często podobne do metod oddziaływania podświadomości, ale o tym w następnej notce... Boje się że pociąg mi ucieknie więc asertywnie zakończę i uciekam życząc wszystkim asertywnego i uroczego dnia:
Każda myśl, plan, cel lub pomysł przechowywany na stałe w świadomości ( niezależnie czy pozytywny czy negatywny,0) musi być prędzej czy później zrealizowany przez nadświadomość. Myślmy zatem tylko w samych pozytywach a wszystko będzie ok.J
03:55 / 18.06.2002
link
komentarz (1)
Asertywny o egoizmie w miłości.


„Choćby miłość była wytworem niebios, za konserwację i eksploatacje odpowiada człowiek.”
Miłość stygnie z upływem czasu między innymi na skutek rosnącej obojętności, której co gorsza często towarzyszy coraz większe skoncentrowanie na samym sobie.
Relacja męża do przeziębionej żony:
Rok po ślubie: Moja kruszynka pociąga nosem! Jedziemy do szpitala porządnie Cię zbadać! To przez to kiepskie odżywianie; musimy jeść więcej warzyw i owoców ...
Dwa lata po ślubie: Nie podoba mi się ten Twój kaszel kochanie. Wezwę doktora Asertywnego; zaraz tu będzie. A teraz zrób to dla mnie i połóż się do łóżka.
Trzy lata po ślubie: Może byś się jednak położyła. To by Ci dobrze zrobiło. Przyniosę cos do jedzenia. Jest jakaś zupa?
Cztery lata po ślubie: Bądź rozsądna! Jak nakarmisz dzieci i pozmywasz, kładź się spać natychmiast do łóżka!
Pięć lat po ślubie: Weźże aspirynę!!!
Sześć lat po ślubie: Nie mogłabyś sobie przepłukać czymś gardła zamiast tak siedzieć i skrzypieć jak stara szafa?!?
Siedem lat po ślubie: Przestań z Tym kichaniem!!! Chcesz mnie zarazić , czy co?

Już samej natury człowiek ma skłonności do zbytniego koncentrowania się na sobie. Zapatrzenie w siebie określano kiedyś mianem pychy. Obserwując moich znajomych, którzy się rozstają z swoim partnerem w imię „ samorealizacji”, siejąc przy tym wokół straszliwe spustoszenie, dochodzę do wniosku, że dawniejsi teologowie mieli wiele racji. Arogancja nie da się pogodzić z miłością. Często jest interesująca, zamaskowana, ale w istotny sposób upośledza zdolność kochania.

Jedyną moim zdaniem jedyną drogą do prawdziwej asertywnej miłości jest przekraczanie samego siebie. Aby żyć pełnią życia musimy zarówno zaakceptować jak i przekroczyć siebie. Po prostu odnoszę się do potrzeb partnera przynajmniej z takim samym zainteresowaniem jak do własnych. Nie znam żadnego sprawdzającego się w miłości człowieka, który nie miałby w sobie nadzwyczaj rozwiniętej wrażliwości na potrzeby drugiej strony, regularnie ich odnotowywał i nie wyciągał praktycznych wniosków za swych obserwacji, również przy wykorzystaniu własnej intencji. Staram się po prostu aby moje potrzeby i mojego partnera były równomiernie zaspokojone.
Jak poznać potrzeby partnera??? Trzeba chcieć poznać partnera, nauczyć się widzieć jego świat naszymi oczkami, rozumieć a przede wszystkim naprawdę kochać. Przede wszystkim rozmawiać i ciągle odkrywać , poznawać nigdy nie przestawać.
Powyższe rozważania prowadzą wprost do tego, co jest istota miłości—do pragnienia uszczęśliwiania kochanej osoby. O miłości świadczy bowiem najpewniej fakt, że nasze myśli i plany koncentrują się wokół tego jak uszczęśliwić partnera. Kto kiedykolwiek prawdziwie kochał, prawdopodobnie zna owo przemożne pragnienie uszczęśliwiania kochanej osoby nawet kosztem własnych wyrzeczeń. Wyrzeczenia przestają być istotne, bo człowiek czerpie szczęście za świadomości, że sprawia drugiemu przyjemność. Przekraczamy samego siebie....

Często miłość przyjmuje się w dwóch zgubnych skrajnościach. Jedną określam jako brak nieodzownej indywidualności prowadzący do neurotycznego uzależnienia. Druga polega na aroganckim zapatrzeniu w samego siebie. Między tymi postawami jest taka różnica jak pomiędzy Woody Allenem z jego „przepraszam, że żyje” a Mohammedem Ali z jego: „Ja jestem królem!”
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma biegunami leży Asertywny złoty środek. Człowiek nie może ani wznosić się nad innych , ani czuć się od innych gorszy. Paradoks polega na tym, że najpełniej odkrywamy samych siebie kochając innego ludzika.
21:45 / 16.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywnosc --- a co to takiego?

