15:54 / 28.07.2008 link komentarz (0) |
Heh to zabawne, że akurat dziś postanowilam tu zajrzeć.
Okazało się bowiem,że ostatni wpis zamieściłam tu dokładnie 11 miesięcy temu.
Czyli prawie rok, bez miesiąca :)
Aż rok (bez miesiąca) się zbierałam:)
Właściwie to nie. Właściwie to nie chciałam nic pisać.
Ale ta "rocznica":) mnie zmotywowała :)
A za dwa dni mam urodziny. O! :)
| 15:45 / 28.08.2007 link komentarz (0) |
"...niebezpiecznie jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie..."
Jakaś mania cytatów mnie opętała ostatnio :)
Zbieram się już od jakiegoś czasu żeby napisać tu coś w miarę sensownego...
Ale jeszcze nie dziś :) Jeszcze nie teraz :)
Jeszcze się nie zebrałam :)
Tak tylko zamieściłam tu ten fragment znanego doskonale wszystkim utworu muzycznego, jako opisującego moje ostatnie przemyślenia i to co się dzieje...
To tyle.
Zbieram się dalej heh :)
Bajo!
K.
| 19:21 / 17.07.2007 link komentarz (0) |
"... i czując Cię obok opowiem o wszystkim, jak często się boję i czuję się nikim..."
K.
| 20:35 / 15.07.2007 link komentarz (1) |
"... komputera szmer i ekranu blask..."
"... nie znajdę Cię już..."
"... a kiedy tęsknię..."
"... nic nie jest wieczne, stałe, niezmienne..."
"... nie powiem Ci znów jak bardzo nie ma Cię tu..."
"... złote stosy pomarańczy..."
"... czasem myślę czy to wszystko ma sens..."
"... nie da się żyć, zwariuję jak nic..."
"... trudno mi się przyznać..."
"... chodź ze mną..."
"... każdy ma chwile..."
"... przeciąg trzaska złudzeniami..." (czasami jeszcze mimo wszystko...)
"... zostań dziś mym kolegą, porozmawiaj chwilę ze mną..."
"... bezsenne noce..."
"... tam gdzie idziesz nie czeka nikt..."
"... tyle miłości we krwi niesiesz każdego dnia, na jeden moment choć raz chciałbyś komuś ją dać..."
"... wszędzie można samotnym być..."
"... za mało jeszcze siebie znasz...'
"... pozwalasz sobie zapomnieć, nie myśleć o tym czego brak..."
"... za dużo dziś wiemy, nie wiedzieć lepiej jest..."
"... zatańcz ze mną jeszcze raz..."
kilka cytatów, tak na teraz...
kolejność przypadkowa...
K.
| 21:32 / 22.06.2007 link komentarz (0) |
1. Spodobało mi się pisanie w punktach :)
2. Znów dawno mnie tu nie było.
3. Mam nowa klawiaturę i uwielbiam na niej pisać.
4. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że będzie dziś dużo punktów :)
5. Może to i dobrze.
6. Może nie :)
7. Mam już wakacje!
8. KOCHAM WAKACJE!:)
9. Kolejne noworoczne postanowienie spełnione: zaliczyłam sesje letnią.
10. Jestem już wlaściwie studentką II roku. Fajnie :)
11. Dlaczego siedzę dziś w domu zamiast świętować?
12. Tego nie wiem sama tak naprawdę.
13. Ale wieczór jeszcze młody więc zobaczymy co będzie :)
Dobra koniec tych punktów :) Wracając do tej nieszczęsnej sesji to przed egzaminem z historii wychowania obgryzłam wszystkie paznokcie i pierwszy raz w życiu tak naprawdę dostałam jakiegoś ataku paniki. Ale przetrwałam :)I w sumie ten egzamin nie był wart tylu nerwów, no ale wiadomo,po czasie zawsze się tak mówi:)
Teraz mam 3 miesiące wakacji! Ale fajnie :) tylko przydałoby się jakoś fajnie wykorzystać ten czas. Ale jak go fajnie wykorzystać bez kasy? Przydałoby się pójść do jakiejś pracy. No, coś się wymyśli na pewno:) A jak nie to pojeżdżę sobie na stopa, będę spała na plaży i też będzie fajnie heh. Wszystko się da!:)
Znów skończyłabym na 13. punkcie :) to dopisze kolejny, żeby nie było :)
14. Koniec już :) Bajo! :)
K.
