przystanek_londyn // odwiedzony 17929 razy // [znowu_cyan nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (61 sztuk)
21:22 / 27.11.2005
link
komentarz (0)
jak na razie koniec tego bloga, wiem ze miala byc reaktywacja, ale nie mam na nia czasu, zapraszam na nowego bloga przystanek_millenium, to co dzialo sie w przerwie miedzy przystankami opisze tez kiedys, ale nie w najblizszym czasie. milego czytania.
02:09 / 15.08.2005
link
komentarz (4)
reaktywacja niedlugo...
01:37 / 01.07.2005
link
komentarz (0)
p.s. i smazone zielone pomidory do snu..
01:36 / 01.07.2005
link
komentarz (0)
Home sweet home. prostaki w samolocie, ogorki malosolne i prince polo. Mamusia i Tatus nareszczie, psa nie ma...;(Crusing, crusing, lemon, foksal, Uiwlebiam Ule i Eweline( to w ramach podlizywania sie), Marta pije zalodkowa z butelki, znajomi na chwilke, ale bedzie jeszcze czas. spie dzis w moim ulubionym lozku w mojej ulubiuonej poscieli, jutro ulubiona Dorotka,Sfinks i wieczor, w ktory nie bierze sie samochodu. To tyle w roznowaznikowym niezrozumialym skrocie.
17:15 / 24.06.2005
link
komentarz (2)
Jade za niecaly tydzien do Polski i sie strasznie juz jaram tym, juz normalnie nie moge wytrzymac, chociaz ostatnie tygodnie tutaj tez byly wladciwie jak wakacje i caly lipiec tez taki bedzie ..prawda dziewczynki? Dzis ide do Fabric ze znajomymi, a chwilwo zachorowalam na cos co nazywa sie przerost wyobrazni.. no nic, choruje tez na lenistwo wiec nic wiecej nie napisze.
09:13 / 16.06.2005
link
komentarz (5)
ale powialo nostalgia.. najbardziej mnie rozmieszyl fragment :"i chociaz chcialabym, zeby moje dzieci wychowywaly sie w Polsce...." hahahaha jak zakonczenie wypracowania na temat : Czy uwazasz sie za patriote? odpowiedz uzasadnij. hahahaha Pelc ( w skrocie): uwazam sie za patriotke bo tesknie za ogorkiem malosolnym i schabowym, dopiero z dala od ojczyzny odkrylam jak wiele miala mi ona do zaoferowania, i pomyslec, ze nie lubilam bigosu". Nie dobra, cos mi na glowe padlo, chyba poloze sie juz spac.
09:03 / 16.06.2005
link
komentarz (1)
Nie wiem na czym to polega, ale ostatnio mi sie w ogole nie chce na tym nlogu pisac, a jesli juz mi sie chce to jest to jakas astronomiczna godzina, najczesciej po pracy, tak jak np teraz, zamiast klasc sie spac, to zabieram sie do pisania. Nie mam na szczescie za duzo do powiedzenia, wiec niedlugo bede juz chrapac( w przenosni, bo nigdy nie chrapie) pod kolderka ( tak naprawde to juz teraz pod nia siedze...). Objadam sie bulka z wiejskim bialym serem i rzodkiewka, dalej zostalam przy wiosennym sniadaniu, aczkolwiek dymka i serek z ziolami juz mi sie znudzil.
Skonczylam dzis czytac "Los Powtorzony" Wisniewskiego i chociaz, ksiazka nie zrobila na mnie wiekszego wrazenia, to jedno zdanie mi utkwilo w pamieci:"Nie chce sie wzruszac smakiem bigosu(...) kupionego w polskawym, bo przeciez nie polskim sklepie na (..)".
Zapamietalam to zdanie, gdyz zaczelam sie zastanawiac czy ja chce sie takimi rzeczami wzruszac, w sensie czy wiem co wlasciwie tu robie..Nie nazywam co prawda swojego pobytu w Anglii emigracja, ani tymbardziej wygnaniem, ale zastanawiam sie, czy kiedys zacznie mnie meczyc tesknota za tymi mnijeszymi i wiekszymi rzeczami.. Bo to, ze slina mi leci na samo wspomnienie mlodej kapustki albo ogorka malosolnego, ze jade na drugi koniec londynu do polskawego sklepu kupic sok malinowy do herbaty i prince polo, i ze przywoze ze soba 20 koteltow schabowych i 150 pierogow zamrozonych, to jeszcze nie tragedia chyba... ale juz fakt, ze widze moich rodzicow raz na dwa miesiace mnie meczy.. Teraz np do wyjazdu do Polski zostalo mi 14 dni, a juz nie moge sie doczekac, juz licze godziny niemalze, jest mi zle i najlepiej jakbym mogla pstryknac i juz byc w moim pokoiku na Andersena.Jeszcze ani razu glebiej nie zastanawialam sie, jaki mam plan na zycie, a moze to wcale nie tak zle, moze 21-latki nie musza miec planow na zycie, moze wlasnie fajnie ,ze zyje sobie tak z dnia na dzien: spontan- co bedzie to bedzie? Jak myslisz? Ja mysle, ze troche fajnie, bo beztroska mlodosc te sprawy, po co sie martwic dopoki niczego mi nie brakuje, ale z drugiej strony troche nie fajnie, moze trzeba miec w zyciu niektore rzeczy troche zorganizowane..Ale wlasciwie, co mialabym sobie organizowac, wrocic do Polski nie chce, chociaz dopiero tu zrozumialam jak wiele rzeczy i osob w niej kocham, ale i tak nie chce, bo jakie mam pespektwy? Nudne studia na uniwerku i beznadziejna prace w kasynie co sie rowna zadne(perspektywy).Tzn ogolnie kiedys wrocic chce.. tylko kiedy.. i to wlasnie chyba mnie martwi, ze w ogole ,nawet w przyblizeniu nie wiem... Zalozenie bylo takie, ze jade na statki, jeszcze ten rok sie bawie, zwiedzam swiat, moze odloze troche grosza, potem jakies studia w Londynie i moge wracac. Trzeba tylko wziac pod uwage, ze Anglia, a przede wszystkim comiesieczna wyplata w funtach wciaga...i z biegiem czasu coraz trudniej jest wrocic do marnych sumek w zlotowkach na koncie.. Ale zostac na pewno nie chce, troche juz mnie meczy to zasrane ignoranctwo..
Ostatnio gralam na black jacku z Autralijczykami, wydawali sie bardzo mili, weseli. Oczywiscie zapytali sie skad jestem, kiedy odpowiedzialam, ze z Polski jeden z nich uradowany swoja erudycja wypalil:"Tak, tak, piekny kraj, Praga wspaniale miasto". Udalam, ze tego nie slysze, ale zaraz przyszedl nastepny i kiedy tylko zostal poinformowany, ze ta oto mila pani( czyli ja) jest z Polski ,zaczal wyliczac o jakich miastach slyszal: Varsffwawa, Krakofff, Czechoslowakja.. No masz pojecie czlowieku, jak mozna byc takim durniem, nie dosc ze Czechoslowacja, podobnie jak Praga zreszta, nie jest mistem w Polsce, to w dodtaku juz nie istnieje, ale kto by sie tam interesowal, dla nich jestesmy jednym wielkim Eastern Contry i tyle. Jedna z inspektorek pochwalila mi sie ostatnio, ze jedzie na wakacje do Jugoslawii, bo slyszala, ze maja piekne wybrzeze... Czekam tylko kurwa az ktos bedzie chcial pojechac do Zwiazku Radzieckiego... To jest wlasnie to co mnie irytuje, oni tu o niczym nie maja pojecia, wiedza, ze Tony Blair jest zly, bo wydaje ich pieniadze na Unie, mowia, ze beda twardzi nie zamienia funta na euro, ale na tym ich wiedza sie konczy, predzej by sie zesral ktorykolwiek niz wymienil panstwa nalezace do Unii, o ile wiedza oczywiscie co to UE... No coz.. W Polsce kazde dziecko po podtawowce ma mniej wiecej zarys geograficzny i historyczny swiata, po liceum nawet jak sie obija, to mimochodem wie kto z kim walczyl podczas wojny, jakie sa najwaznijesze dziela literackie w roznych krajach, kto dostal nobla, dlaczego w Ameryce pd mowi sie po hiszpansku , czy w Baltyku sa rekiny. Pomijajac juz fakt, ze jak sie nie obija to wie dokladnie na czym polega proces mitozy i mejozy.. Tutaj nie wiedza nic o niczym, poza tym, ze McCoursey zostanie internowana do kraju, bo rzucila prace pielegniarki, zeby wziac udzial w Big Brotherze( nie moge uwierzyc, ale oni to naprawde namietnie ogladaja, a leci 24 h live), no i jeszcze ze Kamila na wyscigach konnych miala ta sama sukienke co na jakiejs tam uroczytsci charytatywnej.
