qqmaq // odwiedzony 43674 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (105 sztuk)
21:40 / 10.12.2002
link
komentarz (4)
Hmmmmm to będzie mój SETNY WPIS !!!! TARARARARA :} z tej skromnej okazji przygotowałem cos specialnego ( hehe włściwie to dopiero teraz zobaczyłem ,że to setny wpis ale co tam nawet sie dobrze złożyło ,0) nabezgrałem dzisaj opowiadanie , powiecie opowiadanie jak opowiadanie ;p no ale moje ma w sobie cos specialnego :D wiem wiem sie przechwalam ;p no nic czasami trzeba - to pierwsze jakie napisałem ;p CZytaliście kiedyś "Mikołajka " ??? Euzebiusz , Joachim , Rosół , Ananiasz... i reszta brygady Sempe & Goscnny . Ostatnio znów to wziołem do ręki i nie ma co ukrywać ryczałem przy tym ze śmiechu jak bubr wiec postanowiłem sie wyprubować :] ( nie ma to jak nowe sytułacje ;p ,0) no i powstało to cos ponizej.
Ahia jeśli ktoś zdecyduje się już to przeczytać :,0) ( warto nie wart...:P ,0) i przebrnie przez początk który jest do dupy moim skromnym zdaniem ( pózniej mnie wieksza wczówa złapała ,0), nie zrazi się błedami których jez wiecej niz chińczyków na placu czerwonym to byłbym bardzo szcześliwy żeby we czy tam w wpisie ;,0) napisał co myśli ;] Tak tak prosze się nie bać i jechać mnie ostro :D hehe najwyżej zaprzestane pisania tego typu chłamów czyli OPINIA MILE WIDZIANA :D

PALILIŚMY "PAPIEROSA"

Dzisiejszego dnia gdy szedłem do szkoły spotakełem Alcesta . To muj kolega który jest gróby bo strasznie dużo je . Powiedział,że musi mi pokazać jedną żecz ale musimy pujść w jakieś miejsce żeby nas nikt nie zobaczył bo barzdzo się boi . Powiedziałem mu żebyśmy szybciej szli bo nie chce się spuznić do szkoły . Alcest powiedział , że dobrze ale nie za szybko bo musi jakoś jeść rogalika którego właśnie wyciągna sobie z kieszeni . Wiec poszliśmy w inną stronę przez jedną uliczke , drugą , przeszlismy koło sklepu pana Buhume u którego moja mama kupuje konfitury . Ja badzo lubie konfitury najbardziej truskawkowe , Alcest też lubi konfitury ale on lubi wszystko co da się zjeść . Ten Alcest .
Nareszcie doszliśmy na plac . Mówiłem wam o naszym placu . Jest okropnie duży ogrodzony drewnianym płotem , jest tam masa żeczy którymi morzna się bawić puszki , skrzynki , koty ( tzn kotamami ciężko jest się bawić bo one zawsze uciekają kiedy nas zobaczą ,0) i stary samochód który stoi na cegłach , to jest baqrdzo fajny samochód można wsiąść do niego robić "brum brum brum " i udawać że sie nim jedzie , badzo lubię ten samochód .
Na placu alcest zaczą grzebać w kieszeni i po chwili wyją białe zawiniątko podobne do papierosa mówiąc - patrz co mam
- patrze - powiedziałem - a co to właściwie jest ?
- właściwie to nie wiem - powiedział Alcest - to wyapdło ze spodni mojego brata który przyjechał do nas na pare dni w odwiedziny , troche przypomina papieros .
- i mamy to palić tak - powpowiedziałem - Pamiętasz jak się czuliśmy kiedy spalilismy cygaro ?
- pamiętam - powiedział Alcest wyciagając z kieszeni nastepnego rogala - Ale to pewnie przez to , że cygara są wielkie i gróbe , a to nie jest nawet w połowie takie jak tamto cygaro . A czy rodzice ci wtedy zabroni palenia cygar .
- No mi nie - powiedziałem - Ale mama zabroniła tacie palić fajke kiedy zobaczyła jak się czuje i kiedy powiedziałem , że to przez dym.
-No widzisz - powiedział Alcest troche niewyraznie bo właśnie odgryzł pół rogala i pruboując go przezuć prubował takze mówić co mu jednak zbyt nie wychodziło - Tez nad tym myślałem i jeśli znów bedziemy się tak paskudnie czuć to nigdy więcej nie wezme żadnego papierosa do ust ( W sumie to sie trochę dziwiłem co do tych cygar i papierosów bo są to chyba jedyne żeczy których Alcest nie połyka mając je w ustach ,0)
- No dobra - powiedziałem na wpuł przekonany - tylko chyba znów o czyms zaponnialiśmy to znaczy ty zapomniałeś
- O czym - powiedział Alcest przełykając już ostatnie kęsy rogala .