| 14:31 / 15.04.2007 link komentarz (0) |
Dziś będzie w punktach :) :
1. Dawno mnie tu nie było.
2. Właściwie to wszystko po staremu.
3. Piękną mamy pogodę (pójdę dziś na spacer).
4. Po słodkim świątecznym lenistwie wracam jutro do szkoły.
5. Mój nowy plan zajęć na semestr letni jest cudowny i uwielbiam go.
6. Za dwa tygodnie znów wolne! :D
7. Piątego maja szykuje się niezła impreza :)
8. Już teraz gdy pomyślę o egzaminie z historii wychowania zaczynam z nerwów obgryzać paznokcie.
9. Jakiś czas temu po obejrzeniu "Klątwy 2" postanowiłam, że kończe z oglądaniem horrorów bo to nie na moje nerwy.
10. Na drugi dzień zrezygnowałam z postanowienia :)
11. Słucham Smolika i Kasi Kurzawskiej "C.Y.E"
12. W wielkim skrócie to chyba tyle...
13. Koniec.
14. Ale żeby nie było, że kończę na "trzynastce" to dopiero teraz KONIEC :)
K.
| 16:23 / 09.02.2007 link komentarz (0) |
"Zabierz dzisiaj mnie na spacer, obiad, potem trudny film..."
Na obiad może być pizza, a film wcale nie musi być trudny...
K.
| 14:29 / 08.02.2007 link komentarz (0) |
No to sesje mam z głowy!
Cieszy mnie to niezmiernie :D
Nawet z pedagogiki udało mi sie dostać piękna, cudowną czwóreczkę :)
I z filozofii czwóreczkę (nienawidze filozofii bleee. Ale egzamin był śmieszny :) )
A to wszystko oznacza ze udało mi sie spełnić jedno z noworocznych postanowień : ZALICZYŁAM SESJĘ ZIMOWĄ! :D
Oby tak dalej :)
No i mam kolejne życzenie na ten rok. Wiem, że już trochę po czasie, no ale trudno. Chciałabym bardzo pojechać w tym roku na koncert Ani Dąbrowskiej. Nieważne gdzie, nieważne kiedy. Zakochałam się po prostu w jej nowej płycie. Poprzednią zresztą też uwielbiam. Ciężko mi nawet opisać pod jak wielkim wrażeniem byłam gdy usłyszałam ją pierwszy raz. Więc nie będę nic pisała. W każdym bądź razie polecam każdemu, kto jeszcze nie słyszał.
...
Zaczęłam się już oswajać z myślą, że Jej nie ma...
Że już nie spróbuję nigdy Jej kulinarnych eksperymentów i w ogóle rzeczy które tylko Ona potrafiła przyrządzić w taki sposób.
Że już nie mam do kogo iść niby to na chwilke tylko, na pół godzinki albo na godzinkę i wychodzić po 3-4 godzinach.
Już nigdy nie objem Jej ze wszystkich ciastek i innych słodyczy. Nie pośmieję się już nigdy z Nią, nie poplotkuję...nie usłyszę słów wsparcia z Jej strony. Już nigdy nie pomacha mi z balkonu, gdy będę od Niej wracała...
I nadal gdy przejeżdżam czy przechodzę koło Jej bloku, odruchowo patrze czy w Jej mieszkaniu pali się światło... Zawsze tak robiłam, zastanawiałam się co robi i czy może nie wpaść do Niej później, pogadać...
Brakuje mi Jej czasami. Nie byłam tak naprawde na to gotowa... ;(
Ale zapamiętam Ją uśmiechniętą, taką jak zawsze, a nie cierpiącą w szpitalu.
Zostały wspomnienia. Dobrze, że zostały i dobrze, że są.
I wierzę w to, że jest teraz szczęśliwa. Jest na pewno.
...
Nadszedł czas słodkiego lenistwa :)
K.
| 15:29 / 01.02.2007 link komentarz (0) |
Z notatek z pedagogiki ogólnej:
"Opieka jest szczególnie przydatna tam, gdzie pojawiają się takie NIEKORZYSTNE DLA NORMALNEGO ROZWOJU ZJAWISKA JAK choroby, zaburzenia psychofizyczne, defekty organiczne, złe przyzwyczajenia, braki w sprawności i wychowaniu, SAMOTNOŚĆ..."