Słowo asertywność zrobiło współcześnie wielką karierę.

Wypada być asertywnym, należy być asertywnym, ba! – trzeba być asertywnym, tylko, że - na dobrą sprawę - niewiele osób naprawdę rozumie właściwe znaczenie i sens praktyczny tego pojęcia.

Asertywność- to umiętność pełnego wyrażania siebie w kontakcie z inną osobą czy osobami.

Asertywność oznacza również wiarę w siebie, ale jednocześnie szacunek dla uczuć i potrzeb innych, oznacza szukanie nowych dróg dla uczuć i potrzeb innych, oznacza szukanie nowych dróg dla wyrażania swojego “ja” odpowiednio do odkrytej w sobie mocy i zaakceptowanej niedoskonałości. Być asertywnym, znaczy zachowywać się w sposób, który pozwala działać we własnym, najlepiej pojętym interesie, pozwala bronić własnych opinii bez przesadnej nerwowości, akceptować własne uczucia uczciwie i bez skrępowania nawet, jeśli różnią się one od uczuć i sądów innych ludzi. Przede wszystkim zaś uczy, jak domagać się respektowania własnych praw, nie odmawiając tych samych praw innym. Człowiek asertywny wie jak domagać się poszanowania przynależnych mu praw przy pełnym respektowaniu prawa innej osoby lub osób.

Uznanie tego, że mamy prawo wyrażać swoje potrzeby, chęci i uczucia w stosunku do innych ludzi ma zasadnicze znaczenie. W relacjach międzyludzkich prawa można zdefiniować jako mieszczące się w granicach rozsądku oczekiwania wobec partnera lub partnerki. Choć każdy, w ostatecznym rozrachunku, sam jest odpowiedzialny za swe wartości, to lista obejmuje niektóre z najważniejszych, podstawowych praw, jakie człowiek asertywny szanuje u siebie i u innych:

Prawa domagania się tego, czego chcemy (wraz ze zrozumieniem, że partner/partnerka ma prawo powiedzieć nie,0),
Prawo do własnego zdania, uczuć, emocji i do odpowiedniego ich wyrażania.
Prawo wypowiadania opinii, które nie mają logicznej podstawy i których nie musimy uzasadniać (na przykład intuicyjne myśli i uwagi,0),
Prawo do podejmowania własnych decyzji i radzenia sobie z ich skutkami,
Prawo do dokonania wyboru, czy chcemy być zaangażowani w czyjeś problemy,
Prawo nie wiedzieć i nie rozumieć czegokolwiek,
Prawo do popełniania błędów i ponoszenia ich skutków,
Prawo do odnoszenia sukcesów,
Prawo do zmiany zdania,
Prawo do prywatności,
Prawo do bycia w samotności i niezależności,
Prawo do zmieniania się i bycia asertywnym,
Prawo do mówienia “nie” bez poczucia winy.
Assertywności nie należy mylić z agresywnością – są to dwie różne formy wyrażania siebie. Człowiek agresywny nie zawaha się przed zademonstrowaniem swoich uczuć lub poglądów w sposób krzywdzący dla innych. Jego intencją oprócz przekazania dla niego ważnych informacji jest zranienie partnera interakcji. Osoba asertywna działa stanowczo, ale szanując uczucia i godność partnerów swoich relacji.

Asertywność oznacza bycie sobą, nie ma więc uniwersalnego przepisu na to jak należy zachować się w danej sytuacji. Każdy człowiek ma swój, indywidualny styl bycia sobą. Asertywność każdego z nas jest trochę inna, bo inne są nasze reakcje, uczucia, myśli, potrzeby w danej sytuacji.Asertywność to kierunkowskaz jak szukać najwłaściwszego dla siebie postępowania, nie zaś sztywny zestaw najwłaściwszych zachowań.

Asertywność nie jest wrodzona. Ludzie nie są po prostu “asertywni” lub “nieasertywni”. Każdy z nas zna takie sytuacje, w których trudno jest być asertywnym i takie, w których to jest dla niego łatwe. Na przykład: możesz być swobodny w wypowiadaniu swojej osobistej opinii w gronie kilku znajomych osób, natomiast jesteś cichy i wycofany na forum kilkudziesięcioosobowej grupy. Ktoś może bez trudu umieć stanowczo przeciwstawić się ośmieszaniu jego [poglądów przez rówieśnika, natomiast czuć się zupełnie bezradnym, gdy robi to starsza osoba. Ktoś inny potrafi się złościć na bliskich w domu, ale nie potrafi pokazać niezadowolenia swoim kolegom.