Dzis mi sie tak zebralo na narzekanie, ale tak naprawde to sie ciesze, ze tu jestem,poznalam sporo fajnych ludzi, to zuplenie inny swiat, i chociaz chcialabym, zeby moje dzieci wychowywaly sie w Polsce, to ja chce jeszcze troche tu sobie z zycia pokorzystac.. Nawet jesli mam wzruszac sie smakiem bigosu zakupionego w polskawym sklepie..
06:05 / 02.06.2005
link
komentarz (0)
hmmm, jak tak dalej pojdzie to codziennie bede pisac o 5 rano.. Znow sie namnozylo przygod, co dzien to jakas, zaczyna mnie to nudzic i meczyc. Dzis day off, caly dzien na zakupach, pojechalam sobie kupic cos na Dzien Dziecka... potem impreza... Henry's i fajny barman Polak, ktory zna wszystkie szkoly filmowe tu i opowie mi o nich pewnego razu na kawie.. potem bella bella i nudaa, potem office, roxy i jak zwykle skonczylo sie w cheersie. Clubbing, wiesz... Podroz autobusem calkiem spokojna, siedzialysmy z Marta przy samym kierowcy, no ale oczywiscie nie obylo sie bez przypalu. Wysidaly z nami trzy Hindusy i juz od przystanku darly ryje do nas. Dwoch ogolnie spoko, zamkneli sie po 5 minutach, ale jeden pieprzony kurdupel -140 wzrostu nie dal za wygrana. Jeszcze gdyby umial sie wyslowic.. nie, nie, on zamiast tego artykulowal z siebie jakies blizej nie okreslone dzwieki, jedyne z czym mi sie to kojarzy, to podobnie brzmi niemowlak probojacy zrobic kupe. Przez 10 minut olewka, ale zaczal sie niebezpiecznie zblizac.. wyjelam wiec z torebki zapalniczke i przysiegam ze jeszcze metr a dostal by z prawego sirpowego w ten swoj parchaty ryj.. Jak juz skrecalysmy w nasza uliczke, podbiegl, huknal na nas, bo moze myslal, ze sie wystraszymy, po czym klepnal marte w dupe a w moja nie trafil.. Nie zmienilo to faktu, ze adrenalinka Karolince skoczyla.. wiec zeby nie wrocic do domu niespelniona, to pokazalam mu zaraz za zakretem moj srodkowy palec w calej okazalosci. Wtedy on zrobil zwrot na piecie, zbil sie w sobie przyjmujac poze w stylu polskiego dresiarza i mine mowiaca:"co zes kurwa powiedzial" i wrzeszczy:"What did You say You stupid bitch??". Na to ja moze nierozsadnie, ale jak tylko zniknelam za zakretem wrzasnelam na cale osiedle:" I said fuck off You fucking indian asshole" i w dluga, do domu jakies 50 metrow..nie mieli szans zeby nas dogonic... Tylko szybko, zamknac na klucz i pocalujcie mnie w dupe. Fajnie , smiesznie, murzynowi bym nie odpysknela, ale nie bedzie mi jakis ciapaty podskakiwal... Ciekawe co jutro...na pewno powrot pelen wrazen, az juz nie moge sie doczekac... ehh Musze sie wyprowadzic, bo wstyd XXI wiek a ja rasistka jak za czasow niewolnictwa, ale dopoki nie wybiore innego miejsca zamieszkania, nie ma szans, zeby to sie zmienilo..
04:43 / 01.06.2005
link
komentarz (2)
Dzis w domu na spokojnie...mialo byc... ale zostala reszta zolodkowej porady i jeszcze kupilismy winko z preclem. smiesznie, smieszie. poszlismy na moment na impreze do sosiadow murzynow, bo wypada...zamula...ktos tam koczy 68 lat, super, sto lat, ale ogolnie same dzieci po 7 lat i stare dziady po 97. Ulotnilysmy sie po godzinie.
ZAKOChALAM SIE.
W alfiem=Jude Law. Gdzie sie spotyka takich kolesi, ideal, ideal, ideal. jak przyjade do polski to kupie se brawo ;lub inne fakt gowno i powiesze se plakat nad lozkiem. smiejscie, sie smiejcie raperzy, ale przynajmniej jestem szczera, po co mam sie upierac, ze koles to pedal, jak jest incredible sexi,,. a ja bym chciala gwiazke z nieba..
06:22 / 31.05.2005
link
komentarz (3)
zaspalam kolejny raz dojechalam auotobusem na Ilford, skiwetnie, calkiem swietnie. komentujcie cos, jesli ktos mnie czyta..
06:35 / 30.05.2005
link
komentarz (2)
Mialy byc przygody, beda przygody, jak na zamowienie, proszee.
UWAGA NIZEJ NASTEPUJACY WPIS BEDZIE OWOCOWAL W TZW INWEKTYWY, INACZEJ MOWIAC BEDZIE WULGARNY, PONIEWAZ WYPADKI ZAROWNO WCZORAJSZEGO WIECZORU/NOCY/PORANKA, JAK I DZISIEJSZEGO, ORAZ SPRAWA MOICH POWROTOW DO DOMU AUTOBUSEM NOCNYM NR 25 "IN GENERAL" NASTRAJA MNIE DO TEMATU LEKKO MOWIAC:BOJOWO. STWIERDZILAM WIEC, ZE LEPIEJ BEDZIE JESLI ULZE SOBIE UBIERAJAC MOJE UCZUCIA W SLOWA, NAWET JESLI NIE BEDA TO SLOWA PRZYSTOJNE, NIZELI BYM MIALA Z POCZUCIA BEZSILNOSCI I BEZNADZIEI POWIESIC SIE NA NAJBLIZSZYM DRZEWIE ALBO JEBNAC GLOWA W SCIANE. TAKZE BARDZO PROSZE DROGICH CZYTELNIKOW O PRZYJECIE POPRAWKI, NA FAKT TAKOWY, IZ NA CODZIEN NIE JESTEM PROSTACKA CHAMICA, CO MOGLOBY BY Z DZISIEJSZEGO WPISU WYNIKAC.
to tyle tytulem wstepu. W ogole to jest wpol do piatej i powinnam spac bo jutro mam dzienna zmiane w pracy wiec musze wstac kolo 10, ale trudno.