- Zapałki - .
- Nie muj drogi tym razem byłem już na to przygotowany - powiedział Alcest wyjmując z kieszeni nowiutkie pudełko zapałek - kiedy mama nie patrzyła szybko wziołem pudełko z szafki .
- Dobra ty zaciągasz się pierwszy - powiedziałem przeczuwając nadchodzące wydarzenia .
- Nie ma sprawy - powiedział Alcest - W końcu to muj papieros , i nie jestem takim boiduszą jak ty.
No i zaczeło się podpalilismy papierosa i zaczeliśmy my się "zaciągać" . Zaciągać to może za dużo powiedziane ale bardzośmy się starali raz udało mi się prawie wypuścić dym nosem tylko , że potem tak się zakaszlałem , że aż zaczołem turlać się po ziemi . Kiedy zobaczył to Alcest to tak się zaczął smiać , że aż się zacharczał . Troche mnie to zdenerwowało i powiedziałem mu żeby żeby sam sprubował jak jest taki madry . Jemu tez za bardzo nie wyszło , co mnie okropnie rozśmieszyło , pierwszy raz widziałem , że człowiek może być taki czerwony od kaszlania , Alcest teraz przypominał troche szyld sklepu z wędlinami gdzie co sobote chodzimy z mamą zeby kupić jakieś mieso .
Po wypaleniu połowy papierosa postanowilismy pujść do szkoły nie czuliśmy się tak jak ostatnim razem , co nie znaczy , że czuliśmy sie normalnie ale stan ten nie był na tyle nienoramalny żebyśmy normalnie mogli pujść do szkoły. Reszte papierosa wyrzuciliśmy , a kiedy przechodziliśmy przez dziórę w płocie na ulice , patrząc na Alcesta zauważyłem jedna niepokojącą żecz - Alcest nie miał oczu , to znaczy miał ale te dwa prześwity milimetrowej szerokości bynajmniej nie wskazywały , że w jego oczodołach znaujduje się coś poza ziejącą pustką .
- Alcest twoje oczy zniknęły - powiedziałem zakładając za soba deske .
- Jak to zniknęły przecież wszystko widze , a ty lepiej spujż na swoje , wygladasz tak jak byś miał zaraz zasnąć - powiedział Alcest wyciągając z kieszeni biszkopta - a wez je szeroko otworz .
Otworzyłem oczy jak najszeżej umiałem .
- Oj cos chyba naprawde nie tak Mikołaj z twoimi oczami są całe czerwone - powiedział Alcest pałaszując nastepnego biszkopta ( ktoś mugł by się dziwić z kad Alcest ma w kieszeniach tyle żeczy Poniewaz Alcest barzdo lubi jeśc a jedzenia nie wkłada do torby bo zawsze mu się tłuszcz ksiąki ( które i tak są tłuste ,0) , a dlatego , że tak dużo je ma duże spodnie z dużymi kieszeniami , i im wiecej je tym robi sie grubszy a im robi się grubszy tym ma wieksze spodnie do których moze wkładać wiecej jedzenia , które potem je i grobieje i kupuje wieksze spodnie . Ach ten Alcest.
- Trudno dzisaj mamy klasówke z Arytmetyki i tak musze iść , a kiedy ktoś zapyta mnie czemu mam takie oczy powiem , że sie nie wyspałem bo się uczyłem - powiedziałem z dumą . bo to był dobry plan , a kiedy plan jest dobry to człowiek robi się dumny.
- Masz racje - powiedział Alcest - ale teraz musimy się spieszyć jak chcemy zdążyć
No i poszliśmy szliśmy dość szybko ale nie za szybko bo Alcest musiał jakoś jeść rogalika którego wyciągną z kieszeni .
I szliśmy tak przez jedną uliczke , przez drugą uliczke , przez trzecią uliczke , obbok jakiegos sklepu gdzie na wystawie stało pełno telewizorów , i przez nastepną uliczke aż się zatrzymaliśmy .
Alcest a gdzie my tak wałaśiwie idziemy ? - zapytałem ze zdziwnieniem
Z usta Alcesta dało się usłyszeć jakiś niewyrazny bełkot i kiedy przełkną swoją czekoladową babeczke ( którą oczywiście wyciągną z kieszeni ,0)plując okruchami powiedział - chyba do szkoły.
Tak to pocieszające ,że wiesz gdzie tylko dla czego właściwie idziemy tedy kiedy szkoła jest dokładnie w drógim kierunku ?