Asertywność to umiejętność, której można się nauczyć, jeśli tylko uznasz, że naprawdę tego chcesz, że ten styl zachowania Ci odpowiada. Można to zrobić za pomocą książek albo na tzw. treningu asertywności, ale najwieksza część nauki to nauka od samego siebie, przy pomocy własnego rozumu. Wiadomo, że dobrze byłoby być sobą nie krzywdząc innych. Problem w tym jak to zrobić.

Zachowanie asertywne jest zindywidualizowane.

Asertywność powiązana jest głęboko z poczuciem własnej godności i szacunkiem dla samego siebie. Jeden z klasyków treningu asertywności Herbert Frensterheim udziela następującej rady:, Jeżeli masz wątpliwości czy dane zachowanie jest asertywne, sprawdź czy choć odrobinę zwiększa ono Twój szacunek dla samego siebie. Jeśli tak, jest to zachowanie asertywne. Jeśli nie, nie jest ono asertywne.

W sytuacjach społecznych człowiek ma takie samo prawo do bycia sobą jak w kontaktach osobistych. Ma prawo być traktowany w sposób, który nie narusza jego godności osobistej. Ma prawo domagać się takiego traktowania. Problemy z obroną praw w sytuacjach społecznych wynikać mogą między innymi z powodu braku świadomości swoich praw i koncentrowania się nie na zadaniu do wykonania tylko na partnerze, relacji interpersonalnej czy na sobie. Koncepcja asertywności – wbrew powszechnym opiniom – nie zajmuje się przepisami na to jak najefektywniej realizować swoje interesy w sytuacjach, gdy ktoś nam coś utrudnia. Asertywność to pomysł jak wykorzystać w pełni swoje prawa, ale tylko do granicy, za którą rozciągają się prawa innych osób.

Praktyka zachowań asertywnych pokazuje, że człowiek, który się na to zdecyduje, może naprawdę zachować się w kontakcie z innymi ludźmi zgodnie ze sobą oraz skutecznie realizować swoje zamierzenia – jeżeli tylko zastanowi się jak to wykonać, skupi się na tym co ma robić i zrobi to. Po kilku takich osiągnięciach uczy się nie tylko nowego zachowania, ale przede wszystkim oswaja się z postawą człowieka dorosłego, którego zachowanie się wynika z przyjęcia postawy: “Ja jestem w porządku i ty jesteś w porządku”.

Osoba, która ma kłopoty z wyrażaniem i obroną siebie oraz realizacją swoich potrzeb żyje w świecie dramatycznych epizodów. Jest to świat, w którym inni ludzie “nie pozwalają nam”, “zmuszają”, “oskarżają nas”, “lekceważą”, “omiatają”, “krzywdzą” my zaś “musimy”, “powinniśmy”, “nie jesteśmy w stanie”, “nie mamy prawa”, “nie damy rady”, “nigdy sobie na to nie pozwolimy”. Jest to świat “oskarżycieli” i “oskarżonych”, świat nasycony obawami.

Świat człowieka asertywnego wygląda zupełnie inaczej. Jest w nim zdecydowanie mniej lęku. Znikają dawne problemy, do których człowiek był od lat przyzwyczajony.

Przezwyciężenie problemów związanych z brakiem asertywności oznacza dla człowieka dorosłego pokonanie pewnego etapu rozwoju. Nawet, jeśli zdarzy się czasem doznać dawnego “bycia nie w porządku” i zachowywać się nieasertywnie. Jednak wie już jak sobie z tym radzić i jest przekonany, że to możliwe. Jego energia psychiczna przestaje być związana z tym problemem. Nie oznacza to, rzecz jasna, że człowiek asertwny nie doświadcza osobistych kłopotów. Życie jest bardzo ciekawe i w nowej perspektywie pojawiają się zupełnie nowe problemy – przede wszystkim te, które dotyczą wolnego wyboru własnej drogi życia.

Jeżeli chcesz zachowywać się asertywnie, to:

używaj otwarcie słów tak i nie,
nie przepraszaj jeśli nie zawiniłeś,
nie usprawiedliwiaj się, ani nie tłumacz nadmiernie, natomiast wyjaśniaj innym powody swojego postępowania jeśli chcesz być dobrze rozumiany,
nie napadaj na rozmówcę, nie strasz go, nie poddawaj w wątpliwość wartości jego charakteru lub umysłu,
używaj komunikatów typu Ja, a nie Ty,
gdy jesteś atakowany – broń się; nie pozwalaj na naruszanie Twojej godności osobistej; nie zgadzaj się na to aby ktoś Cię traktował w sposób raniący Twoje uczucia; pomocne mogą być takie zdania: “Nie chcę żebyś zwracał się do mnie w ten sposób”, itp.,
staraj się nie kłamać – masz prawo być sobą, nie wstydź się siebie nawet jeśli popełniasz błędy,
mów jasno i wprost o co Ci chodzi,
pytaj otwarcie gdy czegoś nie rozumiesz,
mów, że nie wiesz gdy czegoś nie wiesz; mów że nie chcesz o czymś mówić jeśli nie chcesz o tym mówić,
zwróć uwagę by realizować swoje zamiary nie krzywdząc innych,
przyznaj innym dokładnie takie same prawa do asertywnego zachowania jakie przyznajesz sobie.
Asertywność jest sztuką i zarazem cnotą wynikającą z połączenia w jedno szczerości, stanowczości, łagodności i delikatności.