No wiec, wczoraj byl piekny dzien, sloneczko swiecilo, ciepluto itd itd, wiec postanowilam zamiast jechac autobusem do stacji metra, przejsc sie spacerkiem przez park. Park moze nie jest jakis porazajaco piekny ,eale calkiem przyzwoity, co prawda na trawie polezec srednio mozna, bo nikt kup psich nie zbiera, ale w koncu nie poszlam tam lezec tylko chodzic. Jak sie idzie przez ten park z mojego domu w kierunku centrum dzielnicy, nie ma innej drogi, tylko trzeba przejsc obok ogrodzonego druciana siatka boiska. Na boisku graly sobie dzieci... ,to znaczy 20 czarnych gnojow latalo za pilka drac mordy: Hey motherfucker, u fucked that up. kiss my ass man, fuck off no i tam tym podobne. Widocznie gra nie pochlaniala ich jakos bardzo, bo jak tylko pojawilam sie w ich polu widzenia, to pilka zostala wykopana z boiska, w oczywistym celu , zebym ja im podala. Ni chuja mysle sobie,ale pilka wyladowala mi centralnie przed nosem, wiec juz wzielam ja szybko i rzucilam na boisko. A te malpy zasrane zamiast powiedziec dziekuje, to uwiesily sie na plocie jak goryle w zoo i zaczely machac ozorami, lapac sie w dwuznaczny a raczej jednoznaczny sposob za krocze i wykrzykiwac rozne gowniarskie teksty. No i wez tu mieszkaj, nastepnym razem takiego wala a nie pilke podam. Chcialam im pokazac srodkowy palec i cos odpowiedziec ale 1) balam sie ze ktorys przeskoczy przez ten plot i wbije mi noz w plecy; 2) moj angielski niestety nie pozwala jeszcze na puszczenie takiej wiazanki, ktora sie pojebancom nalezala. No to tak na pocztatek dnia, co bym miala dobry humor. Potem costam costam, praca itd no i powrocik do domu o godzinie 4 nad ranem. Gwoli jasnosci, jesli jade do pracy w dzien zajmuje mi to 25 minut metrem, natomiast w nocy korzystam z uslug niezwykle urokliwych autobusow nocnych w ilosci trzech, lub dwoch jak sie poszczesci. Najpierw zawsze wychodzac z pracy ogladam tylnia czesc wlasnie spieprzjacego mi autobusu, potem czekam na nastepny 20 minut, jade nim 10, wysiadam na NAJGORSZYMPRZYSTANKUSWIATA pelnym zawsze i o kazdej porze nacpanych albo najebanych ludzi, agresorow i innych odrzutkow ( zdarzylo mi sie widziec jak koles chcial zastrzelic drugiego, a w kazdym razie grozil mu bronia wygladajaca na prawdziwa, bo tamten zabral jego bilet z automatu na bilety..) Potem jade z tymi wszystkimi smieciami kolo 40 minut i swieto jest jak uda mi si uniknac pasjonujacej pogawedki z panem z Nigerii, Arabii, Iraku czy Turcji.
No wiec wczoraj tradycyjnie czekalam na autobus na tym przystanku, a trzeba jeszcze dodac, ze jest bank hiliday weekend czyli cos jak polski weekend majowy, tylko oni ich maja siedem w roku i wyglada to tak, jakby w Zoo otowrzyli wszytskie klatki z groznymi zwierzetami, albo lepiej jakby wszytskie szpitale psychiatryczne i odwykowki otworzyly bramy dla pacjentow. Wylalo sie cale to talatajstwo i stoi na Totenhamie, a konczylam akurat o 4 kiedy pozamykali kluby, towarzystwo zdazylo sie nazrec hot dogow ze smierdzca cebula lub innych subwayow i powloczac nogami zdolalo sie dotransportowac na przystanek. Przyjechal niskopodlogowiec 25, kierunek Ilford, ledwo udalo sie sie wsiac, wypchany po brzegi. Smierdzialo w nim wszystkim, potem, brudem, woda, piwskiem no i rzecz jasna wyzej wspomnianym hotdogiem z wyzej wspomniana cebula .O miejscu siedzacym mozna bylo zapomniec, ale mialam szczescie i tak ,bo zalapam sie na raczke skorzana, za ktora mozna sie przytrzymac, zamiast falowac z autobusowym tlumem w te i wewte(tak sie to pisze?), bo wiekszosci chyba to nie przeszkadzalo, i tak nimi bujalo, i tak. Co kilka minut ktorys ladowal na podlodze, z ktorej podniesc sie juz nie mial sily, wiec lezalo pare pseudo trupow miedzy nogami pasazerow. Zdazylam przejechac raptem pare przystankow, jak zaczeli sie lac. Bo wiesz jak to jest, tlok, scisk i po wódzie, jeden drugiego popchnie i latwo o awanture. Nie moglo byc inaczej, tylko zaczeli sie bic akurat dwaj kolo mnie, bo przeciez ja kurwa sciagam takie sytuacje. Walili sie po pyskach ostro, skulilam sie gdzies pod pacha jakiegos hindusa, ale mialam do wyboru albo to, albo dostac w ryj przy okazji tamtej walki( hehe, nie pierwszy raz juz zreszta dostac..ehh). Jeden drugiemu pazurami rozcharatal cala twarz, a potem cos mu wbil w glowe i zaczela sikac krew. No zesz urwa i za jakie grzechy ja to musze znosic, kupilam sobie nowe buty zielone, ale patrze a juz stoje w kaluzy krwi.. Autobusowe spoleczenstwo demokratycznie zadecydowalo, ze trza bojownikow wysadzic z autobusu i na najblizszym przsytanku, zostali wyparci przez solidarny tlum. Ale sie okazalo, ze jak zostawimy tego krwawiacego z tamtym drugim, to najparwdopodobniej tamten go zabije, wiec wpuscilismy go z powrotem, a drugi zostal walac wsciekle piesciami w szyby. Potem z lekka zboczylismy z trasy, zeby poszkodowanego odwiezc do szpitala, a na koniec milej wycieczki, kierowca wylaczyl silnik i oswiadczyl, ze albo pol autobusu wysiada, albo on nie jedzie, bo nie moze drzwi zamknac. Prosze bardzo, chetnie wydostalam sie z tego barlogu i nawet perspektywa czekania 20 minut na nastepne 25 ,mnie nie zniechecala. Na szczescie, potem juz bylo spokojnie, bo gdyby jeszcze cos sie stalo, to ten wpis nie doszedl by do skutku bo stuprocentowo bym zwiariowala.To wczoraj.