A tak poza tym to pedagogiki mam już dość! Śni mi się po nocach, w uszach słyszę cały czas te same nazwiska: Freinet, Montessori, Pestalozzi, Key, Korczak i cała reszta...
Umrę z nerwów jutro przed tym egzaminem chyba...
Na szczęście jutro będzie już po wszystkim i mam nadzieję, że nie będę tego musiała juz powtarzać.
A narazie koszmar trwa. Wracam do pedagogiki...
K.
| 19:44 / 14.01.2007 link komentarz (3) |
Nienajlepiej się dziś czuję...
Tyle.
K.
| 16:49 / 02.01.2007 link komentarz (0) |
Miałam coś napisać przed świętami. Nie udało się.
Potem stwierdziłam, że napisze coś w święta. Nie udało się.
Jeszcze później stwierdziłam ze napiszę coś przed Nowym Rokiem. Nie udało się.
Piszę dziś. Mam nadzieję, że się uda.
Zacznę od świąt. Albo właściwie to nie. No bo po co o nich pisać. Święta jak to święta, były fajne, spokojne, wesołe, "objedzone", obfitujące w róznego rodzaju spotkania towarzyskie rodzinno-przyjacielskie. I to tyle.
Czas pomiędzy świętami a sylwestem miałam poświecić na naukę. I znów się nie udało. No cóż. Ten czas również obfitował w różnego rodzaju spotkania towarzyskie, więc nie uważam aby był to czas stracony.
Sylwester! Był całkiem sympatyczny, pomimo pewnych nieporozumień, które mam nadzieję uda mi się w najbliższym czasie wyjaśnić. Życzenia były piękne, podnoszące na duchu i dające siłe na najbliższy rok, a jeśli byłoby trzeba to nawet na dłużej. Z tego wszystkiego nie pamiętam nawet fajerwerków. Wybawiłam się, wygadałam, wyśmiałam, dobra popłakałam troche, ale co z tego... Potem się już tylko śmiałam, czyli to dobrze. I to wcale nie dlatego że wypiłam troche za dużo drinków. To dlatego że są naprawde fajni ludzie na tym świecie. Ale tych drinków to nie musiałam tyle pić, bo następny dzień wcale nie był fajny... Ale w zeszłym roku było tak samo więc przyjmijmy, że to taka tradycja:) Jednak nie mam zamiaru jej kontynuować i na drugi rok chociaż przez chwile pomyślę o tym co może dziać się ze mna następnego dnia.
Było naprawdę fajnie. Tylko dobrze byłoby załatwić te nieporozumiena dość szybko, ale to się da.
Jeśli chodzi o miniony rok to był calkiem niezły.
Zdałam maturę.
Dostałam się na studia i nawet utrzymałam sie przez 3 miesiące póki co :)
Przeżyłam multum pięknych chwil!
Multum prześwietnych imprez.
Wzmocniłam wiele bardzo pięknych przyjaźni i znajomości.
Było troche smutnych chwil a nawet dni... ale powiedzmy, że one też są czasami potrzebne...
Było wiele pozytywów.
Był to rok warty przeżycia :)
A jakie postanowienia? No jest ich kilka:
1. USPOKOIĆ SIĘ TROCHĘ :)
- trochę mniej gadać
- nie dawać się wciągać w plotkowanie i obgadywanie
- żyć przede wszystkim własnym życiem
2. BYĆ JESZCZE BARDZEJ WYROZUMIAŁA
3. ZDAĆ SESJĘ ZIMOWĄ I LETNIĄ
4. SZYBCIEJ REALIZOWAĆ SWOJE POSTANOWIENIA
5. ŻYĆ PEŁNIĄ ŻYCIA
6. ROBIC TAK ŻEBY NICZEGO NIE ŻAŁOWAĆ
7. NICZEGO NIE MARNOWAĆ
8. ODKOCHAĆ SIĘ (w bardzo specyficznym tego słowa znaczeniu, nie muszę nawet tego tu pisać bo nawet za 10 lat bedę wiedziała o co chodziło. "niefajnie jej z tym, nie pytaj czy jej fajnie... " )
9. !!! POSKŁADAĆ SIĘ !!!
10. NIE ZAKOCHIWAĆ SIĘ (patrz: nawias z punktu 8.)
Życzę sobie w Nowym Roku:
- chciałabym mieć więcej czasu dla rodziny i przyjaciół
- chciałabym mieć zawsze koło siebie kogoś bliskiego tak żeby nigdy nie czuć się samotna
- chciałabym żeby moi znajomi nie mieli powodów żeby sie na mnie wkurzać
- chciałabym ... BYĆ Z KIMŚ... wreszcie... tak żeby nie być sama (ale nie za wszelką cenę...)