Mniej agresji, złości, wrogości – więcej asertywności. Taka mogłaby być receptura na ulepszenie porozumienia się z ludźmi, na których nam zależy.
15:43 / 15.06.2002
link
komentarz (1)
Asertywne odniesienie

Ciesz się partnerem póki czas. W docenieniu miłości pomaga świadomość ,że naszych ukochanych nie mamy na zawsze. Przytoczę spory fragment książki ”Moje ostatnie, cudowne dni”. Główna bohaterka umiera na raka. Duch jakim ta książka mnie tchnęła, , jest tym samym duchem , na którym buduje się piękna , cudowną, uroczą, romantyczna miłość:

„ Ponieważ wiedzieliśmy z mężem, że może mnie wkrótce zabraknąć, życie stało się cenne. Podejmowaliśmy mnóstwo nadprogramowych przedsięwzięć., które w innej sytuacji odłożylibyśmy na później, w rodzaju dwutygodniowej włóczęgi z wędką i namiotem po Grand Tetons ... Mój umysł i serce stały się czujne. Z całą ostrością odbierałam sens wielu wypowiedzi, na przykład zasłyszanej na spotkaniu kobiecym opinii, ze miernikiem dokonań gospodyni domu jest suma szczęścia, jakie potrafi dać rodzinie. Coś kazało mi się wymknąć z tego spotkania, tak że zdążyłam dołączyć do męża, który właśnie wyjeżdżał na wieś... Nie żałuje niczego-moje życie było bogate i pełne, cieszyłam się każdym momentem. Gdybym jednak mogła je przeżyć jeszcze raz , poświęciłabym więcej czasu na rozkoszowanie się pieniem- wschodu słońca, odchylanych palcem płatków róży, pokrytego patyną starego mosiężnego dzbanka do kawy, wyrazu zaskoczenia i zachwytu w oczach małej dziewczynki trzymającej po raz pierwszy w rękach puszystego kotka.... Szybciej zbliżyłabym się do ludzi. O ile więcej byłoby na świecie chrześcijańskiej miłości, gdyby ludzie nie czekali do śmierci z przezwyciężeniem rezerwy wobec innych. Każdy dzień przeżywałabym jako ostatni- tak jak to robię teraz.”
Uczyć się otwarcia na drobne codzienne uniesienia można także przez obserwacje ludzi, którzy są do nich zdolni, oraz za pośrednictwem literatury . Powieści to nie tylko rozrywka czy źródło informacji. Dobra lektura pozwala rozszerzyć skale doznań, wyostrza wrażliwość i pomaga zrozumieć ludzi.

01:10 / 13.06.2002
link
komentarz (0)

Asertywna Triada: Intymności

Spotkaliśmy się, odnaleźliśmy w tym człowieczym buszu, pierwszy kontakt, pierwsze spojrzenia, niepewne, przenikliwe, czytanie oczu, Twoich ruchów, pierwsza wymiana zdań, pierwsze wartościowanie podświadome. Pierwszy dotyk, muśniecie ust, cudowne pierwsze chwile, głód tęsknoty gdy odchodzisz i Ciebie nie ma. Myśli- staram się szybciutko zrekonstruować Ciebie w moich myślach , które przemieniają się w marzenia, wiem ze tęsknie i pragnę Cię odkrywać, zgłębiać Twoją osobę we wszystkich możliwych płaszczyznach.
Dajesz mi przyzwolenie coraz bardziej się siebie uczymy niebawem się w Tobie zakochuje w Twoich oczach, rękach, piersiach, zakochuje się w każdej cząstce Ciebie . Dziękuje Ci za to że jesteś, ze napełniasz mój świat dobrocią, delikatnością, niewysłowioną potrzebą dawania miłości, dzielenia się nią. Wiem ze pomalutku zaczynam Cię kochać, kocham coraz bardziej , mocniej, prawdziwej, (...,0).
Kocham—To słowo zawsze należy uzupełniać mnóstwem szczegółów, bez nich staje się tylko słowem, jałowym, prostym bez duszy. Kocham : Dlaczego? Jak Bardzo? Kiedy i gdzie zacząłem?
Umiejętność wyrażania uczuć i rozmawiania o nich jest wspólna wszystkim ludzikom którzy siebie kochają i pielęgnują swoja miłość , właściwie ja rozwijają.
Brak tej umiejętności powoduje że wiele związków , par milczy uparcie i z czasem rozchodzi się na zawsze, nie dowiadując się nigdy, ze byli o krok czegoś niezwykłego.
Słowa: ”Kocham Cię” maja w sobie taką niezwykłą, urocza i cudowna moc, że nasi bliscy potrzebują je słyszeć nawet, gdy doskonale o tym wiedzą. Kocham Cię.
Świat nie jest głodny rzeczy urzekających—świat jest głodny urzeczenia. Kto chce otworzyć się na radość powinien przestawać z ludami, którzy są na nią otwarci. I najlepiej , jeśli się zakochamy w takiej osobie.
„ Ekstatycznych przeżyć, tak jak muzyki, nie da się opisać słowami”
01:24 / 11.06.2002
link
komentarz (0)
Asertywny wybór partnera...