Dzis skonczylam o 3, wiec zanim jeszcze zdazyli wpierdolic hot dogi, ale dokladnie wtedy kiedy zaczeli sie wylewac z klubow. Wracalam do NAJGORSZEGOPRZYSTANKUSWIATA z Aska, a ze uciekly nam wszystkie autobusy, to poszlysmy na piechote. Oczywiscie lawirowanie miedzy grupkami klebiacymi sie pod lokalami, bo nie dociera do nich, ze juz zamykaja. To jest w ogole bez sensu, to zamykanie o 3, wyrzucaja wszystkich w calym miescie w amoku alkocholowym i poczuciu niespelnienia o tej samej godzinie, to nic dziwnego ze szukaja dalszych wrazen. W Polsce do 5 czy 6 , klientela zdazy troche otrzezwiec, zmeczyc sie i mniej jest glupich pomyslow. No ale nic, przepychalysmy sie twardo, ignorujac nieustajace zaczepki w znosnym lub mniej stylu.Jedn chce malowac portret, drugi chce Ci kupic roze, trzeci chce Cie pocalowac w czolo, a czwarty pyta czy pojdziesz znim za 20 funtow.Udawalysmy, zesmy gluche i slepe i jakos udalo sie dotrzec do Totenhamu,ale tam musialysmy sie rozdzielic na dwie strony ulicy. Ocenilam sytuacje na przystanku, nienajgorsza.. pare zgonow pod sciana, kilka glupich piszczacych angielek, jakies rasta masta ale zjarane, zmulone, nieszkodliwe, hotdodziasz-Polak, ale i tak nie kupie, kilka czarnych..ujdzie. No wiec stoje sobie, ale juz widze ze moje przeznaczenie sie zbliza. Tak jak w dniu swira moglabym rzec "I ja juz wiem kurwa ze ten pies bedzie siedzial kolo mnie..". Bo widze, ze idzie murzyn z afro na lbie i juz z daleka blyska do nie zebiskami w malo zachecajacym usmiechu. Jak tylo zdazyl sie przyczlapac, juz mi pierdoli: a skad jestes, a jak masz na imie, a czemu nic nie mowisz, a jestes smutna, what is the problem babe? Wypierdalaj kurwa czarnuchu, nie chce z Toba gadac,taki mam problem! Modlac sie w duchu zebym zdazyla gdzies mu czmychnac w tlumie podczas wsiadania do autobusu( bo inaczej omen, mozesz nic nie mowic, bedzie gledzil cala droge chuchajac Ci swoim odorem z geby w nos), wyciagnelam i zapalilam papierosa. No to on podlapal i do mnie, ze to niezdrowowo, ze nie wolno itd. I mowi: "I don't drink, I don't smoke but I love to FUCK. I would like to fuck every 15 minutes , you know what I mean darling?" i mnie stuka cos jakby porozumiewawczo w ramie , przyblizajac sie klami jednoczesnie i puszczajac oko. No ja pierdole, czy to jest jakas kara za cos? W tym momencie uswiadomilam sobie, ze to juz nie jest wcale smieszne i za zadne skarby nie bede kontynuowac tej rozmowy ani minuty dluzej, bo nie wytrzymam i mu jebne. W tym samym momencie przyjechalo 25 , ktore o dziwo stalo sie nagle wybawieniem i jak zebaty murzyn polecial zajmowac dla NAS ( matko, jak to starsznie brzmi w tym kontekscie) miejsce, to wsiadlam z cicha pek pierwszym wejsciem i wscisnelam sie na jaies zakamuflowane miejsce za kierowca. Od razu nos w ksiazke, ktora nudna jest jak flaki z olejem, ale czytalam cala droge, zeby nie bylo. Obok mnie Hindus juz mial chyba zamiar wcisnac mi lape z brudnymi pazurami w ksiazke, jak to oni maja w zwyczaju i zadac to znienawidzone pytanie" what language is that?", ale rzucilam mu spojrzenie wyraznie mowiace: ani sie waz do mnie rozmawiac i zrezygnowal.
No to wlasnie moje nocne voyage. Fajnie? Proste zajebiscie, zycie pelne przygod, kazdy by tak chcial..
Nie ma opcji, wyprowazdam sie, bo to ta dzielnica jest trefna, chce mieszkac z cywilizowanymi ludzmi, dosc mam nauki tolerancji do innych ras. Koniec, zalatwiam sobie w pracy pozno nocne zmiany na ten miesiac, zebym mogla wracac metrem, a potem fru, slad tu po mnie nie zostanie. To to chyba na tyle, podobalo sie. Based on true story, nie zmyslam, chcialabym zeby to sie dzialo tylko w mojej glowie.
05:02 / 26.05.2005
link
komentarz (1)
Jak tak sobie czytam tego bloga przekrojowo, to dochodze do wniosku, ze musialam sie juz z ta cala Anglia troche oswoic. Nie powiem, zebym czula sie tu jak w domu, ale nie opisuje juz jak na pocztaku, ze mnie wkurza, ze autobus jedzie lewa strona i ze sa dwa krany w lazience i sznurek do zapalania swiatla. Nie znaczy to wcale, ze juz mnie to nie irytuje, ale chyba wpisalo sie w codziennosc, teraz pisze gdzie bylam w weekend, zupelnie jakbym siedziala W Wawie i stukala, ze bylam w organzie, labo czy whatever.. No i tak sobie mysle, ze nie wiem czy to kogos obchodzi i czy jest sens o tym pisac, bo wczesniej jak uciekalam przed sikajacymi murzynami, bylo chyba smieszniej co..? Moje przygody z nieznajomymi sie rowniez nie skonczyly, co rusz ktos sie przypierdoli w autobusie, ale do tego chyba... tez przywyklam...? Czy to mozliwe? Hmm, niedlugo sie bede przeprowazdac, wiec moze znow sie przytrafi cos smiesznego...Tylko lepiej zebym to ja smiala sie ostatnia...
Nadajmy wpisowi budowe klamrowa.. jest godzina 4 a ja wciaz na nogach...
04:54 / 26.05.2005
link
komentarz (0)
Trzecia rano, a ja dalej na nogach, znaczy moze nie doslownie, bo leze w lozku juz jakis czas, ale ze snem chyba ciezko bedzie na razie, szczegolnie, ze dosc pozno wstalam... Ale nie chce sie tak samo obudzic jutro, bo o 17 to juz wlasciwie zmierzch dnia, a pojawily sie wreszcie pierwsze oznaki wiosny/lata?? i chce z nich skorzystac.Dzis zdazylam wystawic twarz do slonca na cale pol godzinki, ale juto chcialabym zrealizowac jakies ciekawsze plany niz obiad w ogrodku. Moze poczytam sobie ksiazeczke w Hyde parku na lezaczku i wybiore sie do Natural Museum of History, zeby zobaczyc naturalnych rozmiarow wieloryba...:) Poszlabym jeszcze na jakies zakupy, bo juz mnie swierzbi, jak kazda babe, ale musze z tym poczekac do piatku, bo wtedy wyplata..Jutro wieczorkiem spotykam sie z dziewczynkami i w planach wyjscie na jakiegos drinka na Nothing Hill albo Islington, tam jest najfajniej, nie lubie chodzic do knajp w centrum w ciagu tygodnia, bo jakos tam nudno.. Poprzednie offy mocno zabalowalysmy, mialam dwie dzienne zmiany, wiec razem z dniami wolnymi rowna sie cztery wolne wieczory, rowna sie cztery imprezy 'rowna sie zero pieniedzy w portwelu...;) Zaczelo sie od wyjascia z Bartkiem i Graza, ale na szczescie na spokojnie posiedzielismy sobie przy kieliszku wina, po czym pojechalam do domu, a jak oni zakonczyli wieczor moge sie tylko domyslac..;)Nastepnego dnia po pracy oczywiscie "na jednego" gdzies na Soho, ale po dwoch godzinach tradycyjnie Cheers grany.. wyszlysmy ostatnie.Szczerze mowiac juz mi sie myli, w jaki dzien gdzie bylysmy, no ale ogolnie offy pod znakiem clubbingu: Gate na Nothing Hill, Crazy Larry na Fullham i w koncu Cafe de Paris na Leicester.Wszystkie trzy wieczory fajne, tylko po co bylo dawac numer. Karolinka jak zwykle nie chciala byc niegrzeczna i teraz telefon dzwoni i dzwoni, a zamiaru zeby odebrac jak nie bylo , tak nie ma..ehh moglby kiedys ksiaze o numer