mariposa // odwiedzony 185578 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (610 sztuk)
17:19 / 24.09.2008
link
komentarz (3)
Małżonek mój wziął i łaskawie uszkodził sobie kończynę. Niby nic tam se nie złamał w tej nodze, zagipsowany jednak jest mniej mobilny, niżby się przydało w wiadomej sytuacji. Teraz we trójkę z psem przedstawiamy sobą iście żałosny widok - Kes w gipsie i foliowej torbie, ja z niedopiętym na bebzolu płaszczykiem i nasz pikuś bez łapy. Moglibyśmy śmiało wybrać się na róg Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej i zdetronizować wszystkich żebraków razem wziętych. Tylko pogoda raczej taka niezachęcająca do tego rodzaju zarobkowania.

Poza tym, nie ogarniam swoich nowo nabytych gabarytów. Jak siedzę w wannie to ciągle wylewam z niej wodę, bo kiedyś wystarczało zostawić tylko trochę wolnego, a teraz właściwie więcej mnie, niż wody. Jakby nie patrzeć, przybrałam 1/3 swojej wyjściowej wagi, co nie jest sytuacją łatwą. Obijam się o framugi, i wszystko nagle wydaje się mniejsze. Do tego zrobiło się zimno, a ja dysponują jedną-jedyną parą spodni, w które się jeszcze mieszczę. Boję się wsadzić do pralki, bo jak się zacznie heca, to pojadę na porodówkę w piżamie. Nie wiem sama-lepiej jechać w brudnych portkach, czy też bez. Hmmm hmmmm...

WYŁAŹ!