|nlog.org|
|Flatline|
|historia choroby|
|z tego miesiąca| |ostatnie 20|
|wszystkie|
   
|karta pacjenta|  


gg: 2284994

flatline@poczta.fm

 

 
|oddziały|  


Cariewna
Charon
Chynaa
Galaxy
JohnyBravo
Kes
Lazeg
Ndw@nlog
Ndw@2log
Seshat
Srebrna
Szysz
2lazy2die



Pigeonhead vs Evil Kat
GaduGadu

Bar Mleczny


 

     

IE & Mozilla compatibile
design by flatline
 
concept by lazeg & flatline
of the FX  webgroup

 

 
2004.10.29 00:59:05
 
link
komentarz (2)
 

... przywiązany długim łańcuchem...

... papierosów do tego przedwczorajszego dnia, zdarzającego się przed wiekami, wciąż. Z perspektywy żaru oświetlającego kości policzkowe, w niemal kompletnym mroku, można zawsze pokusić się o dystans odpowiedni nawet do ogarnięcia całej genezy własnej destrukcji, tylko po to, by szukać doskonalszego odcienia pomarańczowej czerwieni, odpowiedzialnej za mimowolne powroty wciąż tam, do tego dnia, przedwczorajszego, zepchniętego gdzieś na krańce istoty czasu. Znów rozbłysk, tak krótki jak to cięcie, które z cichym świstem smagnęło go po splocie myśli, w którym zawsze podejrzewał, że mieści się jego dusza... zabawne, jak relatywnie może się zrobić, gdy wypuścić swoje myśli niczym garść wody w warunkach kompletnego braku ciążenia, zawieszając je w naturalnej stopklatce nie-biegu nie-czasu, jak ten, który wciąż będąc przedwczorajszym, ucieka niczym najdalsze galaktyki. Ciepło żaru odrobinę bliżej palców, znane, a przecież wzbudzające atawistyczny lęk i fascynację, dokładnie tak samo jak piekąca rana, o której już prawie zapomniał na nowo, by móc odsunąć się od swojego stalowozimnego gniewu, który przez te wszystkie przedwczorajsze lata zapuścił zachłanne korzenie właśnie przez tę szczelinę w duszy, będącą wynikiem chirurgicznie precyzyjnego cięcia nienawistnej jedności, wzbudzającej w nim niemalże torsje, jak ten pierwszy pomarańczowożółty żar zbliżający się coraz bliżej do ust, wypełniający je poczuciem niezależności... W kolejnych krwistoczerwonych chwilach, nieczytelnych jak te powidoki powracające z przedwczoraj, chociaż może mają już prawo być nieczytelne, w końcu to przedwczoraj zaistniało jeszcze trochę wcześniej niż popiół, szarzejący właśnie w ostatniej drodze na dół, cześć jego pamięci, gdy przechodzi przez odcień wiśniowy w kierunku martwej czerni, a więc tam w tych chwilach wyświechtanych, niczym znoszone wspomnienia, wyciągane za każdym razem, gdy chciał się sprzedać z niesmakiem w swojej dopiero co pokancerowanej duszy, w nich właśnie zagubił się z takim przekonaniem, że sam nawet bał się odnaleźć.
 
[Twój lekarz lub farmaceuta pomoże Ci rzucić czytanie]