poprosic, inaczej by sprawa wygladala..W pracy sie smieja z nas ze jestesmy "party animals", bo jak sie w koncu pojawilysmy to ledwo stalysmy na nogach ze zmeczenia.. ale, zeby nie bylo, ze to teraz tak juz bedzie za kazdym razem, to tylko jeden tydzien taki byl, bo akurat sie zlozylo ze wszystkie Polki mialy razem offy.. No i jeszcze pewnie jutro z Madzia cos wykombinujemy, a potem juz sza...dziewczynki grzecznie siedza w domku, pieniadze do skarbonki, ksiazka w reku albo film na video. Apropos ksiazek , to wlasnie skonczyly mi sie zapasy. Nie chce mi sie recenzowac poczegolnie przeczytanych pozycji, bo z racji mojej kurewsko ciekawej pracy, czytam ksiazki w tepie jedna na dzien, przyczym przez Dana Browna zarwalam juz niejedna noc po pracy. Zaczelam czytac Kod Leonarda, bo tyle slyszalam o nim, ze stwierdzilam, ze chyba wypada wiedziec o co chodzi. Wciagnelam sie w 15 minut i juz nie moglam sie oderwac.. Cyfrowa Twierdza rownie ciekawa, Anioly i demony przede mna.. Zaczelam w koncu czytac po angielsku, nie wybralam sobie latwego autora na poczatek, bo wlasnie Browna, ktory od trudnych sformuowan nie stroni, no ale coz.. do ambitnych swiat nalezy.. Dzis caly wieczor ogladalam filmy "on demand" i jadlam czekolade, zuplenie nie chcialo mi sie ruszyc. Najpier "terminal"- slodki film, moze nie jest to kino offowe, ale sa takie filmy, ktore urzekaja Cie wlasnie swoja prostota. Tom Hanks jako Victor zauroczyl mnie niesamowicie..smialam sie do lez i pare razu scinelo w stylu wiesz..."och jaki slodki". Tylko zastanawia mnie dlaczego durni amerykanie wzorowali swoja Krakozje na Polsce, a ich bohater mowil jakas dziwna mieszkanina polskiego z rosyjskim..Potem "Man on fire" z Denzelem, bardzo mi sie podobal, ciekawy sposob realizacji, zajebista muzyka, czy plakalam na koncu..proste. No i ostatni "Open Water"- nudny, zero akcji, ale wrazenie robi sama historia: jakby mnie zostawili na srodku oceanu i mialaym spedzic noc z rekinami, to bym zawalu dostala juz na samym poczatku, wcale nie musialabym sie wykrwawiac czy utopic. Jedno spojrzenie na pletwe rekina w wodzie i juz mnie nie ma... W kazdym razie, nikt mnie juz nie namowi, zeby wejsc do morza, wktorym sa rekiny na glebokosc wieksza niz taka wystarczaca, zeby dupe posadzic w wodzie, a o nurkowaniu wogole nie ma mowy.. No i widzisz jaki wplyw ma telewizja na czlowieka...Musze jutro ogarnac jakies moje papiery z banku i napisac na te statki.. strasznie sie nastawilam na ten wyjazd i jak sie nie uda, bede mocno zawiedziona aka wkurwiona... staram sie zalatwic sobie urlop na koniec czerwca, poczatek lipca, chce mi sie juz do domu.. MAMO, TATO tesknie za Wami...;( Jak juz sie nabede z rodzicami, to moze uda mi sie na kilka dni wybrac nad morze, przylaczyc sie do ogolnego lansu na Helu i pojawic sie na urodzinach Maria..takich imprez sie nie opuszcza..
Wkurza mnie strasznie, ze grono tak wolno dziala.. Niby do niczego mi niepotrzebne, zwykly owczy ped: kto mnie dodal, kto mi wyslal wiadomosc, ale z drugiej strony fajnie pogadac sobie z kims, kogo widziales ostatni raz w podstawowce...
Koncze, bo nie chce przespac znow calego dnia, musze sie wybrac do polskiego sklepu po sok malinowy, maslo polskie nieslone, chleb polski nietostowy, prince polo w zlotym opakowaniu i ptasie mleczko najlpiejwaniliowealemozebyccytrynowebylewedla. Ma sie te emigranckie zachcianki, co?

P.S. Mamuniu kocham cie najmocniej na swiecie i to nie tylko w Dzien Matki, jakbym byla w Plsce to bym Ci kupila tulipany. Ciebie tez tato kocham i tez nie tylko w Dzien matki. heh papa
19:40 / 19.05.2005
link
komentarz (1)
Mam malo czasu, ale tylko napisze , ze sie jaram bo Doraczke i Ulenka beda juz 14 lipca, a wczesniej ja uderzam do Wawki na nad morze. Ulencja kochana myslalam ze juz o mje zapomnialas, ze nie czytasz i w ogole. A jednak, dawaj swojego maila to Ci napisze private.papa
08:38 / 16.05.2005
link
komentarz (1)
No to jest wlasnie to, o czym mowilam! Myslalam, ze ta noc nigdy sie nie skonczy, teraz jak juz jestem po smacznym sniadanku, herbatce z malinami i leze w reszcie w lozeczku, nabralam troche dystansu, ale jeszcze dwie godziny temu myslalam, ze wyjde z siebie!!! 10 godzin w pracy, okolo 4 klientow przez cala noc, a stalam na stole po 2 godziny i do tego oczywisicie na PUSTYM stole!! Potem mniej wiecej od 3.20 do 6 zywa dusza sie nie pojawila, a my krazylismy co 20 minut: przerwa, gaming floor, przerwa. 10 godzin i ani jednej gry, nawet nie zblizylam sie do kart , jednego spinu nie zrobilaM, MASZ POJECIE? No zesz kurwa ja pierdole, az tak sie wyraze bo innych slow nie mam. Mialam juz moment na jednej ruletce, zeby sie rozplakac, bo stalam smiertelnie juz znudzona, do tego inspektor byl matolem i nie gadal ze mna tylko z irytujaca udajaca brytyjski akcent Chinka, ktora nie dosc ze wygladala jak czarny charakter z mangi, to jeszcze miala nos, jak bokser po nieudanej walce. Matko, jak oni mnie wkurzali przez 40 minut rozprawiajac o tym, czy on ma urzadzic pokoic dziecinny na poddaszu.. Z tej calej zlosci i bezsilnosci naprawde pare razy zakrecily mi sie lzy w oczach, szczegolnie, ze co za duzo czasu, to coraz glupsze mysli przychodza do glowy, np przypominasz sobie ze za kims tesknisz i zdjajesz sobie sprawe jak bardzo..nienawidze tego kasyna, nienawidze tam pracowac i nienawidze swojego niezdecydowania, bo juz powinnam sie dawno z tej stypy urwac, gdybym tylko wiedziala co dalej. Ale ja jak jak zwykle 5 srok za ogon, tu statki, tu cos tam i jutro znow bede klac w duchu, ze tam jestem. Ja nie wiem mowia, ze inteligentni ludzie sie nie nudza, a ja do glupich sie nie zaliczam, a doslownie umieram z nudy, umieram rozumiesz? Co jest wiec k..nie tak...???powiedz
18:44 / 15.05.2005
link
komentarz (0)
Pospieszylam sie z ta pogoda, jest wlasnie mistrzowa, sloneczko grzeje, ani jednej chmurki na niebie, zaryzykowalam nawet opalanko..W sumie calkiem iddyliczny ten ogordek, tylko czasem jakies odglosy w stylu "shut tha fuck up mannn" albo "abra hira lahadra araba" za plotu od sasiadow zaklocaly moj spokoj... ehh stratford.. kto ma doswiadczenie, gdzie fajnie jest mieszkac i nie trzeba placic mimlionow za wynajem..
17:55 / 15.05.2005
link
komentarz (1)
No i jak zwykle pol dnia w lozku, moze to jest jakas choroba jak masz potrzebe spania po 9 godzin, albo nie inaczej : jesli Twoj organizm jest zdolny do snu przez 24 godziny na dobe, bo moj niewatpliwie jest.. A moze to zwyczajny brak motywacji do wstania, bo dzis niedziela, wiec do zadnego muzeum nie pojde, sklepy pozamykane, pogoda srednia wiec parki tez odpadaja, wiec cieplutka kolderka wydaje sie najciekawsza opcja na niedzielne popoludnie..nie myslalam, ze kiedys tak powiem ehh.
