dodano: 2006.08.11 23:22:05 <<link>>


czyli jednak słowa są gówno warte. moje słowa. obiecanki cacanki, a głupiemu radość, chociaż ja do końca nie wierzyłam, bo to wydawało się zbyt proste. miałam jazdę z frajerem, człowiekiem kompletnie niezdolnym do uczenia kogokolwiek, jak się jeździ. z człowiekiem, który zamiast normalnie się odezwać, odburkuje coś pod nosem i to z taką łaską, że w ogóle sorry, że o coś zapytałam. jego głównym problemem jest to, że jest synalkiem właściciela firmy. to wszystko wyjaśnia. z tego wszystkiego, skoro rozpędzanie szło mi tak świetnie, zastanawiałam się czy by nie poświęcić własnego życia i nie zrobić kamikaze na pierwszym lepszym zakręcie... :P

komentarz (5)