„Miłość jest odkryciem nas samych w innych i radością , że zostaliśmy docenieni”
Kluczem do trwałego, dającego spełnienie związku jest umiejętność doboru partnera. Dla mojego szczęścia największe znaczenie ma fakt, kogo wybiorę na towarzysza życia.
Głos serca? Intuicja? Może rozum? Świadomie, nieświadomie?? Z wyboru , z konieczności .
Na jakiej więc zasadzie dobierać sobie partnera??? Czy wiązać się z kimś bardzo podobnym czy z kimś bardzo różnym od siebie? Otóż tak ja większości spraw najlepiej trzymać się środka.
Na pewno jest dobrze, gdy partner ma także odbiegające od naszych cechy zainteresowania. W innym przypadku wybralibyśmy nasze odbicie. Jeśli jednak nie ma żadnych zbieżnych zainteresować i wartości , nie ma na czym budować naszego cudownego domku miłości asertywnej.
Uczucie i obiektywny trafny wybór to dwie różne sprawy. Fakt , iż ktoś nas bardzo pociąga czy wywołuje swym widokiem burze namiętności absolutnie nie oznacza , że jest dobrym kandydatem na małżonka. Zakochać się łatwo. Dla niektórych to tak jak kichnąć. Ludzie kochliwi muszą jednak przejść przez kilka miłości , zanim odkryją kogoś z kim będą mogli spędzić szczęśliwie, cudownie i uroczo resztę życia.
Są też osoby odpowiednie , które nas nie jednak nie pociągają. Właściwym rozwiązaniem jest dopiero ktoś kto spełni oba warunki.
Początki są zawsze wspaniałe, zakochanie, wspólne pierwsze chwile , rozkoszne spojrzenia, nasz wybór może być chybiony bo staramy się jego (ją,0) idealizować za bardzo nam zależy aby to on , ona była ta ten jedyny. Każdy z nas na subiektywny sposób doboru partnera, ale trzeba pamiętać o kilku ważnych sprawach a mianowicie można się ustrzec na samym początku od Cierpienia i płaczu w poduszkę trzymając się kilku podstawowych zasad.
1 Staranny dobór środowiska kontaktów z płcią odmienną. Znam kilka dziewczyn które lgną , jak miś do miodu wiążąc się z narkomanami, złodziejami, ohh.... Osoba spotkana w knajpie i często tam przesiadująca na pewno nie stroni od alkoholu, osoba spotkana w kościele jest z reguły religijna mógł bym tak wymieniać i wymieniać. Jestem jednak zdumiony niezmiernie minimalnym udziałem intelektu w doborze miejsc w którym ludzie szukają sobie partnera.
2 Wyczulenie na sygnały ostrzegawcze, takie jak : nieodpowiedzialność, zachowanie podrywacza, drobne niby kłamstewka. Często lekceważymy te sygnały. Idealizujemy naszego partnera a przecież on jest taki kochany..;,0)
3 Unikanie jak ognia żonatych mężczyzn i zamężnych kobiet. Tego chyba nie musze nikomu tłumaczyć...
4 Wiedza o przeszłości. To istotny element i tez bardzo zapominany. Kot może zacząć chodzić innymi ścieżkami, ale zdarza się to znacznie rzadziej , niż sądzą idealiści.
Ciągle nie brakuje ludzi , którzy wierzą , że miłość zapisana jest w gwiazdach—że przeznaczeni dla siebie on i ona odnajdą swój wzrok nawet w tłumie i nieodwołalnie musza się połączyć, wszelki zaś opór wobec tych odwiecznych wyroków oznacza ucieczkę przed własnym losem, przeznaczeniem, Kupidynem czy „precyzyjnym planem Bożym”.
Oczywiście to absurd. Miłością nie rządzi przypadek . W ogromnej mierze jesteśmy kowalami własnego losu.
„Miłość nie polega na wpatrywaniu się w siebie nawzajem, lecz na tym , by razem patrzeć w tym samym kierunku”.
17:24 / 09.06.2002
link
komentarz (2)
Asertywna MIŁOŚĆ!!!