Na czym to ja wczoraj skonczylam? Ze przychodza celebrities itp..? No przychodza.. czasem, ale generalnie, zeby wejsc do tego kasyna ( chyba juz kiedys o tym pisalam) trzeba miec membership a skladka czlonkowska to jakas chorandalna dla przecietnego czlowieka suma, wiec nie przychodzi wiele ludzi. Bywaja takie dni, szczegolnie jak trafi sie dzienna zmiana, ze ani jednego klienta na oczy nie zobaczysz... no i taki dzien dluzy sie w nieskonczonosc, bo siedzisz pol godziny na przerwie, potem pol godziny stoisz na dole i gapisz sie gdzie popadnie, machinalnie bawiac sie zetonami albo wdajac sie w glupia pogawedke z inspektorem. Potem znow przerwa, i znow pusty stol i tak siedem godzin. Podejrzewam, ze gdyby przeczytal ta moja pisanine jakis robotnik, ktory przyjechal tu za kawalkiem chleba i 12 godzin dziennie zasuwa z mlotem pneumatycznym za psie pieniadze na budowie, to by sie zlapal za glowe.. @Przyjechala Wac panna kurwa z Warszawy, w pracy palcem w bucie nie rusza, czyta sobie ksiazki, telewzije oglada i jeszcze jej placa, a ta narzeka, ze sie nudzi, widzieliscie ja??!!" no ale co mam poradzic, nie jestem typem osoby, ktorej bezczynnosc calymi dniami pasuje, jeszcze troche i naprawde zwariuje, czasem po kilku godzinach plakac mi sie chce i niemal modle sie, zeby przypaletal sie jakis zblakany gambler i rozmienil choc tysiaka na moim stole i dal mi moment zajecia.. No i tak wyglada moj awans, dodatkowo wcale nie zarabiam wiecej, bo nie ma nadgodzin, a minusem jest to ze koncze o 4 rano , a nie jak wczesniej o 6, wiec zmaist 30 minut metrem jade ponad 1,5 godziny dwoma a czasem trzema nocnymi autobusami narazona na nieustajace zaczepki w stylu: w jakim jezyku jest ta ksiazka ktora czytam.. Jak juz odpowiesz to wpadles, juz sie taki gosc nie zamknie, a skad jestes, a gdzie pracujesz , a to a tamto.. wiec jak ktos pyta to udawac najlepiej ze jestes tak pochlonieta lektura, ze w ogole nie docieraja do Ciebie zadne dzwieki, albo opcja bardzo odwazna: warknac nawet nie podnaszac oczu - POLISH dajac wyraznie do zrozumienia delikwentowi, ze nie ma szans na zadna pogawedke.
Wracajac do tematu pracy, jako, ze nie jestem zadowolona, postanowilam poprosic ich o przeniesienie badz to z powrotem tam gdzie bylam, badz do jeszcze innego kasyna, ktore laczy w sobie cechy obu klubow, w ktorych pracowalam do tej pory: bo jest ekskluzywne, a jednoczesnie busy, w sensie ze duzo ludzi przychodzi i caly czas cos sie dzieje. W tak zwanym miedzy czasie wpadl mi jeszzce do glowy pomysl pojechania na statki. Wyslalam kolo 20 maili do roznych firm, no i dostalam pare odpowiedzi. Najbardziej interesujaca byla oczywiscie odpowiedz z Royal Carribean, bo to zdecydowanie najlepsza kompania i najbardziej luksusowe cruiseships na swiecie. Mam miec rozmowe w lipcu, juz sie nie moge doczekac, jesli tylko dostane ta prace, to jade na Bank. Tylko musze dowiedziec sie o wszytskie szczegoly, ale to co wiem na razie, wyglada obiecujaca, placa bardzo dobrze, pracujesz tylko kilka godzin dziennie wieczorami, poza tym reszta dnia do Twojej dyspozycji, wlacznie z tym, ze jak statek stoi w porcie a stoi czesto, to wybywasz na caly dzien na egzotyczne plaze Tobago czy innej karaibskiej wyspy. Zyc nie umierac.. sa jeszcze innne trasy Alaska, Meksyk, Bahamy..zobaczymy co mi zaproponuja.. To jest druga mozliwosc zwiazana z praca, a trzecia, ktora ujawnila sie bardzo niedawno i nie jest do konca pewna to ... wyzej opisywany Ritz. Jak sie okazalo, fatycznie zachowali moja aplikacje i jesli pojawi sie wolny wakat, to maja zmaiar mnie zwerbowac do siebie.. Zdecydowanie mi to pochlebia, aczkowliek rozterki o ktorych wczesniej mowilam nadal sa. Teraz dochodzi jeszcze fakt taki, ze o ile kasyno, w ktorym teraz pracuje jest mniej wiecej na tym samym poziomie co Ritz, to jednak dla Amerykanow, ktorzy beda przeprowadzac interviev na statek, London Clubs nie wiele znaczy, a nazwa Ritz mowi sama za siebie. Jednym slowem, wzmianka w CV, ze jestem pracownikiem Ritza moglaby znacznie ulatwic mi dostanie sie na Royal Carribbean.... No to tyle jesli chodzi o prace, napisac co i jak latwo, ale co mam teraz zrobic do cholery? Nie chcialabym zmieniac pracy co dwa miesiace, bo moze to byc zle odebrane, a zdrugiej strony im wiecej doswiadczenia tym lepiej. Moj plan na moment obecny jest taki, ze zostaje na razie tu gdzie jstem i zaciskam zeby, zeby jakos wytrzymac, jesli odezwie sie Ritz to.. to nie mam pojecia, pominmy te kwestie.. no a co do statkow, to moze wspomne im jakos przypadkiem, ze teraz pracuje tu i tu, aczkolwiek dostalam oferte pracy w Riztu i jestem w tracie jej rozwazania... Jak na moje oko, plan wydaje sie dosc rozsadny, ale wiadomo , ja specjalnie obiektywna nie jestem w tym temacie.
MIESZKANIE
Mieszkam wciaz w tym domu na startford i wlasciwie to nie jest mi tu zle, mamy interenet, telewzije, wlasny ogorek, wktorym Edi zasadzila kwiatki i nawet warzywa, co bysmy sie bardziej swojsko czuly.. Sasiadow mamy bardzo milych, wczoraj uprzedzili nas, ze organizuja wielka impreze i bedzie glosno, ale mozemy wpasc i wtedy juz nam halasy nie beda przeszkadzaly... Problem moj polega na tym, ze mam juz dosc tej dzielnicy.. Nie czuje sie tu bezpiecznie i ostatnio tez nie dosc komfortowo... nadal uparcie twierdze, ze rasistka nie jestem, ale wierzcie mi, mieszkajac w czarnej dzielnicy, mozna sie rasista szybko stac.. Zaczyna mnie meczyc sytuacja, ze jak wsiadam do autobusu, to jestem w nim jedyna biala osoba, meczy mnie to, ze to jest jednak inna rasa i inna mantalnosci.. i zapach nawet jest inny, zeby jakos to delikatnie w slowa ujac, doszlam do wniosku, ze jednak nie jestem tak tolerancyjna i otwarta jak myslalam. Zwyczajnie juz mi to przeszkadza, chce mieszkac z bialymi ludzmi, w dzielnicy gdzie beda wloskie, hiszpanskie knajpy a nie same ; carribean, indian, turkish, kebabwish itp.Nie bede juz dluzej drazyc tego tematu, nie chce przypadkiem urazic czyis przekonan.. Inna rzecz, ze chce chyba zamieszkac ze znajomymi, bo za kazdym razem po imprezie laduje i tak u nich w domu bo blizej, bo wracaja razem, a mi sie nie chce tluc na moj East London. Teraz jest o tyle lepiej, ze o 4 juz sie robi jasno, wiec przynajmniej juz tak sie nie boje, nie biegne i nie odwracam sie co 5 minut, slonce wschodzi, ptaszki spiewaja, co mnie nastraja w miare pozytywnie. Ale sprawa mieszania jest tez w duzej mierze zalezna od tego gdzie bede pracowac, bo kontrakt na ten dom konczy mi sie w lipcu, a dopiero w lipcu dowiem sie czy jade czy nie. Jezeli nie dowiem sie zanim sie skonczy, bedzie nieciekawie, bo nie wiem czy przedluzac na nastepne pol roku, bo nie wiem ile czasu do wyjazdu spedze w Anglii. A z kolei nawet jak sie dowiem, ze jade to gdzie bede mieszkac przez jakies trzy miesiace, i gdzie bede mieszkac jak wroce, jak wszyscy moi znajomi sie juz rozparceluja grupami po domach... znow bede sie paletac bo jakis wynajetych pokojach i uzerac ze stadem pierdolnietych ludzi zamieszkujacych takie miejsca.. ehh nie jest latwo....
