bezcukru
komentarze
Wpis który komentujesz:

leżeć i patrzeć na sufit. liczenie sufitu. sufit jest najlepszy do liczenia, bo nigdy się nie kończy i można dojść do niebotycznie wielkich liczb. jak nie masz co robić, licz sufit. jak nie masz planów na jutro, to rób to też jutro. policz sufit, jeśli brak Ci wiary, nadziei, miłości; zrób to, jeśli masz za mało tlenu, a cukier ma za mało cukru w cukrze. po prostu się połóż i zapomnij, że jesteś. zaczep nogi o ścianę i nie spuszczaj z niego wzroku. sufit jest jak mleko, tylko czeka, aż się zapomnisz, aż odwrócisz wzrok; on się wtedy śmieje szyderczo - tak samo, jak szyderczo kipi mleko. postaraj się z nim wygrać, bądź bezczelny, pyskaty; możesz mu zagrozić palcem albo pokazać ten, który masz najbardziej na środku. możesz mu powiedzieć rzeczy, o których boisz się nawet myśleć. możesz opowiedzieć o marzeniach, które się spełniły, mimo że ani przez moment o nich nie marzyłeś. puszczaj zajączki lusterkiem na suficie. napisz sobie na nim swoje życiowe kredo. zrób to wszystko którejś słonecznej niedzieli, kiedy nikt nie będzie miał dla Ciebie czasu. zajebiście pomaga, uwierz.

Inni coś od siebie:


Nie można komentować
To stwierdzili inni:
(pomarańczowym kolorem
oznaczeni są użytkownicy nlog.org)
mieta | 2009.09.07 02:21:24

Cóż, nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób.
Mój znam bardzo dobrze, ale w nocy gdy nie możesz spać nie widzisz go niestety zbyt dokładnie.

balsam | 2009.09.07 00:51:46

daj koniecznie,mam świeżo odmalowane sufity :)

bezcukru | 2009.09.06 23:49:07

jak będę, to dam znać, najpierw sesja jeszcze chwilę;)

balsam | 2009.09.06 23:13:27

RJD2 - Here\'s What\'s Left. - tak a`propos gapienia się w sufit. kiedy ta mięta/kawa we Wrocławiu? to tak poza tematem.

uwielbiaj | 2009.09.06 18:11:26

cholera

zi0 | 2009.09.06 14:05:45

przykro mi.

sinuhe | 2009.09.06 13:41:45

boskie. Obertytaniczne niespełnienie. I ta klaustrofobia. mam nadzieje, że nie na prawdę. Jedynie szkic, figura retoryczna. Zapisz to na tym suficie, i wróć, jeśli będzie trzeba, dopisz dalszy ciąg, ale wracaj