- powiedziałem
Alcest popatrzył na mnie wzrokiem dziewietnastowiecznego mysliciela i podsumował mnie najlogiczniej jak chyba mógł - nie wiem ale musimy szybko poszukać jakiegos sklepu( czytać : jakiejś cukierni ,0) żebym mugł kupić coś do jedzenia.
No to co ja mogłem powiedzieć . Ach ten Alcest .
Tym razem po przeanalizowaniu sytuacji udaliśmy się w stronę szkoły , szło nam to dość sprawnie bo Alcestowi skończyły się rogaliki , biszkopciki i babeczki ale i tak za bardzo nam to nie ułatwiło podróży bo Alcest ciagle mówił , że nie może tak szybko iść jak się naje . Ach ten Alcest a ma to to dopiero 11 lat .
Jakieś 3 przecznice od szkoły zauważyliśmy sklep ( czytać cukiernia ,0) to znaczy Alcest zauwarzył bo ja nie miałem już najmniejszej ochoty na żadne przystanki zwarzywszy na to że byliśmy i tak już spuznieni , no ale co zrobić poszliśmy do cukierni .
W środku było całkiem sympatycznie za ladą stała starsza pani ubrana w biały fartuch . Troche przypoinała mi Bunie to znaczy babcie . Moja babcia to kochana osoba zawsze przysyła ma jakieś ciekawe prezęty ostanio przysłała mi fajowe pudełko kredek , które niestety sie albo połamały albo pogubiły ale pudełko i tak jest fajowe jest na nim kowboj z lassem .
Bardzo lubie ta moją babcie .
Pani odezwała się do nas ciepłym głosem takim jak ostatnio mówiła do mnie mama kiedy jako jedyny dostałem 5 z klasówki z Historii - Może cos wam podać chłopcy ?
- Zaraz na razie się zastanawaiamy co wybrać - odpowiedziałem
- A co się stało z twoim kolegą dla czego ona tak dziwnie patrzy się na te pączki ? - zapytała miła starsza pani w białym fartuchu
- Zaraz zapytam - odpowiedziałem grzecznie .
Alcest zeczywiście wyglądał troche dziwnie spoglądał na te pączki jakby nie widział jedzenia od dwóch dni no moze od trzech ale to porównanie nie jest chyba dobre bo nikt nigdy nie widział Alcesta który nie widział jedzenia dłużej niż 3 godziny nie licząc stanu kiedy śpi ale wtedy nic nie widać ale za to wtedy mu sie pewnie sni .
- Alcest bierz cos i chodz szybciej z tego sklepu bo spuznimy sie na lekcje - Ponaglałem go
- Popatrz na te pączki - powiedział Alcest - sa tak wielkie jak arbuzy które ostatnio kupiliśmy z tatą na rynku , a może nawet wieksze - i oblizał sie przy tym jezykiem .
- Co ty bredzisz ten papieros chyba naprawde ci zaszkodził - powiedziałem podirytowany - to są normalne pączki jakich są dziesiątki , setki a nawet tysiące , bierz kilka i spadamy .
-Przypatrz się uwarznie Mikołaj a zresztą po co mi kilka takiego jednego bede chyba jadł całą długa przerwe - powiedział Alcest z dzikim uśmiechem na twarzy
- dobra ide do lady wziąść jednego
- Psze pani po ile są te wielkie pączki ? - Zapytał Alcest
- Wielkie ? No ale zalezy jak na nie popatrzeć 20 franków - powiedziała miła starsza pani w białym fartuchu
- To poprosze jednego - powiedział Aclest i z radoscią podsuną pod lade otwarty plecak - prosze go tu włożyć - powiedział.
Biała pani w starym fartuchu to znaczy miły fartuch w tej białej pani eee Stara babcia tzn pani przy ladzie ( z moją głową zaczeły się właśnie dziać jakieś dziwne żeczy ,0) dziwnie patrząc na Alcesta włożyła pączek do torby i wzieła od niego pieniądze przy czym spoglądała raz na swoja rekę w której trzymała pieniądze a raz na Alcesta . Nie wiem czemu ale ci dorośli to są czasem tacy dziwni .
Nie mówiłem wam o tym ale Alcest ma jeszcze jedna wade strasznie nie trzymają się go pieniądze , może nie tyle że zawsze je na coś wydaje ale dla tego że mam strasznie tłuste ręce i mu po prostu mu sie wyślizgują , najgorsze w tej jego wadzie jest to , że zawsze te pieniądze pogubi , a puzniej jak nie ma na jedzenie to pożycza . Ach ten Alcest.