To chyba wszystko...
A narazie:
"przeciąg trzaska złudzeniami..."
I jutro do szkoły... W sumie z jednej strony to nawet dobrze. Wkręce sie od nowa w ten rytm szkolny, będzie mniej czasu na myślenie o "pierdołach" jak to kiedyś powiedział pewien ktoś.
Bajo!
K.
| 18:13 / 03.12.2006 link komentarz (0) |
Hmmm... zaniedbałam trochę tego nloga...
Szkoda.
Ale studia to wcale nie jest taka łatwa sprawa.
Moje studiowanie wygląda mniej wiecej tak:
PONIEDZIAŁEK:
Autobus mam o godzinie 5:05 więc wstaję o godzinie 4:35.
Autobus powrotny mam o godzinie 19:30 więc wracam ok 21:00.
WTOREK:
Autobus o 6:20, wstaję o 5:50.
Autobus powrotny o 17:30, wracam ok. 19:00.
ŚRODA:
Autobus o 5:05, wstaję o 4:35.
Autobus powrotny o 17:30, wracam ok. 19:00.
CZWARTEK:
Autobus o 6:20, wstaję o 5:50.
Autobus powrotny o 15:45, wracam ok. 17:00.
PIĄTEK:
Autobus o 7:40, wstaję o 7:00.
Autobus powrotny o 11:50, wracam ok. 13:00.
W ramach wyjaśnienia: dojeżdżam na uczelnie 56 km. Stąd te moje wczesne wyjazdy i dość późne powroty. Dlatego też nie mam czasu żeby tu cokolwiek pisać, no bo kiedy? Jak wracam to jedyne o czym myślę to żeby położyć się spać. W weekendy to wiadomo... są inne sprawy do załatwienia:) Trzeba sie w końcu kiedyś spotkać ze znajomymi, poplotkować z kumpelami, posiedzieć trochę z rodziną... :)
Początkowo przerażała mnie cała ta sytuacja, bałam się cholernie że nie dam sobie rady. To wszystko wydawało mi się takie trudne... Ale teraz jest już lepiej. Mam nawet zaliczone wszystkie koła! :) Myślę że jakoś to będzie. Oczywiście przydało się wsparcie bliskich osób...
Niedługo święta! Ale fajnie! :)
Niedługo Sylwester! Jeszcze fajniej! :)
Co najważniejsze, Sylwester jest juz załatwiony, więc spędze go w całkiem sympatycznym miejscu, w całkiem sympatycznym towarzystwie- najlepszym jakie może być. I to najważniejsze!
Poza tym to właściwie nic się nie dzieje. Tzn. wydarzyło się coś dość istotnego, ale po co o tym pisać? Chyba nie ma po co...
Mam nadzieję że uda mi się jeszcze coś tu skrobnąć przed świetami. Dziś jakoś nie mam specjalnej weny, ale dobrze że chociaż coś udało mi się tu stworzyć :)
Bajo!
K.
| 12:29 / 13.09.2006 link komentarz (1) |
Przydałoby się jednak napisać coś od czasu do czasu :)
Pogoda nam się piękna zrobiła... Współczuję tym którzy muszą siedzieć teraz w szkole...
Ostatnio miewam bardzo różne przygody dentystyczne, a mianowicie kolejny ząb padł ofiarą leczenia, kanałowego. I nie tylko ząb padł ofiarą tego leczenia ale, co za tym idzie, ja rownież jestem poszkodowana. Wycieczki do gabinetu dentystycznego stały się prawie że codziennością. Razem z sympatycznym panem stomatologiem i równie sympatycznymi paniami asystentkami i jeszcze sympatyczniejsza panią siedzącą w rejestracji czuję sie już jak rodzina :) Kolejna wizyta 26 października, na szczeście wygląda na to że będzie to juz ostatnia wizyta, która będzie miała na celu wyleczenie tego nieszczęsnego zęba.
