Nawigacja: wszystkie notki ostatnie 20 ostatni miesiąc 

2004.09.08 20:05:11 link

Dziwny dzis dzien. Droga taka jak ostatnio, mianowicie ostatnia droga ostatnich wakacji. Prawie tak jak rok temu, no niespelna rok temu, ale prawie identycznie nie wliczajac kilka szczegolow. Slonce ladnie swiecilo, byl to cieply dzionek, pod koniec drogi nie chcialo mi sie juz jechac dalej samemu wiec zrobilem dobry uczynek i wzialem dwojke autostopowiczow. Koniec wakacji, koniec wakacji chyba na dlugi czas. Babcia sprzedaje dom w Wisle jeszcze przed listopadem. Troche smutno, bo w sumie jakies wspomnienia, bo sie tam wychowywalem, spedzalem tam wakacje gdy bylem jeszcze w podstawowce. Bedac w LO tez oczywiscie odwiedzialem babcie wczasie wakacji, nawet na studiach tez jezdzilem do Wisly. Teraz nie bedzie gdzie jezdzic, smutno jednym slowem. Co prawda babcia mowi, ze jesli chce to da mi dom w Wisle, ale ja nie chce. Co ja bede w Wisle robil? Nawet po studiach? Jesli juz znalazlbym jakas prace to pewnie musialbym codziennie dojezdzac do Cieszyna albo do Bielska, jesli nie dalej.
Mama z babcia chca kupic jakis dom w okolicy Gliwic, problem w tym, ze moze to nastapic nie tak szybko jakbym ja tego sobie zyczyl, w zwiazku z tym zapowiada sie teraz wizja codziennych odwiedzin babci, ktorych bede mial juz pewnie dosc za jakis miesiac albo dwa. Problem w tym, ze codzienne odwiedziny babci nie skoncza sie w maju, ani tez w czerwcu ale beda trwac az do momentu w ktorym rodzinka nie kupi sobie jakiegos domu, a z tym chyba nie bedzie tak latwo. Przynajmniej stwierdzam tak po obecnych obserwacjach. W ogole zadnych fajnych domow nie ma w okolicy, bo albo za duze, albo za male, albo do remontu, albo gdzies na totalnym zadupiu. Jedyny plus tego wszystkiego to taki, ze nie musze sobie kupowac TV na jesien, tak jak planowalem. Babcia uszczesliwi mnie TV ktory przywiezie sie z Wisly. Poza tym jak sie dzis tez dowiedzialem, babcia planuje zostawic mi Yariska, a mamie kupic nowa Corolle, w sumie uklad calkiem dla mnie w porzo. Ale jest ale, jak zawsze ale ale, jedno ale. Kiedys, juz spory czas temu slyszalem z ust babci rownie podobne zapewnienia, niestety szkoda, ze tak nie wiele z tych zapewnien sie sprawdzilo. Co zrobic takie zycie.

Mama byla u komornika ale niestety nic nie zalatwila, wiec sytuacja sie nieco skomplikowala, jutro proba planu B, mam nadzieje, ze wypali. Jesli nie wypali poprzez glupote mego pieprznietego ojca bede w plecy o jakies 3000 zl.

... mila okolica, spokoj, cisza, kilka domow wokolo, mily chlod wiejacy z lasu, spiew ptakow, zapach ognisk na polach, woda chlupiaca w potoku, trzask drzewa w piecu weglowym, zapach pysznego jedzenia w calym domu, szelest lisci za oknem, zapach trawy i lasu, ksiezyc swiecacy nad lasem, pyszny chleb z chrupka skorka, ciepla herbata owocowa na dobranoc, skrzypiaca podloga, usmiech na twarzy, lzy kapiace po policzku, radosc i niezapomniane chwile ...

Jakby na to nie patrzec jeden dzien moze calkowicie zmienic zycie czlowieka, chociaz nie wiem czy to stwierdzenie napawa mnie optymizmem czy moze pesymizmem patrzac na ostatnie takie "jedne dni" w moim zyciu.