10 Przykazań miłości Asertywnej

1 Obdarz szacunkiem samego siebie
2 Dawaj miłości więcej niż oczekuje
3 Wybierz partnera, który będzie sprzyjał Twojemu rozwojowi i maksymalnemu wykorzystaniu talentów...
4 Myśl o jakości, nie ilości
5 Nie zaniedbuj swoich przyjaciół
6 Spodziewaj się tylko tego co najlepsze
7 Ufaj
8 Głośno i wyraźnie mów o swoich potrzebach, oczekiwaniach
9 Ucz się miłości
10 Bądź sobą...;,0)

Asertywna Miłość... miłość bez zazdrości,bez zawiści,bez rozczarowań,bez smutku,bez lęku. Nika niedawno mi przysłała wspaniały tekst:
......mały chłopiec spacerował plażą razem ze swoją matką
W pewnej chwili zapytał :
- Mamo, jak można zatrzymać „miłość”,kiedy w końcu uda się go zdobyć ?
Matka zastanowiła się przez chwilę , potem schyliła się i wzięła w dwie garście piasku. uniosła obie ręce do góry:
zacisnęła mocno jedną dłoń - piasek uciekał jej między palcami i im bardziej zaciskała pięść ,
tym szybciej wysypywał się piasek.
Druga dłoń była otwarta : został na niej cały piasek
chłopiec popatrzył zdziwiony, potem zawołał
-Rozumiem !

Mam nadzieje ,ze każdy zrozumiał..;,0).
"Zawsze bowiem można spotkać coraz to nowych przyjaciół i stale nie trzeba z nimi stale przebywać. Kiedy widzimy ciągle tych samych ludzi (...,0) staja się oni w końcu częścią. naszego życia. A skoro są już częścią naszego życia, to chcą je zmieniać. Jeśli nie stajemy się tacy, jak tego oczekiwali, są niezadowoleni. Ponieważ ludziom wydaje się ze wiedza dokładnie jak powinno wyglądać nasze życie."
14:48 / 08.06.2002
link
komentarz (0)
O asertywnej fizyczności; miłości asertywnej- asertywnego.

Stało się... nie mam dostępu do netu, ale za to mieszkam w uroczym mieszkanku z cudowna kuchnią, łazienką, wspaniałym pokojem i balkonem oszklonym , niesamowitą pralką i lodówką. Mam nadzieje , że pomieszkam tu dłużej...;,0)
O czym ja tu...aa Miłości.... Będzie troszkę mnie.
Potrzebuje miłości. Wiem co mówię a raczej pisze. Byłem dzieckiem kochanym? Wiem , że byłem samotny, z trwogą szukałem kogoś , kto mógł by mnie przytulić. Miłość otwiera mnie na innych, na świat, dzięki miłości wiem , że żyje, wiem że jestem potrzebny, wiem że jestem wyjątkowy, wiem że jestem szczęśliwy.
Znam też karykaturalną postać miłości. Wystarczy otworzyć stronice reklam w gazecie, ciała rzucane na pożarcie naszym spojrzeniom, ciała bez duszy i na witrynach kin wystawiające ciała, o których się mówi ,że są obrazem miłości, że są miłością...Szybki dyskotekowy numerek, wielka szybka miłość, skąd ja to znam...?
Nie chce tego potępiać. Po co potępiać to co nie istnieje. Ponieważ spotkanie się dwóch ciał nie nazywam miłością. To tylko najbardziej pusty sposób spotkania z drugim człowiekiem. Każdy z partnerów ogranicza się do roli instrumentu sprawiania przyjemności.
Nie odrzucam miłości fizycznej. Rozkosz fizyczna jest częścią Życia. Uwielbiam się kochać, kocham seks. Jej doznawanie, poszukiwanie jest rzeczą konieczną i naturalną, mógł bym o niej pisać i pisać i zrobię to ale później...;,0)
Jestem nierozerwalnym połączeniem ciała i umysłu .Umysł to dla mnie moja wrażliwość to co składa się również na moje wspomnienia, nadzieje, mojej pamięci, mojej inteligencji, mojej podświadomości i świadomości. Jeśli chcemy rozdzielić obie części , kaleczymy się, z tego chirurgicznego zabiegu nie może zrodzić się harmonia. Każdy z nas powinien siebie szanować, to znaczy szanować siebie w swej złożoności.
Kimże bym był , jeśli bez żadnego wahania oddawał bym się najmniejszej pokusie?
Cóż, może przynieść szybkie , przelotne spotkanie? Znajomość powierzchowna , przyjemność pozbawiona głębi, wrażenie satysfakcji- załatwiliśmy sprawę raz dwa, wydaje się nam ze uwolniliśmy się od przesadów, że jesteśmy wolni, dojrzali i zrozumieliśmy drugiego. Z drugiej strony jednocześnie dużo trwalsze uczucie porażki. Ponieważ w przypadku przyjemności pozbawionych dalszego ciągu i prawdziwej wymiany wszystko jest złudne. Co mogą osiągnąć ciała, które pcha ku sobie tylko żądza? Mogą się zadowolić. Jednak czymże jest w ten sposób usatysfakcjonowane pragnienie? Spowoduje ona ,że jeszcze bardziej pogłębi potrzebę spotkania, pchanie ku innym ciałom, które bardziej nas nie zadowolą. Ta nowa satysfakcja, zauroczenie, myślimy że znajdziemy tam wreszcie spokój i trwałą przyjemność...(może na kilka tyg,0).
Błysk radości i długa rozpacz albo powolny, cierpliwy i często trudny podbój miłości. Ponieważ tylko czas pozwoli prawdziwie poznać drugiego człowieka. A przede wszystkim czas trwania samego zachwytu druga osobą.
Rzeczywiście trzeba czekać: najpierw rozmawiać, patrzeć na siebie, razem podróżować we wspomnieniach drugiego, dzielić sprawy dnia codziennego, jakiś posiłek, piwko, przedstawienie, rozmawiać raz jeszcze, pisywać do siebie(a od Pani dawno listu nie otrzymałem...:(...,0)- a zatem napełniać, wzbogacać ciało wszystkimi mocami ducha. Takie wzbogacenie nie może dokonać się w ciągu jednej godziny, w ciągu jednego dnia, po przetańczeniu kilku tańców czy kilku wymienionych zdaniach. Jeśli zaakceptujemy czas potrzebny na odkrywanie się, spotkanie ciał stanie się łącznością, możliwością przeżywania miłości. Prawdziwej miłości , asertywnej miłości.