Ostatnimi czasy pomagam również w pewnym salonie fryzjerskim. Jestem robotniekiem fizycznym czyli przynieś, podaj, pozamiataj (PPP) :) Wczoraj awansowałam i prostowałam włosy klientce. Dodam jeszcze że poparzyłam się prostownicą :) Ale nie aż tak mocno więc jak na pierwszy raz może być :)
Taka praca w salonie fryzjerskim jest niesamowicie interesująca. Pomijając już to że w dziedzinie farbowań, pasemek, różnorakich kosmetyków fryzjerskich staję się już powoli specjalistką, to dowiedzieć się tam można jeszcze wielu innych interesujących rzeczy :) Pasjonujące jest to jak kobiety przychodzące do fryzjera staja sie otwarte i mowią o wszystkim, dosłownie o wszystkim. O kłopotach w małżeństwie, o dzieciach, o przyszłych mężach, o teściowych, o swojej przeszłości... no o wszystkim!
Więc dowiedzieć się tam można wszystkiego, o wszystkich, plotkom nie ma końca :)
Ale dobrze mi tam... zabawnie jest czasami, no i nie siedzę w domu przede wszystkim. No teraz akurat siedzę bo szefowa jeszcze do mnie nie zadzwoniła :) Szefowa to znaczy J. :) bardziej znajoma niż szefowa :)
Ehh niektórzy pojechali sobie dziś do Chorwacji i będą wygrzewać się na plaży, doznawać kąpieli w Morzu Adriatyckim (najbłekitniejszym morzu na świecie), lansować się w czterogwiazdkowym hotelu i myśleć o niebieskich migdałach. Potem przyjadą i będą szpanowali opalenizną (zwłaszcza jedna z osób :) )
Ale niech mają! Na zdrowie! :) I nawet niech im świeci to słońce żeby sie mogli opalać i nawet niech się bawią dobrze! :)
Tylko że zostałam tu bez najlepszej kumpeli, ale powiedziałam jej żeby za mną nie teskniła bo jak ona wróci to przecież ja tu będę więc nie ma sensu tęsknić :)
No i to by właściwie było na tyle :)
Bajo! :)
K.
| 23:02 / 13.08.2006 link komentarz (1) |
Wróciłam.
Było fajnie.
Być może "fajnie" nie jest najlepszym określeniem tego wszystkiego co się tam działo, bo jest takie banalne, ale lubie słowko "fajne" więc niech zostanie tak że było fajnie.
Było fajnie.
Było bardzo fajnie. :)
W prysznicu leciała zimna... Nie! Zimna to na pewno złe określenie. LODOWATA, NAJBARDZIEJ LODOWATA Z LODOWATYCH! woda.. brr! do teraz jak pomyślę o tym przysznicu to przechodzą mnie ciarki, ale przecież musiałam się wykąpać. Przemarzłam do kości, doznalam "przemarznięcia wewnętrznego" :) Przez dobre 2 godziny leżałam w dresach i bluzie pod śpiworem, trzęsłam sie z zimna i dochodziłam do siebie. Pomyśłalam wtedy "Jeśli jutro też będę zmuszona do tego aby wziąć przysznic, pójdę nad jezioro. Tam na pewno jest cieplejsza woda. Choćby miał padać deszcz, wolę to, niż ten prysznic" i właściwie to następnego dnia prysznic też by sie przydał, ale zrezygnowałam, postanowiłam ze jakoś to przeżyję. Przeżyłam... po przyjeździe do domu wzięłam chyba najdłuższy prysznic w moim życiu:)
Na biwakach polecam o 3 w nocy bułki z pasztetem paprykowym. Potrafią zdziałać cuda. Zapomina się o "przemarznięciu wewnętrznym", o tym że wszyscy dobrze sie bawili podczas gdy kiedy ja dochodziłam do siebie w dresach pod śpiworem, zapomina sie o wszelkich złych sytuacjach... po prostu cuda! Oczywiście potrzebne jest do tego jeszcze odpowiednie towarzystwo. Wystarczy najlepsza kumpela, + siostra też może być. Zresztą każdy może sobie dobierać towarzystwo jakie chce. W moim przypadku była to najlepsza kumpela, siostra i człowiek, który jeśli by mogł przespałby całe życie, który leżał na łóżku obok i oczywiście... spał :) Bułeczki można zapijać sokiem brzoskwiniowym, albo z czerwonych pomarańczy. Z czerwonych pomarańczy lepszy ale człowiek z łóżka obok go sobie przywłaszczył, kiedy to akurat przebudził się na chwile :) Po takim spotkaniu przy bułeczkach spokojnie można położyć się spać, śpi się całkiem dobrze.