Hmm to tyle chyba jesli chodzi o "sprawy organizacyjne", mam to wreszcie za soba, rozumiem, ze moglam zanudzic wiekszosc z Was na smierc, ale moj nlog jest takze zrodlem informacji dla paru osob, wiec to co niezbene znalezc sie musialo.. Ide teraz zjesc jakies sniadanko, moze narwe szcypioru i rzodkiewki z ogrodu i urzadze sobie prawdziwie wiosenna uczte, szkoda tylko ze wiosne niespecjlanie sie da tu zauwazyc.. bylo pare dni cieplych, ale generalnie to wieje i grzmi.. nie tam jakas deszczowa anglia, bez uogolnien, no ale jakos taki okres nieciekawy, juz na swoja kurtke nie moge patrzec, a kupowanie nowej kurtki zimowej aka jesiennej w polowie maja byloby jakims przegieciem lekkim, szczegolnie, ze chore na glowe angielki od paru tygodni biegaja w japonkach, sandalkach , letnich spodiczkach i topach. Crazy, sexi, cool dla jednych , a dla mnie ostro jebniete.. no ale nic- wolny kraj.
20:17 / 14.05.2005
link
komentarz (1)
No wiec zaczynam odrabiac prace domowa, musze wreszcie nadrobic zaleglosci, bo jest coraz wiecej spraw biezacych , o ktorych chcialabym opowiedziec, ale jesli nie opisze tego co bylo wczesniej, to tzw sprawy biezace beda wyrwane z kontekstu, inaczej mowiac pojawia sie tu z dupy i nikt nie bedzie wiedzial o co be. Oczywiscie bede pisac na raty, co by sie za bardzo nie zmeczyc, no a biorac pod uwage, ze do wyjscia z domu do pracy zostalo mi jeszcze jakies 20 minut, to dzisiejsza rata bedzie raczej niewielka. W radiu leci zajebista musyka, zawsze jak to w sobotnie wieczory, bo jest moja ulubiona audycja clubbing London Capitol czy cos tam w tym klimacie. Fajnie sie slucha i az podrywa do tanca, ale z drugiej strony nie ubolewam specjalnie, ze musze isc do pracy, bo w te offy az nadto sie wybawilam. Tzn uboleam, ze musze isc do pracy, jak codziennie od kiedy dostalam transfer, bo umre tam z nudow, no ale to juz jakby inna kwestia. Najgorsze jest to, ze nie mam zadnej ksiazki, bo skonczyly mi sie zasoby. Ostatnia, ktora mi zostala to "Zakonnica" Diderota, ale jakos srednio mnie pociaga, chociaz Ewelina mowila, ze Ula mowila, ze fajna..;) Najchetniej bym cos Dana Browna poczytala, bo lubie przypiac sie do jendego autora i po kolei zaliczac co ciekawsze jego tytuly, a jak warto to i wszystkie. Wlasnie kilka dni temu zaczelam Kod Leonarda Da Vinci i bylam pewna, ze bede miala lekture na kilka najblizszych tygodni, bo ksiazeczka ma ponad 500 stron. Nie, zeby to byla jakas kosmiczna objetosc, ktorej nie jestem w stanie szybciej przeczytac, tylko jak juz mowilam, czytam tutaj glownie w srodkach transposrtu i na przerwach, a na offach raczej nie mam czasu albo mi sie nie chce. No ale jak sie okazalo, przeczytalam od deski do deski w 4 dni, zarywajac przy tym jedna noc, zeby tylko zaspokoic swoja ciekawosc. Naprawde strasznie mi sie podobala i juz nie moge sie doczekac innych. Najpierw zaczelam ja czytac po angielsku, ale to szlo mi troche wolniej, a chcialam juz szybko szybko wiedziec jak sie skonczy, wiec leniwie przerzucilam sie na polska wersje. Ale "Anioly i Demony" jutro mam zmaiar zakupic Book Shopie tutejszym i bede szkolic dotychczasowe umiejetnosci jezykowe. Dobra, ale nie o ksiazkach mialam tu pisac, bo znow zaczelam jakis temat kompletnie nie wiadomo skad.
Pierwsza czesc mojej pracy domowej nosi tytul: PRACA
Bylam wtedy na tym Table Tescie w Ritzu, calkiem niezle mi poszlo, fajnie urzadzone w srodku kasynko, bardzo ekskluzywne, obrazy na scianach, antyki, krysztalowe zyrandole. Rozmawial ze mna bardzo mily i cholernie przystojny menager, byl bardzo glad, ze moj english is very good. Byl tez suprised, ze jestem such a young person z takim duzym experience.. No potem byl test, pare rozdan black jacka ( na siedzaca co mnie zaskoczylo), i pare spinow na ruletce: kilka call betow na sasiadow i serie, jakies overmaxima i complety. Troszke zakrecilam sie przy wyplatach totali, dla nie zorientowanych moge to przestawic tak, ze pogubilam sie ile to jest 279*25 plus 145*5. Zwazajac na to , ze musisz to policzyc dosc szybko w pamieci przy udziale niemalego stresu, no to chyba nie jest takie latwe.. Wiadomo, ze tego nie mnoze, sa sposoby, ale mimo wszystko mozna sie zapedzic. wyszlam troche zla n siebie, ze sobie tego liczenia w domu nie pocwiczylam, ale ogolnie zadowolona. Niestety po powrocie z Polski zastalam w skrzynce list zaadresowany na miss Pelc, a wyslany przez Ritz Casino o nastepujacej tresci:
Dear Karolina
With reference to your recent interviev for the above position at The Ritz Hotel Casino, I am writing to advise You that on this occasion your aplication has not been successful. However, we will be keeping your aplication form on file and we will be in touch should any vacances arise in the future.

Hovewer, we thank You for your interests in applying To the Ritz Club and we wish You success in the future.
Yours sincerely bla bla bla

Tak naprawde to wcale nie chcialam tam isc, ale i tak szlag mnie trafil, wiesz.. tak to jest jak dzieciakowi woda sodowa uderzy do glowy.. Jak to do cholery jasnej, nie przyjeli mnie?? I jeszcze mi jakis kit wciskaja , ze zachowaja moja aplikacje.. niech sie pocaluja pomyslalam sobie unaszac sie duma, co tam Ritz;) Jak sie pozniej okazalo Edi czyli jedna z moich wspollokatorek dostala prace, a Marta ( czyli druga) dostala ja teraz i zaczyna od czerwca. No ale one maja o pare dobrych lat wiecej doswiadczenia niz ja, wiec sie nie zdziwilam. Zapomnialam o Ritzu, a po jakim czasie stwierdzilam ze chyba dobrze, ze sie nie zalapalam, bo bym tylko miala wiecej rozterek na glowie, isc czy nie isc?? Co prawda oferuja tam sporo wiecej pieniedzy, ale problem jest taki, ze nie ma rolling roty, to znaczy ze pracujesz 5 dni, a potem dwa offy, zawsze w te same dni, no a jako nowy pracownik, pewnie na nastepne dwa lata dostalabym wolne wtorek, sroda i za kazdym razem jak znajomi wychodzili by w weekend gotowalabym sie ze zlosci ze siedze w pracy.. wiadomo, ze to nie najwazniejsze, ale mam w koncu 21 lat i bawic tez sie chce..a jak. No a w sieci, w ktorej pracuje praktycznie co jakies 3,4 tygodnie( kto dociekliwy niech sobie policzy) mam w weekend dzienna zmiane albo wolne... i wtedy sie dopiero dzieje....hehe No i jeszcze jedna rzecz, ktora zniechecala mnie do Ritza, to fakt, ze jest tam pusto , nie ma co robic i czas sie dluzy.. No ale biorac pod uwage rozwoj wypadkow, to chyba juz nie jest zaden argument.
