viagra // odwiedzony 19675 razy // [nlog/tak trudno kochać nlog/by/zbirkos] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (56 sztuk)
14:19 / 10.08.2007
link
komentarz (5)
Ze skrzynki odbiorczej:
"-Przepraszam, ale dziś nie dam rady się z tobą spotkać. Jestem potwornie zajęty (i sraniewbanie)"

Ile już razy dostałam takiego smsa?? Taki kit to niech on wciska w okna, a nie mi. Za każdym razem łudzę się nadzieją, że ot to trafiłam na normalnego fajnego gościa. Ufam, że nie podchodzi on do mnie jedynie z tego powodu, że ma ochotę mnie zerżnąć, potrzymać za dupę czy zbadać gardło swoim językiem. Otwieram się przed takim. Popadam w objęcia, chowając głowę w jego ramionach. Gładzę po policzku,... po czym żałuję, że zamiast tego nie odwinęłam się i nie przyłożyłam z płaskiej w ten pysk. Nie kopnęłam w dupę. Ale wtedy jest już za późno. Za późno... gdy beczę w poduszkę, faszeruję się prochami, albo w rozmowie z D. krzyczę, wyładowując na linii moją frustrację. W poirytowaniu syczę, że zmienię orientację. Ja się pytam:
- Dlaczego?
Przecież sam zaproponowal spotkanie. Kiedy zadałam mu pytanie czy wogóle chce się ze mną spotykać, czy nie. Odpowiedział, że tak. Napewno się spotkamy, może jutro... Po co robi mi nadzieję? Karmi złudzeniem, że mu zależy. Przecież gdyby tak było, nie pozwoliłby mi czekać.
Żałosne. Faceci są stuknięci. Chyba, że tylko ja trafiam na takich "ćwierćinteligentów", których myślenie wykracza poza moją zdolnośc percepcji. Moja frustracja sięgnęła zenitu!

Tylko, że ja jak to zawsze ja, nic nie powiem. Poczekam do jutra...