„Trudno wzrastać w środowisku, gdzie nie seks jest czymś wstydliwym, lecz uczucia.”
17:16 / 07.06.2002
link
komentarz (1)
O tym co w środku
Spotkałem się z dwiema dziewczynami , mniej więcej był w tym samym wieku. Jedna była obdarzona wszelkimi atrybutami piękna :idealna figura, intrygujący kolor oczu, regularne rysy i wspaniałe włosy—cud malina. Czy jednak była atrakcyjna? Ani trochę. Włosy zwisały jej smutno, strój skutecznie ukrywał zalety figury,, a niedbały sposób siedzenia zdradzał niechęć do własnego ciała. Później spotkałem się z druga dziewczyną, która miała znacznie mniejszy kapitał urody—za duży nas, wielkie stopy...Tymczasem jakie odmienne wrażenie zrobiła na mnie! Była fantastyczna do tego bardzo atrakcyjna jako Kobieta..Jej sposób siedzenia na krześle, jej ubranie- niewątpliwie przemyślane pod kątem uwydatnienia walorów powierzchowności ,a ja i większości mężczyzn nigdy nie spotkałem kobiety, która by ich w ogóle nie miała, słowem cała otaczająca aura kobiecości robiły piorunujące wrażenie.
Różnice między tymi Panienkami potrafię podsumować tylko w ten sposób ta druga miała klasę, natomiast ta pierwsza jej nie miała. Męskie libido i pożądanie zostają poruszone przez swoistą kombinacje kobiecej żywotności, energii i zmysłowości. Libido może zupełnie nie reagować mimo faktu, ze mężczyzna jest doskonale świadomy piękna kobiety. Zdolność do utrzymywania zainteresowania partnera jest sprawą wnętrza.
Wiara w siebie -- najlepszy afrodyzjak.
To , co myślimy o samym sobie—i o otaczającym nas świecie—jest zaraźliwe. Ten, kto ma o sobie dobre zdanie i jest pewny swego nieodpartego wdzięku w przedziwny sposób również w innych wywołuje takie przekonanie.
Niepokój jest największym wrogiem miłości. Człowiek jest w tedy jakby w uścisku tonącego. Chce go uratować, lecz wie że panika wciąga ich oboje pod wodę.
Wewnętrzne piękno człowieka, jakim jest zdrowa pewność siebie , wyraża się również w sposób fizyczny.
Akceptujący siebie kochankowie przyciągają wzrokiem.. W oczach jest siła przeolbrzymia , wspaniała i cudowna i urocza...J”...Oczarowałaś me serce jednym spojrzeniem twych oczu...” Badania wykazują, że nawiązanie kontaktu wzrokowego na czas przekraczający 2 sek o normalna długość takiego kontaktu, świadczy jednoznacznie o zainteresowaniu patrzącym. śmiem powiedzieć ze oczy to najważniejsza strefa , organ erogenny.
Akceptujący siebie kochankowie potrafią zwiększać natężenie swojego wewnętrznego oddziaływania. To koncentracja na drugiej osobie , próba wniknięcia do psychiki partnera próba zrozumienia jego świata , wartości , przekonań ...
Akceptujący siebie kochankowie wykorzystują w pełni możliwości dotyku.. Właściwe wykorzystanie dotyku może stworzyć pełny zmysłowości nastrój. Zmysłowość polega bowiem na wrażliwości, na otwieraniu się na Cudowne odczucia dostępne ludzkiemu ciału i nie ma nic wspólnego z zewnętrznym wyglądem człowieka .Nie zamierzam tu się chwalić czy podnosić swoja wartość , ale miałem dziewczyny olśniewające piękności, które w takim, bezpośrednim dotykowym kontakcie okazywały się tylko posagami z lodu.
Fundamentalny błąd polegający na upatrywaniu w dotyku środku do celu. Dotyk bowiem jest pierwotną formą komunikacji, niesłyszalnym głosem, który unikając niezręczności słów, potrafi wyrazić nastrój chwili.