Mianowicie dostalam swojego rodzaju awans. Wyslali mnie razem z Marta na dzien probny do lepszego kasyna naszej sieci, no i niechcacy sie tam spodobalysmy i przyszlo sie nam pozegnac z naszem poczciwym China Town. Wiedzialam od razu, ze nie chce tam isc, no ale co zrobic, jak ci 5 menagerow gratuluje, ze to takie dobre kasyno, ze to wyroznienie i takie tam, to chyba nie moge im wypalic prosto z mostu, mam w dupie Wasz awans, zostaje tu gdzie jestem. Nie, zdecydowanie nie moge, wiec poszlam i teraz cierpie meki. Pomine moze opis naszej imprezy pozegnalnej, na ktora zwalilo sie pol kasyna i bylo naprawde wesolo, bo chyba najpierw musze ocenic, co nadaje sie w ogole do opowiadania. No a jesli chodzi o to nowe Kasyno, to jest to ponoc jedno z bardziej "trendy" miejsc w Londynie, gdzie maja ponoc przychodzic gwiazdy. Niby byla jakas demi Moor ze swoim mlodym kochasiem, jakis Bruce sie pojawil i nawet Roos z friendsow( jedyny godny zainteresowania na marginesie), ale ja jeszcze wtedy nie pracowalam, a odkad jestem nie widzialam zadnej celebrities, a jak zobacze to i tak sie w majtki nie posikam. Hmm no i musze urwac z polowie watku bo moj zegarek wyraznie wskazuje godzine: rusz dupe i zbieraj sie do wyjscia, jesli nie chcesz wpasc do pracy z wywieszonym ozorem i porwac wszstkich rajstop zakladajac je w pospiechu. Moj zegarek mowi tez: nie ludz sie ze zdazysz na kawe do starbucksa, trza bylo wyjsc z 10 minut wczesniej, a metro nie pojedzie szybciej, bo jasnie pani ma cisnienie na Caramel Machiatto. No tyle mowi moj zegarek, a ja mowie, ze i tak kupie sobie ta kawe, bo umre bez niej z nudow, i mowie jeszcze , ze moja sukienka w pracy, jest najbrzydsza szmata jaka kiedykowiek mialam na sobie , i do tego fioletowa, a ja jestem ruda, wiec postarajcie sobie ten piekny obrazek wyobrazic. Zegnam
03:18 / 25.04.2005
link
komentarz (3)
wracam ale nie pisze, ogladam seks w wielkim miescie a zadna vena mnie nie naszla takze lekcje zostawiam wciaz nieodrobione. later
02:18 / 25.04.2005
link
komentarz (0)
Boze, nie wiedzialam, ze jestem az taka leniwa.. Nic mi sie nie chce, kompletnie nic, spedzilam kolejny dzien wolny na spaniu, lezeniu w lozku i nie spaniu,mysleniu, nie mysleniu, lezeniu na kanapie i ogladaniu telewizji, w ktorej glownie lecialy programy o niczym albo zadne, lezeniu znow w lozku, siedzeniu na krzesle w ogrodzie itd. hmm ,tak wiec jak widzicie chyba rzeczywiscie nie dokonalam dzis wiele, moje jedyne dzisiejsze wyjscie, a wlasciwie mozna powiedziec ruszenie dupy ,umotywowane bylo wylacznie nieodparta potrzeba zaspokojenia mojego glodu czekoladowego.Nie skonczylo sie rzecz jasna tylko na czekoladzie, ale na tym wszystkim co mi w rece wpadlo, a co wygladalo mi na smaczne..heh fajnie jest zagryzac chipsy czekolada i zaraz potem popijac zeby sie nie zaslodzic, to taki moj standard jak mam kiepski humor.. no niewazne, w kazdym razie nie ruszylam sie dzis nigdzie, chociaz pogoda byla niesamowita, idealna na wypad do Hyde Parku czy gdziekolwiek.. ale nie.. lepiej bylo caly dzien spedzic w wyrze... no nic.
Dawno mnie tu nie bylo, miesiac z gorka... Ostatni raz pisalam przed wyjazdem do Polski, w domu nie chiala mi sie otowrzyc strona nloga i nie mialam tez czasu specjalnie na jakies pisaniny, potem wrocilam tu i wpadlam w maly dolek psychiczny, potem z kolei zaczely sie dziwne spotkania z dziwnymi osobami, imprezy z pracy i tak wlasnie sie wyszlo, ze zabieram sie dopiero teraz.
Jesli chodzi o pobyt w kraju ojczystym, to wlasciwie nie wiem czy zaliczyc do do udanych czy tych mniej, bo trafilam na jeden ze smutniejszych okresow dla naszego narodu od dosc dlugiego czasu.. Ale chyba ciesze sie, ze bylam wlasnie wtedy w domu, moglam czuc cala ta atmosfere solidarnosci, smutku, przygnebienia, refleksji.. tu raczej niespecjalnie mialabym taka szanse, anglicy raczej sie tym nie interesowali, wiadomosc jak wiadomosc, umarl Papiez- podali w glownych wiadomosciach i tyle. Tak wiec chyba dobrze ze bylam wtedy w Polsce, moglam przynajmniej zapalic swieczke na Jana Pawła i na Placu Pilsudkiego i ogolnie byc jakby obecna przy wszytskim co sie dzialo.
kurcze jakos strasznie ciezko mi sie pisze, moze jednak powinnam to odlozyc na kiedy indziej. Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi, ale czasem to jest tak ze nie musze sie zastanawiac nad tym co napisze, slowa, sformuowania, zwroty albo cale zdania przychodza mi do glowy jedno po drugim. a czasem jest tak, ze ciagle cos mi nie pasuje, napisze kilka zdan, a potem czytam je i brzmia dla mnie glupio, bezsensownie i zaraz je kasuje, dlatego pisanie w takich momentach jest strata czasu, bo nie powstanie ani nic ciekawego dla osoby czytajacej ani tez nic co mi dawaloby uczucie jakiejkolwiek satysfakcji.. nigdy np nie robie planu o czym bede pisac, sam sie uklada, ale teraz nie idzie mi kompletnie. Nie wspominajac juz o tym, ze pisze zdania ktore maja po sto slow i chyba zapomnialam jak sie uzywa interpuncji, wiadomo, ze jezyk internetu to nie ten sam, ktorym posluguje sie powiesciopisarz, ale jednak jakies reguly powinny byc zachowane. No wiec, najlepiej by bylo jakbym poszla spac i zostawila to pisanie, ale wiem ze teraz cztery dni pracy i nie tkne palcem komputera, potem na 5 dni friends i bedzie sie duzo dzialo, co warto by opisac i znow wyladuje z zaleglosciami z kilku miesiecy.. To wlasnie jst moj blad, bo kto mi niby kaze opisywac kazdy dzien z mojego zycia, rownie dobrze moge napisac: nie bylo mnie misiac, teraz jestem ale jakos czulabym sie wted tak jakbym nie odrobila pracy domowej.. z jednej strony zatrwazajaco leniwa, z drugiej cholernie systematyczna..ciekawe polaczenie..hmmm wlansie przeczytalam to co napisalam i znow pisze bez sensu, wiec ide sobie zapalic, poukladac w glowie te zdarzenia o ktorych warto wspomniec i moze wroce jeszcze dzis aczkolwiek nie gwarantuje.