Polecam! :)
I kiedy już sie tak obudzi następnego dnia, dość wypoczęty, można całkiem przyjemnie spędzić dzień, zaczynając od -Gorącego Kubka- ze wszystkimi którzy już wstali, poprzez następny -Gorący Kubek" z człowiekiem z łóżka obok , który oczywiście wstał później niż wszyscy, spacer nad jezioro z siostra i człowiekiem z łóżka obok, obejrzenie 3 odcinkow "Lost" na laptopie, krótką drzemke, granie w karty, kończąc na szaleniu na parkiecie do godziny 6 rano:) Aha! potem jeszcze były opowieści o pewnym człowieku który jest prawie całe życie kierowcą autobusu.Opowiadali: człowiek z łóżka obok i pewien tymczasowy żołnierz :). Słuchały: ja i siostra :)
Niedziela dniem sprzątania była, więc nie ma co się rozpisywać na ten temat :)
Poza sprzątaniem dane było mi również usłyszeć kilka komentarzy dotyczących życia i różnych sytuacji jakie miały miejsce przez te 3 dni autorstwa syna kierowcy autobusu. Tak tego kierowcy z opowieści sobotniej nocy a właściwie niedzielnego poranka. I nikt kto nie zna owego syna nie bedzie wiedział jak prześwietny klimat panował podczas tych komentarzy i opowieści wszelkiego rodzaju. Mogę tylko powiedzieć żę miałam bóle brzucha ze śmiechu.
Oczywiście podczas tych trzech dni padła niezliczona ilość prześwietnych tekstów, większość z nich pamietam, ale nie ma sensu ich tu zamieszczać, ponieważ tylko w tych jedynych zaistniałych tam sytuacjach nabierały one swojej wyjątkowości i "prześwietności" :)
Podsumowując:
ocena: hmmm chyba nie przesadze, podobało mi się a więc niech bedzie 5/5 :)
I słucham Elvisa sobie teraz... a co...
:)
Bajo!
K.
| 14:09 / 09.08.2006 link komentarz (0) |
Wypadałoby coś napisać :)
Czytając wczoraj swoje notki, doszłam do wniosku, że taki blog to wcale nie jest taka głupia sprawa. Bo normalnie, zapomniałabym pewnie już o paru sprawach, o paru wydarzeniach, a tak, weszłam tu sobie wczoraj, poczytałam, no i juz wszystko wiem :)
Więc piszę głównie dla siebie, ale jeśli komuś (poza mną) chce się to czytać, no to czmu nie :)
W piątek jadę na biwak... Hmmm, biwak? Nazwałabym to raczej trzy dniową imprezką :) Myślę, że będzie całkiem sympatycznie, no bo dlaczego miałoby być inaczej :)
Ogólnie to nie jest najgorzej, od dwoch miesięcy nie robię zupełnie nic (od czasu do czasu imprezuje :) ) i tak sie już do tego przyzwyczaiłam, że nawet nie odczuwam nudy.
Dostałam się również na studia, więc mam w perspektywie, przynajmniej 5 lat nauki. I muszę się przyznać, że całkiem dobrze czuję się z tą myślą.
Pogoda mogłaby się już poprawić, bo zaczyna mi brakować słońca.
I chciałabym nad morze... W góry też bym chciała, ale nad morze mam bliżej. I jeszcze chciałabym pojechać na jakieś zawody breakdance, bo ich też zaczyna mi już brakować. Ale na "Breakdance Session 06" we wrześniu, we Włocławku jestem juz pozytywnie nastawiona :)
I jeszcze przeczytałam gdzieś w komentarzach chyba, na którymś z blogów takie zdanie "Każdy wybiera sobie świat w jakim chce żyć." I bardzo spodobało mi się to zdanie... niestety nie pamiętam teraz kto to napisał. Ale i tak fajnie.
To wszystko.
Dziękuję za uwagę :)
Bajo! :)
K.
| 18:19 / 20.07.2006 link komentarz (2) |
Zdałam mature... żeby nie było.
I wynik też mnie w sumie zadowala... żeby nie było.
I impreza na cześć wyników matury też juz się odbyła. I od razu powiem ze było całkiem fajnie... żeby nie było.
A moja kumpela nie zdała matury, a potem sie okazało ze Giertych potrafi robić sztuczki i nagle kumpela zdała... żeby nie było.