Akceptujący siebie kochankowie uwodzą słowami. Intelekt to ważna strefa erogenna. Rozmowa jest tym dla Miłości czym krew dla organizmu. Bez niej związek obumiera. Ale o komunikacji jeszcze będzie bardzo.
" ... kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czego pragniesz, znaczy to, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. I spełnienie tego pragnienia, to Twoja misja na Ziemi.
03:57 / 07.06.2002
link
komentarz (5)
W obronie romantycznej miłości
Co powoduje, że ludzie czerpią szczęście ze swojej miłości nie tylko w etapie zakochania ,lecz płomień uniesień miłosnych jest podtrzymywany bez względu na upływ czasu??...;,0)
Przyjrzałem się swoim relacją .Czy mam szczęście do partnerek? Czy o tym z kim jestem decyduje ich wykształcenie, wygląd zewnętrzny, wiek? Zwykle wszystko to nie ma większego znaczenia. Sukces związany jest raczej z jej osobowością i zdolnością do budowania trwałych więzi.
Mój związek choć króciutki uważam za niezwykle udany. Moja Pani zdaje się pasować do wielu mężczyzn i prawdopodobnie potrafiłaby stworzyć szczęśliwy związek z niejednym spośród zazdroszczących mi Panów Z jednej strony oczywiście jest mi przyjemnie, gdy myślę, że żaden z nich nie mógł zaoferować jej tego co ja. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę , że właściwą mojemu promyczkowi zdolność do tworzenia szczęśliwych związków wynika przede wszystkim z tego jaka ona sama jest . Potrafiłaby w każdą relacje wnieść umiejętność kochania i bycia kochaną, uszczęśliwiania i cieszeniem się każdą wspólną chwilą.
Prawdziwa miłość nie ma więc nic wspólnego z strzałą Amora - Miłość trzeba budować. Umiejętność budowania miłości należy do najważniejszych ludzkich umiejętności.
Miłość nie jest źródłem dobrych wzajemnych odniesień, lecz ich konsekwencją.
Takie zakwestiowanie myśli ze ona mogła być z kimś innym szczęśliwa , brzmi zapewne dla niektórych nieromantycznie...Chce jednak powiedzieć przez to tyle że powodzenie w miłości zależy w głównej mierze od osobowości człowieka.
Pociągająca powierzchowność i łut szczęścia jeszcze nikomu nie zaszkodziły, ale wiem i znam osoby -mówię o kobietkach bardzo uroczych ohh,ahh- którym cos wiecznie w miłości nie wychodzi I znam zupełnie przeciętnie wyglądające kobiety, za którymi się ogłada pół uczelni. O takich kobietach mówi się – jak o Joannie d’Arc—że „maja cos w sobie”.
W konsekwencji zadałem sobie następujące pytanie „Na ile istotny w pierwszym kontakcie jest wygląd zewnętrzny mężczyzny,kobiety>? I na ile byłby on istotny dla naszego wspólnego życia?” Na pierwsze pytanie – Bardzo istotny na drugie zaś: „Nie bardzo”
Byłbym chyba hipokrytą gdybym powtarzał za naszymi kochanymi babciami ,że”liczy się tylko to co jest w środku” Chociaż to się kłuci z moja filozofią że to co najważniejsze oczy nie zobaczą. Taka moja uwaga- że wyróżnianie się urodą ma swoje ujemne strony. Człowiek styka się z mnóstwem facetów, którym chodzi wyłącznie o ciało.
Ponieważ więc wspaniali i cudowni i uroczy kochankowie rzadko wyglądają wspaniale, moja pierwsza Cudowna myśl dotycząca wzbudzania w drugim człowieku miłości brzmi: PRACUJ NAD SWOIM PIEKNEM WEWNETRZNYM.
Ale o Tym następnym razem...;,0)