kaczuszka // odwiedzony 126038 razy // [era_chaosu_mumik szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (467 sztuk)
14:42 / 10.06.2006
link
komentarz (2)
Dziś mam wyrzuty sumienia na zapas. Dopadły mnie jakieś takie dni rozterek, rozmyślań, pytań, a dodatkowo kompletnie pozbawił mnie równowagi psychicznej mój dzisiejszy sen. A śnił mi się piękny nieznajomy, z którym żegnałam się przed śmiercią (zupełnie nie wiem, czyją i czemu). Nie pamiętam, jak wyglądał, ale miałam w każdym razie silne deja vu, że już kiedyś go widziałam i że już kiedyś odgrywałam tę scenę. Dziwne. Nie pamiętam żadnych szczegółów. Pamiętam tylko, że leżeliśmy w objęciach, patrzyliśmy sobie w oczy z tak bezgraniczną miłością, że aż ciarki mam na plecach, jak o tym myślę. Powiedzieliśmy sobie kilka słów otuchy. Chyba nawet były to jakieś wyznania miłosne. Ale najbardziej nieprawdopodobne jest to, że ja wszystko to czułam. I to tak intensywnie...
I kiedy tak przytulaliśmy się do siebie, czułam tak ogromną tęsknotę, żal i... hm... miłość (wiem, że to dziwne, ale tak było!), a nawet jakąś odrobinę pożądania, że natłoczenie tych wszystkich głębokich emocji aż mam ochotę porównać do istnej nirwany.

Obudziłam się i poczułam natychmiast trochę nieswojo. I poczułam tęsknotę, tym razem za tą nirwaną. Co ja poradzę, że marzę o pięknych uniesieniach?
Ech, właśnie dlatego tak podle się czuję. No bo jakie mam prawo marzyć o tym wszystkim, skoro mam faceta?