I jakoś tak nadal nie chce mi się nic pisać.
Tak tylko napisałam, że zdałam... żeby nie było.
:)
K.
| 00:29 / 23.06.2006 link komentarz (1) |
Nie chce mi sie pisać za bardzo, więc nie piszę.
Właściwie to nawet nie mam o czym pisać.
To znaczy moze i jest o czym ale po co to pisać?
Bo po co mam pisać że w środę poprzednią była naprawde fajna impreza, w fajnym gronie w fajnym miejscu jak i tak nikogo to nie obchodzi. Mało tego! Na dodatek nie każdy musi w to uwierzyć :)
A książkę czytam dalej. Bo zrobiłam sobie mała przerwe, w innym wypadku pewnie bym ją już skończyła. I fajna jest. Ale nie schowałam jej jeszcze do lodówki :)
I gadam też do późnych godzin nocnych na gg dość często. Ale dziś nie. Co za dużo to niezdrowo :)
I nie pójdę w tym roku do żadnej pracy w wakacje... Przecież to ostatnie wakacje w moim życiu. Musze to wykorzystać, bo co :)
I to tyle.
K.
| 14:08 / 05.06.2006 link komentarz (1) |
"Ale najpierw powtórz za mną katechizm:
Wierzę, że dziesięciocentówka może wykoleić pociąg towarowy.
Wierzę, że w kanałach Nowego Jorku żyją aligatory i szczury wielkości szetlandzkich kucyków.
Wierzę, że stalowym śledziem on namiotu można odciąć komuś jego cień.
Wierzę, w świętego Mikołaja; wierzę, że porzebierani w czerwono-białe stroje osobnicy, których spotyka się przed Bożym Narodzeniem na ulicach są naprawdę jego pomocnikami.
Wierzę, że otacza nas niewidzialny świat.
Wierzę, że piłeczka golfowa jest wypełniona trującym gazem, więc jeśli ktoś ją przetnie i wciągnie ten gaz do płuc, umrze.
Ale przede wszystkim wierzę w duchy, wierzę w duch, wierzę w duchy.
W porządku? Gotowy? Świetnie! Proszę, oto moja dłoń. Ruszamy. Znam drogę. Ty musisz tylko wziąć się w garść... i uwierzyć."
To końcówka wstępu do książki Stephena Kinga "Marzenia i koszmary". Prawda że to zachęcający fragment? :)
Dostałam tą książke od znajomych na 18nastke. Zawsze byłam ciekawa czy książka-horror może przestraszyć. Pamiętam, że w jednym z odcinków "Przyjaciół" Joe tak sie przestraszył czytając książkę, że schował ją do lodówki :) Narazie stwierdziłam, że owszem można się trochę przestraszyć czytając, ale czy na tyle żeby uciekać sie do tak skrajnych zachowań jak Joe to jeszcz nie :) Wszystko przede mną :)
Narazie przeczytałam 4 opowiadania i musze przyznać, że całkiem fajnie się to czyta. I wywołują one u mnie różnego rodzaju emocje. Czasami śmiech, czasami zdziwienie no i czasami strach.
Dla mnie jako dla osoby, która panicznie boi się horrorów, zwłaszcza tych japońskich o duchach, ta książka jest idealna. W ogóle w samym wstępie do tego utworu jest napisane dla jakich osób jest ta książka... Spełniam wszystki wymogi :) I wcale nie bylo mi ciężko powtórzyć tego "katechizmu" :)
Takie czytanie to idealny sposób na nude... No bo co tu innego robić, kiedy pogode mamy taką jaką mamy...
No to idę czytać dalej :)
Pozdroo!
K.
| 18:14 / 29.05.2006 link komentarz (1) |
90%
18 punktów
umieram ze szczęścia! :)
co za piękny dzień!
To nie dejavu :)
Po prostu dziś sytuacja sie powtórzyła :)
Ale było bardziej stresująco, nie udało mi się zastosować mojej techniki, którą wykorzystałam przed ustnym angielskim.
Ale to nic. Efekt zadowala mnie w 100% :)
Już nic fajniejszego nie może się dziś zdarzyć.
Ale na piwo bym poszła, pomimo tego że go nie lubię.
WAKACJE!
:D
K.
| 15:02 / 22.05.2006 link komentarz (3) |
90%
18 punktów
umieram ze szczęścia! :)
co za piękny dzień!
K.
|
|