Kiedy wychodziliśmy ze sklepu Alcest zapytał czy jak się lepiej przyjżałem tym pączkom nie zauważyłem jakie są ogromne ? powiedizałem , że dalej bredzi głupoty i że żadnych ogromnych pączków tam nie było , eklerki tak , napoleonki tak , strucle w czekoladzie tak , ptasie mleczko tak ale pączki ? gdzie on widział ogromne pączki . chyba za dużo je ten Alcest.
Do szkoły mieliśmy już blisko wszyscy byli zadowoleni wiec postanowiliśmy sie kokretnie spreżyć i troche podbiec . Pod wejściem do szkoły ogarneło mnie jakieś takie zwątpienie i powiedziałem Alcestowi żeby się zatrzymał .
- Co chcesz Mikołaj , cała drogę darłeś się jak stare prześcieradło żeby szybciej iść a teraz przed samym wejściem zatrzymujesz ? - powiedział Alcest w którego oczach widać było niekwestionowaną radość z tego jak na przerwie pochwali się swoim pączkiem przed chłopakami , a jeszcze wieksza bo puzniej go zje.
Alcest to mój najlepszy kolega i podzieli sie z wami wszystkim... czego nie da się zjeść , a o takim pączku inni moga sobie wyłącznie pomazyć .
- chyba nie ide do szkoły jakoś mi się nie chce - powiedziałem
- co ? teraz mi to mowisz przed samym wejściem ? a zresztą rób co chcesz , ja tam ide , chłopakom gały na wierzch wyjda jak zobaczą mojego pączka , a jak pomyśle , że puzniej go zjem całego . To co idziesz ? - powiedział Alcest
- nie ide do domu poloże się -powiedziałem
- No to na razie , do jutra Mikołaj trzymaj się -powiedział Alcest i poszedł
- Na razie Alcest - odkszyknąłem i poszedłem w swoją stronę
Do domu szedłem jakimś takim cieżkim krokiem coś jakby czas złamał nogę i wlukł sie tempem Alcesta po zjedzeniu pięciu rogalików no może ośmiu . Ale koniec końców nareszcie do domu doszedłem otworzyłem drzwi ( rodzice byli w pracy ,0) zrzuciłem kurtke , zdiąłem buty i poszedłem do mojego pokoju na pietrze . Jedyną żeczą jaką chciałem teraz zrobić było położenie się na łużku. Przypomnniałem sobie , że jutro mamy zaplanowaną klasówke z Francuskiego więc ostatkiem sił z pod sterty książek na biórku wygrzebałem tą od Francuskiego i położyłem się na łużku.Odszukałem odpowiedni rozdział tam gdzie była bajka o "Serze i Lisie" i zacząłem czytać cztałem ją dość długo bo kiedy popatrzyłem na zegarek minęło już 25 minut od kiedy wziąłem ją do ręki , a ja wciąż czytałem to samo zdanie , wciąż czytałem to samo zdanie , wciąż czytałem to samo zdanie , wcąż cztłem to sao zdnie , a do tego ciągle gubiły mi się litery. Po 30 minutach tej żmudnej nauki i walki z tą książką postanowiłem dać sobie spokuj bo nawet nie pamiętałem o czym było to zdanie które wciąż czytałem . Odłożyłem książkę i po chwili juz smacznie spałem .
Z Alcestem spotkałem się puzniej na podworku , powiedział mi , że pączek był z jakimś defektem albo w plecaku coś go musiało przedziurawaić i zeszło z niego powietrze , niestety do reklamacji go nie zaniusł bo był tak na niego zły że go zjadł , a kiedy zaszedł spowrotem do tego sklepu "pączków" już tam nie było . To był dziwny dzień .

PS. Wczoraj w szkole Alcest coś mówił , że z kieszeni spodni jego brata który przyjechał do nich na kilka dni wypadł jakiś malutki woreczek z białym proszkiem ( Alcest twierdzi , że to cukier ,0) którym brat podobno wsypywał do picia . Mówił , że jutro przyniesie go do szkoły . Powiedziałem , że dobra ale nie wiem czy wezme bo jutro mamy dzień sportu . To jest taki dzień kiedy zamiast lekcji biegamy , żucamy piłeczka , gramy w piłkę i wogle robimy mnustwo ciekaweych żeczy , a moją specialnością jest bieganie na krutkie dystanse , dokładnie na 40 metrów tyle ile ma długość szkolnego placu . I nie chcę zle wypaść na zawodach a co do Alcesta to to dobry chłopak był... dopuki brat do niego nie przyjechał i z jego dziórawych kieszeni nie zaczęły wypadać dziwne żeczy .

PROSZE O OPINIE :D